Społeczniczka

Kobieta sukcesu

Ann Alison Hoover była niezwykle energiczną, przedsiębiorczą kobietą. Muzyka była jej wielką pasją, tuż obok pracy na rzecz bezdomnych, cierpiących zwierząt. W 1975 r. ukończyła amerykański odpowiedni akademii muzycznej w klasie fortepianu. Przez wiele lat pracowała jako nauczycielka gry na instrumencie. Opiekowała się dziećmi również i urządzała koncerty charytatywne.

Po dziesięciu latach poświęcania się na rzecz innych, Ann postanowiła w końcu zadbać o siebie. Przeprowadziła się do Pittsburgha i zatrudniła na stanowisku telemarketera. Dzięki wyśmienitym umiejętnościom sprzedażowym szybko pięła się po kolejnych stopniach w służbowej hierarchii, aż osiągnęła stanowisko głównego szkoleniowca z dziedziny marketingu bezpośredniego. Dobra pensja pozwoliła jej na spełnienie największego marzenia - zakupu własnego domu.

Lawn Street

W latach 90. Pittsburgh był upadłym miastem przemysłowym, które powoli powracało do życia. Gigantyczne bezrobocie zmusiło większość mieszkańców do emigracji zarobkowej. Ceny zaniedbanych przez lata nieruchomości były śmiesznie niskie. Wiele domów można było kupić za bezcen biorąc udział w organizowanych regularnie licytacjach. W jednym z takich przybytków, stojącym pod adresem 321 Lawn Street, Ann bez pamięci się zakochała.

Najpierw przez 10 lat wynajmowała nieruchomość, aż w końcu zdecydowała się ją odkupić. Zainwestowała w jej odnowienie całe swoje serce i środki finansowe. Samodzielnie urządzała wnętrza. Codziennie przed wyjściem do pracy malowała ściany, szlifowała podłogi, ustawiała meble. Wkrótce jej posiadłość stała się wizytówką okolicy i obiektem zazdrości sąsiadów.

Hoover była niezwykle dumna z owoców swojej pracy. Tylko jeden mały problem codziennie spędzał jej sen z powiek. Była nim rozpadająca się rudera, z którą jej wymuskane gniazdko współdzieliło ścianę. Kobieta żywiła przekonanie, że jeśli ktoś szybko nie wyremontuje pustostanu, to zacznie on zagrażać jej nieruchomości.

Komitet sąsiedzki

Dzięki wysiłkom 44-latki mieszkańcy Lawn Street zrozumieli, że schludny i estetyczny wygląd dzielnicy znacząco wpływa na wycenę poszczególnych posiadłości. Aby wspólnie utrzymać wysoki poziom w tej dziedzinie, reaktywowali - nieco już zapomniany - komitet sąsiedzki. Jego założycielem i pierwszym przewodniczącym był Roy Kirk, młody mężczyzna, prowadzący własną firmę budowlaną - Tardygrade Inc. Przez pewien czas organizacja działała nadzwyczaj prężnie, jednak w miarę upływu lat rozleniwiła się i straciła na znaczeniu.

Ann nie posiadała się wręcz z radości, kiedy pewnego dnia dowiedziała się, że to właśnie Kirk zakupił sąsiadującą z jej domem ruderę. Była przekonana, że wkrótce rozpadająca się buda odzyska dawny blask. Jej radość podsycał fakt, iż nowy sąsiad z entuzjazmem zabrał się za remont. Dzień w dzień od rana do wieczora skuwał tynki, zrywał podłogi i wiercił w ścianach. Wydawał się niezwykle zdeterminowany, by jak najszybciej ukończyć inwestycję.

Jak (nie)dobrze mieć sąsiada

Czerwone flagi

Ann zaprzyjaźniła się z Royem. Co prawda dziwiło ją bardzo, że mężczyzna zaczął prace od wnętrza, zamiast zająć się przeciekającym dachem, jednak nie pozwalała, aby te natrętne myśli burzyły jej spokój. Najważniejszy w końcu był fakt, że nieruchomość znalazła wreszcie opiekuna, dzięki któremu przestanie stwarzać zagrożenie.

Z czasem jednak obawy kobiety rosły. Powoli i nieuchronnie zbliżała się zima, a dom przy 323 Lawn Street wcale nie wyglądał dobrze. Kirk wykonywał remont w pojedynkę, chcąc w ten sposób zmniejszyć koszty, ale działał niezwykle wolno. Prąd pobierał na dziko z wynajmowanego przez siebie mieszkania. Służący temu celowi gruby kabel poprowadził byle jak przez kilka sąsiadujących posesji. Nie dbał o porządek, czego wyrazem była rosnąca na podwórku góra śmieci.

W dachu wciąż były widoczne dziury. Hoover poważnie obawiała się o bezpieczeństwo własnej nieruchomości podczas nadchodzących mrozów. W końcu kobieta skonfrontowała się z Kirkiem. Wręczyła mu kartkę z namiarami na dekarza, który prowadził prace również w jej domu. Roy nie odebrał tego gestu zbyt dobrze. Na oczach sąsiadki ostentacyjnie podarł papier, a następnie zamknął jej z hukiem drzwi przed nosem. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat rodziny Tromp?

