Jim Morrison – życie i śmierć frontmana zespołu The Doors
Jim Morrison był amerykańskim wokalistą rockowym, który zasłynął jako frontman zespołu The Doors. Największą popularność zyskał dzięki swojemu burzliwemu życiu, ale też psychodelicznym tekstom utworów. Dlaczego mówi się o Morrisonie, że był genialnym manipulatorem tłumów? W jaki sposób zginął wokalista The Doors? Dowiedz się więcej o zagadkowym i krótkim życiu Jima Morrisona – w dniu śmierci artysta miał bowiem zaledwie 27 lat.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o zespołach.
Z tego artykułu dowiesz się:
Jim Morrison – wokalista The Doors i jego burzliwe życie
Zanim Jim Morrison stał się sławny…
Jim Morrison urodził się 8 grudnia 1943 roku w Melbourne (Stany Zjednoczone). Ojciec chłopca (George Morrison) podczas II wojny światowej służył w wojsku, dlatego też rodzina Morrisonów często zmieniała miejsce zamieszkania. Przez krótki okres czasu Morrisonowie pomieszkiwali nawet w Nowym Meksyku, gdzie Jim zafascynował się gadami. Chłopiec uwielbiał spędzać z nimi czas, przesiadując na pustyni i nazywając się „Królem Jaszczurem”. Jego miłość do jaszczurek, gekonów czy węży widoczna była przez całe życie Jima. Często wyrażał ją m.in. w pisanej przez siebie prozie i poezji.
Rodzina Morrisonów ostatecznie zapuściła korzenie w Kalifornii. George nigdy nie miał dobrego kontaktu ze swoim synem, głównie ze względu na ciągłą nieobecność w domu. Po powrocie z frontu próbował odbudować więź z Jimem, jednak bezskutecznie. Wojenne wspomnienia przemawiały przez George’a głośniej, niż uczucie do syna. Niektórzy fani założyli nawet, że późniejsze rebelianckie skłonności Jima mogły narodzić się z charakteru, którzy przejawiał w domu jego ojciec.
Młody Jim od zawsze lubił fantazjować i tworzyć różnego rodzaju historie, m.in. o sobie i swojej rodzinie. Opowiadał kolegom na przykład, że jego rodzice byli Indianami i zginęli wskutek wypadku samochodowego. Mawiał również, że w jego ciele zamieszkał… duch Indianina. Chłopiec był zachłyśnięty twórczością Fryderyka Nietzschego czy Williama Blake’a. Miał zaledwie 15 lat, a już inspirował się XIX-wiecznymi „poetami wyklętymi” takimi, jak Paul Verlaine lub Arthur Rimbaud. Prawdopodobnie w wieku 15 lat zaczął też pisać swoje pierwsze, pełne niepokoju i mroku wiersze.
Studia filmowe i założenie zespołu The Doors
Jim bardzo wcześnie postanowił opuścić rodzinny dom. W 1965 roku ukończył studia filmowe na Uniwersytecie Kalifornijskim, gdzie poznał Raya Manzarka – klasycznego pianistę. Mężczyźni spotkali się przypadkowo na plaży w Venice (Los Angeles). Manzarek, jako muzyk z wykształcenia, ponoć bardzo szybko dostrzegł w Jimie potencjał muzyczny. Gdy Morrison zaśpiewał Manzarkowi jeden z napisanych przez siebie teksów, Ray był zaskoczony. Od razu zaproponował Morrisonowi: „Załóżmy zespół! Będziesz w nim pisać teksty i śpiewać!”. Jim zgodził się. Wkrótce do chłopaków dołączył Robby Krieger (gitarzysta) i John Densmore (perkusista). Właśnie tak powstał słynny, psychodeliczny zespół The Doors. Kapela zdążyła za życia Jima wydać kilka albumów muzycznych:
- The Doors (1967)
- Strange Days (1967)
- Waiting for the Sun (1968)
- The Soft Parade (1969)
- Morrison Hotel (1970)
- L.A. Woman (1971) – na płycie pojawił się słynny utwór zespołu, „Riders on the Storm”. Jim Morrison nagrał tę piosenkę jako swoją ostatnią przed śmiercią.
Już podczas studiów Jim zaczął eksperymentować z używkami. Alkohol, LSD czy marihuana stały się nieodłącznymi towarzyszami jego życia. Z natury Jim był dość dziwnym typem człowieka, który nigdy nie mówił wprost o swojej przeszłości. Wszystkie uczucia przelewał na papier, zaś później na śpiewane przez siebie piosenki. Morrison roztaczał wokół siebie mroczną, pełną niejasności i tajemnic aurę, która potęgowana była przez coraz większą ilość przyjmowanych narkotyków.
Psychodeliczne brzmienie The Doors zaczęło przyciągać tłumy fanów na koncerty. Rosnąca grupa słuchaczy zachwycała się wizją wokalisty na temat otaczającej go rzeczywistości. Wszyscy byli wpatrzeni w Morrisona, niczym w święty obrazek – zwłaszcza, gdy śpiewał o wolnej miłości, absurdach świata i używkach. Koledzy z The Doors wołali za Jimem „Jimbo”, zaś fani ochrzcili go pseudonimem „Pan Charyzma”. Jim Morrison wciąż był jednak wierny ksywce, którą wymyślił sobie na pustyni w Nowym Meksyku. A może zainteresuje cię także ten artykuł o historii powstania zespołu AC/DC?
