Bitwa pod Oliwą - data, przyczyny, przebieg, straty, konsekwencje
W czasie niezbyt korzystnej dla Rzeczpospolitej wojny ze Szwecją bitwa pod Oliwą wybija się pozytywnie pod każdym względem. W początkach panowania Zygmunta III Wazy polska flota prawie nie istniała. 30 lat później zwyciężyła zaprawionych w bojach Szwedów. Chociaż zwycięstwo nie przyniosło adekwatnych rezultatów, to miało ogromną siłę propagandową. Jakie były przyczyny bitwy? Jak przebiegała? Jak rozłożyły się siły po obu stronach? Jaki obraz bitwy zachował się w kulturze? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o bitwach i wojnach.
Z tego artykułu dowiesz się:
Wojny polsko-szwedzkie w XVII wieku
Strony, zamiary, siły
Bitwa morska to nie był ten rodzaj starcia, z którym polskie wojska były najlepiej zaznajomione. To jeden z powodów, dla których większość dotychczasowych bitew między Polską a Szwecją rozegrało się na lądzie. Rolę osłaniającą i zaczepną od strony morza pełniła głównie flota kaperska, złożona z uzbrojonych statków handlowych, których „usługi wojenne” opłacał władca. Okazjonalnie wykorzystywano okręty przejęte od nieprzyjaciela (por. bitwa pod Salis). Próby budowy bardziej regularnej floty podejmował już Zygmunt August. Jednak dopiero objęcie władzy przez Zygmunta III Wazę i przedłużający się konflikt z północnym sąsiadem zmusiły Rzeczpospolitą do poważnego wzmocnienia sił morskich. Poza tym obie strony (polska i szwedzka) musiały iść z duchem czasu. W XVI wieku nastąpił rozwój technik budowy okrętów wojennych. W następnym stuleciu flota kaperska po prostu nie była wystarczająca. (Kosiarz E., 1978: s. 96)
Charakterystyczne dla polskiej i szwedzkiej floty jest to, że dowództwo jej wywodziło się spoza kręgu polskich i litewskich hetmanów. Dzięki temu można było powierzyć okręty komuś doświadczonemu w taktyce morskiej.
Wojny polsko-szwedzkie w XVI i XVII wieku miały głównie charakter walki terytorialnej i dynastycznej. Chociaż dla obu stron równie ważne było zaprowadzenie swojej religii na podbitym obszarze. Dla Gustawa Adolfa była to okazja do legitymizacji swojego prawa do korony szwedzkiej, która teoretycznie należała się Zygmuntowi III i jego następcom.
Wojna 1626-29
Bitwa pod Oliwą była jednym ze szczęśliwszych (dla Polski) starć podczas tzw. V wojny polsko-szwedzkiej. Przyczyny wojny były dość proste. Po zdobyciu Kurlandii i Inflant Gustaw Adolf postanowił zająć Pomorze. W ten sposób zostałaby poważnie ograniczona dla Rzeczpospolitej morska droga do Szwecji, a Zygmunt miałby się wyrzec praw do korony szwedzkiej.
Ponieważ Rzeczpospolita była wyczerpana finansowo, a główne siły skupiły się od strony południowo-wschodniej początkowo Szwedzi odnieśli ogromne sukcesy. Zajęli kilkanaście miast wybrzeża (w tym ważny ośrodek: Puck), zaczęli pobierać cło od statków płynących do Gdańska. Następnym celem stał się sam Gdańsk. Dzięki kontrakcji wojsk polskich udało się Szwedów zablokować. Samemu Gdańskowi pomógł przypływ, co pozwoliło zalać żuławy i odciąć od tej strony dostęp do miasta.
Nie będę tutaj rozwodzić się nad szczegółami tej wojny. Była to mieszanka dobrych pomysłów strategicznych, rozbijających się o chroniczne niedofinansowanie. Do tego dochodziły choroby, które dziesiątkowały zarówno oblężonych Szwedów, jak i oblegające wojska Rzeczpospolitej.
