W filharmonii nastała cisza - zabójstwo Victorii J.
Victoria była niezwykle utalentowaną młodą kobietą. Z uwagi na wielką miłość do języka ojczystego uzyskała tytuł magistra polonistyki. Jej drugą pasją była gra na harfie- instrumencie wymagającym i mało popularnym. Jako studentka ostatniego roku Uniwersytetu Muzycznego im. F. Chopina w Warszawie z- mimo młodego wieku- ciekawym dorobkiem koncertowym, została zaproszona na występ do Filharmonii Dolnośląskiej. Cieszyła się na nowe wyzwanie. Nigdy nie wróciła do domu.
Jeśli szukasz więcej ciekawostek i historii, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z zagadkami kryminalnymi.
Z tego artykułu dowiesz się:
Beztroskie życie
Świątynia muzyki
Filharmonia jak każda duża instytucja kultury, to skomplikowana maszyneria. Do prawidłowego funkcjonowania wymaga zaangażowania wielu osób- nie tylko muzyków i innych artystów, ale również personelu technicznego i pomocniczego. Operatorzy światła, dźwięku, konserwatorzy, szatniarze, stroiciele, ochroniarze, sprzątacze- to również dzięki ich wysiłkom powstają koncerty cieszące uszy melomanów.
W roku 2013 prawie 29-letni Michał był jednym z nich. Mężczyzna zatrudnił się w Filharmonii Dolnośląskiej w 2010 r. jako technik sceniczny. Do jego obowiązków należało między innymi rozstawianie krzeseł i pulpitów na scenie, ustawianie światła, a czasami nawet sprawdzanie biletów, czy pomaganie w szatni. Mężczyzna nigdy od żadnej pracy się nie migał, chętnie pomagał, bo nie lubił siedzieć bezczynnie z założonymi rękami.
Pędziwiatr
Koledzy nadali mu przezwisko Pędziwiatr, bo zawsze bardzo szybko chodził. Ogólnie był ceniony za doświadczenie, które zdobył podczas pobytu we Włoszech. Biegle posługiwał się językiem włoskim, kiedy mieszkał jeszcze w rodzinnym Wrocławiu, udzielał korepetycji. Grał w drużynie piłkarskiej pracowników filharmonii, znał się również na tenisie i szachach. Nie nawiązał z nikim bliskiej przyjaźni.
Michał posiadał jednak dość przykrą wadę: był wybuchowy. Nie potrafił panować nad gniewem. Reagował nadmierną złością nawet z bardzo błahych powodów, takich jak przypadkowe potrącenie na ulicy. Ciężko mu było wybaczyć, długo chował urazę, czego wcale nie ukrywał. Od czasu do czasu zdarzało mu się brać udział w zadymach organizowanych przez pseudokibiców. Miał na koncie rozbój.
Rodzina
Mężczyzna mieszkał w Jeleniej Górze. Wyprowadził się z rodzinnego Wrocławia dla kobiety. Jego wybranką została starsza o 15 lat Anna, mama dziecka z zaburzeniem neurologicznym. Para tworzyła całkiem zgraną rodzinę patchworkową. Michał chętnie angażował się w ojcowskie obowiązki. Udzielał się również w ośrodku dla osób z niepełnosprawnościami.
I choć mogłoby się wydawać, że jego życie układa się całkiem dobrze, to prawda wyglądała nieco inaczej. Michał w nastoletnim wieku poważnie uzależnił się do narkotyków. Rodzice, chcąc ratować syna, wysłali go do ośrodka odwykowo- terapeutycznego we Włoszech. Decyzja okazała się słuszna, nastolatek przestał brać. Później zatrudnił się w instytucji kultury, gdzie zdobył doświadczenie w zawodzie technika scenicznego.
Jak domek z kart
Powrót nałogu
Niestety po powrocie do Polski problemy znów dały o sobie znać. Michał rozsmakował się w alkoholu, a potem zaczął uprawiać hazard. W krótkim czasie mężczyzna wpadł w spiralę długów, które zaciągał bez opamiętania, by zdobyć środki do grania na automatach. Aby spłacić wierzycieli, grał coraz więcej, łudząc się, że w końcu wygra tak dużą sumę pieniędzy, że będzie w stanie rozwiązać wszystkie finansowe problemy. Oczywiście nic takiego nigdy nie nastąpiło.
