Anna G. - tajemnicze zaginięcie, które okazało się morderstwem
Był wieczór 7 lipca 2012 r. O godzinie 19:00 Anna rozmawiała przez telefon z mamą. Miała dobry nastrój, ponieważ cały dzień spędziła na rodzinnych aktywnościach z mężem i córką. A mimo to niedługo później między małżonkami wybuchła awantura. Sytuacja eskalowała do tego stopnia, że w końcu kobieta wyciągnęła z szafy walizkę i zaczęła się pakować. Około 22:30 wyszła z mieszkania, mówiąc, że wróci za kilka dni, aby odebrać córkę. Nigdy nie wróciła.
Małżeństwo z miłości
Cicha dziewczyna
Anna G. urodziła się w grudniu 1982 r. Od małego miała doskonały kontakt zarówno z rodzicami, jak i siostrą Agnieszką. Jako mała dziewczynka śpiewała w chórze kościelnym. Interesowała się również sportem. Mimo relatywnie niskiego wzrostu w szkole podstawowej grała w koszykówkę. Zrezygnowała, ponieważ nie potrafiła jednak odnaleźć się w drużynie. Była zbyt nieśmiała.
Ania marzyła, że kiedy dorośnie, założy własną rodzinę, w której miłość i szacunek będą na pierwszym miejscu. W 2004 r. rozpoczęła studia na Uniwersytecie Śląskim na wydziale administracji. Wciąż mieszkała z rodzicami i nic nie wskazywało na to, aby sytuacja miała szybko ulec zmianie. W grafiku wypełnionym nauką i dorywczą pracą nie było zbyt wiele czasu na nawiązywanie nowych znajomości. Wkrótce miało to się jednak zmienić.
Z głową w chmurach
Jeszcze w tym samym 2004 roku Anna poznała w internecie Marka. Mężczyzna był dwa lata starszy i studiował prawo. Na pierwszej randce podarował dziewczynie różę. Zrobił na niej wrażenie elokwencją i kulturą osobistą. Na rozkwit uczucia nie trzeba było długo czekać. Dziewczyna dosłownie straciła dla swojego wybranka głowę.
Widziała to również Michalina, matka Anny. Często słuchała opowieści o przystojnym studencie prawa, z którym jej córka spędzała coraz więcej czasu. Mężczyzna także wydawał się zakochany. Zapewniał, że traktuje Anię poważnie, chce z nią założyć rodzinę. Trzy lata później słowo stało się ciałem- Marek oświadczył się ukochanej, a ona odpowiedziała “tak”.
Młodzi stanęli na ślubnym kobiercu w 2007 r. Mimo iż byli jak przysłowiowy ogień i woda, nikt nie mógł mieć wątpliwości, że darzą się niekłamanym uczuciem. Ania przy wesołym i pewnym siebie Marku rozkwitła. Stała się bardziej przebojowa, śmielsza, chętniej wychodziła do ludzi. Nieustannie się uśmiechała. Widać było, że jest szczęśliwa.
Małżeński kryzys
Rodzina
Anna bardzo chciała mieć dzieci. Niestety mimo starań nie była w stanie zajść w ciążę. Z uwagi na problemy w tej sferze, życie intymne pary zaczęło się pogarszać. Seks miał służyć głównie prokreacji, co szczególnie niekorzystnie odbiło się na Marku. Ale kiedy w końcu żona poinformowała go, że spodziewa się dziecka, mężczyzna był bardzo szczęśliwy.
W 2010 r. roku mieszkające w Czeladzi małżeństwo powitało na świecie córeczkę Dominikę (według niektórych źródeł dziewczynka miała na imię Weronika). Marek ostatecznie nie ukończył prawa, a Wyższą Szkołę Oficerską w Szczytnie (obecnie Akademia Policji w Szczytnie). W omawianym okresie pracował jako funkcjonariusz w Komendzie Miejskiej Policji w Katowicach, gdzie zajmował się przestępstwami gospodarczymi. Wśród kolegów cieszył się sympatią nieposzlakowaną opinią. Wszyscy podkreślali, że mężczyzna potrafi zachować zimną krew w każdej sytuacji.
