Przez Węgry i Niemcy do Polski. Szczęśliwy powrót Kazimierza Odnowiciela z wygnania do ojczyzny
W 1038 roku państwo polskie sięgnęło dna. Do zrujnowanego walkami wewnętrznymi kraju wtargnął niespodziewanie władca czeski Brzetysław, przeorawszy go dodatkowo wszerz i wzdłuż. Nieco wcześniej ówczesny książę Polski Kazimierz Odnowiciel został zmuszony przez poddanych do opuszczenia swojego władztwa. Wiadomo wprawdzie, iż później powrócił do ojcowizny, jednak niewiele brakowało, aby tak się w ogóle nie stało.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o dynastii Piastów.
Z tego artykułu dowiesz się:
Na ziemi węgierskiej
Z ogarniętego totalnym bezhołowiem państwa Kazimierz Odnowiciel uciekł na Węgry, znajdując schronienie na dworze króla Stefana Arpady. Państwo to było w zasadzie jedynym spośród sąsiadów Polski, z którym nie miała ona w poprzednich latach większych zatargów. Mimo to książę piastowski został zatrzymany i uwięziony przez Stefana.
Kierunek ucieczki Kazimierza nie był najtrafniejszy. Rządzący w tym czasie Węgrami Stefan znajdował się w dobrych relacjach z księciem Brzetysławem, któremu było na rękę, aby Piast nigdy więcej nie powrócił do Polski. Niewykluczone, iż to właśnie z poduszczenia Brzetysława, syn Mieszka II Lamberta dostał się do węgierskiej niewoli.
Nie sposób przesądzić, jak długo piastowski władca pozostawał w więzieniu u Arpady. Wszystko by się wyjaśniło, gdyby było wiadome, kiedy Kazimierz dokładnie opuścił swoją ojczyznę. Współczesny historyk nie dysponuje jednak takimi informacjami, co sprawia iż kwestia ta nigdy nie zostanie raczej wyjaśniona. Trudno również w źródłach szukać odpowiedzi na pytanie, jak król węgierski traktował swojego więźnia.
Dopiero śmierć Stefana Arpady (15 sierpnia 1038) zmieniła położenie syna Mieszka II, którego na wolność wypuścił następca Stefana – Piotr Wenecjanin (Orseolo). Nowy władca węgierski, jakby tego było jeszcze mało, ofiarował Piastowi broń, szaty oraz orszak stu rycerzy, z którymi niezwłocznie podążył do Niemiec. Zapewne nastąpiło to jeszcze w 1038 roku.
Intratne propozycje matki i cesarza
Po przekroczeniu granicy węgiersko-niemieckiej Kazimierz Odnowiciel przez jakiś czas bawił na dworze cesarza. Według głównego sprawozdawcy ówczesnych wydarzeń Anonima zwanego Gallem, Piast podczas pobytu w Rzeszy zdobył „wielką sławę i rozgłos rycerski”. W 1038 roku cesarzem był jeszcze Konrad II, i to jego mógł mieć na myśli bezimienny mnich polski.
Następnie Kazimierz pojawił się na dworze swej matki Rychezy, z którą odbył niejedną rozmowę. Tematów do konwersacji było mnóstwo. Z pewnością wielokrotnie powracała sprawa powrotu Mieszkowica do ojczyzny tym bardziej, iż Brzetysław jako jeden z jego najważniejszych wrogów podczas najazdu z 1038 roku zagarnął część ziem polskich.
W przeświadczeniu Anonima zwanego Gallem, od powrotu Kazimierza do Polski próbowała go odwieść matka oraz cesarz. Matka przekonywała syna, „by nie wracał do ludu wiarołomnego i jeszcze niezupełnie utwierdzonego w chrześcijaństwie, lecz spokojnie zadowolił się posiadaniem matczynego dziedzictwa”. Z kolei sam imperator zamierzał Piastowi w zamian za pozostanie w Rzeszy „nadać nie byle jakie księstwo”.
Kazimierzowskie ryzyko
Według Galla, Kazimierz zdecydowanie odrzucił przedłożone mu propozycje, odpowiadając iż „żadnego dziedzictwa po wujach lub matce nie posiada się tak słusznie i zaszczytnie jak dziedzictwo po ojcu”. Trudno przesądzić, czy rzeczywiście takie słowa padły z ust Kazimierza. Najprostsze rozwiązanie tej zagadki przewiduje całkowite odrzucenie wypowiedzi Piasta i uznanie jej za wytwór wyobraźni późniejszego kronikarza.
Z drugiej strony warto pamiętać o tym, że Kazimierz miał prawo pretendować do spadku po wujach (m.in. księciu szwabskim Ottonie) oraz do części dóbr alodialnych po babce Matyldzie. Nie wiadomo natomiast, czy Piast skorzystał z przysługujących mu uprawnień, tym bardziej, że chcąc pozostać w poprawnych stosunkach z matką, musiał raczej o nich zapomnieć.
