Była prawdziwą legendą, jedną z najbogatszych kobiet, o której prasa rozpisywała się z powodu ekscentryczności i kosztownych rozwodów. Tymczasem ona sama nie potrafiła unieść ciężaru sławnego nazwiska, była wrażliwa, hojna i posiadała wielkie serce. W historii zapisała się jej anonimowa działalność dobroczynna. Współpraca z fundacjami charytatywnymi nie interesowała jednak żądnych sensacji dziennikarzy, którzy woleli postrzegać niesprawiedliwie Barbarę jako rozkapryszoną dziedziczkę, trwoniącą rodzinny majątek.

Barbara zdawała sobie sprawę, że ludzie szukali jej towarzystwa dla materialnych korzyści. Aby uporać się z druzgocącym poczuciem samotności, siedmiokrotnie wychodziła za mąż, rekompensowała samej sobie brak prawdziwych przyjaciół błyskotkami, podróżami dookoła świata i bajecznymi rezydencjami, ale nic nie było w stanie wypełnić jej wewnętrznej pustki. Złudne pocieszenie dawały multimilionerce kolorowe pigułki i aromatyczne trunki, które szybko pchnęły ją w sidła nałogu. Do tego dochodziła wyniszczająca choroba – anoreksja.

Pieniądze odziedziczyła po dziadku – Franku Winfieldzie Woolworthie, założycielu sieci domów towarowych Woolworth. Jego historia to jedna z wielu inspirujących opowieści z cyklu „z nędzy do pieniędzy”. Frank był potomkiem angielskich imigrantów, którzy na początku XIX wieku przybyli do Stanów Zjednoczonych z nadzieją lepszego życia. Na początku pracował na rodzinnej farmie, a z czasem w domach towarowych Augsbury & More, gdzie zajmował się wystrojem witryn. Od początku miał żyłkę do interesów, a obserwując realia panujące w branży kupieckiej, postanowił założyć własny sklep. Biznes rozwijał się niezwykle dynamicznie – w kolejnych latach otworzył kolejne sklepy, dzięki czemu w 1905 roku jego roczne dochody wynosiły ponad dziesięć milionów dolarów.

Osiem lat później zainicjował budowę 241-metrowego drapacza chmur Woolworth Building w Nowym Jorku, który do 1930 roku pozostawał najwyższym budynkiem świata. Za inwestycję wartą trzynaście i pół miliona dolarów Frank zapłacił gotówką. Przy Piątej Alei wybudował ponadto dla siebie i żony Jennie dom z trzydziestoma siedmioma pokojami, natomiast na skrzyżowaniu Piątej Alei z Osiemdziesiątą Ulicą wzniósł trzy kolejne rezydencje, które podarował każdej ze swoich córek: Helenie, Jessie i Ednie (matce Barbary).

Woolworth, choć zbił niewyobrażalną fortunę i odniósł sukces osobisty, nieustannie odczuwał kompleks z powodu własnego pochodzenia. Marzenia o wyższych sferach sprawiły, że chciał, aby jego córki wyszły za mąż za potomka wpływowej rodziny. Edna wyłamała się z tego schematu. W 1907 roku poślubiła Franklyna Lawsa Huttona, mężczyznę pogodnego, ambitnego i bystrego, jednak nieurodzonego szlachetnie i mającego słabość do kobiet mimo widniejącej na palcu obrączki. Hutton był prezesem w spółce brata Hutton & Company, co w połączeniu z rodzinnym majątkiem Edny sprawiało, że młodzi nie musieli obawiać się o finansową przyszłość. 14 listopada 1912 roku na świat przyszła ich jedyna córka Barbara, która odziedziczyła anielską urodę – niebieskie oczy i jasne włosy, po matce.

