Carmen Thomas - tajemnica zaginionej matki
13 lipca 2010 r. zaniepokojony Brad zadzwonił na numer alarmowy. “Moja była dziewczyna zniknęła”- powiedział.- “Miała do mnie przyjechać, aby odebrać syna, ale tego nie zrobiła. Przez dwa tygodnie próbowałem ustalić, gdzie się podziewa, ale bez skutku. Nie odbiera telefonu. Nikt z jej bliskich nie wie, gdzie jest. Chcę zgłosić zaginięcie”. W trakcie rozmowy z policjantami mężczyzna stwierdził, że ostatni raz widział Carmen 1 lipca. Powiedziała mu wtedy, że wybiera się do oddalonego o 140 km miasta Hamilton. Przez najbliższych kilka dni para była ze sobą w stałym kontakcie telefonicznym, aż nagle kobieta przestała się odzywać. Brad próbował ustalić, co się z nią dzieje, ale bez skutku.
Niełatwe początki
Mała tancerka
Carmen Thomas od urodzenia nie miała łatwego życia i to dosłownie. Dziewczynka przyszła na świat 30 października 1977 r. jako wcześniak. Mimo niewielkich rozmiarów była jednak radosna i pełna energii. Jej mama Teresa zażartowała nawet, że jej córka w przyszłości zapewne zostanie tancerką, ponieważ po prostu nie może usiedzieć w miejscu.
W miarę upływu lat Carmen w ogóle się nie zmieniła. Wyrosła na charyzmatyczną, ciekawą świata, roześmianą młodą damę, gotową czerpać z życia pełnymi garściami. Uwielbiała być w centrum uwagi. Nikogo i niczego się nie bała. Kiedy skończyła 3 lata, przeniosła się wraz z rodzicami z do oferującego dużo lepsze perspektywy zatrudnienia miasta Durban (trzeci co do wielkości ośrodek miejski w RPA).
Trauma
Sielanka skończyła się 7 lat później, kiedy ojciec Carmen- Neville- poniósł śmierć podczas tragicznego wypadku. Dziewczynka na trzy miesiące pogrążyła się w depresji. Nie chciała chodzić do szkoły, ani nawet opuszczać swojego pokoju. Przestała się uśmiechać. Musiało minąć sporo czasu, zanim w końcu doszła do siebie.
Theresa poradziła sobie dużo lepiej. Pewnego dnia poznała czarującego mężczyznę, z którym postanowiła związać się na stałe. Po raz kolejny stanęła na ślubnym kobiercu, a wkrótce na świecie pojawiły się kolejne dzieci pary. Carmen zyskała ojczyma i przyrodnie rodzeństwo. Nie była już sama. Na tym jednak zmiany się nie skończył. Kolejną była przeprowadzka na inny kontynent, a konkretniej do brytyjskiego hrabstwa Yorkshire, gdzie mieszkała dalsza rodzina Teresy.
Jak ryba w wodzie
Carmen niemal od razu poczuła się w nowym miejscu jak ryba w wodzie. Odzyskała swój dawny pogodny nastrój i zaczęła w końcu częściej się uśmiechać. Błyskawicznie nawiązała nowe znajomości, stając się prawdziwą duszą towarzystwa. W okresie nastoletnim zaczęła się w niej odzywać buntowniczka. Dziewczyna potajemnie wymykała się z domu, aby brać udział w zakrapianych alkoholem imprezach, co bardzo nie podobało się jej matce.
Kiedy Carmen kończyła naukę w szkole średniej, Teresa nagle zapragnęła wrócić do RPA, ale jej najstarsza pociecha nawet nie chciała o tym myśleć. Nowa ojczyzna dużo bardziej jej się podobała. Zaproponowała matce, żeby pojechała sama, ją zostawiła pod opieką krewnych. I tak właśnie się stało. Po okresie ostrego balowania dziewczyna w końcu postanowiła nieco spoważnieć. Wyjechała do Southampton, gdzie rozpoczęła studia na wydziale marketingu.
Mimo rozrywkowego trybu życia zaskakująco dobrze się uczyła. Wiedziała, że odpowiednie wykształcenie zapewni jej w przyszłości dobrze płatną pracę. Dokładała więc wszelkich starań, by zbierać jak najlepsze stopnie. Wieczorami odreagowywała zmęczenie na parkiecie. Czuła, że jest w szczytowej formie, a jej życie nie może wyglądać lepiej.
