Kopia amerykańskiej bomby atomowej: jak radzieccy szpiedzy złamali monopol USA?
29 sierpnia 1949 roku na poligonie semipałatyńskim w Kazachstanie został zdetonowany pierwszy radziecki ładunek jądrowy. RDS-1 był dokładną kopią amerykańskiego odpowiednika, którego wersja została zrzucona na Nagasaki. Ten ładunek łamał monopol USA na broń jądrową i rozpoczął najbardziej śmiercionośny wyścig zbrojeniowy w dziejach ludzkości.
Z tego artykułu dowiesz się:
Siatka szpiegowska wokół projektu „Manhattan”
Sprawa Rosenbergów
Rok po pierwszym radzieckim teście jądrowym rozpoczął się w USA proces pary szpiegów – Juliusa i Ethel Rosenbergów. Proces śledził cały świat. Wyrok śmierci, który zasądzono w 1951 roku i wykonano dwa lata później był szokiem. Chociaż w samych Stanach Zjednoczonych znaleźli się jego zwolennicy, na świecie protestowało nawet wielu przeciwników lewicy i Związku Radzieckiego. Byli jedynymi cywilami w USA, których skazano na śmierć za szpiegostwo w czasie pokoju. Czy byli winni?
Dowody obciążające Juliusa pochodzą zarówno od jego szwagra (brata Ethel) i współpracownika - Davida Greenglassa jak z rozszyfrowanych depesz radzieckich. Co do Ethel sprawa nie jest jasna. Po latach David Greenglass przyznał, że zeznawał fałszywie w sprawie swojej siostry, żeby chronić własną żonę i dzieci. (por. David Greenglass interview 2003 – link pod tekstem)
Za sprawą procesu i towarzyszących mu protestów Julius i Ethel stali się najsłynniejszymi szpiegami, zamieszanymi w wykradnięcie planów bomby atomowej i przekazanie ich Rosji. Jednak nie byli najważniejsi. Z całą pewnością nie zasługiwali na karę śmierci bardziej niż pozostali informatorzy NKWD, NKGB i GRU, którzy najwyżej odsiedzieli kilka lat w więzieniu. Sam Greenglass spędził w więzieniu 10 lat. Jego żona Ruth, również zaangażowana w działalność szpiegowską, nigdy nie stanęła przed sądem.
Zidentyfikowano co najmniej kilkaset osób, zwerbowanych do współpracy z radzieckim wywiadem, w tym co najmniej kilka związanych z wyciekiem na temat projektu Manhattan. Byli to naukowcy, ale też inżynierowie, biznesmeni, politycy, ludzie kultury i zwykli obywatele. Ich główną motywacją była wyznawana ideologia i sympatia wobec Związku Radzieckiego. Nie każdy kto przewinął się przez partię komunistyczną zgadzał się z linią polityczną Stalina i nie każdy był gotów zdradzić wojskowe czy naukowe tajemnice własnego kraju totalitarnemu państwu. Mimo to ilość osób chętnych do współpracy była wystarczająca, żeby wykonać zadanie.
Radziecki agent – George Koval
George Koval to niezwykła postać wśród tzw. atomowych szpiegów. Urodził się (1913) w amerykańskim stanie Iowa, w rodzinie żydowskich imigrantów z terenów Białorusi. Do 1932 roku wychowywał się i uczył w Stanach Zjednoczonych. Później jego rodzina przeniosła się do Birobidżanu, gdzie na granicy rosyjsko-chińskiej miał powstać właśnie Żydowski Obwód Autonomiczny. George podjął studia w Instytucie Chemiczno-Technologicznym w Moskwie.
Oddany obywatel ZSRR, z aspiracjami naukowymi, jednocześnie doskonale znający angielski na poziomie native speakera, musiał przyciągnąć uwagę radzieckiego wywiadu. Główny Zarząd Wywiadowczy Armii Czerwonej pozyskał go jako szpiega i po szkoleniu wysłał z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Był rok 1940, póki co Ameryka była wrogiem, a Hitler sojusznikiem.
