Jak wyglądało życie czarnoskórych w USA w latach 50-tych
Osobne miejsca w autobusie, osobne szkoły i publiczne toalety. W połowie XX wieku w Stanach Zjednoczonych ciągle panowała segregacja rasowa. Nawet jeżeli kolejni prezydenci próbowali to zmieniać, społeczeństwo było podzielone. Jednak właśnie tamta dekada była pod wieloma względami przełomowa.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o historii USA.
Z tego artykułu dowiesz się:
Amerykański sen – nie tylko dla białych
W latach 50-tych XX wieku Stany Zjednoczone były niekwestionowanym liderem ekonomicznym i militarnym na świecie. Gospodarka kwitła. System z Bretton Woods zapewnił dominację dolara, a rozwój przemysłu i wydatków wojska na nowe technologie zapewniał dobre pensje, miejsca pracy i perspektywę długotrwałego dobrobytu. Przeciętną amerykańską rodzinę coraz częściej było stać na domek z ogrodem na przedmieściach i samochód oraz wyposażenie, o którym po drugiej stronie Atlantyku można było tylko pomarzyć. Wszystko to często było finansowane z jednej pensji ojca rodziny. Z pewnością „złota era amerykańskiej gospodarki” była odczuwalna przez białych obywateli, czy uczestniczyli w niej również czarnoskórzy Amerykanie?
Sprawiedliwy Ład Trumana
Już w poprzedniej dekadzie prezydent Harry Truman – zresztą osobiście rasista – wprowadził desegregację w wojsku i zaczął wpływać na zmianę prawa federalnego. Spotkał się jednak z oporem republikańskiej i konserwatywnej większości w Kongresie. (Michałek K., 2004: 270) Dopiero w czasie drugiej kadencji, mając większe wsparcie od demokratycznych kongresmenów zawarł „przyjęcie federalnych gwarancji praw obywatelskich Murzynów” w swoim orędziu na rok 1949. Ten tak zwany Sprawiedliwy Ład (Fair Deal) miał obejmować również serię reform pro-socjalnych, co spotkało się ze sprzeciwami demokratów. Ostatecznie obie strony poszły na kompromis. Jednak próba desegregacji spotykała się z oporem na poziomie lokalnym jeszcze do lat 60-tych.
Segregacja rasowa
Dwie społeczności żyły przez większość czasu osobno, a prawa stanowe i postawa lokalnej policji gwarantowały zachowanie tego podziału. Istniały nawet tzw. wewnętrzne miasta (inner cities), całe ulice lub dzielnice zdominowane przez czarnoskórych. Ten model dawał jednak czarnym Amerykanom pewną ochronę i poczucie wspólnoty. Getto nie było najgorszym problemem, tym bardziej, że od początku XX wieku powstało wiele szkół i kilka uniwersytetów dla czarnoskórych. Problemy zaczynały się we współdzielonej przestrzeni publicznej. Osobne były miejsca w autobusach i pociągach, osobne restauracje, parki, toalety, dyspozytory wody. Segregacja oznaczała nie tylko oddzielenie białych i kolorowych. Nie było wątpliwości kto stoi wyżej w hierarchii, kto dostaje lepsze miejsca, wyższe pensje i więcej możliwości rozwoju.
Prawo różniło się w zależności od stanu. Linia przebiegała mniej więcej wzdłuż starego podziału na jankeską Północ i konfederacyjne Południe lub tzw. pas bawełny. W wielu stanach nielegalne były nie tylko małżeństwa przedstawicieli różnych ras, ale jakiekolwiek intymne stosunki „międzyrasowe” pod karą wysokiej grzywny lub do pięciu lat więzienia. Wbrew trendowi rozpoczętemu przez prezydenta Trumana, nowe lokalne rozporządzenia segregacyjne wprowadzano jeszcze na początku lat 50-tych, chociaż trend zaczął się powoli odwracać.
Afro-amerykański biznes, edukacja i awans społeczny
W dekadzie 1950-59 trwała rozpoczęta po II wojnie światowej migracja czarnoskórych Amerykanów do miast. To nie tylko wpływało na zmiany demograficzne w społecznościach miejskich, ale pozwalało nowym przybyszom szukać lepszych i lepiej płatnych stanowisk. Mieli też lepszy dostęp do edukacji – początkowo głównie zapewnianej przez własne środowiska. Do 1960 roku, po raz pierwszy w historii USA, liczba czarnych mieszkańców miast przewyższyła liczbę białych. (Weems R.E. Jr., 2009: 360) Wzrastała ilość drobnych i większych biznesów, prowadzonych przez czarnoskórych. Lepsze pensje i więcej przedsiębiorców przekładało się na zwiększenie konsumpcji. Dla świata reklamy czarnoskóry odbiorca zaczął się liczyć jako target, co pośrednio zmieniało wizerunek tych klientów w szerokiej opinii publicznej.
