Uczony, alchemik, mag, agent Jej Królewskiej Mości. Niezwykłe życie Johna Dee
Agent 007 istniał naprawdę – w czasach królowej Elżbiety I. Był polihistorem, alchemikiem, twórcą hasła „Imperium Brytyjskie” i, jak sam uważał, rozmawiał z aniołami. Prawdziwy człowiek renesansu, którego trudno zaklasyfikować według dzisiejszych norm. John Dee odwiedził też Kraków, być może jako nieoficjalny wysłannik królowej Elżbiety. Kim był tajemniczy alchemik, szpieg i uczony?
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o podróżnikach i odkrywcach.
Świat nauki i polityki w czasach Johna Dee
Renesans uczonych i alchemików
W renesansie uczeni często łączyli badania empiryczne i wnioskowanie matematyczne z koncepcjami panteistycznymi, astrologią i kabałą.
Giovanni Pico della Mirandola, autor słynnego dzieła „O godności człowieka”, osobiście przyczynił się do przetłumaczenia i chrześcijańskiej interpretacji dzieł kabalistycznych. Inny ciekawy przykład to Heinrich Cornelius Agrippa – niemiecki uczony, specjalista od kabały (prowadził wykłady na ten temat na uniwersytecie w Burgundii), autor dzieła na temat filozofii okultystycznej - „De Occulta Philosophia libri tres sive de magia”. (por. Cieślik T.S., 2010: s. 145)
Nawet słynny pionier nowożytnej medycyny – Paracelsus był zwolennikiem i znawcą alchemii, a na Akademii Krakowskiej istniało poważne grono paracelsystów. (Bugaj R., 2022: s. 199)
W renesansie każdy szanujący się władca miał nadwornego astrologa. Z rad astrologów korzystali władcy Polski (Zygmunt Stary, Zygmunt August, Stefan Batory), cesarze Świętego Cesarstwa Rzymskiego – zwłaszcza Rudolf II Habsburg, nawet papieże (niektórzy, jak Hadrian VI, sami nie stronili od wglądu w gwiazdy by poznać własną przyszłość).
Anglia w czasach Johna Dee
W XVI wieku cała Europa przechodziła dynamiczne przekształcenia. Dotyczyło to również Wysp Brytyjskich. W poprzednim stuleciu na tron wstąpiła dynastia Tudorów, która okazała się najbardziej krwawą w historii Anglii. Jednocześnie to oni uczynili Anglię potęgą w Europie i na morzach świata, przyczynili się do rozwoju kultury i nauki. Rodzina Dee, podobnie jak przodkowie Tudorów wywodziła się z Walii i razem z założycielem dynastii – Henrykiem VII przeniosła się do Londynu.
Na początek XVI wieku przypadł okres wojen religijnych. Zaczęło się od konfliktu Henryka VIII z papieżem i wprowadzenia protestantyzmu (1534 r.).
Początek kariery Johna Dee przypadł na rządy najstarszej córki Henryka – Marii I, zwanej krwawą. Była katoliczką o dość fanatycznym podejściu do religii, miała też wiele żalu do ojca, który uwięził ją i matkę. Jej zemsta za lata upokorzeń uderzała jednak w poddanych. Zaczęła prześladować tych, którzy przeszli na protestantyzm za czasów jej ojca. Anglia przez ponad 20 lat okres była więc miejscem prześladowań religijnych, najpierw katolików, potem protestantów. Zmieniające się koncepcje rządzenia stwarzały poczucie braku stabilności i atmosferę strachu.
Po śmierci Marii na tron wstąpiła Elżbieta I, która wprowadziła bardziej inkluzywną i pokojową wersję państwowej religii. W 1559 roku de facto został utworzony angielski kościół narodowy. Dee przyjął wówczas protestantyzm i został wiernym poddanym królowej.
