Obraz nazistowskiej okupacji w Niderlandach we wspomnieniach Żydów
W czasie II wojny światowej Holandia nie była głównym teatrem działań militarnych. Nie ustrzegło to kraju przed koszmarem okupacji i zagładą populacji żydowskiej. Przyjrzeliśmy się najnowszej książce Niny Siegal – „Pamiętnikarze” przybliżającej nam tamte czasy. To wspomnienia naocznych świadków wydarzeń, które do dziś stanowią jeden z najciemniejszych momentów w niderlandzkiej historii i w historii Europy.
Z tego artykułu dowiesz się:
Wojna w Holandii
Zajęcie Niderlandów przez III Rzeszę
Zaraz po ataku Niemiec na Polskę Holandia zadeklarowała neutralność, kontynuując swoją politykę z czasów poprzedniej wojny. To nie uchroniło kraju przed posuwającą się na zachód niemiecką ekspansją. Niemcy weszli na teren Holandii, a także Belgii i Luxemburga bez wypowiedzenia wojny. Mimo to pierwszy rok (maj 1940 – czerwiec 1941) upłynął spokojnie. Dopiero otwarcie kolejnych frontów i przedłużanie walk w Europie sprawiły, że III Rzesza zaczęła drenować ekonomicznie okupowane kraje, a także wzmagać prześladowania opozycji i eksterminację tamtejszej ludności żydowskiej.
Rząd i królowa Holandii z rodziną znajdowali się za granicą. Ponieważ nie zgodzili się na utworzenie marionetkowej władzy, Niemcy założyli własny rząd cywilny, powoli eliminując nie-nazistowskie instytucje władzy i podporządkowując sobie służby policyjne.
Życie pod okupacją
Na początku działań wojennych Niemcy zbombardowali Rotterdam, ale poza tym Holandia nie odniosła wielkich strat w infrastrukturze. Głównym problemem była eksploatacja ekonomiczna, całkowite uzależnienie polityczne od Niemiec (ze wszystkimi konsekwencjami w życiu codziennym) oraz nasilające się wywózki Żydów do obozów koncentracyjnych.
Okupacja na terenie Niderlandów nie była jednolita, dlatego trudno jest mówić o jakimś całościowym zjawisku. Poszczególne regiony mają swoje własne, lokalne historie. Faktem jest, że zginęło więcej obywateli pochodzenia żydowskiego niż w jakimkolwiek kraju Europy Zachodniej. Socjaliści i komuniści trafiali do więzienia za same poglądy. Członkowie Komunistycznej Partii Niderlandów, którzy zorganizowali strajk powszechny przeciw nazistowskiemu prawu i wywózkom Żydów (w lutym 1941 roku) – zostali rozstrzelani, strzelano też do protestujących i wielu aresztowano.
Chociaż nazizm nie był szczególnie popularny w tym kraju wielu Holendrów współpracowało z Niemcami lub zostało do tego zmuszonych. Istniał lokalny Holenderski Ruch Narodowosocjalistyczny (NSB), a także ochotnicze oddziały, walczące po stronie Niemiec. Ruch oporu zdawał się o wiele mniejszy, a każde jego posunięcie było surowo karane przez nazistowski reżim. Mimo to ukrywano Żydów, zbiegów politycznych i alianckich spadochroniarzy, dokonywano drobnych aktów dywersji i pod koniec wojny wspomagano wojska alianckie. Odkrycie takiej działalności mogło jednak grozić więzieniem, egzekucją lub wywiezieniem do obozu koncentracyjnego.
Pamiętniki z czasu okupacji
Pochodzenie pamiętników
Jeszcze w czasie wojny w 1944 roku holenderski rząd na uchodźstwie w Londynie zaapelował do obywateli żeby zachowali swoje pamiętniki, korespondencje i wszystko co będzie najlepszym, najbardziej bezstronnym świadectwem historii. Po wojnie utworzony został Instytut Studiów na Wojną, Holocaustem i Ludobójstwem NIOD w Amsterdamie. Do archiwów Instytutu napływały w pierwszych latach wolności liczne materiały. To tutaj po raz pierwszy odczytano słynny dziennik Anne Frank. Okazuje się, że wielu ludzi – po każdej ze stron – uważało ten czas za szczególnie wart odnotowania. Pisano dzienniki, zbierano zdjęcia i odtwarzano opisywane sytuacje w rysunku. Ilość zebranych świadectw była tak przepastna, że nigdy nie udało się ich w całości zredagować. Właśnie tutaj, w siedzibie NIOD autorka „Pamiętnikarzy” znalazła materiał do swojej książki.
W poszukiwaniu własnej przeszłości
„Pamiętnikarze” to nie tylko antologia wspomnień, żydowskich, holenderskich i niemieckich autorów i autorek. Nina Siegal opowiada w niej historię własną i swojego dziadka, który przetrwał obóz koncentracyjny. Nawiązuje do losów swojej żydowskiej rodziny, która wyemigrowała do USA po II wojnie światowej. Wybór tematyki nie był przypadkowy. Chociaż Nina Siegal wychowała się tysiące kilometrów od miejsca wydarzeń, to niedopowiedziane historie z czasów okupacji zawsze ciążyły nad jej rodziną. Mimo to w Amsterdamie znalazła się z zupełnie innego powodu. Dopiero zetknięcie z ogromem pamiętników w siedzibie NIOD sprawiło, że zdecydowała się przybliżyć niniejszą historię.
Książka to nie tylko fascynująca lektura na temat życia codziennego w okupowanej Holandii, doświadczenia ludobójstwa i ocalenia, oporu i kolaboracji. Dużą zaletą jest sposób w jaki dokumenty zostały opracowane. Siegal ułożyła wspomnienia chronologicznie, dzięki czemu prezentuje je w formie posuwającej się naprzód narracji. Książka składa się z 28 rozdziałów, podzielonych na 4 części. Każdy rozdział jest zaopatrzony odpowiednim cytatem z wybranych wspomnień. Większość zaczyna się od wprowadzenia historycznego, pozwalającego czytelnikom zorientować się w opisywanej sytuacji. Przybliża też, w miarę możliwości, sytuacje autorów i ich rodziny w opisywanym momencie.
Ponadto autorka przygotowała krótkie noty biograficzne głównych narratorów i narratorek pamiętników. Dzięki skrupulatnie dobranej i dobrze opracowanej formie naprawdę czujemy, że spotykamy zwykłych ludzi – właścicielkę sklepu, policjanta, sekretarkę czy amsterdamskiego szlifierza diamentów. Stykamy się z różnymi postawami i różnymi losami w obliczu okupacji i Holocaustu. Są tu Żydzi, kolaboranci nazistowscy i członkowie ruchu oporu. Autorka wybrała też pamiętnik holenderskiej pracownicy fabryki, która w tym czasie była młodziutką dziewczyną bez wyraźnych sympatii politycznych. Z tych głosów wyłania się mozaika, spojona opracowaniem historycznym, która przybliża w bardzo osobisty sposób czasy okupacji w Holandii. To ważna lektura dla wszystkich zainteresowanych tamtą epoką, losami europejskich Żydów i życiem codziennym w czasie II wojny światowej.