Kąpiel na francuskim dworze królewskim, ciekawostki

Wiek XVII, Ludwik XIV i jego specyficzne zwyczaje higieniczne

Kiedy we Francji budowano w XVII wieku zamki, w rozkładzie pomieszczeń nie planowano ani ubikacji, ani nawet łazienek. Przykładem jest tutaj postać architekta Louisa Savota, który co prawa projektując w 1626 roku zamki rozważał umieszczenie w nich tych pomieszczeń, jednakże ostatecznie uznał je za zbędne. Powód? Ówczesny wzorzec czystości. Nie przewidywał on bowiem mycia samego ciała, a jedynie noszenie czystej bielizny. Już na tej podstawie możemy wnioskować, że higiena w Wersalu nie stała na zbyt wysokim poziomie.

Co kuriozalne, takie postępowanie miało wtedy podłoże... naukowe. Uważano bowiem, że białe płótno pochłania pot, ponieważ jest on oleisty, słony i przez to łatwo wsiąka w martwe rośliny, zaś przez nie rozumiano przede wszystkim len, z których wytwarzane były koszule. Traktowano więc ten zwyczaj za coś wręcz lepszego niż kąpiel. Higiena zakładająca mycie się nie była też, powiedzmy, zbyt popularna wśród arystokratów mieszkających w Wersalu. Zamiast mycia się używano w olbrzymich ilościach rzeczy mających zamaskować wątpliwy stan czystości: różu, pudru i peruk. Oczywiście fetor potu musiał być wtedy potężny i wszechobecny, jednakże i na to znaleziono remedium. Były nim perfumy, im mocniejsze były ich zapachy, tym lepiej. Stosowano szczególnie te o wyjątkowo ciężkim zapachu, wykonane na bazie cybetu, ambry i piżma.

Nie inaczej postępował i sam król Ludwik XIV. Wstając zaś z łóżka poddawał się dość specyficznej „ablucji”: był masowany, zmieniano mu koszulę, ponieważ dość znacząco się pocił. Jego dłonie były skrapiane niewielką ilością wina, które wykorzystywał również do przetarcia twarzy i przepłukania ust. W trakcie dnia uczestniczył w różnych aktywnościach fizycznych, jak np. szermierka czy taniec, które ponownie sprawiały, że się pocił. Środkiem zaradczym ponownie była zmiana koszuli, która miała go czynić czystym w oczach otoczenia. On i jego brat Filip mieli uchodzić wręcz za pedantów, ponieważ zmieniali swe koszule nawet trzykrotnie w ciągu dnia.

Dopiero w drugiej połowie XVII wieku sytuacja zaczęła się nieco zmieniać. W roku 1671 na polecenie Ludwika XIV wybudowano w Wersalu coś na kształt łazienki, nosiła ona nazwę appertement des bains, ponieważ znajdowała się w niej duża marmurowa wanna, czy raczej basen. Jej przeznaczenie było jednak zgoła inne niż higieniczne. Otóż król, jak podają źródła, wykorzystywał ją głównie jako miejsce „miłosnych schadzek” (Chyła, s. 180). Raz miała miejsce sytuacja, w której jako remedium na drgawki, konwulsji i wysypkę króla zalecono zanurzenie go w wannie, co w założeniu miało wyrównać poziom hormonów. Wynik był jednak zgoła inny niż oczekiwano: króla rozbolała głowa. Lekarz króla miał jeszcze próbować powtórzyć ten zabieg w kolejnym roku, jednakże ponownie terapia ta nie zakończyła się sukcesem. Kąpiele i Ludwik XIV zdecydowanie nie tworzyli zgranego duetu, a ich brak wcale mu nie doskwierał. A może zainteresują cię nie tylko kąpiele Ludwik XIV, lecz także ten artykuł na temat budowy Wersalu?

Czasy Ludwika XV i Ludwika XVI

Inaczej do sprawy wykorzystywania łazienki podchodzono już za czasów Ludwika XV. W apartamencie króla znajdowała się wtedy nie jedna, a dwie wanny: jedna z nich służyła do namydlania się, druga zaś do spłukiwania. W tym też czasie łazienka królewska wyglądała następująco: „była kameralna, wykładana jasnym, rzeźbionym drewnem i wyposażona w miedzianą, ruchomą wannę, dającą się łatwo przesuwać bliżej kominka czy okna” (Ashenburg, s. 122). Co interesujące, w tych czasach, w roku 1751, na polecenie metresy Ludwika XV Madame de Pompadour w pałacyku Bellevue, w jednym z jego skrzydeł ulokowany został bogato urządzony pokój kąpielowy, przeznaczony dla Ludwika XV i dla niej. Znalazły się w nim nawet dwa obrazy autorstwa Francoisa Vouchera: „Toaleta Wenus” i „Kąpiel Wenus”.

