Starożytna chirurgia: jak Inkowie przewyższyli współczesnych lekarzy w operacjach czaszki?
Tysiące lat temu ludzie nauczyli się przeprowadzać operację otwarcia czaszki, czyli trepanację. Głęboką chirurgiczną ingerencję, podczas której w czaszce żywego człowieka wykonuje się otwór, praktykowali przedstawiciele różnych narodów już w dalekiej starożytności. Operację przeprowadzano poprzez wiercenie, cięcie lub skrobanie kości ostrym narzędziem. Do chwili obecnej wydobyto spod ziemi w czasie wykopalisk archeologicznych na całym świecie mnóstwo czaszek ze śladami trepanacji. Co ciekawe, uczeni do tej pory nie są pewni, w jakim celu nasi praprzodkowie wiercili jeden drugiemu dziurę w głowie.
Starożytni Inkowie wykonywali trepanację czaszki lepiej niż medycy w okresie wojny secesyjnej
W starożytności nie każdy człowiek przeżywał tego rodzaju medyczną ingerencję, ale wielu przez nią przechodziło, w tym z całą pewnością ponad setka mieszkańców imperium Inków. Trepanacja czaszki bez narkozy i antybiotyków brzmi dzisiaj jak wyrok śmierci, niemniej jednak ten zabieg praktykowany był od tysięcy lat: stosowali go lekarze starożytnej Grecji (szczegółowy opis można znaleźć u Hipokratesa), w prekolumbijskiej Ameryce oraz na Dalekim Wschodzie.
Należy dodać, że taką operację wykonania otworu w tkance kostnej czaszki stosuje się w celu zapewnienia dostępu do obszarów wewnętrznych. Zazwyczaj zabieg polega na dotarciu do uszkodzonych wewnątrzczaszkowych struktur i następnie ich usunięciu. Badając czaszki Inków, a także setki innych w różnych częściach świata, uczeni stwierdzili niedawno, że starożytni chirurdzy nieźle radzili sobie z tą operacją. Sukcesem kończyła się w prawie 80% przypadków w epoce Inków w porównaniu do około 50% podobnych ingerencji w okresie wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych prawie 400 lat później.
Według uczonych badających operowane czaszki, trepanacja najwyraźniej była stosowana w leczeniu ran głowy. Po urazie taka operacja może „przywrócić w głowie porządek”. Jednak nie wszystkie otwierane czaszki wykazywały oznaki mechanicznych urazów, dlatego naukowcy sugerują, że tę procedurę stosowano również w leczeniu przewlekłych bólów głowy, a nawet zaburzeń psychicznych. Istnieją podejrzenia, że w starożytności wykonywano trepanację czaszki nie tylko w celach medycznych, ale również rytualnych. Sprawdź także: 5 najstarszych cywilizacji świata. Oto lista najbardziej znanych.
Rozwój chirurgii czaszki na terenie państwa Inków
Niezwykle ciekawe wyniki przyniosło systematyczne badanie procentowego udziału zabiegów trepanacji zakończonych sukcesem w różnych kulturach i przedziałach czasowych. Specjaliści zbadali:
- 59 czaszek znalezionych na południowym wybrzeżu Peru, datowanych na ok. 400 lat p.n.e. do ok. 200 lat n.e.
- 421 czaszek odkrytych na wyżynach centralnego Peru z lat ok. 1000 do 1400 n.e.,
- 160 czaszek z wyżyn wokół Cusco, stolicy imperium Inków, pochodzących z początków XIV wieku do połowy XVI wieku naszej ery.
Wiadomo, że jeżeli kość wokół otworu chirurgicznego nie wykazywała oznak zarastania, oznaczało to, że pacjent umarł w trakcie lub wkrótce po zakończeniu operacji. Natomiast narastająca tkanka kostna wokół otworu świadczy o tym, że operacja się udała i chory żył po niej kilka miesięcy albo i lat. Wyniki badań są zaskakujące:
- z pierwszej, najstarszej grupy, przeżyło operację trepanacji czaszki około 40% pacjentów,
- z drugiej grupy pacjentów przeżyło operację 53%,
- w okresie istnienia państwa Inków przeżywalność po operacji czaszki wynosiła 75-83.
Okazało się też, że technika trepanacji była doskonalona wraz z upływem lat: otwory stawały się mniejsze, co zmniejszało ryzyko przebicia ochronnej błony mózgu i spowodowania infekcji. Ponad tysiąc lat doskonalenia techniki operacji czaszki świadczy o tym, że przeżycie nie było kwestią szczęścia i przypadku; operacje przeprowadzali kompetentni i doświadczeni specjaliści.
Inkascy chirurdzy mieli lepsze wyniki niż amerykańscy z czasów wojny domowej
Z czystej ciekawości badacze porównali wskaźniki pomyślnej dla pacjenta trepanacji czaszki w czasach imperium Inków z wynikami podobnych operacji przeprowadzonych przez amerykańskich medyków podczas wojny secesyjnej. Chirurdzy wojskowi tamtych czasów również leczyli urazy głowy, przecinając kość czaszki i próbując nie uszkodzić przy tym cienkiej błony mózgowej. Według medycznych raportów z tamtej wojny, operację głowy przeżywało od 44 do 54 pacjentów.
