Zapomniana wojna rusko-polska (1030). Jarosław Mądry kontra piastowski król-kastrat
Dzieje stosunków polsko-ruskich we wczesnym średniowieczu są bardzo zagmatwane, zaś ubóstwo źródeł uniemożliwia ich dokładniejsze prześledzenie. Co więcej, zachowane okruchy źródłowe sprzyjają wyciąganiu sprzecznych wniosków nawet w najbardziej podstawowych sprawach. Tak wygląda to w przypadku wojny rusko-polskiej w 1030 roku, która poprzedziła upadek rządów drugiego króla Polski Mieszka II Lamberta (1031), króla-kastrata. Co wiemy o tym konflikcie? Dlaczego Mieszko musiał wówczas uznać wyższość oręża ruskiego?
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o dynastii Piastów.
Z tego artykułu dowiesz się:
Miłego złego początki
Początek rządów Mieszka II nie zapowiadał jego późniejszej katastrofy. W 1028 roku król wyprawił się na Saksonię, skąd pobrał niebotyczne łupy, które rozdysponował następnie pomiędzy swoich wojów. Rok później (1029) udało mu się natomiast odeprzeć odwetowe uderzenie cesarza Konrada II, który przez jakiś czas bezskutecznie oblegał Budziszyn.
Czytaj również: Książę Bezprym pierwszym zdrajcą Polski? Oto zaskakujące fakty
Pierwszy rozbiór Polski nastąpił już w 1031 roku. Oto zaskakujące fakty
W świetle źródeł, Konrad II zaprzysiągł zemstę Mieszkowi II, zapowiadając zorganizowanie przeciwko niemu kolejnej wyprawy o charakterze odwetowym, która miała odbyć się w 1030 roku. Niestety nie doszła ona ostatecznie do skutku, ponieważ cesarz zmienił w ostatniej swoje plany i wyruszył na Węgry, z którymi toczył podówczas poważny spór.
Niektórzy historycy twierdzili, iż Mieszko II wspomógł Węgrów podczas odpierania najazdu niemieckiego, jednak na podparcie tego przypuszczenia brakuje podstaw źródłowych. Nic nie wiadomo o funkcjonowaniu w tym czasie jakiegoś przymierza polsko-węgierskiego, co zobowiązywałoby piastowskiego króla do przyjścia z pomocą Arpadom.
Niniejszy tekst stanowi fragment najnowszej książki Mariusza Samp „1031. Pierwszy rozbiór Polski” wydanej w wydawnictwie Bellona.
Triumf Rurykowiczów
Państwo rządzone przez Mieszka II, co należy szczególnie wyartykułować w tym miejscu, było zagrożone nie tylko od zachodu, ale również od strony wschodniej. W 1030 roku polskie pogranicze zaatakował z nieznanych bliżej powodów ówczesny wielki książę kijowski Jarosław Mądry.
W świetle najstarszego przekazu staroruskiego „Powieści minionych lat” Jarosław odniósł spory sukces, udało mu się bowiem zająć Bełz. Wymienione źródło jako jedyne wzmiankowało o wyprawie Rusinów na Polskę.
Tajemny pakt rusko-niemiecki?
Według niektórych ustaleń naukowych uderzenie Rusinów na Bełz należałoby traktować w kategorii współdziałania rusko-niemieckiego, przewidującego skoordynowany atak obu stron na Polskę od wschodu i zachodu. W przeświadczeniu B. Śliwińskiego, sygnatariusze układu planowali przeprowadzenie całego przedsięwzięcia na wiosnę 1030 roku, a do czego przyczynić się miał wygnany z Polski przyrodni brat Mieszka, Bezprym, który namówił Jarosława Mądrego do zbrojnej konfrontacji.
Na potwierdzenie teorii B. Śliwińskiego brakuje odpowiednich przesłanek źródłowych. Warto jedynie zaznaczyć w tym miejscu, że atak ruski na Bełz niekoniecznie musiał zostać dokonany porą wiosenną, a więc w okresie występowania roztopów, uniemożliwiających, względnie utrudniających prowadzenie działań zbrojnych na większą skalę. Zasygnalizowana uwaga może jednak okazać się nieprawidłowa, zaś całe zagadnienie nie zostanie raczej nigdy dostatecznie wyjaśnione, ponieważ „Powieść minionych lat” nie podała bliższych wskazówek chronologicznych na temat najazdu Jarosława.
Nie tylko Bełz?
W ostatnich badaniach nad stosunkami polsko-ruskimi w czasach Mieszka II Lamberta dopuszczono możliwość dostania się pod zwierzchnictwo Rurykowiczów w 1030 roku nie tylko Bełza, ale również całej ziemi bełskiej. W ocenie B. Śliwińskiego był to wielki sukces Jarosława Mądrego.