Mając pieniądze i masowo migrując do miast Afro-Amerykanie tworzyli „wewnętrzne miasta”, ale też coraz częściej przeprowadzali się do osiedli mieszanych rasowo. Powoli próbowali również zamieszkać sąsiedztwach do tej pory zarezerwowanych dla białych. To często spotykało się z brutalnymi protestami części mieszkańców.
Od Gandhiego do rock and rolla
Satyagraha po amerykańsku
Mimo uciążliwości obowiązujących ciągle praw segregacyjnych i postawy białej większości, dekada 1950-59 była bardzo korzystna dla czarnoskórych Amerykanów. Afro-Amerykanie – od pisarzy, przez polityków, przywódców religijnych, a przede wszystkim zwykłych obywateli i obywatelki - coraz bardziej czynnie uczestniczyli w tej zmianie.
Doświadczenia wojenne, boom ekonomiczny i żywiołowe przekształcenia obyczajowe sprawiały, że nasilał się oddolny ruch na rzecz równości rasowej. Tym bardziej, że świat się zmieniał. Ruch dekolonizacyjny nabierał tempa. Warto wspomnieć, że miał w tym udział amerykański polityk – Ralph Bunshe, pierwszy czarnoskóry laureat nagrody Nobla. Ogromne wrażenie na aktywistach wywarła zwłaszcza postać Mahatmy Gandhiego. Afro-Amerykańscy pastorzy, którzy odegrali ogromną rolę w ruchu, przedstawiali go jako współczesną figurę Chrystusa. Niektórzy działacze jeździli nawet do Indii i pobierali nauki bezpośrednio od mistrza. Chętnie adoptowali pomysł pokojowego oporu – satyagraha. Pierwszym z nich był Howard Thurman, który po spotkaniu z Gandhim i Rabindranathem Tagore ufundował w San Francisco pierwszy kościół bez segregacji rasowej (Brown A., 2021: 9). Zarówno Gandhi jak i Thurman inspirowali m.in. Martina Luthera Kinga Jr.
Rewolucja w muzyce i przez muzykę
Od początku XX wieku „czarne” brzmienie stawało się nieodłączną częścią amerykańskiej kultury. Jednak dopiero powojenny dostęp do szaf grających, kompaktowych gramofonów i środków masowego przekazu pozwolił rozpropagować rock and rolla wśród białej młodzieży. Oparta na bluesie i boogie szybka, taneczna muzyka wyzwalała w młodych emocje, rzucała wyzwanie konwencjom obyczajowym. Władze lokalne i stanowe próbowały zresztą zapobiec „katastrofie”, wyznaczając granice integracji. Najczęściej była to po prostu lina, oddzielająca białą i czarną publiczność. Czasami zamiast liny ustawiano kordon policji. Na jednym z koncertów w późnych latach 50-tych członkom zespołu The Flamingos policja zabroniła patrzyć na białą publiczność ze sceny. (por. Knopper S. 2022) Różne przygody z policją i lokalnymi władzami miał też Chuck Berry. Na przykład w Knoxville w stanie Tennessee dowiedział się już po przyjeździe, że jego piosenki zaśpiewają biali artyści. Organizatorzy imprezy nie zdawali sobie sprawy, że autorem piosenek jest „czarny”. Dziwnym porządkom na koncertach towarzyszyły nieprzyjemne sytuacje w restauracjach, gdzie muzycy dostawali gorsze jedzenie lub w hotelach, gdzie nie zawsze przyjmowano ich na nocleg.
Tym niemniej publiczność, kiedy tylko miała okazję, tańczyła razem do swoich ulubionych rock and rollowych przebojów. To zmieniało świadomość młodego pokolenia i uwydatniało absurd praw segregacyjnych. Sprawdź także ten artykuł: Rodzimy terroryzm w Stanach Zjednoczonych.
Wydarzenia które wstrząsnęły Ameryką
Brown kontra urząd edukacji Topeka
17 maja 1954 roku Sąd Najwyższy wydał wyrok w toczącej się sprawie Olivera Browna i in., przeciwko zaprowadzonej przez urząd edukacji w mieście Topeka (stolica stany Kansas) segregacji w szkołach. Kilka lat wcześniej czarnoskórzy rodzice dzieci w wieku szkolnym, zrzeszeni w organizacji National Association for the Advancement of Colored People (NAACP), rozpoczęli sprawę przeciw urzędowi edukacji. Chodziło o dostęp do szkół w ich sąsiedztwie, żeby dzieci nie musiały dojeżdżać do podstawówki autobusem. W okolicy było kilka szkół, ale wszystkie przeznaczone wyłącznie dla białych uczniów. Po czterech latach zmiennych losów sprawy Sąd Najwyższy przyznał rację rodzicom i uznał segregację w szkołach za niekonstytucyjną. (por. Michałek K.: 291) Sprawa, znana pod nazwą Brown vs. Board of Education, jest uznawana za kamień milowy w historii desegregacji szkół.
