Gdy brakuje podpasek, czyli jak kobiety radziły sobie z miesiączką w PRL
W czasach PRL-u miesiączka była tematem tabu. Kobiety wstydziły się rozmawiać o tym, co dzieje się z nimi „na dole”. Niekiedy bały się nawet wychodzić z domu w czasie menstruacji. Na temat okresu córki nie rozmawiały z matkami, a co dopiero z lekarzem. Całe szczęście, dziś miesiączka przestała być już tajemnicą i stała się zupełnie normalną częścią życia każdej kobiety. Ciężko wyobrazić sobie, co musiały odczuwać kobiety PRL-u. Jeszcze ciężej zrozumieć, że dawniej nie było tak ogromnej ilości podpasek, kubeczków menstruacyjnych czy tamponów. Jak więc kobiety radziły sobie z miesiączkowaniem? Spróbujemy rozwikłać ten temat.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o PRL.
Miesiączka w PRL – jak radziły sobie z nią kobiety?
Kiedy zakrwawiona bielizna była obciachem
O menstruacji mówiło się niewiele. Wszystkie kobiety przechodziły przez to samo, jednak nie dyskutowały między sobą o miesiączce. Nasze babcie często nawet nie używały bezpośrednich określeń „okres” lub „miesiączka”, zastępując je słowami „właśnie przyszły księżycowe dni”. PRL nie sprzyjał rozmowom o miesiączce. Kobiety bały się dyskutować z rodziną o nieprzyjemnych dolegliwościach, a co dopiero z lekarzem! Normą było więc odczuwanie nie tylko bólu i niewygody przechodzenia okresu, ale też ogromne zawstydzenie związane z faktem samego posiadania miesiączki.
Bardzo często małe dziewczynki słyszały od swoich mam, że plama na majtkach to obciach. Poza tym, krew niszczyła przecież dobre majtki i już nic nie można było z nimi zrobić. Zawstydzone młode kobiety często ukrywały więc poplamioną bieliznę, by nie wydało się że ją zniszczyły. Ewentualnie zapierały ją zimną wodą w tajemnicy przed rodzicami, pomagając sobie szarym mydłem. Wtedy nikt nikomu nie tłumaczył, że plama na bieliźnie wcale nie jest powodem do wstydu. Bo zdarzyć się ona może każdej kobiecie. Niestety, dziewczynki o miesiączce dowiadywały się najczęściej z książek do biologii. Ewentualnie od bardziej wtajemniczonych koleżanek w szkole.
Czy w PRL-u były podpaski? Co robiono, gdy ich zabrakło?
Jedynymi na rynku były podpaski marki „Donna”, produkowane przez Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych. Choć i tych często brakowało, zwłaszcza w czasie reglamentacji towarów. Aby zdobyć 3 opakowania – bo tyle można było ich kupić maksymalnie – ustawiały się ogromne kolejki przed sklepem. Kobietom szkoda było jednak używać ciężko zdobytych ekskluzywnych podpasek, więc korzystały z nich wyłącznie od święta. Zakładały podpaski na specjalne wydarzenia. W międzyczasie pomagały sobie najzwyklejszą na świecie… watą. Niektóre kobiety szyły podpaski własnoręcznie, choć i do tego trzeba było odpowiednich przyborów. Ich też często brakowało.
Młode dziewczyny zazwyczaj wykradały więc mamom podpaski, które były ukryte przed oczami wszystkich domowników. Gdy podpasek w domu nie było, musiały radzić sobie inaczej. Najczęściej przyczepiały wówczas watę do bielizny za pomocą agrafek, by nic się nie przesunęło podczas chodzenia. Niektóre kobiety pod watę podkładały też worki foliowe – by w ten sposób zabezpieczyć bieliznę. Lignina i wata były tym, czym Polki najczęściej ratowały się w czasach PRL, gdy podpasek nie było. Jeśli szukasz więcej ciekawostek, sprawdź także ten artykuł o 10 zapomnianych hitach filmowych PRL-u.
Miesiączka tematem tabu w czasach PRL
O miesiączce mówiło się szeptem
Zamiast edukować się i wzajemnie uświadamiać o następstwach miesiączki, kobiety wolały milczeć. W PRL-u nikt otwarcie nie rozmawiał ze sobą o menstruacji. Mamy nie pokazywały dziewczynkom, jak poprawnie umieścić podpaskę w majtkach, gdy już takową miały w domu. Zamiast tego dziewczynki kombinowały same, jak mogły. Zdarzało się nawet, że przyklejały podpaskę do ciała zamiast do bielizny. Nikt nie pokazywał im przecież, jak zrobić to poprawnie.
Dlaczego o miesiączce mówiono szeptem? Otóż mamy naszych mam należały do pokolenia wojennego, kiedy to nie edukowano młodych dziewcząt w kwestii kobiecej menstruacji. Brak przekazywania informacji na temat okresu przechodził więc z pokolenia na pokolenie. Dziewczynki same dowiadywały się o istnieniu miesiączki.
Coraz bardziej otwarcie zaczęto rozmawiać o „tych sprawach” mniej więcej na początku lat 90-tych, gdy w reklamie pojawiły się pierwsze podpaski Always. Reklamowała je wówczas Anna Patrycy. Właśnie wtedy podejście Polaków do tematu kobiecej menstruacji przeszło totalną rewolucję.
Społeczne postrzeganie miesiączki – czy coś się zmieniło od czasów PRL?
Chłopcy w czasach PRL-u byli przerażeni tym, że kobiety miesiączkują. Oni również dowiadywali się o tym z książek lub na podwórku, często śmiejąc się z dziewczyn na głos. Postrzeganie miesiączki zmieniło się na przestrzeni lat, jednak nadal jest to temat do żartów – głównie wśród młodych osób. W niektórych domach wciąż nie edukuje się córek i nie uświadamia ich co robić, gdy pojawi się okres. Choć przecież mamy już zupełnie inne czasy! Mamy dostęp do wszelkiej maści środków higieny osobistej oraz informacji. Mimo to, brak wiedzy o miesiączce wśród młodych kobiet jest w dalszym ciągu powszechnym zjawiskiem.
Całe szczęście temat miesiączkowania poruszany jest w reklamach telewizyjnych, mediach społecznościowych oraz w szkole. Pewnie jeszcze trochę potrwa zanim miesiączka, menstruacja czy okres staną się słowami używanymi bez wstydu. Jest jednak nadzieja, że za jakiś czas miesiączka przestanie wzbudzać tyle negatywnych uczuć. Że stanie się zupełnie naturalnym, kobiecym zjawiskiem fizjologicznym – a nie tematem do drwin.
Autor: Paulina Zambrzycka
Bibliografia:
- Kienzler Iwona: Życie w PRL i strasznie i śmiesznie, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2018
- Solska Joanna: 80-te. Jak naprawdę żyliśmy w ostatniej dekadzie PRL, Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2018
- Opracowanie zbiorowe: Kobiety w Polsce, 1945–1989. Nowoczesność, emancypacja, komunizm, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2020
- Żółtkowski Wiesław: Zrozumieć PRL, Wydawnictwo Muza S.A, Warszawa 2012