Zastrzeżenia

Po tym incydencie 44-latka zaczęła unikać mężczyzny. Para spotykała się jednak nadal na posiedzeniach komitetu sąsiedzkiego. W trakcie obrad Ann coraz częściej zgłaszała obawy i wątpliwości na temat prowadzonych przez sąsiada prac. Podważała jego kompetencje oraz możliwości. Inni członkowie wspólnoty nie wiedzieli jakie zająć stanowisko. Część z nich opowiadała się po stronie niezadowolonej pianistki. Inni podnosili, że w przeszłości to właśnie Kirk zrobił najwięcej, aby Lawn Street odzyskała dawny blask.

Kropla, która przelała czarę goryczy, spadła w pewną deszczową noc, kiedy to Ann wróciła do domu z kilkutygodniowego tourneè muzycznego. Tuż po wyjściu z taksówki kobieta zauważyła strumień wody przelewający się przez ulicę. Jego źródłem był pozbawiony rynien dach domu stojącego przy 321 Lawn Street. Kiedy wściekła kobieta weszła do sypialni, jej złość osiągnęła punkt wrzenia. Na wspólnej ścianie, którą dzieliła z Kirkiem, widniała mokra plama. Następnego dnia Hoover zaprosiła sąsiada do swojego mieszkania i pokazała mu zniszczenia. Ten jednak wcale się nie przejął.

Kara

Obojętność właściciela Tardygrade Inc. zmusiła pianistkę do podjęcia bardziej radykalnych kroków. Kobieta zgłosiła sprawę do nadzoru budowlanego. Wkrótce na posesji Roya pojawili się inspektorzy. Stwierdzili liczne uchybienia i niedociągnięcia. Nałożyli na mężczyznę obowiązek usunięcia niedoróbek w jak najkrótszym czasie. Nic to jednak nie dało.

Kirk po prostu nie był w stanie zrobić niczego więcej ponad to, co do tej pory wykonał. Nie miał pieniędzy. W ostatnim czasie zakupił kilka zaniedbanych nieruchomości za łączną kwotę ponad 33 tys dolarów. Planował wyremontować je i sprzedać z zyskiem, jednak przeszacował swoje możliwości. Wszystkie jego domy stały odłogiem, strasząc okolicznych mieszkańców i obniżając prestiż całej okolicy.

Sąd

Konflikt z sąsiadem odbił się na zdrowiu Ann. Kobieta coraz mniej się śmiała i była wyraźnie przygnębiona. Zaczęła zostawać po godzinach w pracy. Chciała w ten sposób odłożyć pieniądze na remont własnego mieszkania, który - jak sądziła - będzie wkrótce potrzebny. Posesja przy 323 Lawn Street wyglądała z tygodnia na tydzień coraz gorzej. Niemal codziennie pojawiali się na jej terenie inspektorzy budowlani z mandatami w dłoniach. 

Dom Hoover dramatycznie stracił na wartości. W końcu doprowadzona do ostateczności 44-latka złożyła, wraz z kilkoma sąsiadami, pozew do sądu przeciwko Kirkowi. Pierwsza rozprawa odbyła się

11 marca 1997 r. Pozwany pojawił się na niej z zabandażowaną głową. Twierdził, że został postrzelony i prosił o odroczenie postępowania. Sędzia nie dał wiary jego tłumaczeniom. Obciążył pozwanego karą grzywny w wysokości 41 tys. dolarów i nakazał natychmiastowe dokończenie remontu.

Hoover była przekonana, że sąsiad nie będzie w stanie spłacić grzywny i przeprowadzić niezbędnych prac. Zaproponowała mu zatem trzecie wyjście - była gotowa odkupić dom przy 323 Lawn Street, jeśli tylko kontrahent zdecyduje się nieco obniżyć cenę. Ta propozycja jedynie dolała oliwy do ognia. Wściekły Kirk nawet nie chciał o niej słyszeć. Jego gwałtowna reakcja przeraziła kobietę nie na żarty.

Tunel śmierci

Nerwy

Na tydzień przed kolejną rozprawą pianistka przekonywała sąsiadów, że sprawa zaniedbanej posiadłości dotyczy ich wszystkich. Tłumaczyła jak bardzo zachowanie Roya wpływa na ceny nieruchomości w okolicy. Większość obecnych na sali przyznała jej rację i złożyła deklaracje poparcia.

Późnym wieczorem 24 marca Kirk - jak na złość - zaczął wiercić w ścianach. Zdegustowana Ann próbowała zasnąć, ale tylko przewracała się z boku na bok. W końcu zadzwoniła do przyjaciółki - Ruth. Kobieta poradziła jej, aby spróbowała zagłuszyć odgłosy remontu muzyką. Tej nocy przy 321 Lawn Street długo było słychać dźwięki fortepianu.