Anna z kolei spełniała się zawodowo, piastując stanowisko administracyjne w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Katowicach. Przełożeni podkreślali jej sumienność, dokładność i skrupulatność. Kobieta nigdy się nie spóźniała i traktowała swoje obowiązki wyjątkowo poważnie. Wydawało się, że życie państwa G. układa się jak najlepiej.
Podejrzenia
Były to jednak tylko pozory. Narodziny dziecka sprawiły, że Marek mocno zdystansował się do swojej małżonki. Stał się zimny, szorstki, nieczuły. Całe uczucie przelewał na córkę. Nie miał ochoty na intymne zbliżenia. Kiedy tylko mógł, wyjeżdżał, aby samotnie włóczyć się po górach. Anna próbowała znaleźć na to wszystko jakieś usprawiedliwienie. Zwierzała się matce i siostrze.
Pani Michalina wspierała córkę, tłumacząc, że małżeństwo miewa wzloty i upadki. Lubiła Marka. Miała nadzieję, że młodzi jakoś się dogadają. Nadzieja okazała się płonna. Ania zaczęła podejrzewać, że jej mąż ma kochankę. Myśl ta nie dawała jej spokoju. Wciąż bardzo kochała Marka. Trzymała jego zdjęcie na biurku, przy którym co dzień pracowała. Chciała mieć z nim drugie dziecko. Wierzyła, że wszystko jakoś się ułoży. Nic takiego jednak nie nastąpiło, a wręcz przeciwnie. W domu G. panowała napięta atmosfera, coraz częściej pojawiały się kłótnie. Sprawdź także ten artykuł: Zaginięcie rodziny Gill - zbrodnia bez kary.
Ta trzecia
Poszło o kwiaty
Był wieczór 7 lipca 2012 r. O godzinie 19:00 Anna rozmawiała przez telefon z mamą. Miała dobry nastrój, ponieważ cały dzień spędziła na rodzinnych aktywnościach z mężem i córką. A mimo to niedługo później między małżonkami wybuchła awantura. Poszło o błahostkę- niepodlane kwiaty. Sytuacja szybko jednak eskalowała do tego stopnia, że kobieta wyciągnęła z szafy walizkę i zaczęła się pakować. Kiedy Marek chciał ją zatrzymać, krzyknęła, żeby jej nie dotykał. Poinformowała go, że odchodzi. Około 22:30 wyszła z mieszkania, mówiąc, że wróci za kilka dni, aby odebrać córkę.
Następnego dnia G. zadzwonił do teściów i poinformował ich o tej nietypowej sytuacji. Wyjaśnił, że jeszcze w nocy próbował odnaleźć żonę i sprowadzić ją do domu, ale bez skutku. Uznał więc, że spokojnie na nią zaczeka. Państwo Kaczyńscy nie mogli wyjść ze zdumienia. Tego rodzaju zachowanie było zupełnie niepodobne do ich córki. Tym bardziej że kobieta miała bardzo silną więź z 2,5-letnią córką. Nigdy nie porzuciłaby dziecka w taki sposób.
Janusz i Michalina próbowali skontaktować się ze swoim dzieckiem. -Pisałam do córki i dzwoniłam, i nic. Jej telefon był aktywny od soboty 7 lipca do 9 lipca. Najpierw w rejonie ulicy W. Pola w Czeladzi, czyli miejsca, w pobliżu którego mieszka, a potem już w Katowicach. Telefon był aktywny do godziny 16. Nie było także żadnych wypłat z banku- relacjonowała “Dziennikowi Zachodniemu” zrozpaczona matka.
Emocjonalny chłód
Na początku Marek nie chciał zgłaszać sprawy na policję. Twierdził, że nie ma sensu zawracać głowy organom ścigania banalną kłótnią małżeńską, która niebawem zapewne sama się wyjaśni. Przyparty do muru przez teściów ostatecznie udał się na komisariat 9 lipca 2012 r. Kaczyńscy, którzy pomagali w opiece nad Dominiką, nie mogli się nadziwić, że był taki chłodny i opanowany. Nie interesował się prowadzonym przez policję śledztwem. Nie brał udziału w poszukiwaniach, choć starsi państwo na własną rękę przeczesywali czeladzkie zarośla. Jakby zupełnie nie przejmował się nagłym zniknięciem żony.
