Wojna kokosza: geneza, tło i przyczyny

Sprawa podatków na wojsko, stosunek szlachty do królowej Bony i króla, ruch egzekucyjny

Paradoks tak zwanej wojny kokoszej polegał na tym, że tak naprawdę nie była ona żadną wojną. Sprawa ta miała swoją genezę w wydarzeniach, które miały miejsce jeszcze rok, dwa lata wcześniej. Już w lipcu 1535 roku bowiem sejm ociągał się z uchwaleniem podatków na wojsko, zaś jako pretekst do ich uchwalenia podawano najazdy, jakich na Pokucie dopuszczał się Petryło. Nie udało się to również w okresie kolejnego sejmu, od 12 listopada 1536 roku do 2 marca 1537. Trzeba jednak podkreślić, że szlachta blokując działania sejmu miała w tym również swój interes, i to zarówno bezpośredni, jak i polityczny. Powstał bowiem tzw. ruch egzekucyjny.

O co chodziło w całej sprawie? Otóż szlachta przypominała o zakazie rozdawania królewszczyzn, z czym część możnowładztwa sobie radziła, za aprobatą a nawet pomocą królowej Bony, co też szlachta miała jej za złe. Po wybraniu posłów przez sejmiki otrzymali oni za zadanie doprowadzenie do wykonania ustawy nakazującej zwrot królewszczyzn, które zostały nadane od czasów Aleksandra Jagiellończyka. To z kolei prowadzi do impasu, do którego doszło na sejmie w roku 1535. Na sejmie tym bowiem, który miał miejsce w lipcu, posłowie odmówili uchwalenia funduszy na armię, dopóki nie zostanie podjęta decyzja w sprawie egzekucji. Nie koniec jednak na tym, bowiem wymusili nawet na senacie zobowiązanie do poparcia egzekucji na kolejnym sejmie.

Zwołane później pospolite ruszenie miało zatem po części na celu zdyscyplinowanie szlachty, która z kolei głośno wyrażała swoje niezadowolenie z postępowania pary królewskiej. Paradoksalnie jednak nie tylko ona, ponieważ na sejmie z przełomu lat 1536 i 1537 przeciwko królowej, chcąc odsunąć uwagę od królewszczyzn, wystąpiło nawet możnowładztwo, które zaczęło twierdzić, że odebrane królewszczyzny po wyjściu za mąż przez królewny za cudzoziemców mogą trafić w obce ręce. Uciekano się nawet do wycieczek ad persona kierunku pary królewskiej. Królowi dostało się za stosowanie indywidualnych zwolnień z pospolitego ruszenia, ale i za złe wychowywanie syna, bo wśród kobiet, zaś jeżeli już jesteśmy przy kobietach, to królową Bonę zaatakowano za nadużywanie metryki koronnej. Faktem jest jednak, że sejm, na którym to się działo zamienił się w wyścig na zarzuty z obu stron, zaś sprawy rzeczywiście ważne, w tym nawet i egzekucja, zeszły na dalszy plan. Zdaniem zaś Feliksa Konecznego „udała się doskonale możnowładcom sztuczka, że odwrócili uwagę od egzekucyi, a zapęd szlachty zwrócili przeciwko dworowi, poddawszy królowę na cel” (Koneczny, s. 304).

Sama królowa Bona miała później stwierdzić, że woli, aby jej syn stał się osobą prywatną, niż żeby miał rządzić w takich warunkach. W sprawę wplątana została nawet kwestia przysięgi królewskiej Zygmunta Augusta, kończącego 16 lat. Twierdzono, że złamane zostały prawa, że nie należało przeprowadzać elekcji za życia ojca itp., zaś w momencie składania przysięgi na Wawelu posłowie ostentacyjnie wyszli, domagając się później od senatu, aby tej przysięgi nie uznał. A trzeba przecież pamiętać, że już sejm w Piotrkowie w 1530 roku uznał mającego wtedy 10 lat Zygmunta Augusta następcą tronu i jednocześnie królem, zaś 20 lutego 1530 roku miała miejsce jego koronacja. Ze strony wspomnianych posłów był to więc poważny afront uczyniony de facto dwóm królom. Wtedy też zaczęto używać dla odróżnienia ich obu określenia Zygmunt Stary.

Pospolite ruszenie – skuteczny podstęp

Jednakowoż należało wymyślić sposób, aby w końcu uchwalić te nieszczęsne podatki. Senat miał zaproponować, aby zwołać pospolite ruszenie. Zamierzano następnie odstąpić od niego, jeżeli podatki zostałyby uchwalone. Tajemnica się jednak wydała, jednakże źródła są tutaj sprzeczne co do tego czy był to zwykły przeciek, czy też przeciek kontrolowany.

