Timothy O'Bryan - chłopiec zbierał cukierki w Halloween, został otruty
Timothy otworzył opakowanie cukierka Pixy Stix, ale słodki proszek, który znajdował się wewnątrz, nie chciał się wysypać. Ojciec pomógł chłopcu, ugniatając papierową tutkę tak, aby skawalony słodycz poddał się sile grawitacji. Spróbowawszy przysmaku, 10-latek stwierdził, że cukierek smakuje dziwnie gorzko, zupełnie inaczej, niż zwykle. Roland podał synowi coś do picia, by ten przepłukał usta z nieprzyjemnego posmaku. To jednak nie pomogło. Tim zaczął się uskarżać na ból brzucha, który pojawił się nie wiadomo skąd. Zaniepokojony pobiegł do łazienki. Zwymiotował, a następnie padł na ziemię i zaczął się trząść. Roland pobiegł za synem i złapał go w ramiona. Dziecko lało mu się przez ręce. Przerażony wezwał karetkę. Na próżno. Tim zmarł w drodze do szpitala po zaledwie godzinie od zjedzenia feralnego słodycza.
Z tego artykułu dowiesz się:
Radosne święto zamienione w koszmar
O’Bryanowie
Był 31 października 1974 r. Dla dzieci w Stanach Zjednoczonych nastał jeden z najważniejszych wieczorów w roku- noc Halloween. Maluchy od rana przebierały się w wymyślne kostiumy i czekały na upragniony moment zbierania cukierków. Podobnie radosna atmosfera panowała w rodzinie O'Bryanów, która mieszkała w Deer Park w stanie Teksas.
Familia składała się z Ronalda Clarka O'Bryana, jego żony Daynene oraz dwójki dzieci - ośmioletniego Timothy’ego i jego pięcioletniej siostry Elizabeth. Ronald pracował w miejscowym zakładzie optycznym. Pełnił również funkcję diakona w kościele Baptystów, śpiewał także w kościelnym chórze. Wszyscy doskonale go znali.
Mroczny dom
Kiedy zapadł zmrok, Roland, Tim przebrany za postać z filmu “Planeta Małp” i Elizabeth podekscytowani ruszyli na poszukiwania cukierków. Po drodze dołączył do nich sąsiad wraz z dwójką własnych pociech- Kimberly i Markiem. Wszyscy starali się zachować humory, choć aura nie dopisywała i padał deszcz.
Po jakimś czasie cała grupa dotarła do domu, w którym nie paliło się żadne światło. Wyglądało na to, że lokatorzy wyjechali, ale mimo to dzieci postanowiły zaryzykować i zapukały do drzwi. Odpowiedziała im jednak cisza, więc już po kilku sekundach uznały, że nie ma sensu dłużej czekać i pobiegły na inną posesję.
Niespodziewany prezent
Roland został nieco dłużej, w nadziei, że jednak ktoś otworzy wesołej ferajnie. Jego cierpliwość została nagrodzona. Niedługo później dołączył do pozostałych, niosąc pięć lasek Pixy Stix. Pixy Stix były bardzo popularnym w latach 70. łakociem. Składały się z kolorowego, słodko-kwaśnego proszku zapakowanego do długiej tutki przypominającej słomkę. Dzieci ucieszyły się ze zdobyczy. Każdy z czworga maluchów otrzymał swoją porcję. Piątą porcją obradowano kolegę Timothy’ego- Adama (imię zmienione), którego O’Bryanowie spotkali w trakcie drogi powrotnej do domu.
Na miejscu Tim i Elizabeth zabrali się za podsumowanie halloweenowego wieczoru. Byli zadowoleni ze swoich “zdobyczy”. Poprosili rodziców o możliwość zjedzenia czegoś słodkiego przed położeniem się do łóżek. Pani O’Bryan nie była zadowolona z tego pomysłu, ale jej mąż wykazał się większą wyrozumiałością. Zasugerował jednak, by wybrały coś małego. Tim zdecydował się na Pixy Stix.
