Samanta z Jasienia - wyszła tylko na pięć minut, pod domem spotkała zabójcę
Po umówionych pięciu minutach Ramona wstała z łóżka i poszła do sypialni mamy i poinformowała ją, że jej młodsza siostra przed chwilą wyszła z domu. Przerażona kobieta natychmiast wybiegła przed dom i zaczęła szukać córki. Wołała jej imię w nadziei, że dziewczyna nie odeszła zbyt daleko. Ale kiedy jej wysiłki spełzły na niczym, powiadomiła policję. Radiowóz patrolował okolicę do drugiej nad ranem. Po 16-letniej Samancie nie było nawet śladu.
Ufna, szczera i trochę naiwna
Introwertyczka
16-letnia Samanta nie była podobna do swoich koleżanek. Na co dzień cicha, introwertyczna dziewczyna nie przepadała za imprezami, dyskotekami czy spędzaniem czasu w hałaśliwym tłumie rówieśników. Ubierała się jak chłopczyca, lubiła szerokie bluzy i luźne spodnie, nie interesowała się makijażem. Nie posiadała również telefonu komórkowego.
Co oczywiście nie oznacza, że nastolatka w ogóle stroniła od kontaktów ze światem. Wręcz przeciwnie, prowadziła wyjątkowo aktywne życie towarzyskie w internecie. Posiadała konta na portalach społecznościowych, za pomocą których nawiązywała relacje z ludźmi z całej Polski. Wśród jej kontaktów widniały dziesiątki nazwisk osób z tak odległych zakątków kraju, jak Szczecin czy Warszawa.
Jedna na milion
Samanta mieszkała wraz z mamą i starszą siostrą Ramoną w niewielkiej wsi Jasienie w województwie opolskim. W 2011 r. uczęszczała do ostatniej klasy gimnazjum w nieodległych Chocianowicach. Zwracała na siebie uwagę oryginalną urodą. Miała lśniące, rude włosy, jasną, pokrytą piegami dziewczęcą cerę i wyjątkowo szczupłą sylwetkę.
Mimo tych niewątpliwych atutów dziewczyna stroniła od kontaktów z chłopcami. Po szkole niemal od razu wracała do domu. Dobrze się uczyła. W przyszłości chciała skończyć szkołę zawodową w Kluczborku i rozpocząć pracę w zawodzie fryzjerki. Była zdeterminowana, by osiągnąć zamierzony cel, co napawało jej mamę prawdziwą dumą.
Odbudować życie
Rok wcześniej pani Barbara została samotną matką. Jej mąż zginął tragicznie potrącony przez autobus. Traumatyczne wydarzenie bardzo zbliżyło ją do córek. Osierocone musiały wspólnie znaleźć w sobie siły, aby z powrotem stanąć na nogach. Po uporaniu się z żałobą kobieta podjęła próbę ponownego ułożenia sobie życia i weszła w kolejny związek.
Relacja Samanty z nowym partnerem matki nie należała do najłatwiejszych. Ojczym miał problemy z alkoholem, kiedy był pod wpływem, atmosfera w domu ulegała natychmiastowemu zagęszczeniu. Nastolatka często uciekała wtedy w świat wirtualny. W internecie była otwarta, elokwentna i wyjątkowo towarzyska. Zwracała na siebie uwagę nie tylko równolatków, ale również starszych mężczyzn. Nie zdawała sobie sprawy, że tego rodzaju relacje mogą być niebezpieczne. Jak niemal każda młoda dziewczyna była ufna, szczera i trochę naiwna. Nie wyobrażała sobie, by ktokolwiek mógł ją z premedytacją skrzywdzić.
Pani Barbara próbowała nieco ograniczyć towarzyską aktywność córki w sieci. Tłumaczyła, że czatowanie z dorosłymi mężczyznami to nie jest dobry pomysł. Aby chronić dziecko, usunęła z jej znajomych kilku najbardziej podejrzanych delikwentów. Samanta nie była zadowolona. Czuła się przesadnie kontrolowana. Na tym tle dochodziło między nią a matką do gorących sporów.
