Kevin Hjalmarsson - morderstwo, którego nie było?
Był ostatni dzień letnich wakacji 1998 r. Czteroletni Kevin bawił się jak zwykle na ulicach rodzinnego miasteczka Arvika. Wszyscy się tutaj dobrze znali, toteż dzieci mogły bez przeszkód dokazywać pilnowane przez sąsiadów. Kiedy o godzinie 18:30 chłopiec nie wrócił do domu, jego rodzina zaczęła się denerwować. Po krótkich poszukiwaniach znaleziono czerwony rower należący do brzdąca. Leżał porzucony w krzakach nad jeziorem. Jego samego jednak nigdzie nie było.
Chłopiec, który wciąż chciał się bawić
Ostatni dzień lata
16 sierpnia 1998 r. był ciepłym, radosnym dniem przepełnionym śmiechem i dobrą zabawą. Nazajutrz w Szwecji rozpoczynał się nowy rok szkolny, dlatego dzieci chciały jak najlepiej wykorzystać ostatnie godziny niczym nieskrępowanej swobody. Radosny nastrój panował również w Arvika, niewielkim robotniczym miasteczku ulokowanym nad brzegiem jeziora Glafsfjorden.
Lokalna społeczność była niewielka i bardzo ze sobą zżyta. Każdy znał każdego, co potęgowało poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Dzieciaki, nawet te najmniejsze, biegały więc swobodnie między uliczkami, doglądane przez sąsiadów. Był wśród nich również czteroletni Kevin Hjalmarsson, uroczy niebieskooki blondyn, któremu uśmiech nigdy nie schodził z twarzy. „Był szczęśliwym brzdącem” – wspominał tata chłopca- „Zawsze chciał się bawić. Wprost uwielbiał jeździć na swoim nowym czerwonym rowerze”.
Tego dnia Kevin dokazywał na dworze już od wczesnych godzin porannych. Najpierw spotkał się z kolegą Robinem. Po południu zjadł obiad u dziadków i wrócił do siebie. Około 14:00 zapragnął jeszcze pojeździć na rowerze. Mama chłopca zgodziła się, ale pod warunkiem, że nie wróci zbyt późno. Czterolatek przytaknął z uśmiechem i wybiegł na ulicę. Kevin nie dotrzymał danego słowa. Kiedy minęła godzina 18:30, a on wciąż nie pokazywał się w domu, najbliżsi zaczęli się niepokoić.
Na ratunek
Rodzice i dziadkowie chłopca zdecydowali, że pójdą go poszukać. Sprawdzili miejsca, w których czterolatek najbardziej lubił się bawić, jednak bez skutku. W końcu z duszą na ramieniu postanowili zejść nad brzeg jeziora. Kevin co prawda trzymał się od wody z daleka, poniewaz nie umiał pływać, nie można było jednak wykluczyć, że tym razem zmienił zdanie.
W porastających zbiornik zaroślach babcia dziecka wypatrzyła jego ukochany czerwony rower. Dorośli najpierw zamarli z przerażenia, a następnie rzucili się w kierunku plaży, nawołując imię zaginionego.
Dochodziła godzina 21:15. Nagle dziadek chłopca zauważył nieruchome ciało dziecka spoczywające na drewnianej palecie unoszącej się wśród trzcin rosnących tuż przy brzegu jeziora. Na nogach brakowało butów i jednej skarpetki.
Kevin nie dawał znaku życia. Jego babcia desperacko próbowała uratować wnuka, wykonując sztuczne oddychanie, ale było już za późno. Na miejscu pojawiła się karetka, która zabrała nieprzytomnego malca do szpitala. O 23:00 stwierdzono zgon z powodu utonięcia.
Ofiara pedofila?
Narzędzie zbrodni
Policjanci, którzy zajęli się sprawą, natychmiast zakwestionowali orzeczenie lekarzy. Wątpliwości wzbudził nie tylko brak butów i skarpetki, ale przede wszystkim ślady przemocy widoczne na szyi, brzuchu i w pachwinach Kevina. Wszystkie te niejasności ostatecznie rozwiała sekcja zwłok, która wykazała, że dziecko wcale nie utonęło, ale zostało uduszone.
17 sierpnia znaleziono sandały i skarpetkę chłopca. Rzeczy leżały w miejscu, w którym rodzice zauważyli czerwony rower Kevina- w zaroślach za starą szopą stojącą w odległości około 30 metrów od brzegu. Uznano, że czterolatek właśnie tam stracił życie, a następnie został zaciągnięty na drewnianą paletę, aby upozorować utonięcie.