Koval na nowojorskim uniwersytecie Columbia przedstawiał się jako Nowojorczyk. Pod przykrywką firmy Raven Electric Company przejął dowodzenie nad lokalną siatką GRU. Pozwalało mu to zbierać informacje o ewentualnej broni chemicznej rozwijanej w amerykańskich laboratoriach. Jednocześnie zgłosił się do poboru i przechodził szkolenie. To zwiększało zaufanie do Kovala jako obywatela amerykańskiego i patrioty. Mając techniczne i wojskowe zaplecze dla swojej działalności został oficjalnie przypisany do pracy w projekcie Manhattan.
Informacje przesyłał przez kontakt o pseudonimie „Clyde”. Kiedy wyciekła informacja o wykradzionych danych Koval przeprowadził się z USA do Europy, następnie do Związku Radzieckiego gdzie pozostał do końca życia. Sprawdź także ten artykuł: Narodziny bomby atomowej. Odkrycia i decyzje, które zmieniły świat na zawsze.
Strach przed monopolem na bombę
Koval nigdy nie pracował w Los Alamos, gdzie przeprowadzono pierwsze testy i gdzie powstały bomby zrzucone później na Hiroszimę i Nagasaki. Wykonał swoje zadanie jako wykwalifikowany radziecki agent. W Los Alamos naukowcy mieli więcej bezpośredniej styczności z informacją o broni i jej wykorzystaniu. Kiedy zaczęły krążyć słuchy, że bomba ma być skierowana nie przeciw Niemcom, a przeciw Związkowi Radzieckiemu wywołało to mieszane uczucia. Niektórzy zrezygnowali z dalszej pracy, inni wnieśli oficjalny protest. Jeszcze inni postanowili podzielić się informacją z „pokrzywdzonym” sojusznikiem.
Jednym z naukowców, którzy wówczas zdecydowali się wziąć sprawy w swoje ręce był Theodore Hall – najmłodszy uczestnik badań. Był rok 1944 i stawało się jasne, że Niemcy przegrywają. Pojawiła się perspektywa monopolu USA na najbardziej śmiercionośną broń w historii ludzkości. Hall, podobnie jak wielu lewicujących naukowców i inżynierów, obawiał się powstania po wojnie faszystowskiego rządu w Stanach Zjednoczonych. Taka perspektywa rzeczywiście była przerażająca. To skłoniło go do zawiadomienia Armtorg – radzieckiej spółki handlowej w Nowym Jorku – o znanych sobie planach z Los Alamos. Stąd został przekierowany do radzieckiego agenta Siergieja Kurnakova, który pośredniczył między nim i jego dawnym kolegą ze studiów Saville Saxem.
Hall przekazał za pośrednictwem Kurnakova informacje o naukowcach i część informacji o budowanej bombie. Wiosną 1945 roku musiał jednak przerwać współpracę, bo wracał na studia.
Kiedy w 1951 roku FBI wezwało go na przesłuchania nie przyznał się do działalności. Bez wystarczających dowodów (FBI nie miało dostępu do dokumentów Venony) nie można go było oskarżyć ani zaaresztować. Ostatecznie do winy przyznał się po latach. Wyjaśnił – zgodnie z prawdą – że motywacją był strach przed monopolem USA na broń atomową. Nigdy nie był sądzony ani uwięziony z tego powodu.