Gorzki przysmak
Chłopiec otworzył opakowanie, ale proszek nie chciał wylecieć na zewnątrz. Wyglądało na to, że się skawalił. Roland pomógł synowi, ugniatając tutkę. Spróbowawszy przysmaku, 10-latek stwierdził, że proszek smakuje dziwnie gorzko, zupełnie inaczej, niż zwykle. Ojciec podał Timowi coś do picia, by ten przepłukał usta z nieprzyjemnego posmaku. To jednak nie pomogło.
Malec zaczął się uskarżać na ból brzucha, który pojawił się nie wiadomo skąd. Zaniepokojony pobiegł do łazienki. Zwymiotował, a następnie padł na ziemię i zaczął się trząść. Roland pobiegł za synem i złapał go w ramiona. Dziecko lało mu się przez ręce. Przerażony wezwał karetkę. Na próżno. Tim zmarł w drodze do szpitala po zaledwie godzinie od zjedzenia feralnego słodycza.
Wszystko dla pieniędzy
O włos od śmierci
Wiadomość o zatrutym łakociu zelektryzowała lokalną społeczność. Dziesiątki zaniepokojonych rodziców odbierało swoim pociechom cukierki i zanosiło je na miejscowe posterunki policji. Sekcja zwłok Timothy’ego wykazała, że jego Pixy Stix była wypełniona śmiertelną dawką cyjanku potasu. Na szczęście pozostałe dzieci, czyli Elizabeth, Kimberly i Mark nie zdążyły skonsumować swoich porcji.
Nieco inaczej sytuacja wyglądała w przypadku Adama, kolegi Timothy’ego, który jako ostatni dostał podejrzaną tutkę od Rolanda. Kiedy jego rodzice dowiedzieli się o śmierci młodego O’Bryana, wpadli w popłoch. Nie mogąc znaleźć podejrzanego łakocia w kuchni, popędzili do pokoju syna. Adam spał, trzymając swoją porcję Pixy Stix w ręce. Nie był w stanie samodzielnie jej otworzyć, dlatego ostatecznie dał za wygraną.
Policjanci przekazali podejrzany słodycz do analizy. Już na pierwszy rzut oka było widać, że coś jest nie tak. Papierowa tutka była zszyta biurowym zszywaczem, podczas gdy oryginalne Pixy Stix były zgrzewane. Znaleziono w niej dawkę cyjanku potasu wystarczającą do zabicia czterech dorosłych osób. Sprawdź także ten artykuł: Steven Steyner - chłopiec, który wrócił do domu po 7 latach.
Dochodząc do prawdy
Zbulwersowani tragedią rodzice chcieli jak najszybciej poznać nazwisko sprawcy, który zamordował niewinne dziecko i na zawsze zniszczył radosną tradycję święta Halloween, które kojarzyło się z beztroską i zabawą. Policjanci w pierwszej kolejności przesłuchali Rolanda O’Bryana, który był głównym świadkiem. Mężczyzna jednak kręcił i sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie chciał pomóc. Utrzymywał, że nie pamięta, który z sąsiadów dał mu zatrute Pixy Stix.
Jego słowa zabrzmiały niedorzecznie. Tamtego wieczora padał rzęsisty deszcz, dlatego wycieczka po cukierki trwała wyjątkowo krótko. O’Bryan, jego sąsiad i czwórka dzieci zdążyli odwiedzić zaledwie kilka domów. Stanowczo za mało, by stracić rachubę. Dodatkowo wszyscy lokatorzy dzielnicy potwierdzili, że nie posiadali Pixy Stix i nie rozdawali ich dzieciom. Ustalenie źródła pochodzenia słodyczy nie powinno więc nastręczać trudności.
Tajemnicza ręka
W końcu policjanci udali się wraz z O’Bryanem na rekonesans. Po trzykrotnym obejściu osiedla mężczyzna w końcu wskazał podejrzany dom. Opowiedział, że tamtego wieczora nieruchomość wyglądała na opuszczoną. Światła były pogaszone. Kiedy dzieci zapukały do drzwi, nikt im nie otworzył. Dopiero kiedy odeszły, właściciel uchylił podwoje i wcisnął mu do ręki 5 sztuk Pixy Stix. Roland nie widział jego twarzy, a jedynie wyjątkowo bujnie owłosioną rękę.