Od matematyka do maga
Początki kariery i pierwsze kłopoty
Na przełomie lat 40-tych i 50-tych XVI wieku młody John Dee (ur. 1427) podróżował po Europie. Poznał m.in. włoskiego matematyka i tłumacza starożytnych dzieł matematycznych – Frederico Commandino. Zgłębiał też wiedzę na uniwersytecie w Lowanium i w Brukseli. Tu spotkał m.in. kartografów Gerardusa Mercatora (od którego otrzymał modele Ziemi i Nieba) oraz twórcę pierwszego nowoczesnego atlasu - Abrahama Orteliusa. To oni rozbudzili jego zainteresowanie geografią świata. (Woolley B., 2001: s. 32)
Po powrocie do kraju otrzymał propozycję objęcia katedry matematyki w Oksfordzie (1554 r.). Dee miał jednak inne plany. Matematyka była jego pasją, mimo to interesował się też filozofią, szeroko rozumianą nauką, a w późniejszych latach coraz bardziej okultyzmem. Poza tym od początku liczył na karierę na dworze królewskim.
W 1555 roku przygotował horoskop królowej Marii i księżniczki Elżbiety, dla tej pierwszej nie wyszedł on zbyt korzystnie. Niestety nadal była prawowitą władczynią. Zaczęto go podejrzewać o czary. Jego postawa religijna została oddana pod osąd biskupa katolickiego Edmunda Bonnera. Udało mu się jednak nie tylko oczyścić z zarzutów, ale zaprzyjaźnić z biskupem i podjąć z nim współpracę.
Warto tutaj dodać, że ówcześni ludzie myśleli inaczej niż my. Z jednej strony nie było czymś niezwykłym, żeby człowiek zgłębiający nauki przyrodnicze interesował się też kabałą czy neo-platonizmem jeżeli robił to po cichu. Z drugiej ostrożnie podchodzono do samej matematyki. Panowanie nad liczbami na pewnym poziomie było podejrzane i kojarzyło się z czarną magią. (por. Woolley B.: s. 24)
Już w tym czasie ujawniła się bibliofilska pasja Dee. W 1556 próbował nawet namówić królową Marię na utworzenie biblioteki narodowej. Ówczesna monarchini nie była zainteresowana. Natomiast sam Dee rozwijał bibliotekę w swojej posiadłości w Mortlake. Był to wówczas największy zbiór książek i manuskryptów w Anglii. Ciekawi świata przybywali tutaj prowadzić badania poza środowiskiem uniwersytetu. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat alchemii i nauk tajemnych w renesansowej RP?
Uczony i królowa
Wstąpienie na tron Elżbiety Tudor (1558 r.) było wspaniałą zmianą dla młodego uczonego i jemu podobnych. Elżbieta nie tylko stawiała na bardziej pokojową politykę religijną. Była żywo zainteresowana rozwojem politycznym i kulturowym swojego państwa. W obu przypadkach ludzie tacy jak Dee mieli jej wiele do zaoferowania. Uczony został nadwornym astrologiem i doradcą naukowym królowej.
John Dee nie ograniczał się do astrologii i porad naukowych. Był zwolennikiem ekspansji zamorskiej swojego kraju. Przypisuje mu się użycie po raz pierwszy określenia „Imperium Brytyjskie”, w czasach kiedy nie istniał nawet twór zwany Wielką Brytanią, a Anglia była jednym z mniejszych i słabszych państw Europy. Dee postulował podważenie wyznaczonego przez papieża Aleksandra VI (Rodrigo Borgię) podziału Nowego Świata między Hiszpanię i Portugalię. (Woolley B.: s. 117)
Jako uczony pasjonował się matematyką, którą uważał za podstawę funkcjonowania świata i klucz do rozwoju technologicznego. Inni mogli mu przypisywać zdolności magiczne, dla niego zarówno perpetuum mobile, nad którym pracował we wczesnej młodości jak i horoskopy, obliczane na podstawie układu ciał niebieskich, były oparte przed wszystkim na liczbach.
Dziś słabo rozumiemy renesansowe wynalazki. Nie było produkcji seryjnej, więc różne zadziwiające konstrukcje były raczej ciekawostkami niż podstawą dla ogólnego postępu technologicznego. Istnieją jednak zapiski mówiące o bardzo ciekawych mechanizmach. W swoich pamiętnikach Dee opisuje m.in. mechaniczne zwierzęta latające. Jemu samemu przypisuje się stworzenie takiego mechanizmu, który sprawił, że uznano go za magika. Chociaż do dziś nie wiadomo czy nie korzystał z pomocy linek, żeby wywrzeć wrażenie na publiczności. (Woolley B.: s. 26) Tak czy inaczej zawsze podkreślał rolę matematyki w konstruowaniu tych niezwykłych maszyn.