Zachowane źródła niestety nic nie mówią o zajęciu przez Jarosława Mądrego w 1030 roku jeszcze jakichś innych grodów poza Bełzem, co z kolei potwierdziłoby słuszność wysuniętej koncepcji. Wydaje się ona mimo wszystko niedostatecznie uzasadniona.
W tym samym, tj. 1030 roku, Jarosław Rurykowicz wyruszył daleko na północ przeciwko Czudom, których pokonał i założył na ich terytorium gród Juriew (Dorpad). Jak zasygnalizował J. Bieniak, ekspedycja ta miała charakter typowej wyprawy ekspansywnej, a więc musiały ją poprzedzić wszechstronne przygotowania wojenne (zebranie odpowiedniej liczby zbrojnych itp.). Zasygnalizowany fakt wskazywałby, że wyprawa ruska na Bełz nie trwała zbyt długo, co siłą rzeczy wykluczało osiągniecie znaczniejszych nabytków terytorialnych kosztem Polaków.
Intrygująca teoria
Swego czasu S. M. Kuczyński próbował zakwestionować datę wyprawy Jarosława Mądrego na Bełz, sądząc, że całe wydarzenie dokonało się dopiero kilka lat później. Wymieniony badacz uznał, iż w 1030 roku syn Włodzimierza Wielkiego był za słaby na zorganizowanie wyprawy na zachód, zaś Mieszko II zbyt mocny, o czym świadczyłoby zaatakowanie przez tego drugiego w tym samym roku Saksonii.
Ten sam uczony spostrzegł także, że podjęcie wyprawy w kierunku Bełza mogło nastręczyć Rusinom sporo trudności logistycznych ze względu na to, iż musieliby po drodze natknąć się na sąsiadujących z tym obszarem Pieczyngów, których Jarosławowi udało się podporządkować dopiero w 1036 roku Z kolei trasa wiodąca do Bełza od północy nie wchodziła zupełnie w grę, gdyż Rurykowicz zostałby wówczas zmuszony do maszerowania przez Grody Czerwieńskie, pozostające w tym czasie pod panowaniem polskim.
Powyższa propozycja nie spotkała się z przychylnym przyjęciem w późniejszej historiografii. W rzeczywistości pozycja polityczno-militarna Mieszka II nie była tak silna jakby to mogło na pierwszy rzut oka się wydawać. Król polski nie dość, że nie podjął się organizacji wyprawy odwetowej przeciwko Rusinom, mającej na celu odebranie im podstępnie zabranego grodu, to również zrezygnował z podobnej możliwości urządzenia ekspedycji zbrojnej przeciwko cesarzowi Konradowi II (za jego pobyt pod Budziszynem).
Poza tym jak wskazała nieżyjąca już wybitna znawczyni problematyki D. Borawska, brakuje „dowodu na to, żeby około 1030 roku Pieczyngowie musieli udaremnić wyprawę na Bełz, gdyż mogły w tej sprawie istnieć umowy rusko-pieczyńskie”.
Reakcja polskiego króla na najazd
Można niekiedy spotkać się z opinią, iż Jarosław Mądry podczas najazdu na pogranicze polskie w 1030 roku nie odniósł większych sukcesów z racji rychłego przerzucenia przez Mieszka II z Łużyc na wschód swoich wojsk. Niestety trudno podzielić tę opinię. Po pierwsze, nic konkretnego nie wiadomo na podstawie źródeł, by król piastowski w jakikolwiek sposób zareagował na zbrojną interwencję ruskiego kniazia.
Po drugie, nie sposób przesądzić, gdzie w momencie ataku Rusinów znajdował się Mieszko, zaś stwierdzenie o jego pobycie na terenie Połabia jest całkowicie nieweryfikowalne, mógł bowiem przebywać wówczas zupełnie gdzieindziej.
Wprawdzie Mieszko mógł przyjść z odsieczą broniącym się Polakom w Bełzie, niemniej jednak zanim pojawiłby się we wschodniej części swego państwo, mogło już być po całej wojnie. Niewykluczone, iż Jarosław Mądry w porę wycofał się ze zdobytego grodu, który najwidoczniej poddał się mu od razu, względnie po krótko trwającym oblężeniu, skoro niedługo później Rurykowicz skierował się przeciwko odległym Czudom.
Najgorsze miało dopiero nadejść
Zajęcie Bełza (1030) stanowiło dla Rusinów solidną podstawę do dalszych podbojów na zachodzie. Okazało się wkrótce, że skwapliwie skorzystali z tej okazji, pojawiając się w tych stronach już rok później. Tym jednak razem sytuacja międzynarodowa jeszcze bardziej im sprzyjała, co w efekcie przyczyniło się do osiągnięcia przez nich spektakularnych sukcesów.
Niniejszy tekst stanowi fragment najnowszej książki Mariusza Samp „1031. Pierwszy rozbiór Polski” wydanej w wydawnictwie Bellona.