Kim był Piękny Władek z Krakowa? Historia Władysława Mazurkiewicza

Zanim Władysław Mazurkiewicz został mordercą…

Władysław przyszedł na świat 27 kwietnia 1911 roku w Krakowie. Jego rodzicami byli Leon i Helena Mazurkiewicz. Ojciec pracował w drukarni, a matka zajmowała się domem i dzieckiem. Trzy lata po narodzinach Władzia postanowiła jednak zostawić rodzinę i odejść wraz ze swoim kochankiem. Niedługo potem pokłóciła się z nim i popełniła samobójstwo. Leon Mazurkiewicz ożenił się po raz drugi, a macochą małego Władka została Stanisława. Chłopiec jako dziecko często czytał kryminały i marzył o tym, żeby zostać prawnikiem. Bardzo chciał się usamodzielnić i pomóc tacie – jako drukarz nie zarabiał on bowiem zbyt wiele. Władysław studiował prawo, jednak udało mu się wytrzymać na tym kierunku jedynie dwa lata. Postanowił pójść do szkoły poligraficznej i zostać drukarzem jak ojciec. W zawodzie tym pracował aż do wybuchu pierwszej wojny światowej.

Wojna wbrew pozorom wcale nie odbiła się niekorzystnie na jego karierze zawodowej. Władysław zaprzyjaźnił się z kapitanem krakowskiego gestapo, który ofiarował mu legitymację fryzjera tajnej milicji. Właśnie dzięki tej znajomości Władysław mógł żyć w luksusie i nie przejmować się pieniędzmi. Nie obchodziła go też sytuacja w Polsce, gdyż kapitan otoczył go ochroną. Dzięki swojej wysokiej pozycji Mazurkiewicz piastował ważne stanowiska także po wojnie. Pracował m.in. jako ławnik w kolegium, instruktor jazdy czy inspektor ruchu w milicji. Przyjaźnił się również z adwokatami, handlował złotem i walutą, a także skórzanymi towarami. Władysław był bardzo szarmancki i znany ze swojego eleganckiego oraz dość swobodnego podejścia do życia. Wielu mieszkańców Krakowa nazywało Mazurkiewicza „inżynierem”. Niektórzy zwracali się też do niego „panie mecenasie”, mimo że mężczyzna wcale nie miał takiego tytułu. Była też część Polaków, która nie darzyła go sympatią. Podejrzewali bowiem, mimo braku konkretnych dowodów, że Władysław był informatorem gestapo, który donosił na polskie podziemie – stąd też miał otrzymywać mnóstwo pieniędzy. W rzeczywistości jednak Mazurkiewicz miał swoje własne sposoby na zarabianie i zdobywanie zaufania.

Ofiary Pięknego Władka

Władysław Mazurkiewicz znany był z tego, że sprzedawał walutę i złoto. Właśnie na takie transakcje najczęściej wabił swoje potencjalne ofiary, oferując im sprzedaż dolarów za atrakcyjną cenę. Władek sugerował dopięcie interesu z klientem i umawiał się z każdym w miejscu, gdzie będzie mógł porozmawiać bez obecności osób trzecich. Czasami zabierał też potencjalnych klientów autem, w celu dowiezienia ich na miejsce podpisania kontraktu. Gdy upewnił się, że dana osoba ma dużo pieniędzy, zabijał ją i zabierał gotówkę. Najpierw używał do tego trucizny, częstując klientów zatrutymi przekąskami. Następnie zainwestował w broń i strzelał ofiarom w potylicę. Ciała ofiar pakował do bagażnika, wywoził nad Wisłę i wrzucał do rzeki, gdy tylko zrobiło się ciemno. Oto kilka ofiar, które Mazurkiewicz z zimną krwią pozbawił życia lub próbował im je odebrać.