Niespodziewana śmierć wokalisty The Doors. Jak umarł Jim Morrison?
Skandale, awantury, balansowanie na granicy życia i śmierci
Kariera zespołu The Doors wraz z kolejnymi albumami rozwijała się ekspresowo. Coraz większa była jednak nie tylko sława kapeli, ale też uzależnienie Morrisona od używek. Alkohol i narkotyki powodowały, iż ciężko było wokaliście normalnie pracować w studiu nagraniowym, a także występować na scenie. Regularnie mdlał na oczach kilku tysięcy fanów, zaś niekiedy w ogóle nie zjawiał się na koncercie, co powodowało frustrację publiczności. 1 marca 1969 roku Jim Morrison obnażył się na scenie podczas występu w Miami. Gorąco namawiał fanów do zrobienia tego samego, za co został aresztowany. Ostatecznie sąd uniewinnił wokalistę.
Kolejne lata były pasmem skandali, częstych interwencji służb porządkowych, uzależnienia od alkoholu i narkotyków, a także niezgrabnego balansowania artysty między życiem a śmiercią. Z jednej strony Morrison wraz ze swoimi psychodelicznymi tekstami i mroczną osobowością stał się ikoną popkultury. Do dziś posiada ogromną liczbę fanów na całym świecie, którzy zachwyceni są jego twórczością. Z drugiej zaś strony Morrison dał się poznać jako kłopotliwy artysta, który wciągnął w „czarną otchłań” nie tylko siebie samego, ale całe swoje otoczenie. Nigdy nie było jasne, która z licznych twarzy artysty jest prawdziwa. Jim przybierał ogromną ilość masek, zwodząc fanów. Raz był rockmanem i romantykiem, później alkoholikiem i buntownikiem, a następnie wybitnym poetą. Image Jima Morrisona z czasem stał się sławniejszy, niż zespół The Doors oraz jego cały dorobek artystyczny.
Nagła śmierć Jima Morrisona. Dlaczego wokalista umarł?
W ostatnich lata życia najbliżej Morrisona była Pamela Courson, jego ówczesna partnerka. Jim zawsze przedstawiał Pamelę jako swoją żonę, choć formalne nie wzięli ze sobą ślubu. Para wiodła burzliwe życie, pełne rozstań i powrotów. Młodzi bardzo się jednak kochali. Problem był taki, iż Pamela wcale nie lubiła członków zespołu The Doors uważając, że Morrison marnuje przy nich swój talent pisarski. Właśnie ona namówiła Jima do tego, by rzucił kapelę i wyjechał z kobietą do Paryża.
3 lipca 1971 roku Pamela znalazła martwego ukochanego w ich wspólnie wynajętym mieszkaniu. Jim leżał w wannie, w której późnym wieczorem postanowił się wykąpać. Francuski lekarz Max Vassille uznał, iż artysta zmarł z przyczyn naturalnych. Jim cierpiał ponoć na regularne ataki astmy i dolegliwości żołądka, jednak oficjalnym powodem jego śmierci uznano zawał serca. Nie przeprowadzono jednak sekcji zwłok, by zbadać realną przyczynę zgonu Morrisona.
Śmierć artysty stała się źródłem teorii spiskowych, licznych plotek i spekulacji mediów. Najpopularniejsza jest historia, według której Jim Morrison zmarł przez przedawkowanie heroiny. Miał ją ponoć pomylić z kokainą. Jeszcze inna wersja wydarzeń głosi o śmierci artysty w klubie nocnym Rock’n’Roll Circus. Właśnie tam Jim spędzał ponoć ostatnie chwile swojego krótkiego życia, zażywając heroinę i pijąc alkohol. Wielu świadków twierdzi, że został wyniesiony z klubu, a następnie zawieziony do domu i włożony do wanny z letnią wodą, co miało obniżyć temperaturę jego ciała. Poprzez włożenie do wanny z ciepłą wodą ratowano bowiem osoby, które przedawkowały heroinę. Ludzie, którzy tamtej nocy widzieli Jima Morrisona w klubie Rock’n’Roll Circus złożyli ponoć przysięgę, iż zachowają milczenie w sprawie śmierci muzyka.
W jakich okolicznościach tak naprawdę zmarł Jim Morrison? Pewnie nigdy się nie dowiemy. Informację o śmierci wokalisty The Doors podano do mediów dopiero kilka dni po pogrzebie. Jim został pochowany w Paryżu na cmentarzu Père-Lachaise. Mimo że artysta zmarł w wieku zaledwie 27 lat, zdążył stać się legendą muzyki. Jim Morrison jest dziś jednym z najbardziej wpływowych muzyków w historii świata, który na zawsze odmienił oblicze psychodelicznego rocka.
Autor: Paulina Zambrzycka
Bibliografia:
- Mick Wall: The Doors. Gdy ucichnie muzyka, Wydawnictwo In Rock, Warszawa 2016
- Hopkins Jerry: Jim Morrison. Król Jaszczur, Wydawnictwo Anakonda, Warszawa 2013
- Jerry Hopkins, Danny Sugerman: Nikt nie wyjdzie stąd żywy. Historia Jima Morrisona, Wydawnictwo In Rock, Warszawa 2006