Sekrety Samanty
Telefon
Nadeszła sobota 11 czerwca 2011 r. Późnym wieczorem, kiedy pani Barbara kładła się już do łóżka, zauważyła, że jej leżąca w sypialni młodsza córka chowa coś świecącego pod kołdrą. Jak się okazało, był to telefon komórkowy. Kobieta nie posiadała się ze zdumienia. Po raz pierwszy widziała to urządzenie na oczy. Skąd się zatem wzięło?
Samanta nie chciała odpowiadać ani na to, ani na pozostałe pytania matki. Milczała, jak zaklęta, a na jej twarzy malowała się coraz większa złość. W końcu Barbara postanowiła interweniować. Chwyciła aparat i opuściła pokój córek. - Obiecałam, że dostanie telefon, ale pod warunkiem, że będę mogła wiedzieć, z kim rozmawia, bo bałam się o nią. Kiedy zobaczyłam, że ma komórkę bez mojej zgody, wpadłam we wściekłość- wspominała.
Poczekaj pięć minut
Kiedy kobieta zamknęła za sobą drzwi, Samanta przez chwilę leżała jeszcze w łóżku. Po kilku minutach ściągnęła z siebie kołdrę, wstała i zaczęła się ubierać. - Jak wyjdę, poczekaj pięć minut, a potem powiedz mamie, że mnie nie ma- poprosiła Ramonę, która ze zdziwieniem obserwowała, jak jej młodsza siostra z roztargnieniem zakłada na siebie spodnie i czarną bluzę w żółty deseń.
16-latka nie zabrała ze sobą portfela czy dokumentów. Cichaczem wymknęła się z domu i poszła wiejską drogą do koleżanki imieniem Andżelika. Nie zwracając uwagi na bardzo późną porę- dochodziła godzina 23:00- zapukała do drzwi. W progu przywitała ją matka dziewczyny. Była zdziwiona widokiem Samanty. Powiedziała jej, że Andżelika śpi i zaprosiła do środka. Nie chciała, by dziewczynka włóczyła się sama po nocy. Planowała poinformować o wszystkim jej matkę, ale Samanta odmówiła. Po krótkiej wymianie zdań odwróciła się i odeszła w mrok. Sprawdź także ten artykuł: Monika A. - chciwość pierwszym stopniem do piekła.
Akcja poszukiwawcza
Po umówionych pięciu minutach Ramona udała się do sypialni Barbary i poinformowała ją o ucieczce siostry. Przerażona kobieta natychmiast wybiegła przed dom i zaczęła szukać córki. Wołała jej imię w nadziei, że dziewczyna nie odeszła zbyt daleko. Ale kiedy jej wysiłki spełzły na niczym, powiadomiła policję.
Funkcjonariusze bardzo przejęli się losem nastoletniej dziewczyny. Do drugiej w nocy próbowali namierzyć uciekinierkę, jeżdżąc radiowozem po całej okolicy. Następnego dnia do akcji przyłączyli się także sąsiedzi oraz koledzy Samanty. Wszyscy liczyli na to, że dziewczyna lada moment się odnajdzie. Być może musiała jakoś odreagować sprzeczkę o telefon. Czas jednak mijał, a po nastolatce nie było nawet śladu.
Chciał, żeby zginęła
Sina dłoń
Minęły dwa koszmarnie długie dni. Pani Barbara odchodziła od zmysłów. Samanta nie wróciła do domu. W poniedziałek nie pojawiła się na lekcjach, choć wiele poszukujących nastolatkę osób miało właśnie taką nadzieję. We wtorek 14 czerwca 2011 r. rano ciało dziewczynki znalazł robotnik leśny, który spieszył się do pracy.
-Jechałem rowerem i zobaczyłem, że ktoś leży. Najpierw pomyślałem, że może to ktoś pijany zasnął w lesie po prostu, ale kiedy popatrzyłem na dłoń wystającą spod bluzy, poczułem, że ta osoba nie żyje. Ta ręka była taka sina. Czułem, że to bardzo zły znak. Kiedy podszedłem bliżej, na policzku zobaczyłem krew. Dużo krwi- wspominał w rozmowie z "Faktem".
