Krucjata połabska – data, przyczyny, przebieg, znaczenie
W 1147 roku została zorganizowana krucjata połabska. Była to oficjalna wyprawa krzyżowa skierowana przeciwko Słowianom zamieszkującym Połabszczyznę. Wbrew inicjatorom wyprawy, krzyżowcy nie odnieśli większych sukcesów. Co doprowadziło do tej wyprawy? Jaki miała ona przebieg? Co robiły w jej trakcie wojska księcia wielkopolskiego Mieszka III Starego, który dał się oczarować hasłami krucjatowymi?
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o religii w historii świata.
Przyczyny podjęcia wyprawy przeciwko Słowianom połabskim
W 1147 roku w Europie zrodził się pomysł zorganizowania krucjaty przeciwko muzułmanom i wyparcia ich z hrabstwa Edessy, niedawno zdobytej przez wojska chrześcijan. Gorąco nawoływał do tego w swych płomiennych kazaniach cysters Bernard z Claivaux. Poparł go papież Eugeniusz III, który w bulli z 12 kwietnia 1147 roku zapewniał, iż każdy, kto weźmie udział w wyprawie krzyżowej, dostąpi łaski odpuszczenia grzechów.
We wspomnianej bulli Eugeniusz III wskazywał także, iż te same łaski duchowe otrzymają wszyscy ci chrześcijanie, którzy wyruszą przeciwko innym poganom europejskim, w tym Słowianom połabskim. Wiadomość ta bardzo ucieszyła wielu feudałów niemieckich, od dawna pragnących podboju ziem swoich wschodnich sąsiadów. Co ciekawe, król Niemiec Konrad III zamiast wyruszyć na Słowian, wolał udać się do Ziemi Świętej, do czego namówił go Bernard podczas zjazdu w Spirze jeszcze pod koniec 1146 roku.
Echa wyprawy krzyżowej dotarły również do Polski. W jednym ze źródeł zanotowano, iż Bolesław Kędzierzawy „z ogromnym wojskiem przeprawił się na Prusaków i długi czas w ich kraju zabawił”. Z kolei młodszy brat Bolesława, Mieszko III Stary, postanowił dołączyć do rycerstwa niemieckiego, gromadząc na cele krucjaty – jak podały to źródła – 20 tysięcy żołnierzy. Według historyków podana liczba jest raczej zawyżona, jednak nie sposób przesądzić, o ile.
Krucjata połabska (data: 1147 rok)
Uderzenie wyprzedzające księcia Niklota
Krucjata połabska nie odbyłaby się bez zaangażowania Sasów, którzy do walki ze znienawidzonymi sąsiadami wystawili ogromną armię, która ruszyła w pole w dwóch grupach: 40-tysięcznej dowodzonej przez księcia saskiego Henryka Lwa oraz 60-tysięcznej, na czele której stanął margrabia Marchii Północnej Albrecht Niedźwiedź.
Przywódcy krucjaty ustalili, iż przeciwko Obodrytom, zamieszkującym północne obszary Słowiańszczyzny połabskiej, wyruszy rycerstwo Henryka Lwa. Ówczesny książę obodrycki Niklot wiedział jednak o tych planach i chcąc je pokrzyżować, postanowił zorganizować wyprawę o charakterze prewencyjnym. Zebrawszy wielką flotę, w nocy 26 czerwca 1147 roku wodami Zatoki Lubeckiej dotarł do Lubeki.
Atak na miasto rozpoczął się kolejnego dnia. Większość jego mieszkańców była pogrążona w głębokim śnie na statkach po wielogodzinnej pijatyce, jaka miała miejsce poprzedniej nocy. Nie dziwi wobec tego, iż Słowianie odnieśli spory sukces. W okamgnieniu zabili ponad 300 mieszkańców, resztę zaś pojmali. Tylko nielicznym udało się zbiec za mury Lubeki, gdzie znaleźli schronienie.
Wprawdzie Niklot rozpoczął oblegać masywne mury Lubeki, jednak nie zdołał ich skruszyć. Nie udało mu się również zniszczyć bram miasta i po dwudniowej walce, podczas której obrońcy dzielnie bronili każdego odcinka obwałowań, postanowił zwinąć oblężenie. Śmiały rajd Obodrytów na Lubekę odniósł jednak swój skutek, uświadomił Niemcom, iż pokonanie Słowian nie będzie wcale łatwe.
Pod wałami Dubina
Książę Henryk Lew z podległym sobie rycerstwem wyruszył w pole niedługo po akcji Niklota. Jego głównym celem było zmuszenie władcy obodryckiego do posłuszeństwa. Aby to osiągnąć, postanowił zdobyć silnie obwarowany i strzeżony gród Dubin, w którym zamknął się Niklot z podległymi sobie siłami. Pod Dubinem rycerstwo saskie pojawiło się na początku sierpnia 1147 roku.