Z czasem jego relacje z teściami uległy pogorszeniu. Marek zrezygnował z ich pomocy i reagował złością, gdy mimo wszystko pojawiali się pod przedszkolem Dominiki. Tymczasem oni zdążyli już zauważyć pewne niepokojące szczegóły: nowy dywanik w łazience, nową pościel na łóżku oraz pustkę w tej części szafy, którą zajmowały rzeczy jego żony.
Wątpliwości
Początkowo sprawą Anny G. zajmowali się policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Będzinie. Po kilku miesiącach śledztwo przejęła Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach. Tymczasem Michalina i Janusz robili wszystko, by ustalić miejsce pobytu córki. Zwrócili się nawet o pomoc do jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Jego wizja jednak na niewiele się zdała.
Mimo wysiłków wkładanych w rozwikłanie sprawy, dochodzenie nie posuwało się do przodu. Wyglądało na to, że Anna G. dosłownie rozpłynęła się w powietrzu, nie zostawiając za sobą żadnego śladu. Feralnego wieczoru żaden sąsiad nie widział zdenerwowanej kobiety ciągnącej za sobą ciężką walizkę. Czy to możliwe, że nikt nie usłyszał terkotu kółek podskakujących na chodniku? Czy to możliwe, że młoda matka, która nie widziała świata poza swoją córką, tak po prostu ją opuściła? W końcu czy to możliwe, że Anna naraziłaby na tak gigantyczny stres własnych rodziców, z którymi od zawsze miała bardzo dobry kontakt? W wyniku tych wszystkich wątpliwości funkcjonariusze postanowili przyjrzeć się bliżej samemu Markowi.
Mąż zły
W trakcie śledztwa wyszły na jaw niepokojące fakty. 26 czerwca 2012 r. Marek G. przestudiował dokładnie procedury postępowania policji w przypadku zaginięcia człowieka. Dzień później udał się do lekarza z prośbą o leki nasenne. Niedługo potem mężczyzna wybrał się do sklepu budowlanego, gdzie kupił parę rękawic, sznur, cztery worki zaprawy murarskiej oraz pięć 70-litrowych worków na odpady.
Prawdziwym przełomem było jednak odkrycie, że mężczyzna już od listopada 2011 r. regularnie zdradzał żonę z koleżanką z pracy. Przekonywał kochankę, że jego małżeństwo jest fikcją, że już od dawna nie utrzymuje z Anną żadnego intymnego kontaktu. Nie szczędził gorzkich słów krytyki pod jej adresem. Z drugiej strony zapraszał nową wybrankę do mieszkania, które dzielił z matką swojego dziecka. Zabrał ją również na majówkowy wyjazd w góry.
Pewnego dnia kochanka uświadomiła G., że jeśli faktycznie dojdzie do rozwodu, to sąd uzna mężczyznę za winnego rozpadu małżeństwa. Pod wpływem tych słów Marek zaczął się obawiać strat, jakie mógłby ponieść w wyniku ewentualnego procesu- kompromitacji wizerunkowej oraz konieczności płacenia alimentów.
Gdzie jest ciało?
Zbrodnia w łazience
G. został zatrzymany we wrześniu 2015 r. pod zarzutem zabójstwa żony. W sierpniu 2016 r. prokuratura przekazała do Sądu Okręgowego w Katowicach akt oskarżenia oparty wyłącznie na poszlakach. W sprawie brakowało kluczowego dowodu, czyli ciała zaginionej kobiety. A bez niego trudno było udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że to mąż pozbawił ją życia.