Drugie życie
Beztroską zabawę przerwała tragiczna wiadomość. Po wizycie u lekarza, do którego 23-letnia Carmen zgłosiła się z dolegliwościami gastrycznymi, okazało się, że jest chora na raka jajnika. Pacjentka natychmiast otrzymała skierowanie na stosowne leczenie, które pozwoliło uporać się z chorobą. Lekarz jednak uprzedził, że w wyniku powikłań prawdopodobnie nigdy nie zajdzie w ciążę.
Młoda kobieta postanowiła jednak się nie załamywać. W 2002 r. ukończyła studia. Z dyplomem pod pachą zdecydowała, że nadeszła pora na zrealizowanie wielkiego marzenia i wyjechała do Londynu. Tam rzuciła się w wir nocnego życia. Chodziła od klubu do klubu. Uwielbiała poznawać nowych ludzi i była w tym naprawdę dobra. Dzięki wrodzonym umiejętnościom często trafiała do lóż dla VIP-ów, gdzie bawiła się w towarzystwie ludzi znanych i wpływowych.
Niespodziewana miłość
W trakcie jednej z takich wypraw Carmen poznała rok młodszego Nowozelandczyka Bradforda “Brada” Callaghana. Mężczyzna zrobił na niej piorunujące wrażenie. Wysoki, przystojny, elokwentny, wydawał się jej bliźniaczą duszą. Podobnie jak ona lubił bawić się do rana w rytm głośnej muzyki i miał wielu przyjaciół. Para błyskawicznie złapała wspólny język, a z czasem stała się wręcz nierozłączna.
Brad i Carmen nie zdążyli jeszcze dobrze się poznać, a już mieszkali razem we wspólnym mieszkaniu. Ta nie do końca przemyślana decyzja wkrótce zaczęła mieć przykre konsekwencje. To, co z początku wydawało się zaletą, czyli podobne charaktery, z czasem stało się poważną wadą. Młodzi nieustannie się kłócili. W trakcie większych awantur grozili sobie nawzajem zerwaniem, po czym uznawali, że jednak nie mogą bez siebie żyć i próbowali od nowa. Tylko po to, by za dwa lub trzy tygodnie powtórzyć cały cykl na nowo. Sprawdź także ten artykuł: Tove Tönnies - zdradzona przez koleżanki.
Wszystko dla dziecka
Mały cud
W 2004 roku sprawy przybrały nieoczekiwany obrót- Carmen zaszła w ciążę. Kobieta nie posiadała się z radości. Uznała, że to prawdziwy cud, biorąc pod uwagę, co parę lat wcześniej mówili lekarze. Od tamtego momentu nie była w stanie myśleć o niczym innym. Przekonywała wszystkich, że za 9 miesięcy powita na świecie syna, któremu da na imię Jack.
Wiadomość o zostaniu ojcem wpłynęła również na Brada. Mężczyzna na początku bardzo się starał, by wraz ze swoją wybranką sprostać nowemu życiowemu wyzwaniu. Jego zapał szybko się jednak wypalił. Kiedy Jack pojawił się na świecie w marcu 2005 r., jego rodzice uznali, że ich związku nie da się uratować. Ustalili, że będą solidarnie dzielić się opieką nad synem. Brad wyprowadził się od Carmen, a ostatecznie wyjechał do Nowej Zelandii, gdzie otrzymał świetnie płatną pracę jako inżynier budownictwa.
Odzyskać spokój ducha
Carmen próbowała odzyskać spokój ducha, ale z miernym skutkiem. Wciąż myślała o tym, że wychowując Jacka z daleka od ojca, robi mu ogromną krzywdę. Sama miała na koncie podobne doświadczenia. Za nic na świecie nie chciała fundować podobnej traumy własnemu dziecku. W 2008 r. postanowiła opuścić Wielką Brytanię i zamieszkać w nowozelandzkim Auckland, dosłownie kilkaset metrów od mieszkania byłego partnera.
Brad z chęcią przystał na nowy układ. Bardzo kochał swojego pierworodnego i z chęcią spędzał z nim dużo czasu, choć był już zaangażowany w nowy związek. W 2010 r. jego aktualna miłość- Tanita- ogłosiła, że spodziewa się dziecka. Carmen była wniebowzięta. Cieszyła się, że Jack będzie miał przyrodnie rodzeństwo. Nie miała też nic przeciwko, żeby chłopiec spędzał czas ze swoim ojcem oraz Tanitą, która wydawała się mieć świetną rękę do dzieci.