Wkrótce los małej naznaczyła tragedia, która, jak się okaże, będzie towarzyszyła jej już do końca. W wieku czterech lat Barbara znalazła martwe ciało Edny w hotelowym apartamencie. W zaciszu pokoju hotelu Plaza 2 maja 1917 roku matka dziewczynki ubrała piękną wieczorową suknię i zażyła strychninę. Do podjęcia decyzji o odebraniu sobie życia pchnęła ją niewierność męża. Franklyn już latem 1916 roku wdał się w romans z pewną szwedzką aktorką. Kilka miesięcy później w nowojorskiej prasie wyciekły jego zdjęcia z kochanką podczas rzekomej podróży służbowej w Kalifornii. Namawiana przez ojca do rozwodu Edna nie potrafiła podjąć radykalnego kroku, jednocześnie decydując się na najgorsze wyjście z trudnej sytuacji. Jej samobójstwo wyciszono, podając jako oficjalną przyczynę śmierci udar.

Wychowaniem dziewczynki zajęli się dziadkowie. Barbara zamieszkała w pięknej rezydencji na wybrzeżu Long Island z widokiem na zatokę, pięćdziesięcioma sześcioma pokojami i schodami z różowego marmuru wartymi dwa miliony dolarów. Małej nie zaspokajał jednak majestat rezydencji. Jej największym pragnieniem pozostawała miłość, której nigdy miała nie zaznać. Dziadek Frank po śmierci jej matki zdziwaczał i nie mógł przeboleć żałoby, natomiast babcia praktycznie nie opuszczała własnego pokoju z powodu demencji. Ojca widywała jeszcze rzadziej. Nic więc dziwnego, że wrażliwa dziewczynka czuła się osamotniona i marzyła o znalezieniu przyjaciół. Inne dzieci nie chciały się jednak z nią bawić. „Dziewczynki mówiły mi, że mnie nie chcą, bo mam za dużo pieniędzy” – wspominała Hutton. Jedyne bliski kontakty łączyły ją ze służbą i kolejnymi guwernantkami. W dorosłym życiu Barbara słynęła z traktowania pokojówek i reszty pracowników niczym członków rodziny, obdarowując ich drogimi upominkami.

Po śmierci dziadków Barbara otrzymała w spadku dwadzieścia sześć milionów dolarów, ale jednocześnie w jej życiu nastał kolejny przykry okres. Tułała się po różnych domach, krewnych lub szkołach, nigdzie nie doświadczając czułości. Dyrektorka szkoły z internatem w Santa Barbara po latach mówiła o pannie Hutton: „Była przemiłą dziewczynką, ale wydawało się, że nie ma najmniejszych szans, aby być kiedyś szczęśliwa. Miała mnóstwo pieniędzy, ale nikogo, kto by nią pokierował albo jej wysłuchał. Była samotna, bardzo nieśmiała; bez przerwy pisała wiersze, których nikomu nie pokazywała. Nikt jej nie odwiedzał, nawet w Boże Narodzenie”.

W 1926 roku Barbara wróciła do Nowego Jorku, gdzie najpierw mieszkała z ciotką Jessie, a z czasem ojcem i jego drugą żoną. Już wtedy przejawiała liczne kompleksy – miała lekką nadwagę, a chęć pozbycia się zbędnych kilogramów spowoduje u niej później zaburzenia odżywiania. Przy tym wszystkim wykazywała się kreatywnością oraz inteligencją. Pisała, zaczytywała się w poezji, interesowała kulturą odległych zakątków świata i marzyła o podróżach. Wciąż pozostawała rozżalona z powodu samotności. W pamiętniku zanotowała: „Tak bym chciała mieć prawdziwego przyjaciela, kogoś, kto by mnie naprawdę rozumiał, z kim bym mogła dzielić się najskrytszymi myślami i najgłębiej chowanymi lękami”.

Osiemnaste urodziny Barbary były okazją do oficjalnego przedstawienia jej towarzystwu. Ojciec wprowadził ją do świata amerykańskiej socjety w wielkim stylu. Pełen przepychu bal okazał się jednym z największych wydarzeń sezonu w Nowym Jorku. Bawiło się na nim kilkuset znamienitych gości, a rozrywkę zapewniały im trzy orkiestry, tancerka flamenco La Argentinita oraz aktor Maurice Chevalier przebrany za Świętego Mikołaja z okazji bliskości świąt. Wystawne przyjęcie kosztowało sześćdziesiąt tysięcy dolarów, a upublicznienie jego szczegółów spotkało się z gorzką krytyką społeczeństwa. W czasach Wielkiego Kryzysu rozrzutność dziedziczki była odbierana w złym guście przez ledwo wiążących koniec z końcem przeciętnych obywateli. Przez kolejne lata opinia publiczna pozostanie Hutton nieprzychylna, wyłapując wszelkie doniesienia na temat jej ekskluzywnych wydatków.