Mimo wszystko śledczy przyjęli, że do tragicznego zdarzenia doszło 7 lipca 2012 r. pomiędzy godziną 22.30 a 23. Sceną zbrodni była łazienka. Anna siedziała w wannie. Mąż podszedł do niej i uderzył w głowę albo udusił. Kierował się ogólną niechęcią do małżonki, podsyconą przez perspektywę porażki w przypadku rozwodu. Po wszystkim mężczyzna wsadził ciało ofiary do walizki, a następnie całość zakopał. Może zainteresuje cię także ta historia: Paweł Krasny - tajemnicze zaginięcie obiecującego informatyka.
Czy utopiłeś ją w wannie?
Aby odsunąć od siebie podejrzenia i uprawdopodobnić wersję z domową awanturą, morderca najpierw nagrał się kilkukrotnie na pocztę głosową Anny. "Nie wygłupiaj się, gdzie jesteś, wracaj do domu"- prosił. Potem wsadził telefon kobiety do koperty, pojechał do całodobowej poczty w Katowicach i wysłał aparat do przypadkowego hostelu w Monachium. Chciał w ten sposób udowodnić, że Anna faktycznie uciekła od rodziny. Przesyłka wróciła jednak do Polski z uwagi na błąd w adresie i podstęp się wydał.
Na uwagę zasługuje fakt, że jeszcze w 2013 r. G. poddał się badaniu wariografem. Test miał ustalić, czy mężczyzna wie coś na temat tajemniczego zniknięcia żony. Badany wykazał wyjątkowo silną reakcję na pytanie o to, czy Anna została utopiona w wannie. Mężczyzna zareagował podobnie również na słowa “twoje mieszkanie”, “worek”, “walizka”.
Egocentryczny, silnie kontrolujący
7 września 2018 r. oskarżony został uznany za winnego zabójstwa i skazany na 15 lat więzienia. W sierpniu 2019 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach podwyższył tę karę do 25 lat. Egocentryczny, niewyrażający swoich uczuć w sposób bezpośredni. Silnie kontrolujący siebie i własne zachowania. Perfekcyjny w działaniu. (...) Z powodu zaspokojenia swojego ego oraz uniknięcia konsekwencji związanych ze zdradą małżeńską w razie rozwodu wybrał najokrutniejsze rozwiązanie- stwierdził sędzia sądu okręgowego. Niespełna dwa lata później Sąd Najwyższy oddalił kasację obrońców G. jako "oczywiście bezzasadną".
Ciała Anny nigdy nie odnaleziono, mimo iż przeszukano nie tylko okolice domu, ale również leżące nieopodal zbiorniki wodne. Spekulowano, że zwłoki znajdują się w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Czeladzi. Opiekę nad malutką córką kobiety przejęła Agnieszka, siostra zamordowanej.
Źródła:
- Ślady Zbrodni z Olgą Herring #1: Anna G.. Czy mąż kiedykolwiek przyzna się do winy?, https://www.youtube.com/watch?v=dOH4XbAs538
- Tylko powiedz, gdzie jest Ania - Piąte: Nie zabijaj #12 | Anna G., https://www.youtube.com/watch?v=bXzA-ssw3Yc
- https://gazetawroclawska.pl/czy-policjant-zabil-zone-dzisiaj-zostal-zatrzymany-i-uslyszal-zarzut-zabojstwa/ar/8958788
- https://ohme.pl/lifestyle/milosc-za-ktora-zaplacila-zyciem-glosna-historia-zaginiecia-anny-garstki/
- Daria Brzezińska, Zbrodnie bez ciał. Jest ciało - jest zbrodnia, nie ma ciała - nie ma zbrodni?, https://books.google.pl/books?id=SV9xEAAAQBAJ&pg=PT106&lpg=PT106&dq=anna+garska&source=bl&ots=z-PEqJVDOa&sig=ACfU3U3cWscy66GdvVyGQuaqvZ6BQpEK6w&hl=en&sa=X&ved=2ahUKEwiPgLPaw92FAxU-CRAIHVHvCkY4KBDoAXoECAIQAw#v=onepage&q=anna%20garska&f=false
- https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,30163389,zona-marka-zaginela-podczas-badania-wariografem-reagowal-na.html
- https://ingremio.org/wydania-in-gremio/2020/in-gremio-144/sprawa-anny-garskiej/