Blair Witch Project w Polsce, czyli nawiedzony las w Witkowicach
W Polsce znaleźć można wiele miejsc owianych mrocznymi legendami. Jednym z nich jest nawiedzony las w Witkowicach, położony na obrzeżach Krakowa. W 2001 roku zaginęło w nim dziewięciu studentów, którzy postanowili świętować w lesie nowy rok akademicki. Do dziś ślad po nich zaginął. Co naprawdę wydarzyło się w witkowickim lesie? Dlaczego historia zniknięcia studentów porównywana jest do słynnego filmu Blair Witch Project? Czy ludzie odwiedzają dziś rzekomo przeklęty las w Witkowicach? Dowiedz się więcej na temat tajemnicy lasu pod Krakowem.
Jeśli szukasz więcej artykuł i informacji historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z ciekawostkami.
Las w Witkowicach – miejsce, w którym bez śladu zniknęło 9 studentów
Polskie Blair Witch Project
Jeżeli jeszcze nie oglądałeś filmu Blair Witch Project z 1999 roku, powinieneś nadrobić zaległości. To kultowy horror amerykański, który nakręcony został w konwencji found footage – czyli stylizowany jest na amatorskie nagranie z perspektywy kamery bohatera. Fabuła filmu kręci się wokół trójki studentów, którzy wybrali się do lasu Black Hills, by nagrać w nim dokument o wiedźmie z Blair. Czarownica rzekomo mieszkała w tym lesie. Niestety, żadnemu ze studentów nie udało się już stamtąd wrócić. Ich nagrania zostały odnalezione dopiero rok po ich zaginięciu. Na wideo można było zobaczyć przerażające okoliczności, w których znaleźli się młodzi ludzie, a także niewytłumaczalne zjawiska, z jakimi mierzyli się bohaterowie. Dwójce studentów udało się dotrzeć do ruin pewnego mordercy, który niegdyś porywał i mordował niewinne dzieci z okolicznego miasta. Pod koniec filmu obraz nagle się urywa, a widz musi włączyć wyobraźnię i domyślić się wielu rzeczy, które później wydarzyły się na nagraniu.
Podobna historia wydarzyła się w październiku 2001 roku w Polsce. Tajemnicza opowieść rozpoczęła się w lesie w Witkowicach pod Krakowem. Grupa dziewięciu studentów, w związku z rozpoczęciem nowego roku akademickiego, postanowiła wybrać się do witkowickiego lasu. Miejsce to znajduje się zaledwie kilka kilometrów od Krakowa. Co chcieli robić tam przyjaciele ze studiów? Rozpalić ognisko, rozbić namioty i się zabawić. Był początek roku, więc chcieli to wydarzenie uczcić, zanim rozpoczną intensywną naukę. Jako ostatni grupę krakowskich studentów widział jeden z lokalnych mieszkańców, który pomieszkiwał nieopodal lasu. Ponoć przestrzegał ich kilkukrotnie, by niego nie wchodzili na teren lasu, gdyż bywa tam niebezpiecznie. Młodzi ludzie wyśmiali mężczyznę i z radością wkroczyli do lasu. Była godzina 20:30. Właśnie wtedy widziano ich po raz ostatni.
Grupa studentów znika w niewyjaśnionych okolicznościach
Przyjaciele ze studiów rozpoczęli imprezę, oczywiście suto zakrapianą alkoholem. Zabawa jeszcze nie zaczęła się dobrze rozkręcać, gdy nagle studenci zaczęli gubić się w lesie – jeden po drugim. W lesie doszło ponoć do niewytłumaczalnego zjawiska. Nagle pojawić się miała gęsta mgła, która po kolei zaczęła pochłaniać studentów. Jak było naprawdę? Czy to faktycznie była mgła? A może uczestnicy imprezy po prostu zgubili się w lesie? Nigdy nie dowiemy się prawdy, gdyż ślad po imprezowiczach zaginął.
Rodziny studentów, którzy zniknęli w lesie w niewyjaśnionych okolicznościach, zgłosiły sprawę na policję. Policjanci przekładali wszczęcie postępowania, uważając, że młodzi na pewno sami się znajdą. Dopiero po 48 godzinach rozpoczęły się poszukiwania studentów. Niestety, nie udało się ich znaleźć. Kilka miesięcy później w to samo miejsce wybrała się inna grupa przyjaciół – znajomi zaginionych chłopaków ze studiów. Szukali jakichkolwiek śladów po studentach, jednak na darmo. Po kilku godzinach ich oczom ukazał się jednak dziwny blask światła, który poprowadził ich prosto do aparatu fotograficznego. Tajemnicza łuna była niczym innym jak promieniem słońca odbijającym się w soczewce obiektywu. Młodzi wywołali z niego zdjęcia – w aparacie znajdowała się bowiem kompletna taśma filmowa. Okazało się, że sprzęt był własnością zaginionych studentów. Wywołane fotografie były jednak… bardzo niepokojące. Uczestnicy imprezy mieli na zdjęciach zniekształcone twarze, a las wokół zdawał się wcale nie przypominać tego w Witkowicach.
