Działalność Romana Czerniawskiego we Francji do jego aresztowania

Wczesna działalność wywiadowcza Romana Czerniawskiego we Francji

Zanim urodzony w 1910 roku Roman Czerniawski, który ukończył Wyższą Szkołę Wojenną w Warszawie, miał możliwość wpłynąć na przebieg Operacji „Fortitude” był oficerem polskiego lotnictwa w stopniu kapitana i pilotem myśliwskim, który w 1939 roku przedostał się do Francji. Był tam stażystą Ecole Supèrieure de Guerre. Później, również jako pilot, walczył we Francji z agresją niemiecką. Został wzięty do niewoli, lecz z niej zbiegł. Zdecydował się pozostać we Francji i na polecenie polskiego sztabu zaczął organizować działalność podziemną.

Dość sprawnie poszło mu ze zorganizowaniem w Paryżu oddziału tzw. Siatki Międzyalianckiej, czyli Reseau Interalliè, organizowanej w tym czasie przez Polaków, którzy pozostali we Francji. Został do tego miasta wysłany w lipcu 1940 roku i miał zbadać możliwości zorganizowania tam siatki wywiadowczej. W kontaktach z Francuzami używał pseudonimu Armand. Jak podaje Mirosław Derecki siatka, którą zorganizował, liczyła około 160 osób. Armandowi nie tylko udało się zorganizować komórkę w samym Paryżu, ale i rozwinął jej agendy w Bretanii, Normandii oraz Zagłębiu Północnym, sięgając swoim zasięgiem niemalże aż do Belgii. Jego agentami byli przede wszystkim Francuzi, ale i mieszkający w Paryżu Polacy oraz emigranci z Zagłębia i Belgii.

Siatka zajmowała się przede wszystkim zbieraniem szczegółowych informacji o rozmieszczeniu niemieckich wojsk we Francji, ich przemieszczaniu się, o stanowiskach obrony przeciwlotniczej, a także o produkcji przemysłowej. Siatce udało się rozpracować wszystkie 22 działające we Francji dywizje niemieckie aż do poziomu batalionu.  Informacje były przekazywane Brytyjczykom, pierwotnie przez Ekspozyturę w Marsylii (były one ukrywane pod metalowymi plakietkami w toalecie jednego z wagonów na trasie Paryż-Marsylia), natomiast od wiosny 1941 roku agenci Czerniawskiego dysponowali już 5 własnymi radiostacjami. 16 października jego komórce nadano status Ekspozytury „Paryż” (Zamojski, s. 89-90, 93).

Rozbicie siatki wywiadowczej, aresztowanie Czerniawskiego

W roku 1941 wydarzyło się jednak coś, co położyło kres sukcesom Romana Czerniawskiego na tym polu. On i jego organizacja zostali zdradzeni. Mirosław Derecki podaje, że Niemcom udało się namierzyć i przeciągnąć na swoją stronę jedną z francuskich agentek. Dokładniej sprawę tę naświetla Jan Zamojski podając, że mogło nawet chodzić o dwie agentki, które pracowały albo dla Abwehry, albo też dla wywiadu Vichy. Pierwszą z nich była Matylda Carré, „Le Chatte”, którą przedstawiono i zarekomendowano Czerniawskiemu jeszcze w lecie 1940 roku, a drugą jego krótkotrwała przyjaciółka Renée Borni, „Violette” (Zamojski, s. 93).

Bogusław Wołoszański wspomina, że pomiędzy obiema agentkami narastał konflikt, a być może w grę wchodziły także pobudki osobiste: zazdrość Le Chatte o względy, jakimi Violettę obdarzać miał Czerniawski. Podaje również, że możliwe są różne wersje wydarzeń w kwestii jej przejścia na stronę Niemców: od wpadki agenta z Cherbourga aż po zgłoszenie się do Abwehry z chęci zemsty na Armandzie. Po przerzuceniu do Wielkiej Brytanii Matylda Carré została tam aresztowana, a po wojnie przekazana Francji i skazana. Również „Violette” została osądzona za współpracę z Abwehrą (Zamojski, s. 93-94). Za Bogusławem Wołoszańskim można dodać, że proces Le Chatte miał miejsce w 1946 roku i że została pierwotnie skazana na śmierć, który to wyrok później zamieniono na dożywocie. Wyszła jednak na wolność w roku 1952.

Tragiczna była noc z 17 na 18 listopada 1941 roku. Mieszkanie Czerniawskiego zostało zrewidowane przez gestapo. Odkryto w nim znaczną ilość materiałów obciążających jego siatkę, choć oczywiście nie było w nich nazwisk agentów. Armand po aresztowaniu znalazł się w więzieniu we Fresnes pod Paryżem. Po nim gestapo aresztowało również 64 członków organizacji. W ciągu zaledwie 48 godzin zlikwidowano niemalże całą siatkę, nielicznym osobom udało się uciec. Paradoksalnie wydarzenia te miały z kolei przyczynić się do zwerbowania Czerniawskiego przez Niemców – a przynajmniej oni byli przekonani, że rzeczywiście im się to udało.