Niezależnie od Halla działał Klaus Fuchs, kolega pracujący w tej samej jednostce. Fuchs pochodził z niemieckiej rodziny o poglądach chrześcijańsko-socjalistycznych. Zaczął studiować fizykę na uniwersytecie w Lipsku, ale jego zaangażowanie w SPD, a następnie w partię komunistyczną zmusiło go do emigracji w 1933 roku. Dokończył studia w Wielkiej Brytanii, zostając w asystentem jednego z pionierów fizyki kwantowej - Maxa Borna. W czasie wojny początkowo był internowany. Nikt nie podejrzewał go o szpiegowanie na rzecz ZSRR, ale jako Niemiec formalnie mógł być agentem Rzeszy. Paradoksalnie to właśnie w obozach internowania w Kanadzie nawiązał kontakt z komunistami niemieckimi, przez których później będzie przesyłał informacje o brytyjskich badaniach nad bombą. Po powrocie do Wielkiej Brytanii zaczął pracę w brytyjskim programie atomowym i już na tym etapie zaczął przesyłać informacje o nowej broni do ZSRR. Jego łączniczką była niemiecka komunistka Ursula Kuczynski.
W 1944 roku naukowcy z Wielkiej Brytanii przenieśli się do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracowali nad wspólnym programem atomowym. Fuchs został asystentem swojego krajana - profesora Hansa Bethe, który już wcześniej wyemigrował z nazistowskich Niemiec do USA. Bethe był kluczowym naukowcem opracowującym bomby od strony teoretycznej. Sam był całkowicie lojalny wobec swojej nowej ojczyzny. Fuchs natomiast brał sprawy w swoje ręce. Pracował ciężko nad budową bomby, opracował nawet używaną do dziś metodę obliczeniową. Z drugiej strony uważał, że informacja o broni tego kalibru musi być dostępna dla wszystkich walczących z nazistami. Po przeprowadzce do Ameryki został przejęty jako kontakt NKGB. Dla niego samego to niewiele zmieniało. Nadal utrzymywał kontakt z łącznikiem i przekazywał informacje.
Po wojnie wrócił do Wielkiej Brytanii. Pod koniec 1949 roku został zdemaskowany i sam przyznał się do pracy na rzecz ZSRR. To on był pierwszym informatorem, który „wsypał” swoich amerykańskich kolegów. Różnica między sędzią brytyjskim i amerykańskim była taka, że ówczesny sojusz zachodnio-radziecki uznano za okoliczność łagodzącą. Fuchsa skazano na 14 lat więzienia (odsiedział tylko 9 lat). Pozbawiony brytyjskiego obywatelstwa i „spalony” jako naukowiec na zachodzie Fuchs przeniósł się do NRD, gdzie pracował w instytucie fizyki nuklearnej w Dreźnie. (Polmar N., Allens T., 2000:206-207)
Projekt Venona
Po zakończeniu zimnej wojny zostały odtajnione akta amerykańskiego i radzieckiego wywiadu. Z tych pierwszych świat dowiedział się na ile służby amerykańskie zdawały sobie sprawę z działalności szpiegów. Z akt radzieckich dowiedziano się czego nie wyłapały. Nowe informacje pojawiały się i pojawiają do dziś. Część to nowe tropy na podstawie badanych dokumentów, część wystąpienia samych uczestników.
Na początku 1943 roku na polecenie pułkownika Cartera W. Clarka kryptoanalityczka Gene Grabeel rozpoczęła pracę nad odszyfrowywaniem kodów krążących między USA i Moskwą. Rozszyfrowanie wiadomości 20 grudnia 1946 roku wprowadziło amerykański kontrwywiad na trop szpiegów wykradających informacje o projekcie Manhattan dla Moskwy. W ten sposób namierzono m.in. Theodora Halla, Klausa Fuchsa i Juliusa Rosenberga. (Polmar N., Allens T.: 236)
Problem z radzieckim kodem polegał na tym, że stosowany właściwie byłby właściwie nie do odczytania. W przeciwieństwie do niemieckiej enigmy proces nie był zautomatyzowany i nie dało się go maszynowo odtworzyć. Jednak powielenie i używanie wielokrotnie jednorazowych książek kodów sprawiło, że dało się rozszyfrować niektóre informacje. Z tego powodu rozszyfrowana informacja nigdy nie była pełna.
Projekt Venona istniał do 1980 roku, jednak najważniejsza aktywność przypadała na koniec lat 40-tych. Może zainteresuje cię także ten artykuł: Car-bomba - konstrukcja, nazwa, masa, detonacja, znaczenie polityczne.
