Polska linia Maginota - żelazna dywizja broniła dostępu do Warszawy
Przez pierwsze trzy dni bronili dostępu do Warszawy. Bitwa pod Mławą okazała się zderzeniem międzywojennej myśli wojskowej z rzeczywistością niemieckiego blitzkriegu. Mimo to Niemcy ponieśli dużo większe straty, niż przypuszczali. Jak przebiegały walki na tzw. polskiej linii Maginota?
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o II wojnie światowej.
Z tego artykułu dowiesz się:
Przygotowanie do wojny
Budowa fortyfikacji
Polska długo nie była przygotowana do wojny z Niemcami. Przewidywano, że jeśli nastąpi atak, to najpierw ze Związku Radzieckiego. Dopiero 1938 roku, kiedy Hitler zajął Czechosłowację (układ z Monachium – 30 września 1938) oraz wysuwał coraz bardziej agresywne żądania wobec Polski, dowództwo zaczęło przyspieszać prace nad planem obrony od zachodu (plan operacyjny „Z”). Główne prace rozpoczęto dopiero wiosną 1939 roku. Jeżeli coś działo się wcześniej, to informacje na ten temat są bardzo skąpe. (por. Górski G. 2017: s. 175)
Prace nad fortyfikacjami wzdłuż rzeki Mławki, nazwanymi później przez samych Niemców „polską linią Maginota”, rozpoczęto dopiero latem 1939 roku. Projekt powstał 19 czerwca i został zaakceptowany przez marsz. Rydza-Śmigłego 3 lipca. Dopiero 14 lipca rozpoczęły się prace pod Mławą, a po Rzęgowem miesiąc później. (Kucharski S., 2002: s. 118) Do września nie udało się dobrze przygotować schronów bojowych, chociaż tempo pracy i efekty i tak były imponujące. W sumie było to 50 schronów (niektórzy podają 51 – por. Zalewski W., Aksamitowski A., 1996: s. 13), 45 na odcinku mławskim i 5 na pozycji Rzęgowo. Obiekty były rozstawione w odległości 200-300 m od siebie. W dwóch liniach, z czego druga była słabsza.
Dostępu do linii bunkrów broniły rowy przeciwpancerne, pola minowe i tzw. potykacze z ustawionych nisko kołków oplecionych drutem kolczastym.
Dodatkowo na obszarze znajdowały się elementy terenu stanowiące naturalne utrudnienia i bariery dla przeciwnika. Rzeczka Mławka, bagno („Błota Niemyje”) rozdzielające obszar na dwie części oraz wzniesienia morenowe. W wybranych miejscach teren został celowo zalany wodą, co tworzyło dodatkowe zalewy i bagna. Ze względu na suche lato udało się je utrzymać tylko w wybranych punktach.
20 Dywizja Piechoty w Armii Modlin
20 Dywizja Piechoty powstała w 1921 roku. Składała się w dużej mierze z Białorusinów. Na początku lat 30-tych była przewidziana do obrony granicy wschodniej, jako część Armii „Baranowicze”. Ponieważ już wówczas przewidywano, że będzie chronić obszaru ufortyfikowanego była to jedyna polska dywizja rzeczywiście przygotowana do takiej walki (inne fortyfikacje na terenie Polski miały osobne jednostki przeznaczone tylko do tego zadania - por. Kucharski S.: s. 118) Kiedy zaczęto naprędce przygotowywać plan „Z” dywizja została skierowana na teren północnego Mazowsza, jako część Armii „Modlin” i przystąpiła do wznoszenia fortyfikacji. W budowie i transporcie materiałów pomagali też mieszkańcy okolicznych wsi. Mimo to nie udało się ukończyć wszystkich planowanych obiektów przed atakiem Niemiec.
W literaturze przedmiotu niewiele mówi się o warunkach w jakich żołnierze prowadzili obronę. Wiemy, że bunkry były bardzo małe – najczęściej jedno pomieszczenie o powierzchni 5,7 m na 5 osób (4 żołnierzy i dowódca), obsługujących dwa CKMy. Wejście było niewielkie, ukryte za żelbetonową ścianą. Bunkry przeznaczone do obsługi jednego CKM były jeszcze mniejsze. W warunkach suchego, gorącego lata była to mordownia. Wnętrze wypełniało się szybko gazem prochowym, a żołnierze musieli wychodzić co jakiś czas na zewnątrz, żeby wymiotować. (Kucharski S.: s. 123) Jak by nie byli zaprawieni do trudnych warunków, był to czynnik dodatkowo osłabiający sprawność takiej jednostki. Mimo to wykonali swoje zadanie, a przełamanie linii polskich fortyfikacji miało bardziej złożone przyczyny.