Krwawe plamy

25 marca miała się odbyć kolejna rozprawa przeciwko Kirkowi. Około godziny 8:30 dwójka sąsiadów pojawiła się pod drzwiami Ann, aby podwieźć ją autem do sądu. Kiedy zapukali do drzwi kobiety, nikt nie odpowiedział. Skonsternowani doszli do wniosku, że Hoover postanowiła na własną rękę dotrzeć na miejsce. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Co więcej - przed obliczem sprawiedliwości nie stawił się również pozwany.

Zaniepokojony sędzia wysłał na Lawn Street patrol policji. Funkcjonariusze najpierw sprawdzili dom Ann. Drzwi były zamknięte od środka. Wszystkie osobiste rzeczy właścicielki, takie jak torebka, portfel i klucze, znajdowały się na zwykłych miejscach, ale po niej samej nie było śladu. Nie licząc kilku plam krwi, które znajdowały się w sypialni i łazience. Zaniepokojeni tym odkryciem mundurowi postanowili udać się również do sąsiada.

Dom grozy

Kiedy funkcjonariusze pokonali rozwalające się schodki prowadzące do budynku przy 323 Lawn Street, ich oczom ukazał się niepokojący widok. Mieszkanie było zupełnie ciemne i zrujnowane. Wszędzie walały się śmieci, odpady budowlane oraz… własnoręcznie sporządzone klatki z martwymi zwierzętami w środku. Dopiero po dłuższej chwili mundurowi odnaleźli w tej piekielnej scenerii głównego lokatora.

Kiedy Roy Kirk stanął w świetle policyjnej latarki, sprawił wrażenie istoty nie z tego świata. Był rozczochrany, półnagi, bosy i bardzo brudny. Wyglądał tak, jakby przez dłuższy czas wykonywał ciężką fizyczną pracę. Pod jego nogami walał się gruby przedłużacz, który biegł przez całe mieszkanie w stronę piwnicy. Policjanci postanowili się rozdzielić. Jeden został z mężczyzną na górze, a drugi poszedł śladem kabla.

Manekin

Piwnica była mocno oświetlona lampami przemysłowymi. Panował w niej nieporządek. Na podłodze leżały śmieci, potłuczone cegły, a także coś, co w pierwszym momencie przypominało ludzki manekin. Kiedy funkcjonariusz zrobił kilka kroków do przodu zrozumiał, iż w istocie było to rozczłonkowane ciało Ann Hoover. Wokół zwłok leżały zakrwawione narzędzia, między innymi piła mechaniczna. Kończyny i głowa ofiary były zapakowane w plastikowe worki na śmieci. Skuj go, natychmiast - wrzasnął na całe gardło mundurowy.

Kolega, który został na parterze, natychmiast wykonał polecenie. Roy nie dał się jednak aresztować po dobroci. Wierzgał i wyrywał się. Po prostu mnie zastrzelcie. Miejmy to już z głowy! - krzyczał.W końcu, choć z trudem, udało się go wsadzić do policyjnej furgonetki. Droga na posterunek trwała zaledwie 12 minut i przebiegła w spokoju. Kiedy po niespełna kwadransie mężczyźni dotarli na miejsce, czekała ich kolejna niespodzianka.

Na pasku od spodni

Roy Kirk był martwy. Mimo skutych za plecami rąk zdołał odpiąć pasek, którym miał spięte spodnie. Przewlekł go przez jedno z oczek kraty, przy której siedział, a następnie ponownie zapiął. Tym sposobem sporządził pętlę, w którą wsadził głowę. Kiedy pochylił się mocno do przodu, udusił się pod własnym ciężarem nie wydając ani jednego dźwięku.

W toku śledztwa policjanci ustalili, że 24 marca w nocy mężczyzna dostał się do domu Ann przez wykonany własnoręcznie podkop. Najpierw ogłuszył ofiarę uderzając młotkiem w jej głowę, a następnie zaciągnął do swojej piwnicy, gdzie udusił kablem. Rozczłonkował jej ciało piłą i nożycami do cięcia metalu, a potem zapakował jego poszczególne części do worków na śmieci. Oprawca najprawdopodobniej był chory psychicznie. W przeszłości przebywał przez krótki czas w Western Psychiatric Institute.

1 czerwca 2002 r., w pięćdziesiątą rocznicę urodzin Ann, sąsiedzi i przyjaciele kobiety otworzyli oficjalnie niewielki park poświęcony pamięci zdolnej pianistki. Jej dom, podobnie jak dom Roya Kirka, zyskały nowych właścicieli. Nie wiadomo czy zdają sobie oni sprawę z historii, jaka się za nimi kryje.

Autor: Natalia Grochal

Źródła:

  1. https://www.youtube.com/watch?v=5KODIj1ReUI
  2. https://news.google.com/newspapers?id=QdNRAAAAIBAJ&sjid=zm8DAAAAIBAJ&pg=4758%2C471292
  3. https://medium.com/crimebeat/the-horrific-house-dispute-that-ultimately-ended-in-tragedy-acf8f44fe1f
  4. https://apnews.com/article/02b00dd11db555db9c113f2ccffca6af
ikona podziel się Przekaż dalej