UFO w Polsce – gdzie doszło do spotkania z kosmitami?

Czym tak właściwie jest UFO?

Większość ludzi mylnie kojarzy UFO z kosmitami. W rzeczywistości jednak termin ten wywodzi się z języka angielskiego i jest skrótem od unidentified flying object – co w tłumaczeniu na polski oznacza niezidentyfikowany obiekt latający. UFO nie musi zatem oznaczać wyłącznie latającego spodka kosmitów, a więc pojazdu należącego do cywilizacji pozaziemskiej – takie skojarzenie pojawiło się i utrwaliło w okresie zimnej wojny. Mówiąc wprost, UFO to określenie wszystkich obiektów latających, których nie sposób zidentyfikować. To obiekty na niebie, których nie możemy w żaden racjonalny sposób opisać i potwierdzić. Przykład? Jeśli na niebie pojawi się nieznany pojazd latający i nikt nie będzie umieć go zidentyfikować, zostanie on opisany jako UFO.

W poniższym tekście używać będziemy określenia UFO na wszystkie niezidentyfikowane obiekty i zjawiska w Polsce, które wskazywać mogą na obecność istot pozaziemskich. Użyjmy terminologii UFO dla uproszczenia. Brak twardych dowodów na poniżej opisane wydarzenia może oczywiście sprawić, że nie każdy uwierzy w historie lub będzie starał się je w jakiś racjonalny sposób usprawiedliwić, powołując się na naukę. Może być to jednak ciężkie, ponieważ ani świadkowie, ani naukowcy do dziś nie są w stanie wytłumaczyć bliższych spotkań z UFO w Polsce. Nie są też w stanie im zaprzeczyć.

Spotkanie z UFO w Emilcinie

W tym przypadku doszło do jednego z najgłośniejszego, ale i najlepiej udokumentowanego bliższego spotkania z UFO w Polsce. Był 10 maja 1978 roku. Niejaki Jan Wolski wracał tego dnia lasem do domu. Na drogę wyszły mu dwie szczupłe postaci ze skośnymi oczami i zielonymi twarzami, ubrane w czarne kombinezony. Jan przyjrzał się ich palcom, które były odsłonięte – połączone były błoną. Jan jechał powozem konnym, na który obcy postanowili wskoczyć. Mężczyzna bez słowa jechał dalej – taka podwózka powozem była normą w tej okolicy. Jan nie rozumiał nic z mowy obcych, którzy prawdopodobnie ustalali swój plan. Mężczyzna dojechał do polany, a tam dostrzegł wiszący nad ziemią pojazd kosmiczny. Dziwne istoty zmusiły Jana, aby ten zszedł z powozu i skorzystał z urządzenia podobnego do winy, które zabierze go do latającej maszyny.

W środku kosmicznego obiektu znajdowały się dwie takie same istoty, które zbadały Jana za pomocą urządzenia składającego się z dwóch połączonych ze sobą talerzyków. Następnie poczęstowano mężczyznę jedzeniem – widząc jego dziwną formę, mężczyzna nie wziął do ust ani kęsa. Po wszystkim nieznajomi pozwolili Wolskiemu opuścić statek. Gdy Jan wrócił do domu, od razu opowiedział rodzinie całą historię. Wróciwszy razem z żoną i synami na miejsce spotkania, nie znaleźli już jednak ani zielonych przybyszów, ani ich pojazdu. Na polanie można było za to w dalszym ciągu zauważyć ślady, które wskazywały na bliższy kontakt Jana z UFO.

Bliskie spotkania z UFO w Polsce – słynne przypadki

Latający spodek w Muszynie

22 grudnia 1958 roku niejaki Stanisław Kowalczewski obserwował niezwykły kolor nieba w Muszynie. Barwy żółte nagle zaczęły zmieniać się w mocny kolor pomarańczy, co większości ludzi na pewno przypominałoby po prostu zachód słońca. Kowalczewski myślał podobnie. Zdziwił się jednak, ponieważ blask słońca zdołał przebić się przez chmury, a promienie padały wyłącznie z jednej strony. Mężczyzna, zauroczony niecodziennym widokiem, zaczął fotografować pejzaż.