  • Tadeusz Bommer (16.03.1943) – miał być pierwszą ofiarą Pięknego Władka. Mazurkiewicz chciał odkupić od Bommera, który handlował złotem i dolarami, różnego rodzaju walutę. Władek zaprosił Tadeusza do mieszkania, gdzie mężczyźni mieli dobić targu. Mazurkiewicz poczęstował swojego kontrahenta przystawkami, od których Bommer szybko się rozchorował. Ostatecznie Tadeuszowi udało się wydostać z mieszkania Władysława i uzyskać błyskawiczną pomoc od lekarza, który poinformował go o próbie podtrucia cyjankiem. Co ciekawe, Mazurkiewicz oddał swojej niedoszłej ofierze pieniądze i przeprosił, udając, że nie wiedział o zatrutym pożywieniu. W rzeczywistości prawdopodobnie podał Bommerowi zbyt małą dawkę trucizny, dzięki czemu Tadeuszowi udało się przeżyć.
  • Wiktor Zarzecki (15.12.1943) – Władysław zaproponował Wiktorowi, który był hazardzistą i bogaczem, kuszącą transakcję. Miała ona obu panom przynieść satysfakcjonujące korzyści. Piękny Władek postanowił zabić kontrahenta podobnie, jak miał zamiar pozbawić życia Bommera. Poczęstował więc Wiktora herbatą, do której dodał śmiertelną dawkę cyjanku. Upewniając się, że ofiara zmarła, okradł ją, zabrał zwłoki nad Wisłę i pod osłoną nocy wrzucił na łódź, którą wypchał daleko na rzekę.
  • Władysław Brylski (17.07.1945) – w przypadku tej ofiary również chodziło o interesy. Brylski chciał sprzedać Pięknemu Władkowi sacharynę, w zamian za złoto i walutę. Mazurkiewicz spotkał się z potencjalnym kontrahentem, którego pozbawił życia poprzez strzał w tył głowy. Morderca od razu spalił wszelakie dowody (w postaci dokumentów tożsamości ofiary), zabrał gotówkę i wieczorem wrzucił zwłoki do Wisły.
  • Józef Tomaszewski (25.10.1945) – kolejna ofiara Mazurkiewicza była bankowcem.  Mężczyzna prowadził kantor, a później sklep z galanterią. W dzień zabójstwa zabrał z domu 20 tysięcy złotych, o czym wiedziała jego żona. Władysław napadł na niego, zastrzelił i wrzucił zwłoki do rzeki. Krążące wzdłuż jeziora auto Mazurkiewicza zwróciło uwagę mieszkańców okolicy, zwłaszcza że widzieli kierowcę wyrzucającego duży pakunek do Wisły. W ten sam dzień zniknął Józef Tomaszewski, którego znaleziono w rzece w dokładnie tej samej okolicy, po której kręcił się Mazurkiewicz. Milicja ustaliła miejsce pobytu mężczyzny po numerach rejestracyjnych samochodu. Z początku prowadzono śledztwo, podejrzewając Mazurkiewicza o popełnienie morderstwa. Ostatecznie mężczyzna wyszedł jednak z aresztu, gdyż miał mocne alibi (wspierali go adwokaci i krakowska elita). Poza tym świadkowie wydarzeń nocnego wydarzenia bali się zeznawać przeciwko Pięknemu Władkowi – miał zbyt silną pozycję w Krakowie, przez co mógł im zaszkodzić
  • Jerzy de Laveaux (28.05.1946) – Jerzy był sąsiadem Władysława, a także potomkiem zamożnej rodziny. Piękny Władek zamordował Jerzego strzałem w potylicę. Zabrał mu pieniądze, wartościowy zegarek, biżuterię i cygarniczkę. Tak jak pozostałe ofiary, Mazurkiewicz wrzucił ciało do Wisły, obciążając je ciężkim głazem. Po tym incydencie Władek przestał zabijać na dziewięć lat. Chciał, aby sprawy zaginięć jego ofiar zostały zapomniane. Aby się wybielić, został pracownikiem Polskiego Czerwonego Krzyża. Mieszkańcy Krakowa szanowali go i bardzo doceniali za dobre serce. Gdyby tylko wiedzieli, jaka była prawda o Pięknym Włodku
  • Jadwiga de Laveaux (16.05.1955) – żona Jerzego de Laveaux zginęła prawie dziewięć lat po śmierci męża. Kobieta bardzo ufała Władysławowi, który omamił ją i uwodził każdego dnia. Pewnego popołudnia Mazurkiewicz wyznał jej miłość i obiecał małżeństwo. Jadwiga zamiast ożenku zasugerowała jednak, aby Władek oddał jej pieniądze, które przechowywał u siebie – skłamał bowiem kobiecie, że śledzona jest przez Urząd Bezpieczeństwa, przez co chciał „zabezpieczać” gotówkę u siebie. 16 maja 1955 roku mężczyzna zamordował Jadwigę w swoim garażu.
  • Zofia Suchowa (16.05.1955) – tego samego dnia, co Jadwiga, zginęła również jej siostra Zofia. Pech chciał, że kobieta przyszła bowiem odwiedzić Jadwigę. Piękny Włodek zabrał Zofię do garażu, gdzie odpoczywać miała jej siostra, po czym zabił ją strzałem w tył głowy. Obie kobiety zakopał w garażu, wylewając na nie cement. Gdy zaczęły pojawiać się pytania o zniknięcie sióstr, kłamał, że obie miały dość komunistycznego kraju i uciekły. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat seryjnego mordercy Bogdana Arnolda?

Władysław Mazurkiewicz – bezwzględny morderca z Krakowa

Mazurkiewicz wpada w ręce milicji

Władysław próbował zamordować jeszcze jedną osobę, mianowicie Stanisława Łopuszyńskiego. Władek chciał pomóc mu kupić drogie zegarki w okazyjnej cenie. 24 września 1955 roku mężczyźni pojechali w tym celu do Zakopanego. Gdy wracali z udanych interesów, Mazurkiewicz strzelił w tył głowy do śpiącego Łopuszyńskiego. Mężczyzna myślał, że zabił swoją ofiarę – strzelał przecież z bliska. Niespodziewanie Stanisław obudził się i spytał, skąd taki hałas. Ciężko w to uwierzyć, ale Łopuszyński przeżył! Mazurkiewicz okłamał go, że strzelił dla żartu z tzw. żabki i zawiózł kolegę do lekarza. Po wizycie odwiózł go do domu i oddał mu swoje auto, ponieważ był winien Stanisławowi pieniądze.