Latem 1537 roku rozesłane zostały trzykrotnie wici: na 10 maja do Korczyna, na 21 czerwca do Glinian oraz ostatecznie na 2 lipca pod Trembowlą, na same żniwa, ponieważ twierdzono, że w takiej sytuacji szlachta szybciej i łatwiej zgodzi się przyjąć podatki na wojnę z Mołdawią, chcąc jak najszybciej powrócić do swoich gospodarstw. Ostatnie wici zostały rozesłane 13 kwietnia. Ogłoszona została wyprawa na Mołdawię.

Marcin Zborowski, prowodyr rokoszy lwowskiej
Marcin Zborowski, jeden z głównych prowodyrów rokoszy lwowskiej. Fragment obrazu Unia lubelska Jana Matejki - fot. domena publiczna

Droga miała biec przez Lwów, gdzie zgromadziło się około 70 000 szlachty, zaś z całością obozów było to nawet ze 150 000. Król zaś przebywał wtedy we Lwowie, uczestnicząc tylko w naradach wraz z senatorami na zamku, nie zezwalając jednocześnie zebranym pod Lwowem na rozejście się i trzymając wszystkich na miejscu aż do 10 września. Nazwa zaś wojna kokosza miała swoją specyficzną genezę: miała ona wziąć się od faktu, że w trakcie tego długiego pobytu pod Lwowem zebrani, jak podaje to jedno ze źródeł, zjedli dosłownie wszystkie kury z okolicznych wiosek.

Rokosz lwowski: przebieg, postulaty i skutki

Podczas przymusowego pobytu pod Lwowem zawiązano rokosz. Obrady rozpoczęto 22 lipca 1537 roku, trwały aż do połowy września. Głównymi przywódcami rokoszy byli bracia Piotr i Marcin Zborowscy, Mikołaj Taszycki, Walenty Dembiński i Jan Sierakowski. W trakcie rokoszy odbyło się łącznie 5 narad, w wyniku których łącznie zgłoszonych zostało 35 postulatów (dotyczących ceł, metryki koronnej, dziesięcin duchownych, sposobów stwierdzania dokumentów na własność ziemską). Piotr Zborowski, jeden z głównych prowodyrów buntu, przedstawił nawet królowi listę zarzutów dotyczących łamania prawa. Podczas obrad skrytykowano kasztelana krakowskiego Jana Tarnowskiego, przypominającego o obowiązkach szlachty. Lżejsze, co go za to spotkało to określenie „szuja”, zaś cięższe: próba strzelenia do niego z rusznicy.

Postulaty dotyczące metryki koronnej oraz kwestii ceł były dla króla niemożliwe do spełnienia. Na część z nich jednak się zgodził, część odłożył natomiast do rozpatrzenia podczas najbliższego sejmu, wszystko jednak wszakże w zamian za uchwalenie podatków na armię. Skutkiem tego był masowy wyjazd szlachty, która wszakże zasłaniała się jeszcze tym, że decyzja ta należy do sejmu.

Po rokoszy zaczął się czas rozliczeń. Sam zaś wspomniany podatek został uchwalony na sejmie w roku 1538 w Piotrkowie. Rozliczono również buntowników, którymi zajął się sąd sejmowy. Oskarżycielem na procesie był Jan Tarnowski, zaś uczestnikom rokoszy zarzucano obrazę majestatu i buntownicze knowania. Konkretne konsekwencje spotkały braci Zborowskich. Marcin stracił urząd cześnika nadwornego i musiał opuścić sejm, pomimo faktu bycia posłem. Był ponoć nawet posądzany o spisek na życie króla. Do wyjazdu został również zmuszony Piotr, poseł sandomierski. Wielu innych przywódców rokoszy zostało związanych przysięgą rycerską, że stawią się na każde wezwanie króla. Skutki wojny kokoszej dla większości szlachty nie okazały się więc poważne.

Autor: Herbert Gnaś

Bibliografia:

  1. P. Jasienica, Polska Jagiellonów, Prószyński i Spółka, Warszawa 2018.
  2. F. Koneczny, Dzieje Polski za Jagiellonów, Wydawnictwo Krakowskiego Towarzystwa Oświaty Ludowej, Kraków 1903.
  3. M. Markiewicz, Historia Polski 1492-1795, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002.
ikona podziel się Przekaż dalej