Lauren Giddings - mieszkała obok potwora, który postanowił mieć ją dla siebie
Zaalarmowani o zniknięciu Lauren śledczy zaczęli poszukiwania od sprawdzenia altanki śmietnikowej. Ich podejrzenia wzbudził wydobywający się z niej zapach - woń rozkładającego się ciała. Jest ona tak charakterystyczna, że trudno ją pomylić z czymkolwiek innym. Po niedługim czasie okazało się, że nos policjantów nie mylił. W jednym z pojemników odnaleziono kobiecy tułów owinięty w plastikowy worek. - Nigdy nie widziałem czegoś podobnego - powiedział jeden z mundurowych. - Kto mógł coś takiego zrobić? Chyba tylko potwór. To było naprawdę przerażające.
Niepokojące przeczucie
Pierwsza w rodzinie
Lauren Giddings urodziła się 18 kwietnia 1984 roku w Takoma Park w stanie Maryland. W 2008 rozpoczęła studia prawnicze na Uniwersytecie Mercer, najstarszej szkole prawniczej w całych Stanach Zjednoczonych, która znajdowała się w Macon (Georgia). Była pierwszą osobą w rodzinie, która ukończyła koledż i zdecydowała się kontynuować naukę. Po otrzymaniu dyplomu w 2011 roku rozpoczęła przygotowania do egzaminu adwokackiego, uprawniającego do prowadzenia praktyki.
Lauren była szczęśliwa i podekscytowana. Po siedmiu latach ciężkiej pracy jej wysiłki miały w końcu zostać nagrodzone. Kobieta od dawna chciała pomagać innym. Wierzyła, że jako prawnik będzie w stanie zmieniać życie swoich klientów na lepsze. Musiała pokonać jeszcze tylko jedną małą przeszkodę, aby rozpocząć karierę.
Miłość mimo różnic
Jej życie prywatne również kwitło. Od czterech lat była w szczęśliwym związku z kolegą po fachu Davidem Vandiverem. Mimo że dzieliła ich spora różnica wieku, dogadywali się świetnie. David zawsze podkreślał, że jego ukochana jest inteligentna, dojrzała ponad swój metrykalny wiek, racjonalna i ma fantastyczne poczucie humoru. Oboje darzyli się ogromnym szacunkiem i razem pokonywali przeciwności losu.
Mężczyzna zaplanował już oświadczyny, ale żeby zrealizować plan musiał poczekać, aż Lauren skończy studia i zda egzamin. Do tego czasu para utrzymywała obciążający emocjonalnie związek na odległość. Ona mieszkała w Macon, on w Atlancie. W pewnym momencie Lauren uznała nawet, że to dla niej zbyt duże wyzwanie i zerwała z Davidem. Szybko jednak doszła do wniosku, że popełniła ogromny błąd i poprosiła o przyjęcie z powrotem.
Tajemniczy intruz
W połowie czerwca 2011 r. Giddings poinformowała rodzinę i przyjaciół, że musi przez kilka następnych tygodni całkowicie skupić się na nauce. Uprzedziła, że w związku z tym kontakt z nią może być utrudniony. Wszyscy doskonale to rozumieli i uznali, że najlepiej będzie nie zawracać w tym czasie Lauren głowy. Kobieta zaszyła się w swoim małym, studenckim mieszkaniu ze stosem książek i notatek i zabrała się do pracy.
Lauren znała swoje malutkie M jak własną kieszeń, w końcu od siedmiu lat było jej domem. Lokal mieścił się w dwupiętrowym bungalowie służącym za akademik. W ostatnim czasie coś zaczęło ją jednak niepokoić. Kobieta miała wrażenie, że ktoś myszkuje w pomieszczeniu pod jej nieobecność. Zwróciła uwagę na poprzestawiane rzeczy oraz dziwną energię utrzymującą się w powietrzu. To wszystko wywoływało w niej niepokój.
27-latka poskarżyła się swojej siostrze, ale ta uznała, że nie ma się czym przejmować. Pocieszała, że to nic takiego, że zapewne Lauren coś się przywidziało. W końcu nie miała żadnych dowodów na swoje przeczucia. Nigdzie nie było widać śladów włamania. Ale to młodej prawniczki nie uspokajało. 25 czerwca 2011 r. napisała w tej sprawie email do Davida. Ten odpowiedział, że to zapewne jacyś niegroźni chuligani szwendają się po kampusie. Pocieszał, że takie zbuntowanie dzieciaci raczej nie mają złych zamiarów, tylko rozrabiają. Może zainteresuje cię także ten artykuł: Bianka Rota - tajemnicze zniknięcie na wakacjach marzeń.