Czy zainicjowali zimną wojnę?
Rola szpiegów w radzieckim programie atomowym
W niektórych źródłach amerykańskich przedstawia się szpiegów i informatorów radzieckich jako winnych rozpoczęcia zimnej wojny. Czy jest to słuszne oskarżenie? Nie do końca. Po pierwsze było jasne, że Związek Radziecki pracuje nad własną bombą i prędzej czy później zrealizuje projekt. Przed detonacją RDS-1 CIA przewidywała, że nastąpi to do połowy lat 50-tych. Praca szpiegów przyspieszyła budowę bomby, co na pewno wpłynęło na dynamikę relacji między USA i ZSRR.
Po drugie zimna wojna właściwie już trwała. Władze krajów alianckich – te po wschodniej i zachodniej stronie – zdawały sobie sprawę z tego, że sojusz nie zostanie utrzymany. Utajnienie pracy nad bronią atomową, a następnie zrzucenie bomb na Hiroszimę i Nagasaki, przyspieszyło radzieckie prace nad własną bombą. Szpiedzy działali już od dawna, bo Stalin od początku sojuszu nie ufał kapitalistycznym sojusznikom. Jednak po demonstracji siły w Japonii było jasne, że Amerykanie są zdolni użyć śmiercionośnej broni nie tylko na poligonie. (por. Gaddis J.L., 2007: 38-40)
Szpiedzy, którzy zdecydowali się przekazywać informacje radzieckiej stronie nie byli odpowiedzialni za eskalację zimnej wojny. Bomba dawała jednak Sowietom nową siłę w spolaryzowanym świecie. Pojawienie się jej kilka lat przed przewidywanym czasem zaskoczyło zachód i zaostrzyło rywalizację. Z drugiej strony hamowało dalsze użycie broni przez USA.
Zdrajcy dla jednych, bohaterowie dla innych
Dla Związku Radzieckiego ludzie, którzy dostarczyli planów byli bohaterami. Nie zawsze głośnymi i honorowanymi, ale nie było wątpliwości co do ich zasług. Z punktu widzenia Ameryki byli zdrajcami. Z perspektywy samych szpiegów jako obywateli trudno powiedzieć czy istniała dobra droga wyjścia. Gdyby faktycznie doszło do militarnej dominacji USA po II wojnie światowej bomby atomowe mogłyby spaść jeszcze na kilka krajów. Stalin mógłby zostać pokonany i nie doszłoby do powstania kilku państw totalitarnych. Jednak co powstałoby w zamian? Czy lewicujący politycy i myśliciele, którzy mieli wpływ na powojenny kształt Europy mieliby szansę wypowiedzieć swoje zdanie?
Na te pytania nie da się odpowiedzieć jednoznacznie. Możemy tylko spekulować. W momencie przekazywania informacji związkowi radzieckiemu osoby w to zaangażowane uważały, że robią dobrze. Aresztowanie zdekonspirowanych było też przewidywalną i normalną procedurą ze strony poszkodowanych państw. Cokolwiek zrobili przyczynili się do rozwoju zimnej wojny w pewnym kierunku.
Konsekwencje powstania i rozprzestrzenienia bomby atomowej odczuwamy do dziś. Mimo prób rozbrojenia i regulacji, za każdym większym konfliktem między państwami posiadającymi tego typu broń istnieje ryzyko użycia ich wobec przeciwnika.
Bibliografia:
- John Lewis Gaddis, Zimna wojna. Historia podzielonego świata, Znak 2007
- Richard Rhodes, Jak powstała bomba atomowa, Marginesy 2021
- Norman Polmar, Thomas B. Allens, Księga szpiegów. Encyklopedia, Magnum 2000
- As Close to Crime, David Greenglass interview – 60 Minutes II (July 16, 2003), Youtube 3 grudnia 2020, https://www.youtube.com/watch?v=4zBOC5x3xbc, dostęp 14.10.2024