Najgorsze tortury w czasach stalinowskich – konwejer i pozorowane egzekucje
Wiele słyszy się o średniowiecznych torturach. Kojarzymy narzędzia tortur i metody, jakimi karano ludzi. Niewiele jednak mówi się o gehennie, która miała miejsce w czasach stalinowskich. Niestety, brutalne znęcanie się nad ludźmi było wówczas bardzo popularne i powszechnie stosowane. Miażdżenie ciała, polewanie zimną wodą, wybijanie zębów i rażenie prądem to tylko część tortur, które przeprowadzano na ludziach. Dowiedz się więcej o najgorszych torturach w czasach stalinowskich.
Jeśli szukasz więcej informacji i interesujących faktów, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z ciekawostkami historycznymi.
Z tego artykułu dowiesz się:
Jak NKWD torturowało ludzi? Najgorsze tortury w czasach stalinowskich
Ludzie znikali po cichu
Tortury za czasów stalinowskich były stosowane powszechnie. NKWD robiło naprawdę wszystko, aby wydobyć z zatrzymanych ludzi ważne dla nich informacje oraz pozbyć się antysowietów. W ramach przesłuchań normą stało się między innymi miażdżenie wrażliwych części ciała, polewanie lodowatą wodą, wyrywanie paznokci czy bicie do krwi. W czasach stalinowskiego terroru torturowano jednak nie tylko dla uzyskania cennych informacji. NKWD wymuszało też na ludziach mówienie nieprawdy, aby móc wciąż ich torturować oraz mieć pretekst do znęcania się nad kolejnymi.
Życie w czasach stalinowskich nie było łatwe. Terrorem objęte były wszystkie warstwy społeczne, niezależne od położenia i statusu. Torturami wymuszano na przesłuchiwanych składanie fałszywych zeznań – po to, aby aresztować kolejnych ludzi. Nawet jeśli torturujący nigdy nie otrzymał rozkazu znęcania się nad przesłuchiwanym, musiał to robić. Gdyby przeprowadzane przesłuchanie nie okazało bowiem efektywne, w strukturach NKWD traktowano to jako sabotaż. Za słabo przeprowadzone śledztwo każdemu groziły więzienie. Torturowanie podejrzanych stało się zatem dla funkcjonariuszy NKWD jedynym wyjściem, aby uniknąć kary pozbawienia wolności.
Zwykli ludzie skazywani byli na śmierć pod fałszywymi zarzutami. Aby zatuszować ten fakt, NKWD podejmowało odpowiednie działania. Wyrok śmierci opisywano w radzieckich dokumentach jako na przykład karę 10 lat więzienia. Wielu ludzi znikało też zupełnie bez śladu po cichu. Jeśli ktoś znał zaginionego lub zauważył moment jego zniknięcia, milczał – nikt nie chciał bowiem podzielić jego losu. Sąsiad zniknął? Ludzie wokół zdawali się tym zupełnie nie interesować. Mimo wiedzy, iż sąsiad właśnie został zabrany na przesłuchanie i być może już z niego nie wróci, ludzie milczeli. Woleli udawać, że sąsiad zza płotu po prostu… nigdy nie istniał.
Czasami było jednak inaczej. NKWD podpuszczało ludzi, aby ci donosili na siebie nawzajem. Ludzie bez wahania godzili się śledzić sąsiadów i ich otoczenie, byle tylko nie podpaść NKWD. Niestety, pomaganie często nie kończyło się tak, jak donosiciele się tego spodziewali. Finalnie i tak zabierano ich bowiem na przesłuchanie.
Konwejer – bezsenne wielodniowe przesłuchania
W lipcu 1937 roku Nikołaj Jeżow wydał Rozkaz NKWD Nr 00447 w celu represjonowania antysowietów. Prześladowanych było naprawdę wielu ludzi, więc wydarzenie stało się ważne w stalinowskich czasach wielkiego terroru. Wyznaczone osoby były aresztowane i skazywane na karę śmierci albo więzienia. Wśród represjonowanych i torturowanych ludzi było ponad 100 000 Polaków. Gdy NKWD wchodziło do budynku mieszkalnego, ludzie często sami odbierali sobie życie – bali się bowiem, że enkawudziści idą właśnie po nich. Nie chcieli być torturowani.
Jedną z metod tortur stosowanych przez NKWD był konwejer. Właśnie tak określano wielodniowe przesłuchania, podczas których nie było przerwy na sen. Osoby przesłuchujące aresztowanych zmieniały się co kilka godzin, aby torturować jednego więźnia. Nie pozwalano mu ani jeść, ani pić. Przesłuchiwana osoba musiała stać nieruchomo przy ścianie, aż upadała. Podejrzany miał przyznać się do winy i obciążyć przed sądem innych ludzi. Na takiego rodzaju przesłuchanie skazany został m.in. Witold Pilecki – bohater Armii Krajowej. Zanim go zamordowano, brutalnie znęcano się nad nim jeszcze przez kilka miesięcy. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat Polskiego Państwa Podziemnego?