W tym samym mniej więcej czasie pod obodrzycki gród ściągnęły także wojska duńskie, dowodzone przez książąt Kanuta i Swena. Ponoć ich oddziały liczyły aż 100 tysięcy wojowników, jednak współcześni historycy liczbę tę uważają za mocno przesadzoną.
Słowianie w obliczu gigantycznej wręcz przewagi liczebnej stojącej po stronie napastników ani myśleli o bitwie z nimi w otwartym polu. Woleli lepiej zginąć, broniąc się w grodzie. Jak się później okazało, obrana przez nich koncepcja walki była nad wyraz słuszna. Henryk Lew bowiem nie chciał kompletnego zniszczenia Dubina i wyrżnięcia do nogi broniących się tam pogan. Inaczej natomiast na całą sprawę zapatrywali się pospolici rycerze, dążący do pochwycenia jak największej ilości łupów, co wiązało się z upadkiem obleganej twierdzy.
Pomimo istniejących tarć w obozie niemieckim, kontynuowano oblężenie. Prowadzono je jednak nieskutecznie i zbyt opieszale, co tylko potęgowało niezadowolenie wśród pospolitej ludności, która chciała jednym, zdecydowanym szturmem powalić nieprzyjaciela na kolana. Ostatecznie tak się jednak nie stało.
Jakby tego było jeszcze mało, Niemcy musieli oglądać na własne oczy klęskę, jaką zadali Duńczykom książę Niklot, który niespodziewanie wystąpił z grodu i na czele ciężkozbrojnej jazdy obodryckiej poszarżował w kierunku obozowiska duńskiego. Uderzenie Słowian było tak silne, iż niemal zmiotło z powierzchni ziemi oddziały Swena i Kanuta. Niemcy zostali zmuszeni bezczynnie przyglądać się temu pogromowi, gdyż obozy duński i niemiecki oddzielały od siebie rozległe bagna i jeziora, których ominięcie pochłaniało bardzo dużo czasu. W efekcie piechota duńska, choć liczna, walczyła w osamotnieniu, co przypłaciła ogromnymi stratami w sile żywej. Jeśli szukasz więcej ciekawostek, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o religii chrześcijańskiej.
Drugi akt dramatu
Zanim jeszcze przeciwko Obodrytom wyruszyła wyprawa krzyżowa, książę Niklot zawarł sojusz z Ranami, którzy w tym czasie niepodzielnie panowali na morzu i byli uważani za niepokonanych. Ranowie zostali wierni swoim zobowiązaniom i po otrzymaniu wiadomości o podjętych przez Niemców i Duńczyków działaniach zbrojnych, wyruszyli z odsieczą swoim koalicjantom.
Pojawienie się pod Dubinem floty rugijskiej było dla Duńczyków wielkim zaskoczeniem. Ich flota znajdowała się w porcie u ujścia Warnawy i była strzeżona przez biskupa Askera z Roskilde, który kompletnie nie znał się na sztuce dowodzenia. Ranowie do cna wykorzystali tę słabość Duńczyków, rozgramiając część ich floty, w skład której wchodziły statki wystawione przez mieszkańców Skanii.
Co ciekawe, pozostałe statki duńskie zamiast przyjść z pomocą swoim pobratymcom, wolały z dala obserwować rozwój wypadków. A wszystko przez to, że flota Skanii popierała wówczas księcia Swena, rywalizującego o tron duński z królem Kanutem, który z kolei cieszył się większym poparciem w swej ojczyźnie, a co jednocześnie miało bezpośrednie przełożenie na stan duńskich sił zbrojnych. Obaj wodzowie duńscy na czas wyprawy krzyżowej postanowili działać ramię w ramię, jednak – jak pokazał to dowodnie przebieg wojny z 1147 roku – dzieliło ich zbyt dużo, aby postulat ten wcielić w życie.
Po zniszczeniu floty Skanii, Ranowie odpłynęli na bezpieczną odległość i po pewnym czasie, używszy podstępu, jeszcze raz pojawili się w miejscu cumowania statków duńskich. Tym razem zostały zagrożone bezpośrednio okręty królewskie, co wpłynęło negatywnie na morale ich załóg. W jednej chwili Duńczycy wpadli w panikę, która nasiliła się, gdy Ranowie rozpoczęli markować generalny szturm. Napastnicy nie zamierzali jednak atakować spłoszonych załóg duńskich ze względu na ich znaczną przewagę liczebną. Chcieli tylko nastraszyć Duńczyków. I to im się w zasadzie udało.