Pani do towarzystwa
Brad wydawał się być na wznoszącej, czego jednak nie można było powiedzieć o jego byłej partnerce. Carmen wynajęła malutkie mieszkanko i zatrudniła się w charakterze pani do towarzystwa. Wieczorami jeździła z klientami jako tzw. eskorta, za dnia opiekowała się Jackiem, poza którym nie widziała świata. Nieustannie bała się o pieniądze. Alimenty, które otrzymywała od Brada, nie wystarczały na wszystkie potrzeby.
Mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, w jaki sposób Carmen zarabia na życie. I nie był z tego powodu zadowolony. Krytykował również to, że kobieta każdą wolną chwilę, której nie spędzała z Jackiem, poświęcała na imprezowanie w lokalnym pubie. Na tym tle dochodziło między nimi do kłótni, a nawet awantur. Brad przypominał sobie wtedy, dlaczego się rozstali. Nieustannie działali sobie na nerwy.
Moja dziewczyna zniknęła
Wizyta u klienta
13 lipca 2010 r. zaniepokojony Brad zadzwonił na numer alarmowy. “Moja była dziewczyna zniknęła”- powiedział.- “Miała do mnie przyjechać, aby odebrać syna, ale tego nie zrobiła. Przez dwa tygodnie próbowałem ustalić, gdzie się podziewa, ale bez skutku. Nie odbiera telefonu. Nikt z jej bliskich nie wie, gdzie jest. Chcę zgłosić zaginięcie”.
W trakcie rozmowy z policjantami mężczyzna opowiedział, że widział się z Carmen 1 lipca, kiedy przejmował od niej Jacka. Poinformowała go wtedy, że wybiera się do oddalonego o 140 km miasta Hamilton. Brad podejrzewał, że chodziło o spotkanie z klientem. Przez najbliższych kilka dni para była ze sobą w stałym kontakcie telefonicznym, aż nagle kobieta przestała się odzywać. Brad próbował ustalić, co się z nią dzieje, ale bez skutku.
Mindy
Funkcjonariusze rozpoczęli śledztwo od wyprawy do Hamilton. I to właśnie tam odnaleziono samochód Carmen. Stał porzucony na jednym z osiedli. W środku znajdowały się rzeczy osobiste należące do zaginionej, takie jak także walizka z ubraniami, portfel z pieniędzmi oraz klucze do wynajmowanego mieszkania.
Były tam również dwie koperty. Na jednej z nich widniał pseudonim “Mindy”, którym Carmen posługiwała się w pracy. W środku znajdowały się pieniądze oraz liścik o treści “Dziękuję, kochanie”, wskazujące na to, że kobieta faktycznie spotkała się z klientem. W drugiej detektywi odnaleźli kilka notatek w tym jedną dotyczącą długu, jaki Carmen zaciągnęła u swojego pracodawcy.
Ryzykowny interes
Śledczy rozpatrywali trzy hipotezy: kłopoty związane z ryzykowną pracą dziewczyny do towarzystwa; nawrót choroby nowotworowej, który spowodował konieczność natychmiastowego leczenia oraz ucieczkę, celem oderwania się od codziennych życiowych problemów. W miarę upływu czasu wszystkie trzy okazały się nieprawdziwe. Kobieta nie spotykała się z nikim, kto mógł wzbudzać jakiekolwiek podejrzenia. Nie miała również długu u pracodawcy. Nie odnaleziono jej w żadnym nowozelandzkim szpitalu. A jeśli chodzi o ucieczkę, to jej przyjaciele byli w tej materii zgodni- Carmen nigdy nie opuściłaby pięcioletniego syna, którego traktowała jak swój największy skarb.
Funkcjonariusze postanowili więc prześwietlić osobę, która jako jedyna mogłaby chcieć zrobić zaginionej krzywdę- jej byłego partnera. Brad od samego początku wydawał się świadkiem idealnym. Zgodził się na pobranie odcisków palców oraz przekazanie próbki DNA. Cierpliwie składał zeznania, wyjaśniał i tłumaczył zawiłości łączącej go z Carmen relacji. Wszystko się jednak zmieniło, kiedy w mieszkaniu kobiety znaleziono ślady krwi.