Jako że denat miał na szyi duży okrągły siniak, przyjęto hipotezę, że narzędziem zbrodni był gruby patyk. Morderca przycisnął jego ostry koniec do krtani dziecka, uniemożliwiając oddychanie. I faktycznie, tuż obok sandałów leżał paty pasujący do opisu. Przedmiot zabezpieczono i przekazano do analizy, która ujawniła odcisk dziecięcej dłoni na jednym z końców oraz kilka włosów.
Hipotezy
Na tym etapie przyszła pora na przedstawienie najbardziej prawdopodobnej wersji zdarzeń. Śledczy rozpatrywali trzy hipotezy: śmierć z ręki członka rodziny lub kogoś znajomego (według statystyk morderca najczęściej pochodzi z kręgu bliskiego ofierze); atak pedofila; kłótnia z rówieśnikiem, która zakończyła się tragedią.
Po zebraniu dowodów z miejsca zbrodni przyszedł czas na przesłuchanie świadków. Policja spisała zeznania ponad 100 osób, w tym wielu dzieci. Wszyscy byli absolutnie zszokowani mrożącym krew w żyłach wydarzeniem. Wśród przepytanych znaleźli się również rozwiedzeni rodzice chłopca. Oboje nie mogli się pogodzić ze stratą. Ojciec Kevina w ogóle przestał wychodzić z domu. Matka próbowała skupić się na wychowywaniu drugiego dziecka, ale nieustannie musiała się zmagać z oskarżeniami niefrasobliwość i brak dostatecznej opieki nad zmarłym synem.
Jako że nie udało się znaleźć żadnych dowodów ani przeciwko rodzicom, ani dziadkom zmarłego chłopca, wykluczono ich z kręgu podejrzanych. A tymczasem presja na rozwiązanie sprawy nieustannie rosła. Media- najpierw lokalne, a potem ogólnokrajowe- coraz mocniej domagały się ujęcia zwyrodnialca, który pozbawił życia czteroletnie dziecko. Funkcjonariusze skupili się więc na hipotezie nr 3 i zaczęli szukać mordercy wśród kolegów Kevina.
Tymczasem na niewielkie miasteczko nad jeziorem Glafsfjorden padł blady strach. Maluchy nie mogły się już beztrosko bawić na ulicach i chodzić nad wodę. Wśród mieszkańców pojawiła się niespotykana dotąd w tych okolicach podejrzliwość. Cała Arvika żyła tak zwaną “sprawą Kevina”. Dyskusje na temat nowych informacji ujawnianych przez prasę, nie miały końca. Sprawdź także ten artykuł: Kanałowy Morderca – nieuchwytny zabójca, który mordował dzieci.
Małoletni mordercy
Robin i Christian
W końcu w kręgu zainteresowań mundurowych znaleźli się dwaj bracia, pięcioletni Robin i siedmioletni Christian. Chłopcy, podobnie jak wiele innych dzieci, zostali wezwani na przesłuchanie. W jego trakcie zgodnie stwierdzili, że widzieli, kto zamordował Kevina. Byli to dwaj nastolatkowie ubrani w ciemne ubrania. Robin miał widzieć, jak pchnęli Kevina nożem w brzuch, co w oczywisty sposób nie było prawdą, ponieważ czterolatek zginął w wyniku uduszenia. Jednak policjanci postanowili nie zrażać się tak łatwo i zaprosili Robina i Christiana na ponowne spotkanie. A potem jeszcze raz i jeszcze.
Chłopcy za każdym razem opowiadali śledczym inną wersję zdarzeń. Kevin został zamordowany. Kevin potknął się, wpadł do wody i utonął. Kevin zginął zaatakowany przez starszego mężczyznę. Chcąc uwiarygodnić ostatnie zeznanie, Robin zaoferował nawet, że wskaże miejsce zamieszkania napastnika. Ostatecznie skończyło się na tym, że chłopiec pukał do drzwi przypadkowych mieszkańców Arviki.
Pełna współpraca
Rodzice chłopców byli przerażeni. Uważali, że skoro ich dzieci były świadkami okrutnej zbrodni, to grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Oboje tak kiepsko radzili sobie ze stresem, że aż musieli zostać hospitalizowani w ośrodku dla osób psychicznie chorych. Mimo wszystko chcieli pomóc rozwiązać zagadkę śmierci Kevina, zgodzili się więc na pełną współpracę.