Rok 1627 okazał się bardziej łaskawy dla strony polskiej. Gdy tylko rzeki stały się spławne, dostarczono oblegającym prowiant. Z lepszymi humorami i większą energią wojska polskie ruszyły do kontrofensywy. Na korzyść polskiej strony działała też przyroda. Znając lepiej warunki i teren polscy dowódcy mogli wykorzystać np. wiosenne roztopy do zdobycia przewagi nad przeciwnikiem.
Bitwa pod Oliwą 28 listopada 1627
Porównanie sił w Gdańsku
Przyczyny zwycięstwa pod Oliwą to nie tylko dobre dowództwo, ale też korzystne rozłożenie sił. Chociaż cała flota morska Szwecji miała przewagę nad polską, to w tym przypadku złożyło się odwrotnie. Gdańsk był ostatnim miejscem, do którego mogły się schronić polskie okręty po zajęciu innych miast portowych. Dlatego znajdowało się tu sporo różnorodnych jednostek. Szwecja wycofała jesienią 1627 roku większość eskadry blokującej port w Gdańsku. Zostało sześć okrętów, nad którymi dowództwo powierzono wiceadmirałowi Stiernköldowi, który miał małe doświadczenie na morzu.
Ogromne znaczenie miał też efekt psychologiczny. Chociaż sama bitwa pod Oliwą rozegrała się trochę przypadkiem, to strona polska zdawała sobie sprawę z tego, że nie może poddać Gdańska. Jakoż i samo miasto nie zamierzało poddawać się Szwedom.
Strona | Dowódcy | Siły |
---|---|---|
Rzeczpospolita | Arend Dickmann – admirał Jakub Murrey - wiceadmirał Jan Storch – dowódca piechoty morskiej Herman Witte - kapitan | - 4 galeony, 3 pinki, 3 fluity ● w sumie 10 okrętów, 179 dział, 1160 żołnierzy i marynarzy, podzielonych mniej więcej równo na 2 eskadry |
Szwecja | Nils Stiernköld - admirał | - 5 galeonów i jedna pinasa ● w sumie 6 okrętów, wyposażonych w 122 działa z 700 żołnierzami i marynarzami. |
Wyraźnie widać, że strona polska miała dużą przewagę, nie tylko liczebną. Kolektywne dowództwo z podziałem odpowiedzialności za ludzi i okręty było dobrze przygotowane do walki. Poza tym szwedzkich marynarzy dręczył szkorbut, który osłabiał ich w starciu z polską piechotą morską. Zobaczmy teraz jakie były skutki tego spotkania. (dokładny opis sił i samej bitwy patrz: Kosiarz E.: s. 184-188)
Przyczyny i przebieg bitwy 28 listopada 1627
Okręty Stiernkölda miały za zadanie utrzymanie blokady Gdańska jak długo się dało. Szwedzi nie spodziewali się realnego oporu ze strony polskiej. Tymczasem strona polska, dysponując już siłami zdolnymi do walki, otrzymała rozkaz przełamania blokady (23 listopada). Do konfrontacji doszło szybciej, niż się spodziewano. Okręty polskie próbowały wypłynąć w stronę Helu, ale osiadły na mieliźnie. Ostrzelane przez Szwedów wróciły do portu. Właściwa Bitwa pod Oliwą rozpoczęła się dwa dni później. 28 listopada udało się polskim eskadrom wyjść z portu. Przewaga strony polskiej miała szczególne przyczyny. Zmienił się wiatr, co sprawiło, że polskie okręty były pchane w kierunku wroga, podczas kiedy ciężkie galeony szwedzkie miały trudności w podejściu do konfrontacji. Bitwa morska zaczęła się od wystrzału armatniego. W ten sposób admirał Dickmann dał swoim ludziom sygnał do ataku. Polskie eskadry ruszyły, by przeciąć drogę okrętom szwedzkim. (Kosiarz E.: s. 186) Śmiały atak sprawił, że polskie jednostki mogły narzucić drugiej stronie warunki walki. Ta przewaga zadecydowała o tym, że bitwa pod Oliwą stała się zwycięska dla strony polskiej.