Okrutne tortury NKWD w czasach stalinowskich – zero taryfy ulgowej
Bicie było tylko początkiem tortur
Z początku tortury były po prostu biciem aresztowanych. Często uderzano ich tak mocno, że tracili przytomność. Niektórych katowano też pięściami na śmierć. Każdy przesłuchujący podejrzanych musiał uodpornić się na widok skatowanych ludzi i wyszkolić się z tzw. twardego bicia. Z czasem tortury były coraz bardziej przerażające i stały się dla NKWD stałym punktem przesłuchań. Gdy udało im się złapać i aresztować żołnierzy wyklętych, najpierw bili ich oraz z całej siły kopali. Jeśli taki sposób tortur nie dawał pożądanych rezultatów, zmieniano strategię. W ruch szły wówczas kolby karabinów, gumowe pałki, pejcze i pasy z metalowymi sprzączkami. Osoby poddawane torturom miały również wyrywane paznokcie, miażdżone palce i wybijane zęby. NKWD często przypalało aresztowanych i raziło ich prądem. Niekiedy kazali im przez wiele godzin klęczeć albo wrzucali ich do chłodnej celi z podłogą zalaną wodą.
Niektórzy z funkcjonariuszy mieli swoje własne metody tortur, które stosowali podczas przesłuchań. Płk Julia Brystiger zajmowała się na przykład terrorem młodych mężczyzn. Ze względu na sadystyczne skłonności, nazywano ją „Krwawą Luną”. Więźniowie przez nią byli bici pejczem po genitaliach. Mieli też je często miażdżone lub przycinane szufladą. Oprócz znęcania się nad nimi fizycznie Brystiger torturowała mężczyzn również psychicznie. Groziła na przykład, że zabije ich najbliższych, gdy torturowani nie będą mówić prawdy.
Stanisław Maślanka ps. „Legenda” był polskim żołnierzem podziemia niepodległościowego w ramach struktur AK i działaczem podziemia antykomunistycznego w ramach WiN. Akowiec spędził ponad 6 lat w ubeckim więzieniu. Przez tydzień nie dostawał nic do jedzenia, a jego przesłuchania trwały kilka dni z rzędu, bez przerwy na sen. Maślanka cały czas był bity tym, co przesłuchujący mieli pod ręką. Gdy spadł ze stołka, kopano go. Gdy zachorował na gruźlicę płuc, umieszczono go w szpitalu więziennym bez szyb, gdy na dworze było -25 st. C. Stanisław Krupa, który walczył w Batalionie „Zośka”, był z kolei torturowany hakiem. Wiązane miał ręce i nogi, po czym sadzano go na żelaznym haku. Jednocześnie plecy przesłuchiwanego były opierane o ścianę, a nogi krępowane i kładzione na taboret. Więzień posadzony zostawał więc tak, aby ciężar jego ciała oparty był na kości ogonowej. Gdy tylko mężczyzna się poruszył, ból stawał się nie do wytrzymania.
Brak litości NKWD
NKWD stosowało różne metody, aby złamać opór więźniów. Pokazywano im na przykład, że przesłuchujący mogą zrobić z nimi zupełnie wszystko. Aby przestraszyć przesłuchiwanych, wyprowadzano z celi więźniów i pozorowano egzekucję poprzez celowanie im w głowę z nienaładowanej broni. Był to jeden ze sposobów enkawudzistów na wymuszenie zeznań. Kazimierz Moczarski, będący m.in. żołnierzem szefem Biura Informacji i Propagandy ZWZ-AK oraz żołnierzem Armii Krajowej w stopniu kapitana, przeżył aż 49 różnego rodzaju tortur. Był bity różnymi narzędziami, wyrywano mu paznokcie i włosy, a także przypalano, miażdżono i nakłuwano mu ciało.
Niestety, wielu żołnierzy wyklętych, którzy przeżyli tortury w czasach stalinowskich, do dziś nie doczekało się sprawiedliwości. Istnieje bowiem mnóstwo zbrodniarzy komunistycznych, którzy wciąż nie zostali osądzeni. Sporo pochowanych ciał torturowanych nadal nie odnaleziono, więc niektórzy waleczni ludzie skazani są na zapomnienie. Miejmy jednak nadzieję, że nasza ojczyzna – ta, o którą tak mężnie walczono – nigdy nie zapomni poświęcenia tych bohaterów.
Autor: Paulina Zambrzycka
Bibliografia:
- Walicki R.: Tortury w Polsce 1945–1955 i współcześnie, Wydawnictwo Książka i Prasa, Warszawa 2013
- Kowalski W.: Bohaterowie z dołów śmierci, Wydawnictwo PWN, Warszawa 2016