Kilka dni po incydencie Łopuszyński udał się ponownie do lekarza, bo ciągle bolała go głowa. Zdziwił się, gdy badanie wykazało, że w jego głowie (dokładnie w kości potyliczne) tkwi… pocisk! Niedługo potem Mazurkiewicz został zatrzymany przez milicję jako podejrzany w sprawie usiłowania zabójstwa. Mężczyzna nie przyznał się do winy. W piśmie do prokuratury twierdził, że Łopuszyński sam spędził noc poza hotelem w Zakopanem i następnego dnia wrócił nietrzeźwy. Mimo wszystko przeszukano mieszkanie Mazurkiewicza, w którym nic nie znaleziono. Sytuacja zmieniła się jednak 13 grudnia 1955 roku, kiedy to milicja przeszukiwała garaż Władysława. Po skuciu posadzki milicjanci odkryli dwa zacementowane ciała. Tego dnia Piękny Włodek przyznał się do zabicia Jadwigi i Zofii.

Władysław Mazurkiewicz, seryjny polski morderca z Krakowa i jego zbrodnie oraz kara i przebieg śledztwa
Ofiary Pięknego Władka zginęły od śmiertelnego postrzału w tył głowy. Tylko jedna z nich została zamordowana poprzez otrucie

W mediach zawrzało. Pojawiły się nawet przypuszczenia, jakoby Mazurkiewicz pozbawił życia 30-stu osób. Dziennikarze hurtowo przypisywali mu każde zabójstwo w okolicy, a także niewyjaśnione zbrodnie, które miały miejsce nad Wisłą przez ostatnie 10 lat. Milicja szukała ludzi, którzy widzieli samochód Pięknego Władka – mógł stać się bowiem wskazówką do kolejnych poszlak w sprawie mordercy. Na początku 1956 roku sprawą Mazurkiewicza zajęła się Komenda Główna Milicji Obywatelskiej. Wielokrotnie próbowano zmusić mężczyznę, aby przyznał się do innych popełnionych zbrodni. Po kilku tygodniach Władysław wreszcie potwierdził, że to on jest sprawcą każdego z opisanych wyżej morderstw. 6 sierpnia tego samego roku zaczął się proces Władysława, który dotyczył sześciu zabójstw pierwszego stopnia i dwóch prób usiłowania zabójstwa. Żyła nim cała powojenna Polska, a Mazurkiewicz widniał na czołowych stronach wszystkich gazet.

Proces i wyrok Pięknego Władka

Obrońca Władysława Mazurkiewicza oponował za jak najmniejszym wyrokiem kary, argumentując swoją decyzję faktem, jakoby Władek miał pomagać władzy ludowej w rządach. Uważał w dodatku, że ofiarami jego klienta padali wyłącznie ludzie, którzy zajmowali się nielegalnymi biznesami (np. handlem walutą i złotem), a także dawni ziemianie. Argumentacja nie pomogła. Obrona próbowała sięgnąć więc po inne „asy w rękawie”, twierdząc, jakoby Władysław Mazurkiewicz miał ciężkie dzieciństwo i problemy natury psychicznej. Jako dziecko Władek dorastał bez matki, przez co cierpiał na rozdwojenie jaźni i schizofrenię. Ta argumentacja również została jednak podważona, gdy biegli psychiatrzy obalili ów linię obrony.

Wyrok ogłoszono 30 sierpnia 1956 roku. Władysław Mazurkiewicz skazany został tego dnia na ośmiokrotną karę śmierci. Ostatecznie pięć pierwszych kar na mocy amnestii zmieniono na 15 lat więzienia.

Jak skończyła się historia słynnego zabójcy z Krakowa?

Obrońcy Władysława Mazurkiewicza próbowali jeszcze pomoc swojemu klientowi, apelując do Sądu Najwyższego o odwołanie wyroku. W wysłanym do sądu piśmie wytknęli świadkom błędy popełnione podczas przesłuchań oraz wciąż przypominali o niepoczytalności Władka. Sąd Najwyższy nie odwołał się jednak od wyroku i utrzymał karę więzienia oraz śmierci. W listopadzie 1956 roku Mazurkiewicz trafił do celi śmierci na Montelupich (dawne więzienie garnizonowe Armii Austro-Węgier, obecne areszt śledczy Kraków).

Wyrok wykonano 29 stycznia 1957 roku. Ostatnim życzeniem Mazurkiewicza było spotkać się ze swoją macochą Stanisławą. Morderca został stracony przez powieszenie w specjalnie przygotowanym do tego celu pomieszczeniu z zapadnią. Mimo że od tamtych wydarzeń upłynęło wiele lat, mieszkańcy Krakowa wciąż pamiętają o zbrodniach, które dokonał Piękny Władek.

Autor: Paulina Zambrzycka

Bibliografia:

  1. Cezary Łazarewicz: Elegancki morderca, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2015
  2. Jerzy Konieczny, Maciej Szostak: Profilowanie kryminalne, Wydawnictwo Wolters Kluwer Polska, Warszawa 2011
ikona podziel się Przekaż dalej