Czy był agentem?
Współcześni Johna Dee i niektórzy późniejsi badacze uważali go za szpiega królowej. Na pewno prowadził poufną korespondencję, którą sygnował „007”. Byłby więc pierwszym angielskim szpiegiem, który ukrywał się pod tym numerem. (Deacon R., 1968: s. 5) Entuzjasta matematyki, któremu nie obca była i numerologia nie wybrał sobie po prostu numeru porządkowego. Zera miały oznaczać oczy, a siódemka była szczęśliwą liczbą. Dee, jako astrolog nawiązywał też być może do siedmiu planet, które poza tym znalazły miejsce w wymyślonym przez niego glifie zwanym Monadą. (por. Ilnicki R., 2013: s. 2)
Mimo że wiemy o listach Johna Dee do królowej, nie wszyscy są pewni czy rzeczywiście pełnił rolę szpiega. Richard Deacon porównywał go raczej z admirałem Reginaldem Hallem – kryptologiem i szefem wywiadu morskiego w czasie I wojny światowej. Dee nie był na pewno jednym z wielu. Miał z królową bezpośredni kontakt i przez pewien czas wywierał wpływ na jej decyzje.
Alchemia i język aniołów
Edward Kelly i kamień filozoficzny
Uczony, dalekowzroczny i nieprzeciętnie inteligentny John Dee fascynował się również okultyzmem. Był nie tylko astrologiem, co było całkiem normalne dla osoby jego formatu w tamtych czasach. Próbował już wcześniej kontaktować się ze światem duchów, jednak jego zainteresowanie zdobywaniem wiedzy za pomocą praktyk okultystycznych nasiliło się w latach 80-tych XVI wieku. Chociaż królowa podobno sama zainteresowała się jego działalnością, to pozycja Dee na dworze osłabła w tym czasie. I nagle w 1582 roku pojawił się w jego życiu człowiek o niezwykłych właściwościach - Edward Kelley. Dee trochę utknął w swojej pracy okultystycznej i Kelley spadł mu z nieba.
Była to postać tajemnicza, prawdopodobnie oszust, ale niezwykle inteligentny i utalentowany. Krążyły plotki, że obcięto mu uszy za oszustwo, co skrzętnie ukrywał pod czapką. Od pierwszej sesji w domu uczonego potrafił przekonać Dee, że jest tym kogo poszukuje. Czy był nim rzeczywiście? Do dziś nie wiadomo na pewno. Kelley miał różne rzeczy na sumieniu i barwną przeszłość. W każdym razie potrzebował kogoś, kto potwierdzi, że jego talenty są autentyczne. Miał też, jak się zdaje, pęd do sławy.
Dodatkowym dla Dee atutem był rękopis, który Kelley zdobył z podejrzanego źródła. Rękopis miał wyjawiać metodę pozyskania kamienia filozoficznego – dającego nieśmiertelność, wiedzę i bogactwa. Z pozyskaniem substancji jakoś nie szło, natomiast Kelley zaczął się kontaktować z aniołami, co dla Johna Dee było wystarczająco satysfakcjonujące.
Olbracht Łaski i John Dee w Polsce
Zaledwie rok po rozpoczęciu współpracy z Edwardem Kelley John Dee spotkał inną postać, równie barwną i równie nieodpowiednią dla szanującego się uczonego. Olbracht Łaski był polskim szlachcicem, niedoszłym królem Mołdawii (przynajmniej we własnym mniemaniu) i awanturnikiem jeszcze większym niż Kelley. W 1583 pojawił się na dworze angielskim, być może w poszukiwaniu pieniędzy na opłacenie rosnących długów. Sam interesował się alchemią, znalazł więc wspólny język z Kelleyem i Dee. W dziwnym objawieniu, którego centralną postacią był duch dziewczynki, Dee dowiedział się o angielskim pochodzeniu Łaskiego (por. Kraushar A.: s. 66, Bugaj R.: s. 198) i postanowił zaprosić gościa na seans. W następnych sesjach otrzymał obietnicę wielkich czynów jakich Łaski ma dokonać. Alchemicy zdecydowali się na wspólną podróż do Krakowa. Razem z Kelleyem i Dee zabrały się ich rodziny. Podróż trwała cztery miesiące i po różnych niebezpieczeństwach gromadka wylądowała w Krakowie na początku 1584 roku. Kraków był – jak wspomniałam – jednym z ważnych ośrodków na „alchemicznej” mapie Europy.