Tymczasem Robin i Christian nieustannie lawirowali. Ich zeznania nie były spójne, czasem wręcz się wykluczały. Policjanci zrzucali to na karb młodego wieku. Byli przekonani, że umysły 5-7-letnich dzieci nie są w stanie odtworzyć przebiegu traumatycznych wydarzeń tak dokładnie, jak umysły dorosłych. Należało więc dać im więcej czasu. A tego było coraz mniej z uwagi na presję mediów.
Przełom nadszedł nieoczekiwanie. Pewnego dnia Robin oznajmił, że to nie jakiś obcy mężczyzna, ale jego rodzony brat zamordował Kevina. W późniejszym czasie chłopiec wielokrotnie odwoływał i ponawiał to szokujące wyznanie, co paradoksalnie jedynie utwierdziło śledczych w przekonaniu, że to właśnie Christian jest sprawcą okrutnej zbrodni.
Chcę do mamy
Christian ponownie trafił na komisariat, tym razem jednak w charakterze podejrzanego. Podczas trwającej 4,5 godziny rozmowy płakał i nieustannie powtarzał, że jest zmęczony i chce odpocząć. 61 razy prosił, by ktoś sprowadził na miejsce jego mamę. Na nic zdały się zeznania innego dziecka, które zaręczało, że w chwili popełnienia zbrodni Christian bawił się razem z nim w domu. Funkcjonariusze nie odpuszczali. Następnego dnia ogłosili w prasie, że podejrzany przyznał, że wraz z młodszym bratem zabił Kevina.
Morderstwo miało być wynikiem wypadku. 16 sierpnia chłopcy spędzali czas na wspólnej zabawie. W pewnej chwili strasznie się pokłócili. Utarczka słowna zamieniła się w rękoczyny, stąd siniaki na brzuchu i w pachwinach czterolatka. W pewnym momencie Christian chwycił leżący na ziemi patyk i udusił nim młodszego kolegę. Następnie bracia zaciągnęli ciało nad brzeg jeziora i tam porzucili.
„Zaczęło się od niewinnej zabawy, która z czasem zmieniła się w coś dużo poważniejszego” – powiedział dziennikarzom komisarz policji Rolf Sandberg.
„Opowiedzieli nam, co zrobili. Ale nigdy nie powiedzieli, że tego żałują” – donosiła jedna gazet.
I na tym sprawa się zakończyła. Nie było procesu, ponieważ w Szwecji dzieci poniżej 15 roku życia nie mogą być ścigane karnie. Robin i Christian trafili do domu wychowawczego, a po jakimś czasie zostali przekazani do adopcji. Nikt jednak nie chciał dać szansy “bezwzględnym mordercą”, którzy jeszcze przed ukończeniem 10. roku życia zdradzali tak głębokie oznaki demoralizacji. Po licznych terapiach i zajęciach resocjalizacyjnych chłopcy ostatecznie wrócili do rodziców. Sprawdź także ten artykuł: Anthony John Hardy - Camden Ripper morderca, który chciał zostać Kubą Rozpruwaczem.
Gdzie leży prawda?
Pytania bez odpowiedzi
Przez blisko 20 lat Christian i Robin żyli z myślą, że są zwyrodnialcami. W 2017 roku tak zwaną “sprawą Kevina” zajęli się dziennikarze szwedzkiej telewizji SVT i gazety “Dagens Nyheter”. Zwrócili uwagę, że mali chłopcy nie byliby w stanie przeciągnąć ciała Kevina od chaty do brzegu jeziora. Podkreślili, że nie znaleziono żadnego fizycznego dowodu winy obu braci, a także fakt, że policja nigdy nie pokazała nagrania, na którym Christian wprost przyznałby się do zabicia młodszego kolegi.
Dziennikarze chcieli również wiedzieć jakie metody stosowano w trakcie przesłuchań obu braci. Podejrzewali, że policja na przemian to groziła, to nagradzała chłopców, naprowadzając ich na historię, którą ostatecznie chciała usłyszeć. Kilkulatkowie byli łatwymi ofiarami, tym bardziej że nie mogli liczyć ani na pomoc rodziców, ani przedstawiciela prawnego.