Po odpłynięciu floty rugijskiej do domu, Duńczycy w ramach rewanżu chcieli po raz wtóry przystąpić do generalnego ataku na wały Dubina. Nie zgodzili się jednak na to Sasi, którzy postanowili ułożyć się z obrońcami. Najeźdźcy zdecydowali się odstąpić spod obleganego ośrodka w zamian za przyjęcie przez Obodrytów chrześcijaństwa oraz oddania im jeńców duńskich.
Albrecht Niedźwiedź i Mieszko Stary
Równocześnie z działaniami Henryka Lwa pod Dubinem, wojska margrabiego Albrechta Niedźwiedzia operowały pod Dyminem, którego nie były w stanie opanować. Wkrótce po odstąpieniu spod tego grodu siły Albrechta skierowały się pod Szczecin, broniony przez księcia pomorskiego Racibora i biskupa Wojciecha. Również i tutaj Niemcy, pomimo silnych ataków, nie mogli zmusić obrońców do kapitulacji.
W pewnym sensie wojska niemieckie skompromitowały się pod wałami Szczecina, ponieważ walczyły wówczas z chrześcijanami, którzy jakiś czas temu przyjęli chrzest. Było to zatem jawne pogwałcenie założeń krucjatowych, przewidujących jedynie walkę z niewiernymi.
Zdecydowana większość dotychczasowych historyków uważała, iż pod Szczecinem była także obecna armia Mieszka III Starego. Nie jest to jednak takie pewne. Za sprawą nieżyjącego już lubelskiego mediewisty K. Myślińskiego rozpowszechniła się teoria, iż książę wielkopolski wyruszył do sąsiadującej ze swoim księstwem Brandenburgii, by utrwalić tam swoje wpływy. Wynikałoby z tego, iż piastowski panujący działał wbrew intencjom swoich niemieckich sojuszników. Czy tak rzeczywiście było, będą mogły rozstrzygnąć dopiero dalsze badania naukowe, których stan jest w chwili obecnej raczej niezadowalający.
Nie może podlegać natomiast dyskusji to, iż Mieszko III Stary jeszcze niejeden raz interweniował w sprawy Brandenburgii po 1147 roku. Kiedy trzy lata później (1150) zmarł bezdzietny władca Brenny, Przybysław, władzę przejął tu, wspierany posiłkami polskimi, Jaksa z Kopaniku. Działania Mieszka przyczyniły się do usunięcia z Brenny wojsk Albrechta Niedźwiedzia, z którym jeszcze dwa lata wcześniej (1148) Piast wchodził z sojusz.
Na podstawie powyższego widać tu jak na dłoni, iż władający Wielkopolską książę był niezwykle zręcznym politykiem i kiedy trzeba było, zmieniał sojusze. A wszystko po to, by wzmocnić pozycję w rządzonym przez siebie księstwie.
Autor: Mariusz Samp
Bibliografia:
- Barkowski Rober F., Bitwy Słowian, Bellona, Warszawa 2018.
- Barkowski Rober, Krucjata połabska 1147, Bellona, Warszawa 2017.
- Barkowski Robert F., Słowianie połabscy, Dzieje zagłady, Bellona, Warszawa 2015.
- Gładysz Mikołaj, Zapomniani krzyżowcy, Polska wobec ruchu krucjatowego w XII-XIII wieku, Wydawnictwo „DiG”, Warszawa 2002.
- Güttner Sporzyński Darius von, Piastowie a idea wypraw krzyżowych w czasie pierwszej i drugiej wyprawy krzyżowej, [w:] Kościół w monarchiach Przemyślidów i Piastów, red. Józef Dobosz, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2009.
- Kosiarz Edmund, Wojny na Bałtyku X-XIX wieku, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1978.
- Myśliński Kazimierz, Polityka polska wobec Słowian połabskich do końca wieku XII, Wydawnictwo Templum, Wodzisław Śląski 2011.
- Rosik Stanisław, Wiszewski Przemysław, Wielki poczet polskich królów i książąt, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2006.
- Smolka Stanisław, Mieszko Stary i jego wiek, wprowadzenie Jan Tęgowski, Wydawnictwo Avalon, Kraków 2009.
- Światłowski Marek, Rozdrobnienie dzielnicowe w Polsce (XII-XIII w.), Wydawnictwo Avalon, Kraków 2015.
- Turasiewicz Andrzej, Dzieje polityczne Obodrzyców. Od IX wieku do utraty niepodległości w latach 1160-1164, Nomos, 2004.bg ug