Wobec powyższego Kazimierzowi pozostawało jedynie skorzystanie z możliwości powrotu do ojczyzny, tam mógł bowiem zaspokoić swoje ambicje. Jako prawowity następca tronu miał wszak prawo aspirować do odzyskania utraconej wcześniej w państwie polskim pozycji.
Kazimierz wracając do Polski, ryzykował bardzo wiele, nie miał przecież żadnej pewności, jak przyjmą go możni. Według najgorszego ze scenariuszy, Piast mógł ponownie zostać ze swego dziedzictwa przepędzony. Zapewne syn Mieszka II zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę, niemniej jednak podjął ryzyko. Jak się później okazało, była to chyba najważniejsza w jego życiu decyzja, gdyż utorowała mu bezpośrednio drogę do restytucji władzy. Jeśli szukasz więcej informacji, sprawdź także ten artykuł na temat Kazimierza Odnowiciela.
Niemiecka pomoc zbrojna dla wygnańca
Jeszcze przed przekroczeniem granic Polski, Kazimierz Odnowiciel postarał się o zebranie odpowiedniej liczby wojowników, dzięki których pomocy mógł liczyć na ewentualne poskromienie sił przeciwników w kraju. Jednocześnie żołnierze ci byli podporą jego rządów. Z przekazu Galla wynika, iż Kazimierz w momencie przyjazdu do Polski dysponował 500 rycerzami.
W dawniejszej historiografii sądzono, iż wszystkich tych rycerzy ofiarował Piastowi cesarz Konrad II. Tymczasem Gall Anonim nic o tym nie wiedział. Wymieniony kronikarz wcześniej wspominał jedynie o 100 wojownikach przekazanych Kazimierzowi przez Piotra Wenecjanina.
Można przypuszczać, iż armia zebrana przez Piasta miała charakter mieszany. Obok Węgrów znajdowali się w niej także Niemcy, przy czym znaczną ich część stanowili ludzie zwerbowani przez Rychezę i jej bogatą rodzinę. Matka Kazimierza, jak można się tego domyślać, dwoiła się i troiła, by wspomóc swego syna, narażonego w Polsce na duże niebezpieczeństwo.
Powyższe dywagacje nie wykluczają jednocześnie zaangażowania Konrada II w sprawę Kazimierza Odnowiciela. Jednak ilu swoich rycerzy koniec końców cesarz oddał do dyspozycji Piasta, nie sposób kategorycznie przesądzić.
Nie są znane też motywy, którymi kierował się przedstawiciel dynastii salickiej, udzielając pomocy Kazimierzowi. W grę mogło tu wchodzić nawet kilka czynników. Wydaje się, iż najważniejszą rolę odegrała obawa przed rosnącą siłą Brzetysława czeskiego, który wraz z wchłonięciem do swego władztwa Śląska stawał się najpotężniejszym władcą zachodniosłowiańskim.
Koła kierownicze Niemiec nie mogły tolerować wytworzonego stanu rzeczy, tym bardziej, iż dążyły do utrzymania względnego stanu równowagi w regionie. W praktyce oznaczało to, iż każde państwo słowiańskie próbujące się wyłamać spod supremacji niemieckiej musiało prędzej czy później spotkać się ze stosowną odpowiedzią cesarza, który mógł nawet sięgnąć po środki ostateczne, a więc przedsięwziąć kroki wojenne.
Chronologia powrotu Kazimierza do Polski
Nie jest znana dokładna data powrotu Kazimierza Odnowiciela do Polski. Część uczonych sądziła, iż książę powrócił do kraju już w 1038 roku. Według J. Bieniaka, powrót Kazimierza należałoby datować na rok 1041 (wiosna lub wczesne lato). Przeciwko ostatniej z możliwości przemawia przekaz Galla, z którego wyraźnie wynika, iż Kazimierz przebywał „krótki czas” na obczyźnie.
Sformułowanie kronikarskie nie oznacza bynajmniej, by Piast zawitał w Polsce już w 1038 roku, skoro wyprawa Brzetysława przeciwko państwu piastowskiemu miała miejsce w okresie bezkrólewia, co zanotowały dobitnie współczesne źródła pisane.
Istotne argumenty w kontekście ustalenia datacji powrotu Kazimierza z Niemiec podała K. Dróżdż. Zdaniem wspomnianej uczonej, Kazimierz po uwolnieniu z więzienia węgierskiego mógł najszybciej pojawić się w Niemczech jesienią 1038 roku. Tam „Kazimierz spotkał się z matką oraz ze swoimi wujami, którzy zapewne wstawili się za nim u cesarza Konrada. Prawdopodobnie też jakiś czas spędził Kazimierz na dworze samego cesarza, o czym pisze Gall, wysławiając również jego rycerskie czyny. Dlatego też najwcześniejszą datą na powrót Kazimierza do kraju może być już koniec 1038 roku, a terminem ad quem wiosna 1039 roku. Warto dodać, że to właśnie tradycja zapamiętała cesarza Konrada jako tego, który odprawiał Kazimierza do kraju”.