Nałóg alkoholowo - hazardowy miał bardzo zły wpływ na relację Michała i Anny. Pod koniec 2012 r. zrozpaczona kobieta kazała partnerowi wyprowadzić się z ich wspólnego mieszkania. Mężczyzna spełnił jej prośbę i przeniósł się do jednopokojowej stancji. Para spotykała się jednak od czasu do czasu, nie mogąc zapomnieć o łączącym ich kiedyś uczuciu.
Bezdomność
W miarę upływu czasu grunt coraz bardziej usuwał się Michałowi spod nóg. Nie mogąc stawić czoła uzależnieniu, zadłużał się coraz bardziej. W końcu stracił dach nad głową, ponieważ właścicielka stancji nie chciała dłużej czekać na spłatę czynszu. Aby ratować się przed bezdomnością, korzystał z uprzejmości jednego z pracowników Filharmonii Dolnośląskiej, Pawła.
Paweł, 59-letni mąż, ojciec, dziadek, ale przede wszystkim miłośnik muzyki, zgodził się udostępniać Michałowi pomieszczenie techniczne, jeśli ten będzie potrzebował noclegu. Od czasu do czasu mężczyzna mógł się nawet zdrzemnąć w pokoju przeznaczonym dla gości Filharmonii. Paweł, człowiek o dobrym sercu, miły i uczynny, chciał tym samym pomóc młodszemu koledze, któremu powinęła się noga. Sprawdź także ten artykuł: Zabójstwo rodziny Miyazawa - rzeź, która odbyła się w absolutnej ciszy.
Walka z wiatrakami
Michał, mimo że stracił już tak wiele, nie potrafił zerwać z nałogiem. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że trochę próbował. Poprosił, aby właściciel jednego z salonów gier wpisał go na czarną listę, co skutkowało zakazem wstępu do lokalu. Ale przecież w Jeleniej Górze tego typu przybytków było więcej. Mężczyzna był w nich widywany wielokrotnie.
W pewnym momencie być może w akcie desperacji, młody technik rozmówił się nawet ze swoją szefową na temat możliwości odejścia z pracy. Wyznał, iż rozważa wyjazd do innego miasta. Ostatecznie jednak wspólnie doszli do wniosku, że może lepiej nie podejmować pochopnych decyzji, które mogą być brzemienne w skutki.
Victoria
Polonistka, harfistka
Victorii nic nigdy z Michałem nie łączyło. Kobieta mieszkała w Warszawie. Uzyskała tytuł magistra polonistyki, a w 2012 r. kończyła studia na Warszawskim Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w klasie harfy. Harfa jest niezwykle trudnym do opanowania instrumentem. Posiada 48 strun i 7 pedałów do zmiany tonacji. To, jaki dźwięk się z niej wydobędzie, zależy w znacznej mierze od kunsztu i wrażliwości grającego człowieka.
Victoria osiągnęła zamierzone cele dzięki determinacji i niesamowitej zdolności organizowania sobie czasu. Przyjaciele mówili, że była osobą zawsze chętną do pomocy i bardzo wrażliwą. Uwielbiała czytać, ale chyba jeszcze bardziej grać. Współpracowała z wieloma orkiestrami, a każda z nich miała o niej jak najlepsze zdanie. Od zawsze marzyła, aby dać koncert w Meksyku, ponieważ interesowała się kulturą iberyjską i latynoską. I dopięła swego- zorganizowała recital dla siebie i kolegi flecisty. Zdołała nawet skłonić Ambasadę RP do objęcia patronatu nad wydarzeniem w ramach inauguracji Roku Lutosławskiego, co było nie lada osiągnięciem.