Zbrodnia w afekcie
Obciążające poszlaki
Prawdziwym gwoździem do trumny były jednak dane na temat lokalizacji telefonu Carmen. Okazało się, że aparat nigdy nie zalogował się w Hamilton. Poza tym w czasie gdy kobieta miała rzekomo przebywać w mieście, jej telefon znajdował się tuż obok telefonu należącego do Bradforda. Wyglądało na to, że już po zgłoszeniu zaginięcia oboje wybrali się do niewielkiego miasteczka Yorkshire pod Auckland. Tylko po co?
Wyjątkowo obciążającej poszlaki dostarczyła sąsiadka Carmen. Kobieta zeznała, że 28 czerwca usłyszała dziwne hałasy dochodzące z mieszkania kobiety. Kiedy zapukała do drzwi, otworzył jej Brad. Był w samych bokserkach i koszulce. W rękach trzymał resztę ubrań, które były poplamione czerwoną substancją. Wytłumaczył, że jego była partnerka źle się czuje. Zwymiotowała, czym zabrudziła mu spodnie. Zapewnił, że jeśli za kilka godzin nie poczuje się lepiej, zawiezie ją do szpitala. Sprawdź także ten artykuł: Gdyby tylko wybrali dobry zakręt - tragedia rodziny Kim zaginionej w dziczy.
Nie jesteś jego ojcem
We wrześniu 2010 r. Brad został aresztowany pod zarzutem zamordowania Carmen Thomas oraz utrudniania pracy wymiarowi sprawiedliwości. Mężczyzna nie przyznał się do winy, ale śledczy zebrali wystarczająco dużo dowodów, by nakreślić następujący przebieg wydarzeń: 28 czerwca Callaghan spotkał się ze swoją byłą partnerką w jej mieszkaniu. Para pokłóciła się o Jacka. Chłopiec miał problemy w szkole, był wyśmiewany przez inne dzieci. Carmen chciała go zabrać do innej placówki, Brad się nie zgadzał.
W pewnej chwili kobieta krzyknęła: “Nie masz nic do gadania, nie jesteś jego ojcem!” W tym momencie Brad nie wytrzymał. Chwycił za kij baseballowy należący do jego syna i kilka razy uderzył nim byłą partnerkę w głowę. Następnie zadzwonił do znajomego. “Czy możesz mi przywieźć trzy duże worki na śmieci i butelkę nafty? Tylko dyskretnie”- poprosił.
Tasak, kubeł, worki
W ciągu najbliższych kilku dni morderca pozbywał się dowodów oraz starał się sprawiać wrażenie, że Carmen wciąż żyje, wysyłając z jej telefonu SMS-y do znajomych i rodziny. Dokładnie wyczyścił ślady krwi, a potem dla pewności wyszorował całe mieszkanie. 30 czerwca mężczyzna kupił w sklepie tasak do rąbania mięsa oraz zakupił tasak do mięsa i plastikowy kubeł na śmieci o pojemności 120 litrów.
Po rozczłonkowaniu zwłok umieścił poszczególne fragmenty w plastikowych workach oraz kuble na śmieci, a następnie wywiózł w okolice pasma górskiego Waitakere Ranges, gdzie pochował je w płytkim grobie. 7 lipca pojechał samochodem ofiary do Hamilton, aby spreparować kolejne dowody. 1 października ujawnił miejsce porzucenia zwłok policji. Sekcja wykazała, że Carmen zmarła w wyniku złamania kości czaszki.
W obliczu przytłaczających dowodów Callaghan przyznał się do winy. 30 marca 2012 r. mężczyzna został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 13 lat za kratami. Brytyjska część rodziny zmarłej nie posiadała się z oburzenia. W publikacjach w mediach społecznościowych ogłosiła, że w jej mniemaniu wyrok jest “oburzający”.
Źródła:
- Historie Na Faktach - podcast kryminalny, Jej ex zgłosił zaginięcie…, https://www.youtube.com/watch?v=8gq9uhoU56k
- https://www.odt.co.nz/news/national/carmen-thomass-son-living-under-false-name
- https://www.newstalkzb.co.nz/news/crime/carmen-thomas-murder-brad-callaghan-s-first-parole-hearing-what-the-infamous-killer-told-the-parole-board/
- https://www.odt.co.nz/news/national/cause-death-revealed-carmen-thomas-case
- https://www.stuff.co.nz/national/6664748/Carmen-murder-sentence-outrage
- https://www.nzherald.co.nz/nz/callaghan-pleads-guilty-to-carmen-thomas-murder/NU7L5K4G7ST62MFYXCFIBLDEGI/
- https://gist.ly/youtube-summarizer/tragic-betrayal-the-murder-of-carmen-thomas-by-brad-cigan