Państwo Clark i zamieszki w Cicero
W latach 50-tych czarnoskórzy Amerykanie mogli się spotkać z przemocą słowną lub pobiciem, ale do linczów już prawie nie dochodziło. Z pewnością nie były codziennością w stanie Illinois. Jednak to wydarzenie wyzwoliło niespodziewaną, powszechną agresję wśród mieszkańców białego sąsiedztwa na przedmieściach Chicago. Czarnoskóre małżeństwo z dwójką dzieci – Harvey Jr. i Johnetta Clark – postanowiło w 1951 roku zamieszkać w nowej dzielnicy, dotąd przeznaczonej tylko dla białych. On był weteranem II wojny światowej i zarabiał jako kierowca autobusu. Było ich stać na wynajem dwupokojowego mieszkania w Cicero, ale od samego początku mieli kłopoty. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem – lokalny szeryf odmówił im wsparcia, więc załatwili sobie pozwolenie sądowe. Zanim zdążyli się wprowadzić na dobre, tłum złożony z okolicznych mieszkańców zmusił ich do ucieczki. W nocy zaczęto dewastować dom (pozbawiając dachu nad głową również białych mieszkańców), całe mienie rodziny zostało wyrzucone z trzeciego piętra i spalone. Ludzie atakowali nawet strażaków, którzy starali się ugasić pożar i wywracali samochody policyjne. Sytuację udało się opanować dopiero po trzech dniach i wezwaniu na pomoc 600 strażników Gwardii Narodowej. Relacja z tych wydarzeń obiegła cały świat i szokowała swoją skalą. Pokazywała, że przychylność sądu i prezydenta nie zawsze wystarczą do zmiany zakorzenionych obyczajów.
Rosa Parks kontra segregacja w autobusach
W czasie kiedy coraz więcej białych Amerykanów miało samochody, autobusami jeździło więcej czarnoskórych pasażerów. Jednak w wielu stanach, między innymi w Montgomery w Alabamie, cały czas obowiązywało prawo segregacji w środkach transportu. W Montgomery dawało białym bezwzględne prawo pierwszeństwa do siadania w przeznaczonej dla nich części pojazdu. Dla czarnoskórych pasażerów najczęściej oznaczało to stanie, bo tylna część zwykle była przepełniona. 1 grudnia 1955 roku Rosa Parks odmówiła ustąpienia miejsca w „białej” części autobusu. Została aresztowana, a jej sprawa przyciągnęła uwagę mediów.
Parks była od kilkunastu lat zaangażowana w ruchu praw obywatelskich i NAACP. Dlatego jej gest przyciągnął uwagę do całej akcji w miejskich autobusach w Montgomery. W końcu, decyzją Sądu Najwyższego z 1956 roku uznano, że segregacja w środkach transportu jest nielegalna.
Segregacja rasowa, która dawała o sobie znać na każdym kroku, wdzierała się w życie codzienne, a nawet intymne. Wpływała na miejsce w kolejce, miejsce w autobusie, możliwość swobodnego wyboru partnera czy partnerki życiowej, adopcji wybranego dziecka. Osoba kolorowa była bardziej narażona na przemoc – nawet bezprawną przemoc ze strony policji. Z drugiej strony działalność licznych organizacji na rzecz równości praw, aktywność czarnoskórych pastorów, wielkie wygrane w sądach i drobne akty oporu stwarzały atmosferę zmiany i dawały nadzieję na przyszłość. W 1957 roku prezydent Eisenhower podpisał pierwszy od 1875 roku akt o prawach obywatelskich na poziomie federalnym. Celem aktu było zwiększenie dostępu czarnoskórych obywateli do wyborów, ale głównym sukcesem okazało się powołanie komisji ds. praw obywatelskich. W następnej dekadzie życie codzienne czarnoskórych było dalekie od ideału, jednak ważne, podstawowe cele zostały osiągnięte.
Autor: Ludwika Wykurz
Bibliografia:
- Amanda Brown, The Fellowship Church: Howard Thurman and the Twentieth-Century Religious Left, Oxford 2021
- Krzysztof Michałek, Amerykańskie stulecie, Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1900-2001, Warszawa 2004
- Steve Knopper, The Rope: The Forgotten History of Segregated Rock & Roll Concerts, w: The Rolling Stone, luty 2022 (https://www.rollingstone.com/music/music-features/the-rope-the-forgotten-history-of-segregated-rock-roll-concerts-126235/, dostęp 04.10.2023)
- Robert E. Weems Jr., African American Consumers since World War II, w: African American urban history since World War II, praca zbiorowa, Chicago 2009