Na usprawiedliwienie amerykańskich chirurgów z drugiej połowy XIX wieku, przegrywających zdecydowanie z medykami inkaskimi, należy wziąć pod uwagę charakter urazów doznanych przed operacją. Rany, z którymi mieli do czynienia lekarze w czasie wojny secesyjnej, różniły się znacznie od ran zadawanych w epoce Inków. Wielu żołnierzy doznawało ran od pocisków karabinowych i artyleryjskich, które starano się leczyć w przepełnionych szpitalach polowych, w warunkach antysanitarnych. To z pewnością prowadziło do infekcji. Mimo wszystko wskaźnik przeżywalności pacjentów po trepanacji czaszki w dawnym Peru jest zadziwiająco wysoki. Sprawdź także ten artykuł: Zagadka dysku Sabu – rozwinięta technologia w starożytnym Egipcie.
Chirurgia czaszki w czasach prehistorycznych
Najstarsze świadectwa przeprowadzania operacji otwarcia czaszki pochodzą sprzed około 7000 lat. Trepanację praktykowano w różnych stronach świata: w Ameryce Północnej i Południowej, w Afryce, starożytnej Grecji, Polinezji i na Dalekim Wschodzie. Wygląda na to, że w różnych regionach ludzie samodzielnie opracowywali swoje techniki trepanacji. Pod koniec średniowiecza większość narodów zaprzestała tego zabiegu, jednak w kilku oderwanych od cywilizacji zakątkach Afryki i Polinezji prowadzono operacje na głowie jeszcze w XX wieku.
Od momentu publikacji pierwszych naukowych badań na temat trepanacji czaszki w XIX wieku uczeni nadal są przekonani, że starożytni chirurdzy czasem wykonywali zabieg, aby wpuścić duchy do ciała człowieka, albo odwrotnie – wypędzić je stamtąd. Poza tym, trepanacja mogła być często częścią obrzędów rytualnych. Wiarygodnych dowodów na to jednak brak, ponieważ praktycznie nie da się wykluczyć, że trepanacja była wykonana z przyczyn medycznych, jako że niektóre dolegliwości mózgu nie pozostawiają żadnych śladów w tkance kostnej.
Otwory w czaszkach w punkcie zwanym obelionem
Trepanację w rejonie obelionu spotyka się niezwykle rzadko z prostego powodu: jest to miejsce bardzo niebezpieczne. Obelion leży na górnej powierzchni czaszki bezpośrednio nad zatoką strzałkową górną, gdzie gromadzi się krew wypływająca z mózgu do głównych żył. Otwarcie czaszki w tym miejscu grozi obfitym krwawieniem i śmiercią. Tym bardziej tajemnicze wydaje się znalezisko na starożytnym miejscu pochówku w pobliżu Rostowa nad Donem.
Pod koniec XX wieku archeolodzy wydobyli na miejscu wykopalisk z dwudziestu grobów szczątki szkieletowe 35 osób. Biorąc pod uwagę sposób pochówku, uczeni ustalili ich pochodzenie na okres od 5000 do 3000 lat p.n.e. zwany chalkolitem albo okresem miedzi. W jednym z grobów odnaleziono szczątki pięciu dorosłych osób – dwóch kobiet i trzech mężczyzn, dziecka w wieku od roku do dwóch lat oraz nastolatki.
Znajdowanie w jednym grobie kilku szkieletów prehistorycznych ludzi zdarzało się naukowcom już wcześniej, jednak tym razem znalezisko było nadzwyczaj osobliwe: czaszki dwóch kobiet, dwóch mężczyzn oraz nastoletniej dziewczynki poddano trepanacji. W każdej z czaszek znajdował się owalny otwór o szerokości kilku centymetrów, ze śladami zarysowań na krawędziach. W czaszce trzeciego mężczyzny odkryto zagłębienie, które było wyraźnie dziełem człowieka, chociaż otwór nie został przebity na wylot. Jedynie czaszka dziecka pozostała nienaruszona.
Uczeni szybko ustalili, że dziury w czaszkach powstały na skutek trepanacji, jednak te trepanacje nie były zwyczajne. Wszystkie powstały niemal w tym samym punkcie czaszki zwanym obelionem. Znajduje się ona na szczycie czaszki, z tyłu głowy, mniej więcej tam, gdzie zwykle upina się włosy w wysoki kucyk. Trepanacje w okolicach obelionu są niezwykle rzadkie, znanych jest poniżej 1% wszystkich zarejestrowanych trepanacji, nic więc dziwnego, że znalezisko uznano za wyjątkowe.
Nawet jedna trepanowana w okolicach tego szczególnego rejonu czaszka byłaby znaleziskiem wybitnym, a co dopiero pięć i to w jednym grobie. Oznacza to, że ludzi żyjący w chalkolicie musieli mieć dobre powody, aby przeprowadzać takie operacje. Tyle tylko, że żadna z czaszek nie wykazywała żadnych oznak urazów albo chorób, które wystąpiłyby przed lub po trepanacji. Wygląda więc na to, że wszyscy ci ludzie, którzy przeszli trepanację byli zupełnie zdrowi. Być może operacja była związana z jakimś nieznanym nam rytuałem.