22 czerwca 1933 roku Barbara po raz pierwszy wyszła za mąż. Jej wybrankiem był gruziński „książę” (w rzeczywistości w jego żyłach nigdy nie płynęła błękitna krew) Alexis Mdivani, którego rodzina przybyła do Francji i przyjęła tytuł książęcy, uciekając przed rewolucją bolszewicką. Barbara poznała go już kilka lat wcześniej podczas podróży po Europie. Był narzeczonym jej znajomej Louise Astor Van Alen, z którymi spędzała czas na koktajlu w willi francuskiego projektanta Jeana Patou. Gdy w 1931 roku Hutton ponownie przebywała w Europie i tym razem spotkała się z Louise i Alexisem, którzy wtedy byli już po ślubie. Nie umknęło niczyjej uwadze, że gruziński playboy i dziedziczka fortuny Woolwortha są sobą wyraźnie zainteresowani. Pod koniec 1932 roku Alexis rozwiódł się z Louise, a kilka miesięcy później zaręczył z Barbarą.

Ślub odbył się ze spodziewanym splendorem. W rosyjskiej katedrze Świętego Aleksandra Newskiego w Paryżu wystąpił trzydziestoosobowy chór, a sama Barbara pokazała się w zjawiskowej kreacji w odcieniu kości słoniowej Jeana Patou oraz diademie od Cartiera. Prezenty ślubne dla nowożeńców były natomiast tak liczne i cenne, że konieczne okazało się wynajęcie drugiego apartamentu na ich pomieszczenie. Franklyn Hutton sprawił córce naszyjnik z perłami należący wcześniej do Marii Antoniny, a zięciowi podarował statek.

Ich niekończąca się podróż poślubna stanowiła wyprawę po najbarwniejszych zakątkach Ziemi. Odwiedzili m.in. Wenecję, Tokio, Szanghaj, Pekin i Bombaj. Ostatni przystanek miesiąca miodowego stanowił Londyn, gdzie małżeństwo przekonało się, że niegdyś burzące wcześniejszy związek Alexisa namiętne uczucie szybko się wypaliło. Mdivani zdawał się jednym z wielu łowców posagów zachłyśniętych wizją życia przy multimilionerce (majątek Barbary szacowano wówczas na 42 miliony), ponadto nie łączyły go z żoną ani zainteresowania, ani priorytety. W dodatku nie omieszkał wyrażać własnego niezadowolenia z wyglądu partnerki, co doprowadziło do jej wyniszczających głodówek. W obliczu kryzysu Hutton samotnie opuściła Anglię, podczas gdy Alexis został na sezon uwielbianego polo.

W listopadzie 1934 roku książę Mdivani zorganizował dla żony przyjęcie urodzinowe w paryskim hotelu Ritz, choć to ona musiała za nie zapłacić 40 tysięcy dolarów. Wśród gości znaleźli się Coco Chanel, książę Ali Khan i duński hrabia Court Haugwitz-Reventlow. Ten ostatni od pierwszych chwil zdobył sympatię solenizantki. Był przystojny i władał pięcioma językami. Barbara przetańczyła z hrabią całą noc, w krótkim czasie nawiązując z nim romans. Alexis doskonale zdawał sobie sprawę, że żona odwiedza kochanka każdego dnia. Do rozwodu doszło w marcu 1935 roku. Barbara zachowała się w stosunku do Mdivaniego niezwykle hojnie, dając mu sporą sumkę pieniędzy, pałac w Wenecji, klejnoty i rolls-royce’a. Mężczyzna długo nie nacieszył się jednak ofiarowanym majątkiem – zginął w wypadku samochodowym w sierpniu tego samego roku.