Anioł przepowiedział śmierć Batorego i przejęcie tronu przez Łaskiego. To jednak na razie się nie spełniało, a moc Kelleya wydawała się słabnąć. Poza tym nie ufano im, jako potencjalnym szpiegom królowej angielskiej. Nic dziwnego, że w końcu Dee i Kelley opuścili Kraków i udali się do Pragi.
Ostatnie lata i spuścizna
W Pradze Kelley cieszył się większym powodzeniem jako alchemik. Coraz mniej mu pasowała współpraca z Dee i rozmowy z aniołami. Być może próbą zerwania było oświadczenie, że aniołowie chcą, żeby panowie dzielili się wszystkim co posiadają – również żonami. To zniesmaczyło Dee, ale uważał, że nakaz pochodzi z nadprzyrodzonego źródła. Podporządkował się. Możliwe, że najmłodszy syn Dee, nie był jego biologicznym dzieckiem, a Kelley’a. Później jednak ich drogi się rozeszły. Kelley został w Pradze, gdzie obiecywał cesarzowi przerobienie ołowiu w złoto. Dee wrócił do Anglii (1588 r.).
Ostatnie lata w Anglii John Dee spędził w zapomnieniu. Po przyjeździe z kontynentu okazało się, że jego wspaniała biblioteka została częściowo zniszczona, a instrumenty rozkradzione. Praktyki okultystyczne były traktowane z coraz większą podejrzliwością i on sam stracił wpływy na dworze. Po śmierci Elżbiety mieszkał w swojej posiadłości w Mortlake pod opieką jednej z córek. Był zmuszony sprzedać część tego co zostało z jego zbiorów, żeby przetrwać. Zmarł w 1608 lub 1609 roku. Nie doczekał się nagrobka.
Mimo zapomnienia pod koniec życia, zainteresowanie postacią Dee nie znikło. Częściej postrzegano go jednak jako przykład człowieka zwiedzionego przez złe moce lub sprytnych oszustów. Na początku XX wieku angielscy historycy zaczęli go rehabilitować, przypominać o innych jego osiągnięciach. Jego postać lub postacie na nim wzorowane, pojawiały się przez wieki w literaturze i sztuce. M.in. uważa się, że Szekspir wzorował na nim swojego Prospero.
Na koniec taka ciekawostka - postać Johna Dee wiąże się m.in. z manuskryptem Wojnicza, tajemniczą rękopiśmienną księgą z XIV wieku. Sam Wojnicz, który był antykwariuszem i wszedł w jego posiadanie w 1912 roku, uważał, że Dee mógł go sprzedać Rudolfowi II. Tą drogą z Anglii dzieło trafiło na południe Europy.
John Dee to postać tak barwna, że trudno zmieścić wszystkie wątki jego życia w jednym artykule. Mam nadzieję, że udało mi się jednak pokazać kawałek historii angielskiego renesansu od nieco innej strony.
Autor: Ludwika Wykurz
Bibliografia:
- Tomasz Sebastian Cieślik, Renesansowa koncepcja duszy w ujęciu H. C. Agrippy von Nettesheim na podstawie "De occulta philosophia", w: Acta Universitatis Lodziensis, Folia Philosophica nr 23 (2010), s. 145-161
- Richard Deacon, John Dee Scientist, Geographer, Astrologer And Secret Agent To Elizabeth I, London 1968
- Bejnamin Woolley, The Queen's Conjurer. The Science And Magic Of Dr. John Dee, Advisor To Queen Elizabeth I, New York 2001
- Rafał Ilnicki, Wielowymiarowość tajemnicy w Monadzie hieroglificznej Johna Dee, w: Humaniora. Czasopismo internetowe, nr 1 (1) 2013, s. 1-13 (http://humaniora.amu.edu.pl, dostęp 29.07.2022)
- Aleksander Kraushar, Czary na dworze Batorego, Armoryka 2015
- Roman Bugaj, Nauki tajemne w dawnej Polsce, Replika 2022