Gościnny występ
W Polsce harfiści nie mają przeważnie stałego zatrudnienia i współpracują z wieloma orkiestrami. Wiosną 2012 r. Victoria otrzymała propozycję wystąpienia na deskach Filharmonii Dolnośląskiej. Placówka organizowała koncert z okazji Dnia Kobiet pt. “Muzyczne pary”. W repertuarze znalazły się takie utwory jak “Cyrulik Sewilski” Rossiniego czy „Tristan i Izolda” Wagnera. Bilety wyprzedały się co do jednego. Solistka miała za ten występ otrzymać około 1000 zł.
Młoda harfistka przyjechała do Jeleniej Góry we środę. Następnego dnia odbyła próbę z zespołem. Michał zabezpieczał wydarzenie pod kątem technicznym. Jak zwykle nosił krzesła i pulpity, podawał nuty, ustawiał światło. Nie wiadomo, czy nawiązał z gościem z Warszawy jakikolwiek bliższy kontakt.
Po próbie Victoria udała się na spoczynek do pokoju 209, jednym z trzech tego rodzaju pomieszczeń przeznaczonych dla artystów spoza miasta. To wygodne rozwiązanie, sprawia, że zmęczony muzyk nie musi po nocy szukać zakwaterowania. Kobieta wykonała kilka telefonów do mamy, z którą miała serdeczny kontakt. Ostatni raz zadzwoniła późno wieczorem. Mówiła z entuzjazmem o Filharmonii Dolnośląskiej i pracującym w niej zespole. Cieszyła się na nadchodzący koncert.
Młotek
Poranek
Następnego dnia rano muzycy jak zwykle stawili się pod drzwiami miejsca pracy o godzinie 9:00. Pukali, dzwonili dzwonkiem, ale nikt im nie otwierał. Tej nocy funkcję nocnego stróża pełnił ochroniarz Paweł. Mężczyzna dobiegał już 60-tki, istniało więc prawdopodobieństwo, że zasłabł. W końcu ktoś wezwał na miejsce straż pożarną.
Kiedy Filharmonię udało się wreszcie otworzyć, oczom zebranych ukazał się okropny widok. Na podłodze leżało bezwładne ciało mężczyzny z rozbitą i pokrytą krwią głową. Ściągnięta do gmachu policja stwierdziła, że ochroniarz padł ofiarą przestępstwa. Niestety nie on jeden- po krótkim przeszukaniu w pokoju nr 209 znaleziono zwłoki uzdolnionej harfistki z Warszawy.
Sprawca
Kto mógł popełnić tak straszną zbrodnię? Odpowiedź nadeszła bardzo szybko. Na portierni leżała bowiem zakrwawiona kurka oraz krótki list: Ania nie jest temu winna. Wszystko przez hazard. Poległem. Szukajcie mnie w piwnicy. Ale w piwnicy nie było ani żywej duszy. Na szczęście budynek był wyposażony w monitoring.
O 3:24 w nocy kamera zarejestrowała Michała wychodzącego z Filharmonii. Funkcjonariusze nabrali tym samym pewności, że to właśnie on jest sprawcą podwójnej zbrodni. Błyskawicznie sprawdzono dane dotyczące miejsc, w których logował się telefon młodego technika. Już tego samego dnia, o 18:30 na nadgarstkach podejrzanego zacisnęły się kajdanki.
Nie chcę nikogo krzywdzić
Michał na początku zasłaniał się niepamięcią. W końcu jednak złożył zeznania. Tak, asystował muzykom podczas ostatniej próby. Po jej zakończeniu stanął w drzwiach i osobiście żegnał każdą z wychodzących kobiet. Później, wraz z kilkoma kolegami z pracy, poszedł do pubu. Był akurat po wypłacie. Wypił kilka piw i obejrzał mecz. W końcu postanowił udać się do jednego z salonu gier.
Grał, dopóki nie skończyły mu się pieniądze. Stracił wszystko. Smutny i zdenerwowany ruszył w drogę powrotną do Filharmonii, pijąc po drodze jeszcze kilka piw. Ochroniarz Paweł otworzył mu bez problemu. Michał miał się przespać się w pokoju dla konserwatorów, ale nie mógł zasnąć. Pisał rozpaczliwe smsy do Anny. Przyznawał się w nich do przegranej, do nałogu, z którym nie może sobie poradzić. Wspominał o tym, że nie chce już dłużej nikogo krzywdzić.