Zaledwię dobę po otrzymaniu rozwodu w tzw. stolicy szybkich rozwodów Reno Barbara wzięła ślub z hrabią Reventlowem. Tempo, w jakim poślubiła drugiego męża, ponownie oburzyło Amerykanów. Odzwierciedlał to tytuł artykułu poświęcony skandalowi w gazecie w San Francisco: „Książę umarł. Niech żyje hrabia!”. Court szybko przekonał się o skali problemu żony. Żywiła się praktycznie samą czarną kawą, co trzy dni pozwalając sobie na posiłek złożony wyłącznie z warzyw. Pragnienie idealnej sylwetki bez konsultacji z dietetykiem było fatalne w skutkach. Barbara często źle się czuła i miała wahania nastroju.

24 lutego 1936 na świat przyszedł jedyny potomek Barbary, syn Lance. Rodzina osiadła w Anglii w posiadłości z sześciohektarowym ogrodem, dwoma basenami, dziesięcioma łazienkami, w których krany były wykonane ze szczerego złota, kortami tenisowymi, stajniami, salą balową, gimnastyczną oraz bilardową. Barbara nazwała rezydencję Winfield House, na cześć swojego dziadka. Po zakończeniu II wojny światowej dziedziczka ofiarowała dom  rządowi Stanów Zjednoczonych, który z czasem stał się posiadłością amerykańskiego ambasadora w Londynie. Jej publiczny wizerunek wciąż kulał. Nie tylko zazdroszczono Barbarze niemal pałacowych warunków, ale też burzono się na wieść o jej odcięciu od protestujących ludzi zatrudnionych w domach towarowych Woolwortha. W tym samym czasie w Ameryce trwał bowiem strajk pracowników, którzy czuli się wyzyskiwani i żądali godnego wynagrodzenia. Oliwy do ognia dolewała jeszcze jedna kwestia – hrabia manipulował żoną, nakłaniając ją do zrzeczenia się amerykańskiego obywatelstwa i przyjęcia duńskiego, co miało być korzystne ze względów podatkowych. To sprawiło, że rodacy okrzyknęli Barbarą zdrajczynią.

Wkrótce jej związek z Courtem zniszczyła przemoc. Coraz częściej się kłócili, a duński hrabia był zdolny do rękoczynów. Nie szanował Barbary, źle odnosił się także do służby i okazywał się kolejnym wyrachowanym utrzymankiem stale kombinującym jak wyciągnąć od żony pieniądze. W 1938 roku doszło do rozwodu, w którego wyniku Court otrzymał dwa miliony dolarów. Podjęto również decyzję, że ich syn Lance będzie mieszkał po pół roku u każdego z rodziców. Barbara zaniepokojona coraz bardziej napiętą sytuacją polityczną w Europie zwiastującą nadchodzącą wojnę postanowiła wrócić razem z synem w rodzinne strony. W Nowym Jorku pracownicy sklepów Woolwortha przywitali ją, obrzucając pomidorami. Przykre zdarzenie było przyczyną jej wyjazdu do słonecznej Kalifornii. Za decyzją krył się jeszcze jeden ważny powód – to tam oczekiwał jej nowy kochanek, hollywoodzki amant.

Cary Grant był w tamtym czasie jedną z największych gwiazd Fabryki Snów. Miał już za sobą role playboyów u boku Marlene Dietrich („Blond Venus”) czy Mae West („Lady Lou”), a także uznane występy komediowe przy okazji duetów z Katharine Hepburn („Drapieżne maleństwo”) oraz Irene Dunne („Naga prawda”). Z Barbarą poznali się w 1938 roku podczas rejsu statkiem Normandie płynącym do Anglii. Mówiła, że aktor jest „uroczy, bezpośredni, obdarzony subtelnym poczuciem humoru”. Hutton w końcu spotkała mężczyznę, który przewyższał ją sławą i zarabiał duże pieniądze. Cary pozostanie jedynym partnerem w jej życiu niezważającym na majątek Woolwortha.