Przyjaciołom ciężko było domyślić się, dlaczego klisza wywołała się w taki sposób. Z początku myśleli, że może się prześwietliła albo zepsuła. Zaniepokojeni odnalezionymi fantami, udali się na policję. Na komisariacie policjanci owszem, przyjęli dowody. Kazali jednak zapomnieć młodym mężczyznom o całej sprawie. Studenci postanowili, że mimo to się nie poddadzą. Na własną rękę kontynuowali poszukiwania w witkowickim lesie, które bezowocne okazały się zarówno dla policji, jak i dla prywatnych detektywów. Przyjaciele wpadli na pomysł, by przepytać miejscowych o to, co takiego wydarzyć mogło się w lesie. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat Vito Corleone?
Tajemnice lasu w Witkowicach. Co wydarzyło się pod Krakowem?
Pogańskie rytuały w głębi lasu
Studenci dowiedzieli się od mieszkańców, którzy swoje domy mieli zbudowane na obrzeżach lasu, iż w przeszłości działy się tam bardzo złe rzeczy. Las w Witkowicach krył mroczne tajemnice i sekrety, o których nie mówiło się na głos. Kilkaset lat temu na terenie dzisiejszych Witkowic wybudowano osadę innowierców „Mirena”, którzy na środku okolicznego lasu wznieśli kamienną świątynię pogańską. Odprawiali w nich ponoć mroczne rytuały, by czcić w ten sposób okrutne, demoniczne bóstwo. Od tamtego momentu las zaczął przybierać zupełnie inną formę. Już nie był przyjazny, a złowrogi i mroczny, emanując złą energią. Gdy okoliczni wieśniacy zauważyli, że w ich ukochanym lesie zaczyna dochodzić do niewyjaśnionych zjawisk (jak zielona mgła czy poruszające się same drzewa), w XVIII wieku doszczętnie spalili osadę i zrównali ją z ziemią.
Nie jest do końca pewne, czy legenda o pogańskiej osadzie to prawda. W lesie nigdy nie natrafiono bowiem na żadne historyczne dowody na istnienie takiego miejsca. Nie ma więc śladów po wiekowej osadzie, choć też okazuje się, że nikt tak naprawdę… nigdy ich nie szukał. Nie ma pewności, czy legendy miejscowych o pogańskich rytuałach są zmyślone, czy prawdziwe. Mimo wszystko, las w Witkowicach do dziś budzi ogromny lęk w odwiedzających, gdyż sprawia wrażenie nawiedzonego i bardzo smutnego. Wiele w tym smutku prawdy, zwłaszcza że w lesie doszło do popełnienia ogromnej liczby samobójstw.
Czy polski Blair Witch Project wydarzył się naprawdę?
Bardzo trudno jest brać tę historię na poważnie. Zwłaszcza że lokalne gazety kompletnie przemilczały temat. W 2001 roku o takiej sprawie z całą pewnością byłoby przecież głośno we wszystkich polskich mediach! Badania wskazują również na to, iż witkowicki las wcale nie posiada kilkuset lat. Opowieści o pogańskiej świątyni i odprawianych w niej rytuałach wydają się zatem jedynie wyssaną z palca bajką. Wiele osób uważa, iż krakowscy studenci po prostu tak zafascynowali się filmem Blair Witch Project, że postanowili stworzyć polską wersję słynnej produkcji. Jak było naprawdę? Nigdy się tego nie dowiemy. Z całą pewnością studenci wykonali jednak kawał dobrej roboty. Legenda o tajemniczym zniknięciu ludzi w lesie przyciąga bowiem do Witkowic tłumy turystów, a także fanów paranormalnych zjawisk.
Las witkowicki jest dziś Parkiem Leśnym Witkowice. Dziś czas w parku chętnie spędzają mieszkańcy Krakowa, korzystając z uroków natury, szlaków rowerowych (np. żółtego przebiegającego przez dolinę Bibiczanki) i szlaków wytyczonych dla pieszych, a także ścieżek turystycznych (np. Twierdzy Krakowa). Czy las w Witkowicach to bezpieczne miejsce dla odwiedzających? Jak najbardziej! Za dnia można spotkać tu wiele osób spacerujących, jeżdżących na rowerze i odpoczywających na łonie natury. Czasem trafić można też na leśne zwierzęta. Od wielu lat nikt nie zgłaszał policji dziwnych lub niepokojących wydarzeń, do których doszło na terenie lasu. Czy warto tam jednak wchodzić, gdy zapadnie zmrok? Lepiej, by w tym przypadku historia nie zatoczyła koła.
Autor: Paulina Zambrzycka
Bibliografia:
- Robert David Chase: Nawiedzenia. Historie prawdziwe, Wydawnictwo Replika, Poznań 2019
- Kidger Rebecca E.: Duchy. Historie o nawiedzonych miejscach i ludziach, Wydawnictwo Rea, Konstancin-Jeziorna 2012
nie da się w nim zgubić przestańcie pitolić głupoty
[100m to długość boiska piłkarskiego]