Roman Czerniawski jako podwójny agent Brutus

„Zwerbowanie” przez Abwehrę, początek działalności agenta Brutusa

Ofertę nawiązania współpracy z Abwehrą Armand otrzymał od ważnej figury w tej organizacji: od Oskara Reile. Mówił on bardzo dobrze po polsku, ponieważ do 1934 roku był szefem Abwehry w Gdańsku. Nie „wpadł” on jednak na taki pomysł całkowicie bez „czynników zewnętrznych”. Otóż znalazłszy wśród dokumentów Czerniawskiego mapę niemieckich jednostek we Francji, pokazał ją tamtejszemu gubernatorowi wojskowemu generałowi Carlowi-Heinrichowi von Stülpnagelowi. Ten miał wpaść we wściekłość żądając od Reilego i Abwehry zdecydowanie bardziej efektywnych działań tak, aby i on mógł dysponować analogiczną mapą wojsk brytyjskich, którą opracowaliby agenci Abwehry. Z kolei Bogusław Wołoszański podaje, że von Stülpnagel zorganizował wystawę osiągnięć siatki Armanda, która miała być dla Niemców przestrogą i to ona miała wywrzeć taki wpływ na Reilego.

Reile po raz pierwszy odwiedził Czerniawskiego w więzieniu w marcu 1942 roku. Później Roman Czerniawski postanowił coś na tej sprawie „ugrać” i znając wartość, jaką przedstawia dla Niemców, zdecydował się postawić III Rzeszy 3 warunki. Po pierwsze, oczekiwał zapewnienia, że kiedy zakończy się wojna, Polacy będą przez Niemców godnie traktowani. Po drugie oczekiwał, że aresztowani członkowie jego siatki zostaną potraktowani jak zwykli jeńcy wojenni, nie zaś jako szpiedzy. Miało to istotne znaczenie, ponieważ było pewne, że jako szpiedzy zostaną skazani na śmierć. I po trzecie Czerniawski chciał działać sam, nie będąc na bieżąco nadzorowanym przez innych niemieckich agentów.

Roman Czerniawski, czyli Kapitan Polskich Sił Powietrznych i podwójny agent aliancki podczas II wojny światowej, udział Romana Czerniawskiego w operacji
Zdjęcie Romana Czerniawskiego (1910-1985), późniejszego agenta Brutusa, sprzed II wojny światowej, fot. domena publiczna

Zapewne był to bluff, ale Oskar Reile wyraził zgodę na warunki drugi i trzeci, natomiast w sprawie pierwszego udzielił Czerniawskiemu odpowiedzi z opóźnieniem, ale ostatecznie powiadomił go, że o dobrym traktowaniu Polaków po wojnie miał go zapewnić sam szef Abwehry, Wilhelm Canaris. Nic więc nie stało już na przeszkodzie i Roman Czerniawski, już nie jako Armand, ale jako Brutus, miał zacząć „pracować” dla Abwehry. W odpowiedni sposób zorganizowano jego „ucieczkę”: w dniu 14 lipca 1942 roku (data Święta Narodowego Francji została wybrana celowo), kiedy oficjalnie miał zostać przewieziony do siedziby gestapo w Paryżu, z samochodu wypchnięto jakiegoś pomniejszego członka francuskiego ruchu oporu, rozgłaszając później, że uciekinierem był Armand. Postąpiono tak, ponieważ obawiano się, że Czerniawski może zostać zastrzelony. Sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o Adolfie Hitlerze.

Droga Brutusa od Francji przez Hiszpanię do Wielkiej Brytanii

Brutus rozpoczął swoją działalność od przedostania się do Hiszpanii, do Madrytu, w której odwiedził ambasadę Wielkiej Brytanii i przedstawił się jako Armand, oczekując umożliwienia mu przedostania się do tego państwa. Został tam przerzucony przez Gibraltar. Już na miejscu skontaktował się najpierw z II oddziałem polskiego Sztabu Generalnego, z pułkownikiem Stanisławem Gano, który z kolei przekazał tę sprawę samemu generałowi Władysławowi Sikorskiemu. Powód był następujący: Roman Czerniawski wymyślił i przedstawił rodakom pomysł „Wielkiej Gry”, która miała polegać na tym, że jako podwójny agent przekazywałby wprowadzające w błąd Niemców informacje. Oczywiście i sam Sikorski nie miał możliwości realizacji takiego planu, należało zatem porozumieć się z Brytyjczykami.