Małżeństwo Barbary z Carym Grantem okazało się tym najszczęśliwszym. Pobrali się 8 lipca 1942 roku podczas skromnej uroczystości w gronie rodzinnym nad jeziorem Arrowhead. Gwiazdor doceniał delikatne usposobienie żony, a także jej twórczość poetycką. Do tego świetnie ją rozumiał. On sam dźwigał na swych barkach traumę dzieciństwa – młodość spędzona w ubóstwie oraz okłamanie go przez ojca, jakoby matka zmarła, podczas gdy trafiła do zakładu psychiatrycznego, przybliżały Cary’ego do zmartwionej Barbary również niepotrafiącej pokonać skrywanych przed światem demonów.

Mimo miłości i wzajemnego szacunku ich sielanka nie trwała długo. Choć Grant był pierwszym mężem Barbary niepolującym na jej fortunę (podczas ślubu podpisał dokument o zrzeczeniu się finansowej rekompensaty na wypadek rozwodu), to ona ubolewała nad jego nieobecnością podczas pracy na planie. W tamtym czasie filmowa kariera Cary’ego znalazła się w szczytowej formie. Jego role w dziełach „Filadelfijska opowieść” (1940), „Dziewczyna Piętaszek” (1940) oraz „Arszenik i stare koronki” (1944) wciąż wymieniane są wśród najwybitniejszych aktorskich kreacji Złotej Ery Hollywood, a współpraca z mistrzem suspensu Alfredem Hitchcockiem zaczynając od „Podejrzenia” (1941) przeszła do historii.

Barbara nudziła się bez męża. Cary każdego ranka wychodził do studia, a wieczorami wracał zmęczony, podczas gdy ona wciąż tłamszona od środka niezaspokojonym w dzieciństwie głodem uwagi i miłości wolała mieć partnera, który nie odstąpiłby jej na krok. Poczucie samotności spowodowało, że uzależniła się od leków uspokajających i alkoholu. W lutym 1945 roku ich małżeństwo zostało oficjalnie zakończone. Cary komentował rozstanie słowami: „Naprawdę nie wiem, dlaczego to małżeństwo się rozpadło. Wszystko mogło być dobrze między nami, ale z pewnością nie było. Wciąż żywię głębokie uczucie dla Barbary. Jesteśmy dalej dobrymi przyjaciółmi i życzę jej wszystkiego dobrego. Chciałbym ją widzieć szczęśliwą”.

Barbara znów została sama, a że samotności bała się najmocniej, postanowiła działać. Trzydziestotrzyletnia milionerka bez powodzenia zalecała się do sławnego projektanta Olega Cassiniego pozostającego w tamtym czasie w małżeństwie z aktorką Gene Tierney. W swoich pamiętnikach Cassini wyrażał się o Barbarze dość niepochlebnie: „Dzieliła mężczyzn na dwie grupy: tych, których kochała, i tych, z którymi sypiała. Jej małżeństwa były wyprane z seksu, a seks był wyprany z miłości. Owa niezdolność połączenia dwóch aspektów miłości w jednym mężczyźnie tłumaczy, dlaczego tak często zmieniała mężów”. Jej amory przyjął jednak inny hollywoodzki gwiazdor, Errol Flynn, słynący z filmów przygodowych (wcielił się m.in. w postać Robin Hooda) oraz miłości do używek i kobiet. Po tym jak Barbara zostawiła w jego domu wiadomość o treści: „Jeśli chce się pan przespać ze mną, proszę do mnie zadzwonić” ich namiętny romans trwał pół roku.

Po zakończeniu II wojny światowej Barbara nabyła pałac w Tangerze w Maroku, gdzie organizowała huczne przyjęcia dla arystokratów i celebrytów. Zdarzało się, że przyjmowała gości, siedząc na złotym tronie i z diademem z brylantów należącym niegdyś do Katarzyny Wielkiej na głowie. Dziennikarze interesowali się jej luksusowym życiem w egzotycznych sferach i wykorzystywali to przeciwko jej osobie, jednocześnie nie będąc świadomym, ile dobrego czyniła milionerka. Barbara pozostawała wrażliwa na nędzę lokalnych mieszkańców. Anonimowo wspierała organizacje charytatywne, założyła fundację zapewniającą żywność i odzież mieszkańcom gór Rif, a w latach 60. zawarła również umowę ze szkołą w Tangerze, według której finansowała stypendia dla ubogich uczniów.