Bitwa pod Mławą
Zaczyna się wojna
1 września o godzinie 4 nad ranem do dowództwa 20 DP dotarła wiadomość o wkroczeniu wojsk Rzeszy. Zaczęto wysadzać mosty i wiadukty na drogach ku Warszawie. Podległy 20 DP 79 pułk piechoty, pod dowództwem ppor. Witolda Manikowskiego, wyjechał na rowerach na zwiad. Atak na północne Mazowsze odbywał się od strony północnej. Nie możemy zapominać, że tzw. Prusy Wschodnie były w tym czasie nadal częścią Niemiec, a Mława znajdowała się zaledwie kilkanaście kilometrów od granicy. Wojska niemieckie posuwały się na południe i południowy wschód drogami wychodzącymi z Janowa (dziś powiat Nidzica). Doszło do starcia z 79 pułkiem piechoty w okolicach Zembrzusa. Strzelcom udało się powstrzymać Niemców do godziny 7:00. Do pierwszej linii fortyfikacji wojsko niemieckie zaczęło docierać w rozproszonych plutonach i grupach ok. 10 rano.
20 Dywizja Pancerna pod dowództwem płk. dypl. Wilhelma Andrzeja Lawicza-Liszki była wyposażona w karabiny CKM, przeznaczone do ostrzału z fortyfikacji. Poza tym żołnierze mieli typową broń piechoty – granaty, karabiny Mauzer wz. 98 lub 98a. Zbiorowo obsługiwali też karabiny LKM i RKM. Na każdy pluton przypadały po dwa moździerze 81 mm wz. 31. Słabym punktem 20 DP była znikoma obrona przeciwlotnicza.
Naprzeciwko polskich obrońców stawała niemiecka 3. Armia gen. Georga von Küchlera. W powiecie przasnyckim stosunek sił polskich do niemieckich wynosił mniej więcej 1:3. Niemcy oprócz uzbrojenia piechoty i artylerii dysponowali też czołgami i wsparciem lotniczym. Teoretycznie 20 DP mogła liczyć na wsparcie ze strony lotnictwa, ale była to nieliczna grupa samolotów przydzielona całej Armii „Modlin”.
3 dni ciężkich walk
Pierwszy dzień starcia, mimo przewagi liczebnej, skończył się porażką Niemców. Dowództwo zlekceważyło prawdopodobnie możliwości obronne Polaków. Niemieckie 11 i 61 DP podeszły pod fortyfikacje w szyku rozproszonym (plutony, roje) i poniosły ciężkie straty. Nabierając respektu do polskiej obrony Niemcy zaczęli ostrzeliwać pozycje polskie z artylerii, w celu zniszczenia bunkrów. To jednak się nie udało. Czołgi, które puszczono do ataku po południu, utknęły na przeszkodach przeciwpancernych i nie były w stanie sforsować umocnień. Co więcej, ponad 80% maszyn zostało wyeliminowanych z walki przez uszkodzenia lub całkowite zniszczenie. (por. Zalewski W., Aksamitowski A.: s. 29) Taki wynik pierwszego dnia walki osłabił morale niemieckich dywizji i podniósł morale Polaków. Niemcy oczekiwali wręcz kontrataku i dopiero o 4:00 następnego dnia wycofali II batalion Regimentu Zmotoryzowanego SS z atakowanego obszaru. Atak na „Twierdzę Mława” okazał się porażką, sukcesy Niemcy odnieśli tylko na skrzydłach (m.in. zdobywając Działdowo).
Następnego dnia głównym błędem strony polskiej było wysłanie dwóch kompanii z 79 pp do obrony „Błot Niemyje”. Przenikanie tędy pojedynczych jednostek niemieckich nie było warte rozproszenia obrony i zmęczenia żołnierzy. 2 września Niemcy ponieśli mniejsze straty. Skupili się przede wszystkim na rozbiciu lewego skrzydła obrony i przełamali front pod Rzędowem. Ostrzelana została stacja kolejowa w Mławie, zapłonął szpital w mieście. Bardziej pewni siebie zadanie kontynuowali następnego dnia walk. Udało im się zdobyć pobliski Ciechanów.