Właścicielem domu był Courtney Melvin, kontroler ruchu lotniczego na lotnisku Williama P. Hobby'ego w Houston. Jak ustalili śledczy, 31 października mężczyzna wrócił do domu z pracy dopiero po godzinie 23:00, co potwierdziło ponad 200 jego współpracowników. Nie mógł więc rozdawać dzieciom cukierków podczas Halloween.
Problemy finansowe
Spirala długów
Wobec braku jakichkolwiek dowodów na działanie osób trzecich, policjanci zaczęli baczniej przyglądać się samemu O’Bryanowi. Wkrótce odkryli, że mężczyzna jest obciążony długiem opiewającym na astronomiczne 100 000 dolarów i będzie miał ogromne trudności, żeby tę należność spłacić.
Z powodu trudnego charakteru Roland miał problem z utrzymaniem pracy. W ciągu dziesięciu ostatnich lat aż 21 razy zmieniał miejsce zatrudnienia. Ostatni pracodawca też zamierzał się go pozbyć w związku z podejrzeniem o kradzież. Kilka miesięcy przed śmiercią Tima sytuacja O'Bryana dramatycznie się pogorszyła. Mężczyzna nie spłacał kredytów zaciągniętych w bankach, jego samochód został zajęty za długi.
Karuzela z polisami
Samo zadłużenie nie było jednak tak podejrzane, jak dziwne transakcje finansowe. W styczniu 1974 r. O’Bryan wykupił polisę na życie dla swoich dzieci opiewającą na kwotę 10 000 dolarów i dwie mniejsze na sumę 20 000 dolarów. Czwartą i zarazem ostatnią nabył dosłownie na kilka dni przed tragiczną śmiercią syna. Tym samym stał się posiadaczem polis opiewających na łączną sumę 60 tys. dolarów. Zaledwie dzień po śmierci Timothy’ego mężczyzna skontaktował się z ubezpieczalnią, pytając, kiedy najszybciej może odebrać pieniądze.
Nie była to jednak jedyna czerwona lampka. Funkcjonariusze dodatkowo ustalili, że na kilka dni przed świętem Halloween wyrodny ojciec odwiedził sklep z artykułami chemicznymi. Chciał kupić porcję cyjanku, ale dowiedział się, że minimalna ilość, jaką może nabyć, to 2,2 kg, a on potrzebował dużo mniej. Odszedł więc z pustymi rękami.
Kiedy historia zaczęła układać się w logiczną całość, detektywi zaczęli przepytywać podejrzanego na okoliczność celowego pozbawienia jego własnego dziecka życia. O’Bryan za każdym razem zaprzeczał, jakoby skrzywdził Timothy’ego. Mimo że nigdy nie udało się ustalić, skąd ostatecznie pozyskał cyjanek, 5 listopada 1974 r. mężczyzna został aresztowany pod zarzutem zabójstwa syna i próby zabicia czworga innych dzieci.
Jak otruć człowieka?
Mordercza obsesja
Proces O’Bryana rozpoczął się w 5 maja 1975 roku. Wśród świadków znalazł się jego znajomy chemik, który zeznał, że latem 1973 roku mężczyzna zapytał go ile cyjanku potrzeba, by zabić człowieka, a także gdzie można go kupić. Z czasem jego obsesja na tym punkcie tylko się rozwijała. Przed Halloween 1974 r. nie mówił już o niczym innym jak o mordowaniu za pomocą trucizny.
Szwagierka i szwagier O'Bryana opowiedzieli, jak w dniu pogrzebu Timothy'ego wyrodny ojciec przechwalał się, że wykorzysta pieniądze z polisy na życie syna na opłacenie długich wakacji i zakupy. Kropkę nad i postawiła żona mężczyzny, twierdząc, że Tim nie lubił Pixy Stix i z własnej woli nigdy by go nie zjadł, gdyby ojciec go do tego nie namówił.