Wkrótce jej uwagę przykuł (prawdziwy) książę rosyjski Igor Trubieckoj, którego zielone oczy i szlachecki tytuł urzekły dziedziczkę. To on w 1947 roku został czwartym mężem Barbary. Tak jak w przypadku wcześniejszych związków wzajemna fascynacja i namiętność szybko jednak wygasły, oddalając parę od siebie. Tuż po zakończonym miesiącu miodowym w Zurychu i Bernie oraz powrocie do Paryża Barbara zażądała dwóch osobnych apartamentów nie zamierzając dłużej dzielić łoża z Igorem. Dodatkowo męża niepokoił stan zdrowia Barbary. W tamtym czasie pozostawała bowiem uzależniona od amfetaminy, którą brała rano, aby wieczorem zastąpić środkami na sen. Wciąż praktycznie nie jadła, a nocami cierpiąc na bezsenność, pisała romantyczne wiersze. Wkrótce poważnie zapadła na zdrowiu przechodząc najpierw zapalenie nerek, a z czasem niedrożność jelit oraz operację usunięcia prawego jajnika z powodu guza.

Gdy odzyskała pełnię sił, wróciła do Nowego Jorku. Małżeństwo z Igorem przestało się dla niej liczyć zupełnie. Nawiązała romans z francuskim księciem Henrim de La Tour d’Auvergne, co doprowadziło do odejścia jej męża. Rozwód nastąpił w 1951 roku, a w jego wyniku Igor otrzymał dom we Francji, samochód oraz dożywotnią rentę w wysokości tysiąca dolarów miesięcznie. W obliczu kolejnego nieudanego i zakończonego małżeństwa Barbara oddała się imprezowaniu i podróżowaniu. Pomieszkiwała w meksykańskim Acapulco i Cuernavace, a także San Francisco, Honolulu i Los Angeles.

Jej stan psychiczny stale się pogarszał. W ułamku sekundy mogła przejść z euforii do rozpaczy, a nasilająca się bezsenność doprowadziła wkrótce do przedawkowania przez nią leków nasennych. Płukanie żołądka uratowało jej życie. Barbara szukała pomocy u psychiatrów, którzy rozpoznali u niej anoreksję na tle nerwowym, i przybyłych z Indii mistrzów medytacji, ponieważ chciała odnaleźć wewnętrzną równowagę dla dobra syna. Lance jednak dokładał jej większych zmartwień. Nastoletni chłopak uczył się dobrze, ale jako jedynak bogatych rodziców pozostawał lekkoduchem. Nieustannie hulał po nocnych klubach i wydawał pieniądze na drogie sportowe samochody. Z matką łączyła go napięta relacja – z powodu jej częstych podróży i uganiania się za kochankami jedyne towarzystwo często zapewniała mu służba. Tak jak w dzieciństwie Barbarze.

Wiosną 1953 roku Barbara zabrała Lance’a na zawody polo w Deauville. To właśnie wtedy spotkała swojego piątego męża. Porfirio Rubirosa był dominikańskim dyplomatą znanym z poparcia dla dyktatora Rafaela Trujillo, a także kierowcą wyścigowym, bokserem, pilotem, graczem polo i w końcu niepoprawnym podrywaczem. Od małżeństwa z playboyem odsuwali Barbarę wszyscy znajomi, w tym dawny ukochany Cary Grant. Ona pozostała jednak nieugięta. Małżeństwo z Rubirosą przetrwało zaledwie pięćdziesiąt trzy dni. W tak krótkim czasie niekryjący niechęci do żony Porfirio zdołał zbić majątek o wartości trzy i pół miliona dolarów, na co składały się czeki i prezenty od Barbary. Później trwonił jej majątek z kochanką, aktorką Zsa Zsa Gabor.