Atak
Około 1 w nocy mężczyzna wyciągnął Pawła na papierosa. O wpół do drugiej uderzył siedzącego na krześle mężczyznę obuchem młotka w głowę, a następnie zadał mu koło 60 ciosów nożem. Po wszystkim przyniósł skądś wiadro i mopa, którym próbował zetrzeć krew, ale zniechęcony szybko porzucił ten pomysł. Wrócił do swojego pokoju, aby zmienić ubranie.
Tuż przed drugą udał się do pokoju 209. W jakiś sposób dostał się do środka. Mimo iż zarzekał się, że jego atak nie miał podtekstu seksualnego, to sekcja zwłok wykazała niezbicie, że było wręcz przeciwnie. Victoria została wykorzystana seksualnie w wyjątkowo brutalny sposób. Prokurator napisał w akcie oskarżenia, że jeśli ofiara w trakcie długotrwałych tortur nie straciła przytomności, to cierpiała niewyobrażalne męki związane z uszkodzeniem narządów rodnych oraz cięć nożem.
Ucieczka
Oprawca nad ranem udał się na dworzec PKS, aby złapać pierwszy lepszy autobus. Po drodze wyrzucił do studzienki kanalizacyjnej telefon Victorii oraz klucz od pokoju. Kupił sobie zapiekankę i czekał. Na papierowej tacce napisał list do Anny: “Nie potrafię wyjaśnić tego, co zrobiłem. To już mój koniec, przegrałem z chorobą. Na pewno będziesz musiała zmienić miejsce pobytu, ale myślę, że w Warszawie będzie ci lepiej. Ja nie mam już siły dłużej oszukiwać ciebie i samego siebie. Uwierz mi, naprawdę cię kochałem. Rodzina się załamie. Ty pewnie też. Ale ja po prostu nie chciałem cię ranić i zadawać cierpienia. Wybacz”.
0 5:30 wsiadł w autobus z Jeleniej Góry przez Wrocław do Katowic. Stamtąd trafił najpierw do Krakowa, a potem Wrocławia. Po południu wysłał SMS do kolegi: „Zostało mi jedyne 12 zł. Nie wiem, co kupić: czteropak czy fujary. Co powiesz?”. Kilka minut później został zatrzymany. Przyznał się tylko do zabicia Pawła. Tłumaczył, że popadł w amok. Mówił, że nie pamięta, aby skrzywdził również Victorię. Nie musiał. W jej pokoju było pełno jego DNA.
40 lat
Michał został uznany przez biegłych za zdrowego psychicznie. Sąd postawił mu zarzuty podwójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, gwałtu i rozboju. Sąd w Jeleniej Górze ostatecznie skazał oskarżonego na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Mężczyzna będzie mógł się ubiegać o warunkowe zwolnienie dopiero po 40 latach. Poza tym musi wypłacić zadośćuczynienie w wysokości 250 tys. zł córce i żonie zamordowanego ochroniarza oraz 500 tys. zł matce harfistki.
Rodzina Michała zmusiła go, aby zrzekł się prawa do dziedziczenia majątku. Tym samym szansa, że skazany kiedykolwiek spłaci finansowe zobowiązania, spadła właściwie do zera. Przebywający w zakładzie karnym były technik sceniczny rozpoczął głodówkę, domagając się od krewnych pieniędzy, które mógłby przeznaczyć na zakupy w kantynie.
Auto: Natalia Grochal
Źródła:
- https://www.tygodnikprzeglad.pl/peknieta-struna/3/ https://dolnyslaskinfo.pl/informacje/mroczne-historie-dolnego-slaska-co-wydarzylo-sie-w-jeleniogorskiej-filharmonii-brutalne-morderstwo-harfistki-i-ochroniarza/
- https://www.youtube.com/watch?v=5cymivdNupM
- https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1538151,1,jelenia-gora-po-morderstwie-harfistki.read
- https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/morderstwo-w-filharmonii-dozywocie-dla-sprawcy/gj1x02v
- https://www.wroclawskiportal.pl/czarny-poniedzialek-podwojne-zabojstwo-w-filharmonii/