Bez zylcu nie było imprezy

Dzisiaj częściej nazywamy go zimnymi nóżkami. Ta przekąska podawana na zimno do dzisiaj pojawia się czasami na imprezach rodzinnych. Zylc to nic innego jak galareta zrobiona z mięsa wieprzowego, najczęściej golonki. Niektórzy dodawali do niej warzywa, niektórzy wybierali opcję całkowicie mięsną. Niektórzy lubili kiedy galareta lekko chybotała, kiedy się ją trąciło, według innych powinna być sztywna. Oczywiście do zylcu musiał być podany ocet dla lekko kwaskowego smaku. Do tego kromka chleba z masłem i właśnie tak zaczynały się imprezy w PRL-u.

Śledzik nie tylko na koniec karnawału

Dzisiaj śledzia kojarzymy zazwyczaj z ostatkami, ale kiedyś gościł na stołach przez okrągły rok. Zazwyczaj w wersji ze śmietaną, cebulką i jajkiem. Przebojem PRL-u był śledź po japońsku. Ta wersja wyglądała następująco: gotowało się jajka na twardo i owijało się je filetem ze śledzia. Takie cudo kładło się na półmisku z mieszanką pokrojonego ogórka kiszonego, cebuli, zielonego groszku, majonezu i musztardy. Na wierzch jajka trochę majonezu, mielonej papryki i koperku i była gotowa ekskluzywna wersja śledzika.

Sałatka jarzynowa to moda, która przetrwała do dzisiaj

Tę potrawę znamy i kochamy do dziś – większość z nas nie wyobraża sobie bez niej świąt wielkanocnych. Kiedyś sałatka jarzynowa była stałym elementem weekendowych imprez. Chociaż to tylko pokrojone jarzyny wymieszane z majonezem, to zawsze robiła furorę. Niektóre gospodynie dodawały cebuli, inne kwaśne jabłka, jeszcze inne fasolę, ale podstawą zawsze były marchewka, pietruszka, ziemniaki i zielony groszek.

Bigos i golonka

Chyba najcięższe dania, które można wtedy było spotkać na stołach. Na pewno wyjaśniają, dlaczego piło się wtedy tyle wódki – chyba tylko ona mogła pomóc strawić taką ilość mięsa, kapusty i tłuszczu. Bigos to oczywiście kapusta (świeża i kiszona), kiełbasa, grzyby, mięso wieprzowe, koncentrat pomidorowy i dużo przypraw. Niektórzy dodawali też śliwki. W czasach PRL-u bigos zazwyczaj robiło się na Święta i to tyle, żeby dotrwał aż do Sylwestra. W wielu rodzinach ta tradycja przetrwała aż do dziś.

Idealna golonka powinna mieć poniżej 60 dag. Gospodynie wkładały taki kawał mięsa do solanki wraz z selerem, porem, cebulą, listkiem laurowym i zielem. Dzięki temu golonka stawała się krucha i aromatyczna. Następnie golonkę gotowało się przez 3 godziny z jarzynami, a potem się ją smażyło. Ponieważ było to danie, które długo się przygotowywało, to zazwyczaj było głównym punktem programu na PRL-owskiej imprezie.

Blok czekoladowy na przełamanie smaku

Po tych wszystkich galaretach, golonkach i śledziach nawet najtwardsi gracze potrzebowali czegoś słodkiego. Blok czekoladowy to dość huczna nazwa na deser składający się z margaryny, kakao, cukru, mleka w proszku i herbatników. Dla niektórych z nas do dzisiaj jest jednak smakiem z dzieciństwa. Chociaż nie dostaniemy go raczej w żadnej cukierni, to możemy go łatwo odtworzyć w domu.

Podpowiedź: czasami prawdziwy komunistyczny blok pojawia się w sklepach Auchan (sprawdź na: www.kimbino.pl/auchan). Gazetka tego sklepu oferuje czasami taką ofertę, ale tylko w wybrane tygodnie. Jeżeli chcemy poczuć smak dzieciństwa, to warto na niego polować.

A co do picia?

Odpowiedź jest tutaj tylko jedna – wódkę. Tylko ona mogła sobie poradzić z tak ciężkimi i tłustymi daniami. Oczywiście pijało się tylko wódkę czystą, bez żadnych dodatków. Najpopularniejsza była czysta wódka stołowa, a więc odpowiednik podawanego dzisiaj w restauracjach wina domowego – marka jest zazwyczaj nieznana. Na bardziej ekskluzywnych imprezach pojawiała się wódka wyborowa i luksusowa, ale można je było zakupić tylko w Pewexie.

W czasach PRL-u pędzono też bimber. Do jego produkcji potrzebna była woda, cukier i drożdże, a ponieważ o cukier było wtedy ciężko, to bimber robiło się nawet z ...landrynek, przeterminowanych dżemów czy sztucznego miodu.

Tak się bawił PRL

I tak właśnie bawili ludzie w PRL-u. Chociaż nasze żołądki i wątroby na samą myśl zaczynają piszczeć ze strachu, to kiedyś takie zakrapiane imprezy pełne śledzików, bigosów i wódki odbywały się co weekend. Trzeba było po prostu zbudować odpowiednią tolerancję.

materiał partnera

ikona podziel się Przekaż dalej