Nie wiem, w co wierzyć
SVT udzieliło głosu Christianowi i Robinowi. Dorośli dziś mężczyźni stwierdzili w wywiadzie, że nie pamiętają, co wydarzyło się feralnego 16 sierpnia. Są jednak przekonani, że nie zamordowali Kevina. Po 20 latach pragną odzyskać dobre imię, aby móc znów żyć w społeczeństwie. 8 maja 2017 r. prokurator podjął decyzję o ponownym otwarciu sprawy.
„Nie wiem już, w co wierzyć” – skomentował tę decyzję ojciec zabitego czterolatka.- „Czuję się, jakbym znów wpadł w czarną dziurę. Próbuję zrozumieć te wszystkie nowe informacje i jestem zdezorientowany. Nagle powstało mnóstwo znaków zapytania. Gdyby policja wykonała swoją pracę w 1998 r., być może nie znajdowalibyśmy się teraz w tak bolesnej sytuacji”.
Zatarte wspomnienia
Bodaj najwięcej wątpliwości wzbudził fakt, że młodociani podejrzani byli przesłuchiwani zgodnie z zaleceniami Svena Å. Christiansona, profesora z instytutu psychologicznego w Sztokholmie. Naukowiec zajmował się zagadnieniem tak zwanych wypartych wspomnień. Przekonywał, że umysł dziecka, które doświadczyło traumy, w ramach samoobrony potrafi wymazać z pamięci obrazy z nią związane.
Zgodnie z tą teorią Robin i Christian mogli zamordować Kevina, a następnie wszystko zapomnieć. Christianson poinstruował więc śledczych jak przeprowadzić m.in. wizję lokalną, aby odzyskać utracone wspomnienia. Braci zawieziono na miejsce zbrodni, a następnie pokazano im lalkę wielkości Kevina. Mundurowi następnie zachęcali chłopców, by pokazywali, co robili z młodszym kolegą. Eksperyment nie przyniósł owocnych rezultatów. Zarówno Robin, jak i Christian przekonywali, że nie mogą niczego pokazać, ponieważ nie skrzywdzili czterolatka.
Sprawa Kevina
Kiedy “sprawa Kevina” ponownie trafiła do mediów za sprawą wyemitowanego przez SVT filmu dokumentalnego o skazanych braciach, głos zabrał neurolog Rickard Sjöberg z Uniwersytetu w Umeå. Naukowiec stwierdził, że techniki przesłuchań zastosowane w śledztwie, nakierowane na odzyskanie rzekomo utraconych wspomnień, nie mają naukowych podstaw i nie powinny być stosowane w żadnej sprawie kryminalnej.
„[W trakcie przesłuchań policja] zdradziła wiele rzeczy. Pokazała dowody i wyjaśniła, co gdzie znalazła i co według niej się wydarzyło”– wyznał po latach Christian. “Pamiętam, że bałem się policjantów. Ale kiedy robiłem, czego ode mnie oczekiwali, byli zadowoleni”- wtórował bratu Robin.- “Jeśli zostanę oczyszczony z zarzutów, będę się ubiegał o odszkodowanie”.
27 marca 2018 r. obaj bracia zostali oficjalnie oczyszczeni z wszelkich zarzutów. Policja wydała oświadczenie, że Kevin zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku. 9 marca 2022 r. szwedzki minister sprawiedliwości Morgan Johansson ogłosił na konferencji prasowej, że obaj poszkodowani otrzymają odszkodowanie w wysokości 1 miliona koron.
Źródła:
- Casefile Presents, https://www.youtube.com/watch?v=v4Rc8j67IWM
- https://theconversation.com/the-20-year-old-child-murder-case-that-continues-to-grip-sweden-77510
- https://www.news.com.au/world/europe/investigation-into-the-death-of-kevin-hjalmarsson-reopened-after-19-years/news-story/cb055159b6907ee827154db3ef70d650
- https://www.kidspot.com.au/parenting/investigation-into-4yo-kevins-brutal-death-reopens-after-19-years/news-story/6cfa641b3678f730c0f811ab62be2339
- https://www.dailymail.co.uk/news/article-4523568/Swedish-brothers-accused-killing-four-year-old-boy.html
- https://en.wikipedia.org/wiki/Death_of_Kevin_Hjalmarsson
- https://gb.readly.com/magazines/crime-monthly/2022-07-07/6329abb1d92ddd9214701517
- https://www.newsweek.com/sweden-child-murder-crime-reopened-case-kevin-613199