Na ołtarzu chciwości
Vic Driscoll, jeden z prokuratorów okręgowych oskarżających O'Bryana, nie szczędził mu gorzkich słów. „Całe jego życie było kłamstwem. Wykorzystał swój kościół. Wykorzystał swoich przyjaciół. Wykorzystał swoją społeczność i rodzinę. Ale najgorsze jest to, że wykorzystał własnego syna. I to nie w tak szlachetny sposób, jak biblijny Abraham. Złożył go w ofierze na ołtarzu chciwości”.
Mimo solidnych poszlak oskarżony utrzymywał, że jest niewinny. W ramach linii obrony powoływał się na starą miejską legendę o „szalonym trucicielu”, który w Halloween rozdaje dzieciom cukierki nadziane igłami czy żyletkami. Historia ta nie miała żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości, bo aż do października 1974 r. żaden przypadek zabicia dziecka cukierkiem w Halloween nie miał miejsca. 3 czerwca 1975 r. ława przysięgłych uznała O’Bryana za winnego wszystkich zarzutów i skazała na śmierć na krześle elektrycznym. A może zainteresuje cię także ten artykuł: Charles Ng – seryjny zabójca, który torturował i mordował ludzi w bunkrze.
Więzienny wyrzutek
O’Bryan trafił do zakładu karnego w Huntsville w Teksasie. Według pracującego tam kapelana wielebnego Carrolla Picketta nie mógł liczyć na wyrozumiałość współwięźniów, a wręcz przeciwnie. Doświadczył wrogości i ostracyzmu. Koledzy spod celi złożyli nawet petycję, domagając się możliwości zorganizowania akcji protestacyjnej przeciwko dzieciobójcy.
Pierwszą datę egzekucji wyznaczono na 8 sierpnia 1980 r., ale prawnik skazanego skutecznie się od tej decyzji odwołał. Drugi termin ustalony na 25 maja 1982 r. również został przesunięty. Ostatecznie O’Bryan miał trafić na krzesło elektryczne 31 października 1982 r., w ósmą rocznicę zbrodni. Sposób realizacji wyroku zmieniono jednak na śmiertelny zastrzyk.
Niespodziewanie amerykański Sąd Najwyższy po raz kolejny przesunął termin, aby dać skazańcowi szansę na złożenie wniosku o nowy proces. Nic z tego jednak nie wyszło. Mężczyzna stracił życie 31 marca 1984 roku, krótko po północy. W ramach ostatniego posiłku poprosił o stek z kością, frytki, gotowaną kukurydzę, groszek oraz sałatę z francuskim dressingiem.
Przebaczam i proszę o przebaczenie
Ostatnie słowa skazanego brzmiały: „To, co za chwilę się tu wydarzy, jest złe! Jednak ludzie popełniają błędy. Ta egzekucja jest jednym z nich, co nie oznacza, że cały nasz system wymiaru sprawiedliwości jest wadliwy. Dlatego przebaczam wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyłożyli się do mojej śmierci. Proszę o przebaczenie każdego, kogo w ciągu 39 lat życia obraziłem. Przebaczam też tym, którzy obrazili mnie. Modlę się do Boga i błagam go o przebaczenie dla całej ludzkości. Przekazuję wyrazy miłości moim najbliższym. Wiedzcie, że was kocham [...]”
Tuż przed egzekucją pod murami więzienia zebrała się grupa 300 demonstrantów którzy wiwatowali i krzyczeli „Cukierek albo psikus!”. Ronald O'Bryan spoczął na cmentarzu Forest Park East w Webster w Teksasie. Timothy jest pochowany na cmentarzu Forest Park Lawndale w Houston.
Źródła:
- https://www.fwweekly.com/2024/10/23/the-man-who-killed-halloween/
- https://csowicze.pl/topic/85099-candy-man-cz%C5%82owiek-kt%C3%B3ry-zabi%C5%82-halloween/
- https://people.com/candy-man-killer-timothy-obryan-murder-8732896
- https://en.wikipedia.org/wiki/Ronald_Clark_O%27Bryan