Specyficzną kwestią tamtych czasów był problem wstydliwości przy kąpieli, który dotyczył nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Radzono sobie z tym na różne sposoby. Jednym było zmętnianie wody, co czyniono za pomocą rozpuszczonych w winie marcepana, otrąb, mąki lub żywicy, którą to mieszankę następnie dodawano do wody w wannie. Innym było kąpanie się przez kobiety w specjalnych płaszczach kąpielowych, a jeżeli takiego było brak, kąpanie się w bieliźnie.

Fryzury i higiena w Wersalu
Utrzymywanie higieny w Wersalu krok po kroku, czyli dziwne praktyki na królewskim dworze, pielęgnacja, zasady higieny - fot. domena publiczna

W źródłach można odnaleźć specyficzny rytuał towarzyszący kąpielom Marii Antoniny. Do jej komnaty wtaczana była wanna na kółkach, w której, ubrana w koszulę z długimi rękawami jadła śniadanie na tacy ustawionej na wieku wanny. Zaś w momencie, kiedy miała już wychodzić z wanny jedna z dwóch panien kąpielowych miała za zadanie trzymać przed nią rozpostarte sukno, które miało zasłaniać ją przed oczami sług (Ashenburg, s. 130).

Wersal i jego śmierdzący problem

Niestety załatwianie potrzeb fizjologicznych nie odbywało się w tamtych czasach w sposób cywilizowany, w ubikacjach. W przypadku zamków ich mieszkańcy załatwiali się zwykle do nocników, których zawartość „utylizowali” przez okna, za mury, zaś ulubionym miejscem do tego miały być kominki oraz ogrody zamkowe. Biorąc zaś pod uwagę, że tych było w Wersalu wyjątkowo dużo, aż 1252, mieszkańcy mieli spore pole do popisu, załatwiając czasem swoje potrzeby wręcz „gdzie popadnie”. Szokujące jest, że w roku 1715 Ludwik XIV wydał rozporządzenie nakazujące, aby fekalia były raz w tygodniu uprzątane z korytarzy Wersalu. Możemy sobie wyobrazić jak „pachnący” wtedy był pałac.

Sam kompleks pałacowy pomimo około 10 000 dworzan aż do wieku XVIII w ogóle nie posiadał toalet. Z czego zatem wcześniej korzystano i czy w ogóle wykorzystywano jakiekolwiek sprzęty? Otóż istniały wtedy pewne formy czegoś, co obecnie nazwalibyśmy sedesami. Były to zazwyczaj drewniane skrzynie z otworami na górze, w których umieszczane były nocniki lub też po prostu wiadra. Same otwory zamykane były na wieczka lub też drzwiczki, czasem nawet na klucz. Dbano już wtedy o pewien poziom „intymności” załatwiania potrzeby, umieszczając je za zasłonami.

W przypadku sedesów używanych przez osoby wyżej postawione, szczególnie przez króla, skrzynie te miały kształt krzeseł lub wręcz małych tronów. Zdarzały się nawet formy biblioteczek. „Trony” były dekorowane i wykonywane z kosztowniejszych materiałów. Co ciekawe, król Ludwik XIV siedząc na swoim „tronie” zwykł nawet przyjmować gości, w tym również ambasadorów innych państw, co było wtedy dość rozpowszechnione. W samym Wersalu w tamtym czasie były 274 sedesy wspomnianej konstrukcji.

Autor: Herbert Gnaś

Bibliografia:

  1. K. Ashenburg, Historia brudu, Bellona, Warszawa 2009.
  2. D. Chyła, Prywatna przyjemność czy społeczny obowiązek kąpieli? [w:] W. Ślusarczyk (red.), Historia higieny wodą pisana, Quixi Media, sp. z o. o., Bydgoszcz 2017.
  3. A. Wypustek, Kulturowa historia defekacji [w:] W. Ślusarczyk (red.), Historia higieny wodą pisana, Quixi Media, sp. z o. o., Bydgoszcz 2017.
ikona podziel się Przekaż dalej