Zbrodnia w afekcie
Dziewczyna leżała twarzą do ziemi z głową zasłoniętą kapturem. Na jej szyi widniała bardzo rozległa rana. Cięcie było tak głębokie, że doprowadziło prawie do dekapitacji. Oprócz tego morderca poważnie zranił swoją ofiarę w twarz oraz rękę, a także naderwał jej ucho. Z wszystkich tych śladów wynikało, że nastolatka zaciekle broniła się przed śmiercią.
- Większość z policjantów, jeżeli nie wszyscy, czegoś takiego w swojej karierze nie widziała- przekonywał jeden z funkcjonariuszy znających szczegóły śledztwa. Funkcjonariusze byli zszokowani poziomem okrucieństwa, jakim wykazał się napastnik wobec filigranowej, szczupłej gimnazjalistki. Nienawiść, jaką musiał do niej czuć, wskazywała na to, że odczuwał wobec niej silne emocje, co z kolei oznaczało, że najprawdopodobniej ją znał.
Z premedytacją
Sekcja zwłok wykazała, że Samanta zginęła w wyniku uduszenia. Po wszystkim sprawca poderżnął jej nożem gardło. Z uwagi na głębokość nacięcia uznano, że działał z premedytacją. Pojawił się na miejscu zbrodni wyposażony w broń z zamiarem zabicia nastolatki. Wykluczono, by podciął jej gardło spontanicznie na przykład zwykłym scyzorykiem, który wiele osób nosi na co dzień przy sobie.
– Chciał, żeby ofiara zginęła – stwierdził profiler Jan Gołębiowski. – To nie było jakieś ślepe odreagowanie emocji. Nie zadawał ciosów w szale. Uderzył precyzyjnie, z chęci odebrania jej życia. Motywem mogło być tło seksualne, ale równie dobrze mógł to zrobić po prostu dla przyjemności.
Kochanie
Na częściach intymnych denatki zabezpieczono materiał genetyczny pochodzący od dwóch mężczyzn. Ślady wskazywały na to, że tuż przed śmiercią Samanta odbyła dobrowolny stosunek seksualny. W związku z tym pierwszym podejrzanym stał się z automatu jej były chłopak, 22-letni Adrian. Jego numer był zapisany w telefonie ofiary pod pseudonimem “Kochanie”.
Odkrycie, że córka miała sekretnego adoratora, stanowiło dla Barbary spore zdziwienie. Para zaczęła się spotykać na trzy miesiące przed feralnym 10 czerwca. Adrian mieszkał w sąsiedniej wsi, 10 km od Jasienia. Nie należał do aniołków. - On był narkotykowym dilerem. Wiedziała o tym, ale obiecał jej, że niedługo z tym skończy. Zdarzało się, że robiła mu na tym tle jakieś wymówki. Nie wiem, czy jej w końcu posłuchał. Wiem tylko, że na krótko przed śmiercią postanowiła ostatecznie z nim zerwać - powiedziała w jednym z wywiadów koleżanka zamordowanej 16-latki. Na dodatek cechował się chorobliwą wręcz zazdrością. Między nim i Samantą często dochodziło do kłótni.
Trop na pierwszy rzut oka wydawał się obiecujący. Samanta chciała zerwać znajomość, więc jej partner zareagował złością. Nie mógł znieść odrzucenia. Jednak mężczyzna miał na noc morderstwa bardzo mocne alibi. Cały weekend spędził u znajomych, widziało go wielu świadków. Jego DNA nie zgadzało się z materiałem zabezpieczonym na ciele ofiary. W domu, w którym mieszkał, nie znaleziono żadnych śladów łączących go ze zbrodnią. Sprawdź także ten artykuł: Kornelia Krassowska - makabryczna zbrodnia z zazdrości.
