Paweł Tuchlin – polski seryjny morderca, który zabijał ofiary młotkiem

Nieszczęśliwa młodość Pawła Tuchlina

Paweł urodził się 28 kwietnia 1946 roku w Górze. Był synem rolnika Bernarda oraz Moniki z domu Weier. Paweł miał aż dziesięcioro rodzeństwa, z którym bardzo dobrze się dogadywał. Niestety, w rodzinie Tuchlinów nie było zbyt wesoło. Ojciec chłopca miał bowiem ogromny problem z alkoholem. Codziennie przychodził do domu pijany, krzycząc na dzieci i żonę. Monika również nie była pobłażliwa wobec swoich pociech. Jednak to Pawłowi obrywało się najwięcej – chłopiec jako jedyny z rodzeństwa moczył się bowiem podczas snu. Problem ten ciągnął się za nim niemal do szesnastego roku życia. Gdy tylko chłopiec wstał rano i rodzice zauważyli, że Paweł znów się zmoczył, obrywał od nich splotem grubych rzemieni. Pijany ojciec uważał, że jego syn wcale nie jest chory, a oddaje mocz do łóżka po złości albo z lenistwa, bo nie chce mu się wieczorem wstawać do toalety. Bernard wyzywał syna od „sikaczy”, zwłaszcza kiedy mocno się upił. Nie dawał też Pawłowi żadnych kieszonkowych – w ramach kary.

W kolejnych latach sytuacja Pawła wcale się nie polepszała. Chłopiec chodził do szkoły podstawowej, a potem do średniej. Cały czas zdarzało mu się moczyć, co niestety szybko zauważyli rówieśnicy i głośno szydzili z Pawła. Chłopiec z roku na rok coraz mocniej interesował się dziewczynami, jednak one nie zdawały się być nim zafascynowane. Każda znała przypadłość Pawła, wytykając chłopca palcami. Na potańcówce szkolnej wszystkie dziewczyny odsuwały się od Pawła, czasami wołając za nim „odejdź, bo śmierdzisz”. Było im wstyd, gdy młody Tuchlin zapraszał je do tańca. Można powiedzieć, że cała szkoła naigrawała się z zawstydzonego Pawła. Chłopiec nie dawał po sobie poznać, że jest mu przykro. Zamiast tego zaprzysiągł sobie, że kiedyś zemści się za to, że tak wiele razy został upokorzony. Paweł Tuchlin wówczas jeszcze nie wiedział, że niebawem okryje się niechlubną sławą zupełnie jak Charles Sobhraj, Henryk Moruś czy morderca gejów z Łodzi.

Krótka poprawa życia i pierwsze napaści na niewinne kobiety

Po szkole Paweł Tuchlin zaciągnięty został do wojska. Ze służby zwolniony został, kiedy okazało się, że mężczyzna ma poważnie uszkodzony słuch. Paweł pojechał wobec tego do Gdańska, aby tam zostać zawodowym kierowcą. Tuchlin poznał również Reginę, z którą następnie się ożenił. Para doczekała się dwójki dzieci. Od końca 1976 roku do połowy 1979 roku Tuchlin zamknięty został w więzieniu ze względu na drobne kradzieże. Mężczyzna rozwiódł się z żoną, a później znów ożenił. Paweł postanowił, że od tego momentu będzie prowadził normalne, szczęśliwe życie rodzinne. Mimo że wciąż był zamknięty w sobie i wycofany z życia publicznego, sąsiedzi mówili o nim same dobre rzeczy. Opisywali Tuchlina jako mężczyznę spokojnego, kochającego, troskliwego i zaradnego. Z czasem jednak życie Pawła znów zaczęło ulegać zmianie. Tym razem na jeszcze gorsze.

W Tuchlinie zaczęły budzić się demony przeszłości. Mężczyzna zaczął mieć coraz poważniejsze objawy dziwnego popędu płciowego – doszedł bowiem do wniosku, że ekscytują go skrępowane i bezbronne kobiety. Paweł zaczął więc polować na niewinne ofiary, które następnie mógłby wykorzystywać seksualnie. Do wszystkich napaści dochodziło na terenie Gdańska, a także obszarze dawnego województwa bydgoskiego i elbląskiego. Pierwsze trzy kobiety, na które napadł Tuchlin, przeżyły. Mężczyzna bowiem dopiero uczył się napadać na swoje ofiary. Niedoświadczony, łatwo płoszył kobiety. Nie wiedział też, w jaki sposób powinien zadawać im cios. Dopiero z czasem bezwzględny morderca przyjął taktykę, która pomogła mu uśmiercić aż dziewięć kobiet.

Dlaczego Paweł Tuchlin zabijał? Morderca, który nie miał litości dla kobiet

Wyciągał młotek i robił straszne rzeczy

Swoją pierwszą ofiarę Tuchlin zamordował 9 listopada 1979 roku. Tym razem mężczyzna działał już z rozwagą i spokojem, a także przerażającą dokładnością. Kobieta, którą sobie upatrzył, była w wieku zaledwie 18 lat i miała na imię Irena. Paweł zamordował ją poprzez zadanie kilkunastu ciosów młotkiem w głowę. W tamtym czasie Skorpion, jak później Tuchlin został ochrzczony przez milicję, pracował w Zakładzie Naprawczym Taboru Kolejowego. Właśnie stamtąd wykradł swoje słynne narzędzie zbrodni, którym był młotem. Pech chciał, że nikt nie wpisał mężczyzny na listę pracowników pobierających narzędzia do pracy. Mimo że Tuchlin upuścił więc młotek, kiedy uciekał z miejsca zdarzenia, nie udało się go zidentyfikować. Właśnie dlatego Skorpion mógł ponownie zabić.