Powrót Piasta do ojczyzny – kwestie „techniczne”
Kazimierz, wracając do Polski z Niemiec, mógł podróżować jednym z dwóch szlaków. Jeden z nich prowadził przez pozostającą pod kontrolą Węgier Słowację, drugi zaś wiódł przez Magdeburg, Krosno i Poznań, a więc przez miejscowości, które mijali rycerze niemieccy, podążający przeciwko Bolesławowi Chrobremu na początku XI stulecia. Rzecz jasna, w rachubę nie mogła prowadzić droga, wiodąca przez Śląsk, pozostający w tym okresie we władaniu Czechów.
Przypuszczalnie w 1039 roku Kazimierz intencjonalnie ominął szlak „węgierski” z uwagi na dojście mniej więcej w tym samym czasie do sojuszu między Piotrem Wenecjaninem a Brzetysławem I, który mógł zaowocować ponownym uwięzieniem Piasta na dworze Arpadów, tym razem przez następcę Stefana I. Wobec powyższego należałoby wnieść, iż Kazimierz w kierunku państwa polskiego poruszał się pierwszą z wymienionych powyżej dróg. Była ona zdecydowanie krótsza, a co za tym idzie, znacznie bezpieczniejsza.
Wkraczającemu do Polski Kazimierzowi Odnowicielowi, co skrzętnie zanotował w swej kronice Anonim zwany Gallem, przekazano „pewien gród”. Warownię tę, w świetle opisu najstarszego polskiego kronikarza, ofiarowali mu jego zwolennicy. Do dnia dzisiejszego nie zlokalizowano wspomnianego grodu w terenie. Wymieniano zazwyczaj w tym kontekście Krosno Odrzańskie, Lubusz, Kalisz, Kruszwicę lub Kraków.
Ostatnia z podanych ewentualności zupełnie nie wchodzi w rachubę, gdyż Anonim znał doskonale Kraków, uznając go za jeden ze znamienitszych grodów polskich. Z tych samych względów należałoby wykluczyć z rozważań również Poznań i Gniezno, świeżo zniszczone podczas najazdu Brzetysława.
Odzyskanie władzy w kraju
Zdaniem Galla, z podarowanego grodu Kazimierz rozpoczął akcję rewindykacyjną, zajmując Wielkopolskę i Małopolskę. W ostatniej z wymienionych dzielnic osiedlił się na stałe, wybierając Kraków jako stolicę odnowionego państwa. W Poznaniu czy Gnieźnie nie miał czego szukać; wokoło były jedynie ruiny i zgliszcza. Na Śląsku już od jakiegoś czasu zainstalowano załogi czeskie. Na Mazowszu natomiast przebywał dawny cześnik Mieszka II Miecław, rządzący tą krainą jako udzielny książę.
Podbój Wielkopolski i Małopolski przez Kazimierza Odnowiciela, jak można sądzić, nastąpił bez większych utrudnień. Przynajmniej taki obraz wyłania się z dostępnych źródeł pisanych (głównie kroniki Anonima zwanego Gallem), które w interesującej sprawie poskąpiły jakichkolwiek szczegółów.
Następca Mieszka II miał wprawdzie w Polsce wielu wrogów, ale zdecydowanie więcej posiadał zwolenników, dostrzegających w nim swoistego oswobodziciela, mogącego zapewnić im upragniony pokój, którego dotąd tak brakowało. Do Kazimierza przylgnęły przede wszystkim ogromne rzesze ludności chłopskiej, umęczonej nieustannymi klęskami i wojnami.
W szeregach obozu prawowitego władcy polskiego znaleźli się też pospolici wojownicy, oczekujący odeń na udział w zyskach po zwycięskich konfliktach. Można domniemywać, że to właśnie na tej ostatniej grupie Kazimierz mógł najbardziej się oprzeć i to dzięki niej mógł zyskać posłuch w pozostałych grupach społecznych. Przede wszystkim dzięki waleczności tych żołnierzy było możliwe opanowanie Wielkopolski i Małopolski. Oczywiście Kazimierz dysponował wówczas również rycerzami niemieckimi, jednak musieli oni po jakimś czasie powrócić do ojczyzny.
Przypuszczalnie około 1039/1040 roku Kazimierzowi udało się opanować sytuację w kraju. Trzeba przyznać, że Piastowi sprzyjało wtedy szczęście. W każdym niemal momencie mógł uderzyć nań Brzetysław, któremu przecież ustępował w wielu obszarach. Tak się jednak ostatecznie nie stało, co pozwoliło Odnowicielowi utrzymać się przy władzy.
Źródło:
Tekst ten stanowi fragment książki Mariusza Samp „Kazimierz Odnowiciel. Roztropny polityk, zwycięski wódz”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Lira. Możesz ją kupić tutaj.