Zabić „Wielką Trójkę”

Pierwsza taka konferencja

Konferencje „Wielkiej Trójki” budzą dziś różne emocje. Dla Polaków często są bolesnym przypomnieniem jak potraktowano nasz kraj podczas wyznaczania powojennych granic i utajniono znaną już wtedy zbrodnię katyńską. Jednak w tamtym czasie chodziło przede wszystkim o wspólne przeciwstawienie się Hitlerowi. W Teheranie doszło do pierwszego z serii spotkań, w czasie których wszyscy przywódcy największych państw alianckich dyskutowali warunki współpracy i plany zmian w powojennym świecie.

Prawdopodobnie dostarczycielem informacji o planowanym na koniec 1943 roku w stolicy Iranu spotkaniu był turecki agent Elyeza Bazna ps. Cicero. Bazna zatrudnił się jako lokaj w domu brytyjskiego ambasadora, gdzie udało mu się sfotografować i przesłać ważne dokumenty dotyczące planowanych konferencji Aliantów.

Dla III Rzeszy ta wiadomość mogła być bardzo dobra albo bardzo zła. Zła z oczywistych powodów – oto trzy mocarstwa spotykały się ponad politycznymi podziałami, żeby pokonać coraz bardziej kruszącą się ofensywę niemiecką. Z drugiej strony była dobra, bo w jednym miejscu zbierali się trzej najważniejsi przywódcy sił alianckich. Jedna bomba, niewielki oddział komandosów, a nawet niespodziewany nalot, mogły w kilka sekund zmienić bieg wydarzeń na korzyść Niemiec. Ta potencjalna okazja nie umknęła uwadze dowódców niemieckiego wywiadu i bardzo spodobała się Hitlerowi.

Planowanie „Długiego Skoku”

Do dowodzenia operacją wyznaczono Otto Skorzenego. Wsławił się on nie tylko jako lojalny i entuzjastyczny żołnierz III Rzeszy. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej dowodził z powodzeniem operacją uwolnienia Benito Mussoliniego (którego odsunęła od władzy Wielka Rada Faszystowska) i uformował pierwszy w Niemczech oddział komandosów na wzór brytyjski.

W akcji przeciw „Wielkiej Trójce” Niemcy planowali użycie wspomnianej jednostki komandosów. Wspomagać ich mieli lokalni agenci, których niemiecki wywiad zdołał wcześniej zwerbować. Tu trzeba wspomnieć, że Niemcy prowadzili dość szeroko zakrojoną akcję propagandową w krajach islamskich. Persów uważali za oryginalną rasę panów, ale z dużym powodzeniem grali też na konfliktach arabsko-żydowskich. (Robin B., Schwanitz W. G., 2014: 193-195) Poza tym w kraju zajętym w podejrzanych okolicznościach przez Brytyjczyków i Rosjan nie trudno było znaleźć grupy zainteresowane współpracą z ich głównym przeciwnikiem.

Wyznaczeni komandosi mieli przeniknąć przez gęste kordony ochrony i wykonać szybkie uderzenie, zabijając lub porywając Roosevelta, Churchilla i Stalina. Szczegóły uderzenia były jeszcze dyskutowane. Najważniejsze to wykonać zadanie i wprowadzić chaos w szeregach Aliantów.

Skorzeny miał doświadczenie na froncie i w akcjach wywiadowczych. Wiedział, że przeprowadzenie zamachu na trzech najważniejszych liderów alianckich w silnie strzeżonym mieście będzie niezwykle trudne. Mimo wszystko okazja była zbyt kusząca, zwłaszcza w obliczu wycieńczenia kraju wojną i coraz poważniejszych strat Rzeszy.

Rola radzieckiego wywiadu – narracje i kontrowersje

Udaremnienie zamachu

Rozpracowanie niemieckich planów zwykle przypisuje się jednemu człowiekowi – Nikołajowi Kuzniecowowi. Ten radziecki agent pod przybranym nazwiskiem Paul Siebert (prawdziwy Siebert przebywał w niewoli radzieckiej) od dawna infiltrował struktury armii niemieckiej. Funkcjonując na froncie wschodnim jako wysoki rangą oficer III Rzeszy, znając perfekcyjnie niemiecki, nie budził podejrzeń wśród dowództwa Wehrmachtu. Nic dziwnego, że udało mu się usłyszeć podczas zakrapianej alkoholem rozmowy o planach zamachu w Teheranie. Te informacje niedługo przed rozpoczęciem konferencji Kuzniecow przekazał do radzieckiej centrali. Przed spotkaniem przywódców zorganizowano masowe wyłapywanie niemieckich agentów oraz wszystkich potencjalnie podejrzanych. Radzieccy agenci byli też w stanie zakłócać łączność radiową spiskowców w Berlinem, pozwalając na przenikanie tych informacji, które zniechęcały do zamachu. W efekcie jeden z najbardziej brawurowych planów zamachowych III Rzeszy został całkowicie udaremniony.