Słabością strony niemieckiej była niezdolność do rozpoznania liczebności przeciwnika. Niemcy obawiali się pościgów w ciemno, zakładając istnienie odwodów. Mimo to powoli obrona polska załamywała się. 2-go września do pomocy została skierowana 8 DP, pod dowództwem pułkownika Teodora Furgalskiego. Dotarła na teren walk następnego dnia o świcie. Niestety została rozbita w czasie marszu, głównie przez grupy dywersyjne i nie stanowiła wielkiego wsparcia dla 20 dywizji. W nocy z 3-go na 4-go września włączyły się do walki niemieckie wozy pancerne. Zaatakowane pułki zaczęły się wycofywać w kierunku Modlina. Duża część 8DP uległa panice ze względu na ataki dywersantów. (Zalewski W., Aksamitowski A.: s. 40)
4-go września Niemcy oczekiwali kontrataku. Wobec wycofania przeciwnika parli dalej i w nocy tego dnia dotarli do Modlina. W tym samym czasie wycofała się do Modlina 20 DP, która po drodze została zbombardowana przez niemieckie samoloty. To sprawiło, że rozbita dywizja do twierdzy dotarła dopiero kilka dni później. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat mało znanego epizodu w czasie II wojny światowej?
Ocena wydarzeń
Utrata odcinka na północ od Warszawy była poważnym ciosem dla obrony stolicy. Obawiając się koncentracji wojsk polskich na Wiśle i Narwi Niemcy wybrali jednak główny atak od południa. Obie strony popełniły błędy taktyczne i strategiczne, jednak o dalszym przebiegu walk zdecydowała przewaga liczebna i sprzętowa strony niemieckiej. Niemcy dzięki lotnictwu i balonowi obserwacyjnemu nad Grunduskiem mieli doskonałą wiedzę o ruchach przeciwnika. (Zalewski W., Aksamitowski A.: s. 37) Nie bez znaczenia były też akcje dywersyjne ze strony niemieckiej ludności.
20 DP wsławiła się bohaterstwem i determinacją, zyskała od przeciwnika zaszczytne miano Żelaznej Dywizji. Niestety osłaniające ją jednostki nie były wystarczające lub nie podjęły wystarczająco skutecznych działań. Zatrzymanie przeciwnika pod Mławą okazało się niewystarczające do przygotowania obrony na Narwi. Przełamanie tej linii obrony było dla Polski właściwie przesądzeniem losu.
Szacowane straty Niemców pod Mławą były największe w czasie pierwszych dni kampanii wrześniowej (niektóre źródła podają nawet do 1800 zabitych). 20 DP wykonała zadanie według swoich najlepszych możliwości. Polacy ponieśli dużo większe straty (ponad 2000 zabitych, w tym wielu nierozpoznanych). (por. Zalewski W., Aksamitowski A.: s. 45)
Kontrowersje może budzić nazwa „polska linia Maginota”, którą zresztą nadali jej Niemcy. Z jednej strony była to nowoczesna linia fortyfikacji na światowym poziomie, z drugiej – tak jak jej francuski pierwowzór – okazała się nieskuteczna wobec taktyki stosowanej przez wojska III Rzeszy. Warto tutaj przypomnieć, że linia Maginota od południa zabezpieczyła Francję przed inwazją wojsk włoskich. To nie słabość obrony, ale specyficzna taktyka blitzkriegu decydowała o małej użyteczności tego typu umocnień w II wojnie światowej.
Ostatecznie bitwa pod Mławą, tak jak brawurowa obrona innych części kraju, jest bohaterskim epizodem w przegranej kampanii. Polska zbyt późno zaczęła się przygotowywać na wojnę z Niemcami. Wobec braku obiecanej pomocy ze strony Anglii i Francji, a następnie wobec realizacji paktu Ribbentrop-Mołotow, skuteczne przeciwstawienie sile przeciwnika było niemożliwe. Pozostała pamięć o tych, którzy w beznadziejnej sytuacji do końca wykazali się dyscypliną i bohaterstwem.
Autor: Ludwika Wykurz
Bibliografia:
- Grzegorz Górski, Wrzesień 1939. Nowe Spojrzenie, Toruń 2017 (wydanie elektroniczne dostępne na stronie Jagiellońskiego Instytutu Wydawniczego)
- Szymon Kucharski, Fortyfikacje polskie z 1939 roku w pasie działania 20 Dywizji Piechoty, w: Fortyfikacja tom XV, Wydawnictwo Forteca 2002, ss. 117-126
- Wojciech Zalewski, Andrzej Aksamitowski, Mława 1939, Warszawa 1996