Stanisław chciał wykonać jeszcze jedno ujęcie, więc szybko wyszedł przed budynek. Ku jego zdziwieniu, niebo nagle stało się zupełnie zwyczajne. Kowalczewski zachodził w głowę, dlaczego się nie ściemniło – przecież przed chwilą zaszło słońce! Gdy kilka dni później wywołał zrobione zdjęcia, okazało się, że na niebie wcale nie było chmur, a… latający spodek. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat demonicznego opętania w Afryce?

Atak UFO w Trójmieście

21 stycznia 1959 roku, mniej więcej o godzinie 6:00, coś spadło do gdyńskiego basenu portowego. Dwa dni później mieszkańcy Gdańska zaczęli dzwonić do lokalnych gazet, iż widzieli latające nad miastem obiekty – płaskie, świecące i zupełnie im nieznane. Gazety rozpisywały się o wydarzeniu, a od świadków napływały kolejne doniesienia. Obserwatorzy rzekomego spotkania z UFO opowiadali, że statek obcej cywilizacji, który świecił się na pomarańczowo, wisiał kilkanaście sekund nad portem. Po chwili niespodziewanie poszybował w dół i z impetem wpadł do czwartego basenu portowego – między chłodnią a magazynem.

Świadkowie, którzy w dzień spotkania z UFO byli najbliżej basenu, twierdzą, że latający obiekt nie przypominał wcale spodka, ale miał kształt walca i podobny był do beczki. Jako że pracownicy portu obawiali się wyłowić obiekt, wezwano milicję oraz pracowników Urzędu Bezpieczeństwa. Niezidentyfikowany statek wydobyto i zabrano w nieznane miejsce. Wszystkich świadków poproszono o milczenie, jednak wiadomo, że o takim wydarzeniu po prostu nie mogło być cicho. Według zachodnich naukowców w gdyńskim porcie znaleziono też… ciało nieznajomego przybysza z innej planety. Zabrało je wojsko, które zataiło fakty.

UFO na wojskowym poligonie koło Bornego Sulinowa

7 października 1994 roku miało miejsce jedno z najciekawszych bliskich spotkań z UFO w Polsce. Do kontaktu z pozaziemską cywilizacją doszło na terenie wojskowego poligonu w Nadarzycach, blisko Bornego Sulinowa. Żołnierze, którzy tam stacjonowali, zauważyli niezidentyfikowany obiekt na niebie, który zaczął rozdzielać się na małe kule. Mieszkańcy żyjący w okolicy również spostrzegli na niebie nietypowe obiekty, które otoczone były ognistymi kulami. Wykryto je również na radarach w Pile.

Aby zidentyfikować pojazdy latające, wysłano w powietrze dwie maszyny Su-22 – jednomiejscowe samoloty myśliwsko-bombowe. Po chwili obie maszyny straciły jednak możliwość zlokalizowania celu na radarach. Silniki samolotów straciły z kolei pełną moc. Wydarzenie to pozostawiło w głowach ludzi masę pytań, na które nikt raczej nie uzyska rzetelnej odpowiedzi. Informacje na temat rzekomego spotkania z UFO zostały objęte tajemnicą wojskową.

Do bliższych spotkań z UFO w Polsce doszło jeszcze w Czaplinku na Pojezierzu Drawskim, a także w Brodowie, nadmorskich Chałupach i Wylatowie – miejscowości znanej jako „polska stolica UFO”. Właśnie w Wylatowie od wielu lat pojawiają się bowiem tajemnicze kręgi w zbożu, tzw. piktogramy. Pojedyncze przypadki spotkań z UFO zdarzają się tam ponoć aż do dziś.

ikona podziel się Przekaż dalej