Nikołaj Kuzniecow w 1944 roku
Nikołaj Kuzniecow w 1944 roku, fot. domena publiczna

Za bohatera akcji przeprowadzonej na miejscu uznaje się jednak nie Kuzniecowa, a ormiańskiego agenta działającego dla ZSRR na terenie Iranu – Geworka Wartaniana. Jego działania pozwoliły wyłapać podejrzanych i udaremnić główny atak, w którym miał brać udział sam Skorzeny.

Sukces radzieckiego wywiadu czy zwykła propaganda?

Zdania autorów piszących o zamachu w Teheranie są podzielone. Jedni przyjmują jako główne źródło wersję radziecką, inni przychylają się do wątpliwości wysuwanych przez Brytyjczyków i Amerykanów. (por. Suworow W.: 143 kontra Słowiński P.: 297-299)

Według tych ostatnich zamach co prawda był w planach, ale Niemcy mieli się wycofać z jego realizacji jeszcze przed rozpoczęciem konferencji. Intryga wokół całego przedsięwzięcia byłaby jednak równie ciekawa. Informacja o zamachu i sprawna akcja NKGB byłyby działaniem propagandowym, które wzmacniało pozycję Stalina podczas negocjacji w Teheranie. Strach przed planowanym zamachem miał skłonić prezydenta Roosevelta do zatrzymania się w radzieckiej ambasadzie, gdzie Stalin mógł go urobić, bez obecności Churchilla.

Tajna wojna na zapleczu

Niezależnie od tego czy zamach był w momencie rozpoczęcia konferencji realnym zagrożeniem, czy został udaremniony wcześniej, stanowił część większej całości. Na zapleczu wszystkich oficjalnych działań miał miejsce wyścig o informacje, próby eliminacji ważnych dowódców i samych przywódców zaangażowanych państw. Hitlerowi coraz mniej groził zamach ze strony Aliantów, a coraz bardziej ze strony niemieckich oficerów. Nota bene szef wywiadu wojskowego Wilhelm Canaris, który był jednym z inicjatorów planu, był jednocześnie od lat zaangażowany w spisek przeciw führerowi.

Tymczasem Niemcy musieli się pogodzić z faktem, że nie wygrywają przy pomocy tradycyjnej taktyki, a praca nad tajną bronią nie przynosi wystarczająco szybko rezultatów. W tych warunkach cennym urozmaiceniem taktyk były akcje komandosów. Przynajmniej takie nadzieje wzbudziło udane uwolnienie Mussoliniego latem tego samego roku. Strategiczny i propagandowy sukces tej misji wzbudził euforię, która mogła mieć wpływ na decyzję o próbie zamachu w Teheranie.

Teheran był nie tylko miejscem pierwszego spotkania wszystkich trzech przywódców naraz, ale był pierwszym miejscem gdzie zamach mógł się udać. Irańczycy i sąsiadujący z nimi Arabowie nie byli zadowoleni z powrotu dawnych kolonizatorów na te tereny. Niemieccy specjaliści od propagandy próbowali nawet znaleźć w Koranie fragment, który sugerowałby, że Adolf Hitler jest mahdim. Przedstawienie go jako mesjasza arabskim sojusznikom prawdopodobnie i tak nie miało szans powodzenia. Nie przeszkadzało to jednak współpracy niemiecko-muzułmańskiej (jeżeli można to tak określić). W armii niemieckiej na froncie wschodnim duży procent stanowili cudzoziemcy wyznający islam. (por. Robin B., Schwanitz W. G.: 195)

Tajna wojna miała też ogromne znaczenie dla Aliantów. Pozwalała zabezpieczać interesy powojenne bez informowania sojuszników, pozwalała też manipulować sojuszami. Przypisanie powodzenia całej misji (słuszne lub nie) wyłącznie radzieckim agentom, dawało na przykład Stalinowi silną pozycję w negocjacjach.

Konferencje ostatecznie się udały, a zdolne manipulacje przywódcy Związku Radzieckiego przyczyniły się do powstania nowego układu sił w powojennym świecie.

Bibliografia:

  1. Andrzej Gass, Z zimną krwią, w: Focus 5 lipca 2009, https://web.archive.org/web/20091216111339/http://www.focus.pl/historia/artykuly/zobacz/publikacje/z-zimna-krwia/strona-publikacji/1/nc/1/, dostęp 27.09.2024
  2. Przemysław Słowiński, Otto Skorzeny. Pierwszy komandos Trzeciej Rzeszy, Bellona 2016
  3. Wiktor Suworow, GRU – radziecki wywiad wojskowy, Poznań 2014
  4. Barry Robin, Wolfgang G. Schwanitz, Hitlerowcy, islamiści i narodziny nowożytnego Bliskiego Wschodu, Kraków 2014
ikona podziel się Przekaż dalej