Roman Czerniawski został skontaktowany ze stworzoną z inicjatywy Winstona Churchilla organizacją kontrwywiadowczą o nazwie Double cross system. Trzeba przy tym pamiętać, że sukces Brutusa zależał też i od tego, czy sami Brytyjczycy nie uznają go za sprytnego niemieckiego agenta. Zaryzykowano jednak i postanowiono przede wszystkim umieścić go na stanowisku, które formalnie dawałoby mu możliwości przekazywania istotnych informacji Niemcom. Przydzielono go do polskiego Sztabu Generalnego.

Przewidziano też i to, że będzie musiał przekazywać meldunki Oskarowi Reilemu, organizując mu pracę tak, aby bez podejrzeń mógł opuszczać Sztab. Nie można było bowiem ryzykować, że zostanie zwyczajnie zdekonspirowany przez nieświadomych niczego swoich współpracowników. Nadawanie swoich meldunków rozpoczął w styczniu 1943 roku, przy czym, aby na samym początku uwiarygodnić go w oczach Niemców musiano powierzać mu informacje, które faktycznie mogłyby się Abwehrze do czegoś przydać. Niedługo jednak Brutus miał odegrać kluczową rolę w pieczołowicie przygotowywanej operacji zmylenia Niemców.

Rola Romana Czerniawskiego w Operacji „Fortitude South”

O tym, że w ogóle pomyślano o Romanie Czerniawskim jako o istotnym ogniwie w przygotowywanej operacji, zadecydowały przechwytywane meldunki niemieckie, z których wynikało niezbicie, że agent Brutus i przekazywane przez niego informacje mają dla Abwehry niezwykle ważne znaczenie. Same zaś jego meldunki traktowane były jako cenne źródła informacji, Niemcy zwyczajnie im ufali. Każdy z nich trafiał do centrali z adnotacją „źródło – agent wyjątkowo ważny”. Dlatego też postanowiono zaangażować Czerniawskiego do Operacji „Fortitude South”, która miała na celu przekonanie Niemców, że planowane lądowanie wojsk alianckich będzie miało miejsce nie w Normandii, a w Pas de Calais. W tym celu stworzono nawet fikcyjną armię, na czele której postawiono generała Pattona, zaś o jej „działaniach” informować Niemców miał właśnie Brutus.

Aby w jeszcze większym stopniu zwiększyć jego wiarygodność w kontekście przekazywanych przez niego informacji o operacji lądowania aliantów, przeniesiono go z polskiego Sztabu Generalnego do sztabu, w którym rezydował generał Patton. Niemcy dali się nabrać, co potwierdziły kolejne przechwycone meldunki, a w samych superlatywach o raportach Brutusa miał się nawet wypowiadać szef sztabu Adolfa Hitlera generał Alfred Jodl.

Kluczowy meldunek Roman Czerniawski przekazał 8 czerwca 1944 roku. Poinformował w nim Niemców, że w kwaterze generała Pattona w Dover widział generała Eisenhowera, Winstona Churchilla i króla Jerzego VI. Bluff ostatecznie okazał się skuteczny: Niemcy utrzymali główne siły w okolicach Pas de Calais, spodziewając się inwazji armii, która nie istniała. Nawet kiedy właściwa inwazja w Normandii już się rozpoczęła, Brutus kontynuował swoją działalność, przekonując stronę niemiecką, że o wiele większa inwazja będzie miała miejsce w Cieśninie Kaletańskiej, natomiast opóźniają ją nieprzewidziane trudności, czy też spory pomiędzy najważniejszymi generałami. Jego meldunki doprowadziły m.in. do zawrócenia kierującej się już w stronę Normandii niemieckiej dywizji pancernej.

Roman Czerniawski za swoje zasługi został awansowany do stopnia majora. Został również odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego, a jeszcze wcześniej generał Sikorski odznaczył go jako pierwszą osobę związaną z działalnością wywiadowczą orderem Virituti Militari. Po wojnie Czerniawski zamieszkał w Wielkiej Brytanii. Za zgodą tego państwa wydał pamiętnik, jednakże nie zawarł w nim wielu informacji dotyczących jego działalności w charakterze podwójnego agenta. W roku 1985 w wywiadzie udzielonym Michelowi Leclerqowi z „Paris Match” zdecydował się opowiedzieć swoją historię. W tym samym roku zmarł w Londynie.

Autor: Herbert Gnaś

Bibliografia:

  1. M. Derecki, Z historii najnowszej: gigantyczny bluff. „Brutus” – dzieje superagenta, „Kamena”, nr 2/1986.
  2. M. Derecki, Z historii najnowszej: gigantyczny bluff (II). Operacja „Fortitude”, „Kamena”, nr 3/1986.
  3. Sensacje XX wieku. Tajna gra – Roman Czerniawski, Telewizja Polska, 2001.
ikona podziel się Przekaż dalej