Już w pierwszej fazie ataku zginął admirał Stiernköld. Szwedzka flota została bez dowódcy. Statek admiralski został zdobyty, a drugi został zaatakowany przez dwa okręty polskie naraz. Tu trzeba się doszukiwać przyczyny desperackiego kroku jednego ze szwedzkich oficerów, który rozkazał wysadzić okręt w powietrze. Bitwa morska była w zasadzie wygrana. Przede wszystkim przełamano blokadę! Pozostałe okręty szwedzkie uciekły na pełne morze. Życie stracił co prawda admirał Dickmann, ale nie miało to już wpływu na dalsze losy potyczki. Tym bardziej że dowództwo było kolektywne.
W bitwie Polacy zastosowali tzw. taktykę roju. Umożliwiał ją zróżnicowany skład eskadr. Według tej taktyki okręty płynęły zwartą „strzałą” na przeciwnika, na czele z najsilniejszą jednostką. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat wojen polsko-szwedzkich?
Konsekwencje zwycięstwa pod Oliwą
Bitwa pod Oliwą – zwycięstwo psychologiczne
Chociaż wynik bitwy był jednoznaczny, to miała ona raczej znaczenie taktyczne i psychologiczne. Siły przeciwnika na morzu nadal były przeważające. Udało się odblokować Gdańsk, jednak bez gwarancji, że ten stan rzeczy będzie do utrzymania na dłuższą metę.
Straty zadane Szwedom (zatopione dwa galeony) miały niewielki wpływ na kondycję floty przeciwnika. Udało się natomiast wykorzystać skutki propagandowe wygranej bitwy. Podniosło się morale żołnierzy polskich na morzu i wzmocniło władzę królewską nad Gdańskiem.
Bitwa pod Oliwą została też rozpropagowana w Europie jako dowód na to, że Polacy potrafią pokonać Szwedów na morzu. Strony musiały jeszcze stoczyć walki na lądzie (zwłaszcza świetne zwycięstwo Koniecpolskiego pod Trzcianą), które zadecydowały o warunkach rozejmu i dalszych stosunkach polsko-szwedzkich. Zresztą nie na długo. Wojny polsko-szwedzkie będą się przecież toczyły jeszcze przez ponad 30 lat.
Bitwa pod Oliwą a polska flota
Myliłby się ten, kto by stwierdził, że po tym zwycięstwie zainwestowano w rozwój polskiej floty. Przyczyny marginalizacji floty były różne. Przede wszystkim brak pieniędzy. Poza tym ewidentna przewaga znaczenia strategicznego starć lądowych nad morskimi. Zwycięstwo co prawda pomogło utrzymać Polsce Gdańsk, ale morska droga handlowa była obłożona szwedzkimi cłami.
Natomiast wynik bitwy i niespodziewane straty zadane Szwedom przeszły do kultury popularnej. Zachował się obraz ze sztambucha Heinricha Böhme, przedstawiający niemal na gorąco to wydarzenie. Temat wrócił w czasach II Rzeczpospolitej. Stał się dobrym podłożem historycznym dla rozwoju nowoczesnej marynarki wojennej.
Bitwa pod Oliwą jest chyba najbardziej znaną morską bitwą stoczoną przez Polaków do czasów II wojny światowej. Jest też dobrym przykładem zdecydowanej i konsekwentnej taktyki. Warto o niej pamiętać, kiedy chwalimy zwycięstwa polskich hetmanów z tej samej epoki.
Autor: Ludwika Wykurz
Bibliografia:
- Edmund Kosiarz, Wojny na Bałtyku X-XIX wiek, Gdańsk 1978