Hutton wciąż nie zniechęciła się do instytucji małżeństwa. W 1955 roku dawny przyjaciel i tenisista baron Gottfried von Cramma został jej szóstym mężem. Tym razem małżeńskie szczęście legło w gruzach z dotychczas nieznanego Barbarze powodu – nowy mąż okazał się bardziej zainteresowany erotycznymi relacjami z mężczyznami, pozostając dla niej niedostępny. Mimo tego nie spieszyli się z rozwodem. Barbara topiła frustracje w alkoholu, na zakąskę dorzucając do tego garść tabletek. Zachęcana przez przyjaciół wydała tomik poezji „Podróżniczka”, który zadedykowała jedynemu synowi, a także udała się w kolejne podróże po świecie.

Jej towarzyszem został wkrótce młodszy o niemal dwadzieścia lat Jimmy Douglas, dla którego przeszła szereg operacji plastycznych, w tym korektę biustu i lifting. To jednak nie pomogło w zatrzymaniu młodego partnera, który po licznych wspólnych podróżach ostatecznie ją opuścił. W 1959 roku Barbara rozwiodła się ponadto z baronem Gottfriedem. Przeżywała trudny czas ze względu na zamartwianie się o pasję syna do wyścigów, a także jego życie osobiste. Lance rozstał się bowiem z pierwszą żoną Jill St. John, która marząc o karierze filmowej, zostawiła go dla Franka Sinatry. Poza tym był dla matki okrutny, wyrażając szczerą dezaprobatę dla jej stylu życia.

Niezadowolenie syna nie zmieniło jednak podejścia Barbary do spraw uczuciowych. Wciąż poszukiwała prawdziwej miłości. W 1964 roku wyszła za Wietnamczyka Raymonda Doana pracującego w przedsiębiorstwie naftowym i w wolnych chwilach oddającego się pasji malarstwa. Dla Barbary zostawił żonę i małe dzieci, a ona w podzięce kupiła mu tytuł szlachecki. I tym razem nie odnalazła prawdziwego szczęścia. Między nowożeńców szybko wkradły się nieporozumienia wynikające przede wszystkim z przyzwyczajeń Hutton do otaczania się służbą i ekscentrycznych wydatków, co nie odpowiadało potrzebom prywatności Raymonda. Dwa lata po ślubie ich drogi rozeszły się na dobre.

W 1972 roku Barbarę dotknęła największa tragedia. Prywatna awionetka, którą leciał jej syn z przyjaciółmi rozbiła się w okolicy Aspen w Kolorado. Nagła śmierć Lance’a w wieku trzydziestu sześciu lat sprawiła, że życie straciło dla niej sens. Była tak zrozpaczona, że nie miała sił wziąć udziału w pogrzebie syna, którego organizacją zajęła się jego druga żona, aktorka Cheryl Holdridge. Sekretarka Barbary opowiadała: „Zawsze mówiła o synu w czasie teraźniejszym i przyszłym, nigdy w przeszłym, jakby spodziewała się, że Lance lada chwila wejdzie do pokoju”.

Już nigdy nie odzyskała równowagi. Obwiniała się o śmierć syna, cierpiała ponadto na zanik mięśni w nogach uniemożliwiający chodzenie. Czasami starała się namówić któregoś z dawnych znajomych, aby zjadł z nią podwieczorek, ale wszyscy się od niej oddalili. W desperacji odwiedzała kluby z żigolakami, aby choć na chwilę kupić sobie męskie towarzystwo. Pod koniec życia ważyła 40 kilogramów i tonęła w długach. Do przepuszczenia majątku przyczynił się m.in. jej nieuczciwy administrator Graham Mattison. Za plecami Hutton sprzedawał posiadłości, aby wzbogacić się kosztem chlebodawczyni. Barbara zmarła 11 maja 1979 roku na atak serca. W chwili śmierci niegdyś jedna z najbogatszych kobiet świata i właścicielka najcenniejszej kolekcji biżuterii miała na koncie trzy tysiące dolarów.

Literatura:

  • C. Morató, „Kobiety niepokorone”, tłum. M. Szafrańska-Brandt, Świat Książki, Warszawa 2015.
  • M. Teler, „Fałszywi arystokraci”, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2023.
ikona podziel się Przekaż dalej