1 lutego 1980 roku Tuchlin zamordował w Gdańsku 30-letnią Anastazję. Niecałe dwa miesiące później zabił Alicję M., a później Cecylię  G., Grażynę S. i Wandę K. – śmiertelnie raniąc kobiety prętem. Po zabójstwie Wandy Tuchlin uspokoił się niemal na rok. W późniejszych zeznaniach twierdził: „Moim celem nigdy nie było mordowanie kobiet. Chciałem je tylko unieruchomić. Gdyby się nie ruszały, nie musiałbym ich zabijać”. Paweł z czasem poczuł się bezkarny i bardzo pewny siebie. Przestał być ostrożny. Od listopada 1981 roku wrócił do zabijania. Czasami atakował kobiety nawet w dzień, nie zachowując znacznych odstępów czasowych. W latach 1981-1983 zamordował jeszcze trzy niewinne kobiety: Halinę, Bożenę i Jolantę. Kilka innych ofiar, które zaatakował również w tamtych latach, cudem uszło z życiem. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat seryjnego mordercy Zodiaka?

Dlaczego Paweł Tuchlin zabijał kobiety?

Zabójca w późniejszym procesie sądowym twierdził, że nie miał pojęcia o ilości zamordowanych ofiar. Wszystkie zostawiał ponoć w stanie, gdy jeszcze oddychały. Z miejsca zbrodni zabierał kobiece torebki, w których najczęściej znajdował pieniądze, pożywienie, biżuterię czy zegarki. Zdobytymi łupami w postaci świecidełek czasami obdarowywał swoją niczego nieświadomą żonę. Psychiatrzy, którzy badali wówczas Tuchlina, uznali, że mężczyzna cierpi na parafilię. Z początku podglądał kobiety, które kiedyś nie chciały się do niego zbliżyć. Następnie obnażał się, a na końcu – chcąc wykorzystać bezbronne ofiary – ogłuszał je młotkiem. Narzędzie zbrodni zawsze trzymał za paskiem. Obwiązywał je wcześniej bandażem, aby zimna stal nie wyziębiła jego ciała.

Jak możliwe jest, że przez kilka lat nie złapano Pawła Tuchlina? Dlaczego nikt nie połączył serii zabójstw z jego osobą? Wcześniej nie było bowiem tak zaawansowanej technologii, jak dziś. Nie stosowano też analizy DNA. Tuchlin był w dodatku bardzo sprytnym mordercą, który starał się nie zostawiać po sobie żadnych śladów. Dopiero w ostatnich latach zaczął być nieostrożny, co ostatecznie zdradziło mężczyznę. Co ciekawe, milicja złapała go 31 maja 1983 roku nie dzięki śladom pozostawionym na miejscu zbrodni, lecz dzięki temu, że Tuchlin… zrabował kilka świń. Podczas przeszukiwania gospodarstwa Tuchlina znaleziono młotek, który schowany był w bagażniku samochodu. Znajdowały się na nim ślady krwi jednej lub kilku ofiar.

Proces, wyrok i kara śmierci

Paweł Tuchlin przez kilka miesięcy przebywał na obserwacji psychiatrycznej w Szczecinie. Po przeprowadzeniu badań stwierdzono, że mężczyzna jest poczytalny i był w pełni świadomy podczas mordowania swoich ofiar. Zdecydowano wobec tego, że Tuchlin za swoje zbrodnie odpowiadać będzie przed sądem. Podczas śledztwa mężczyzna przyznał się do popełnienia wszystkich zarzuconych mu czynów. Według raportów Paweł uważał, że zabijanie niewinnych ofiar sprawiało, iż czuł się lepiej. Podczas rozprawy głównej Tuchlin odwołał swoje słowa, mówiąc, że do przyznania się do winy zmusili go funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej.

Dnia 5 sierpnia 1985 roku sąd wojewódzki w Gdańsku skazał mężczyznę za 9 zabójstw, a także 11 prób usiłowania popełnienia morderstwa. Wyrokiem Tuchlina była kara śmierci poprzez powieszenie. Sąd Najwyższy utrzymał wyrok, uważając, że człowiek pokroju Tuchlina zasługuje na trwałą eliminację ze społeczeństwa. Z kolei Rada Państwa nie ułaskawiła okrutnego zabójcy. Paweł Tuchlin stracony został z dniem 25 maja 1987 roku w areszcie śledczym w Gdańsku. Była to przedostatnia osoba w naszym kraju, na której wykonano karę śmierci. Oficjalnie mężczyzna pochowany został w Pieniążkowie, a nieoficjalnie na cmentarzu Łostowickim w Gdańsku. Zanim grabarze zamknęli wieko trumny, ponoć oddali do niej… mocz.

Autor: Paulina Zambrzycka

Bibliografia:

  1. Serial dokumentalny „Archiwum Zbrodni”, odc. 11, Kryptonim Skorpion
  2. Stephen J. Giannangelo, Jarosław Groth (tłum.):Psychopatologia seryjnego morderstwa, Wydawnictwo Jeżeli P to Q, Poznań 2007
ikona podziel się Przekaż dalej