Z Archiwum X
Drapieżnik z sieci
Zatem jeśli nie Adrian, to kto? Samanta była bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Miała wielu znajomych płci męskiej, niektórzy mieli o 40, a nawet 50 lat. Prowadzili na ogół niezobowiązujące rozmowy na błahe tematy, wysyłali sobie śmieszne zdjęcia i linki do różnych stron. Znajoma 16-latki zeznała, że niedługo przed śmiercią dziewczyna planowała spotkanie z jednym z nich. Nie wiadomo jednak, czy ostatecznie udało się je zaaranżować.
Trzy miesiące wcześniej gimnazjalistka wrzuciła na swój profil niepokojące zdjęcie przedstawiające ją samą leżącą na łóżku z długim nożem w ręce. Pojawiły się spekulacje, że być może w ten sposób niechcący podsunęła sprawcy myśl o morderstwie. Policja zarzekała się, że sprawdziła wszystkich jej wirtualnych znajomych i żaden z nich nie ponosił odpowiedzialności za jej tragiczną śmierć.
Jak pies
W trakcie dochodzenia śledczy sprawdzili niezliczone tropy, w tym ten o seryjnym mordercy. Przesłuchali 1000 osób. Poprosili specjalistów o stworzenie portretu psychologicznego sprawcy. Wynikało z niego, że napastnikiem jest osoba cierpiąca na poważne zaburzenia osobowości, która znała swoją ofiarę, a chwili zabójstwa działała pod wpływem silnego wzburzenia emocjonalnego. Niewykluczone, że wcześniej miała z Samantą na pieńku.
- Dotarliśmy między innymi do większości ludzi przejeżdżających w dniu morderstwa w okolicy, gdzie znaleziono zwłoki Samanty - przekonywał inspektor Zbigniew Stawarz, zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Opolu do spraw kryminalnych. - Przesłuchaliśmy członków jej rodziny, znajomych, przyjaciół, ludzi, z którymi spędziła ostatnie chwile swojego życia.
Po roku od upiornej czerwcowej nocy sprawę umorzono, a następnie przekazano do opolskiego Archiwum X. W 2018 r. zamordowanej nastolatce z Jasienia znowu zrobiło się głośno. W mediach pojawił się cyfrowy portret pamięciowy osoby, która według policji "może wiedzieć więcej" na temat śmierci Samanty. - Cały czas pracujemy nad sprawą, weryfikujemy każdą nową informację, a efektem jest właśnie ten portret - mówił dziennikarzom policjant z wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - To młody mężczyzna, który może mieć związek z tym morderstwem.
Pani Barbara przez długi czas zastanawiała się, czy gdyby nie tamta kłótnia, to wypadki potoczyłyby się inaczej. W rozmowie z jednym z dziennikarzy pokazała kilka z pozoru nic nieznaczących drobiazgów. Cztery wykonane z plastiku koraliki, opakowanie po batonie, bawełniana opaska na rękę i srebrne kolczyki z perłami. Oto co zostało mi z tamtego dnia- mówiła.- Reszta jest w głowie. Nie potrafię przestać myśleć o córce. Ciarki mnie przechodzą, gdy dociera do mnie, co musiała przejść. Jak pies, pod tym drzewem…
Źródła:
- Olga Herring, Daj mi tylko pięć minut. Samanta z Jasienia, https://www.youtube.com/watch?v=Ta9FNkM_MMc
- https://nto.pl/morderstwo-samanty-z-jasienia-prokuratura-umorzyla-sledztwo/ar/4507357
- https://nto.pl/to-zabojca-samanty-z-jasienia-opolska-policja-publikuje-portret-pamieciowy-domniemanego-zabojcy-16letniej-gimnazjalistki/ar/13051734
- https://buzz.gazeta.pl/buzz/7,185693,30343997,nieznany-sprawca-motyw-i-miejsce-zbrodni-kto-zabil-16-letnia.html
- https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://www.focus.pl/artykul/stroily-sie-dla-potwora&ved=2ahUKEwjj3bCgwNuIAxVIVPEDHTW8H2QQFnoECBcQAQ&usg=AOvVaw3ZI4MG6I1_rkjs8kqalyPo
- https://interwencja.polsatnews.pl/reportaz/2013-01-10/tropem-zabojcy-16-latki_1308904/