Piłka do metalu
Niepokojące milczenie
Ashley Morehouse była bliską przyjaciółką Lauren. Utrzymywała z nią nieustanny kontakt, dlatego kiedy kobieta przez cztery dni z rzędu nie odbierała telefonu, Ashley zaczęła się niepokoić. Poinformowała o sytuacji siostrę Lauren, Kaitlin. 30 czerwca Morehouse wraz z kilkorgiem innych znajomych pojawiła się na kampusie Uniwersytetu Mercer, aby osobiście sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
Wszystko wyglądało zupełnie normalnie. Samochód młodej prawniczki stał na podjeździe. W mieszkaniu panował porządek. Na stole leżały książki i notatki, jakby czekały, aż właścicielka wróci i zacznie je przeglądać. Obok znajdowała się torebka oraz klucze, a samochód stał na zewnątrz. Brakowało tylko właścicielki, co wydawało się niepokojące. Ashley zdecydowała się zaalarmować policję.
Zakrwawiona łazienka
Funkcjonariusze dokładnie sprawdzili nieruchomość. Nie znaleźli śladów włamania czy walki, wydawało się również, że mieszkanie nie zostało okradzione. Niepokojące szczegóły wyszły na jaw dopiero w trakcie badania luminolem. Spryskana fluorescencyjną substancją łazienka dosłownie zaświeciła się na niebiesko.
Oznaczało to, że w pomieszczeniu znajdowała się krew, którą ktoś zmył, aby zatrzeć ślady. Luminol jednak jest w stanie wykryć nawet najmniejsze cząsteczki krwi. Czerwona substancja była dosłownie wszędzie. W tym momencie policjanci zrozumieli, że nie mają do czynienia z zaginięciem, ale z morderstwem i należy zacząć szukać ciała.
Zwłoki w śmietniku
Śledczy zaczęli od sprawdzenia altanki śmietnikowej. Ich podejrzenia wzbudził wydobywający się z niej zapach- woń rozkładającego się ciała. Jest ona tak charakterystyczna, że trudno ją pomylić z czymkolwiek innym. Po niedługim czasie okazało się, że nos śledczych nie mylił. W jednym z pojemników odnaleziono kobiecy tułów owinięty w plastikową torbę. - Nigdy nie widziałem czegoś podobnego- powiedział jeden z mundurowych.- Kto mógł coś takiego zrobić? Chyba tylko potwór. To było naprawdę przerażające.
Sekcja zwłok wykazała, że szczątki należały do Lauren Giddings. Pozostałych części nigdy nie odnaleziono. Lekarze patomorfolodzy stwierdzili, że kobieta nie została wykorzystana seksualnie, ale nie byli w stanie podać przyczyny śmierci. Podejrzewali, że ofiara została zamordowana i rozczłonkowana 26 czerwca.
Chyba muszę usiąść
Istniało spore prawdopodobieństwo, że morderca pochodził z kręgu najbliższego ofierze, a zatem mógł mieszkać w tym samym budynku, co ona. Na razie więc mundurowi nie podali do wiadomości publicznej informacji o znalezieniu ciała. Rozpoczęli za to przesłuchania najbliższych sąsiadów kobiety, pełni nadziei, że ktoś widział lub słyszał coś podejrzanego.
W bungalowie akademika mieściło się szesnaście mieszkań. Lokatorem jednego z nich był 25-letni Stephen McDaniel. Mężczyzna wyjątkowo chętnie udzielał wywiadów na temat zaginionej studentki. Kiedy śledczy przeszukiwali śmietnik, akurat był w trakcie rozmowy z jedną z lokalnych stacji telewizyjnych. Na wieść o zwłokach zbladł i spoważniał. - Znaleziono jej ciało?- wymamrotał- Chyba muszę usiąść.
Dziwny sąsiad
To nietypowe zachowanie zwróciło uwagę śledczych. Poprosili oni McDaniela o możliwość przeszukania jego lokum. Mężczyzna zgodził się, ale pod warunkiem, że pozwolą mu nadzorować wszelkie czynności. Na miejscu śledczy znaleźli klucz uniwersalny, za pomocą którego dało się otworzyć wszystkie drzwi akademika oraz dwie prezerwatywy. Stephen wytłumaczył, że jest prawiczkiem, a przedmioty te ukradł sąsiadom. Policjanci postawili mu zarzut włamania i przewieźli do aresztu celem przeprowadzenia przesłuchania.
Pod nieobecność właściciela detektywi mieli dużo więcej swobody. Uważnie przeglądając jego rzeczy, natknęli się na opakowanie po piłce do metalu, kilka pendrive'ów, na których znajdowała się pornografia z udziałem dzieci oraz majtki należące do Lauren Giddings. W pralni na terenie akademika policja znalazła piłę pasującą do opakowania znalezionego w mieszkaniu McDaniela wraz z poplamionym krwią zamordowanej prawniczki prześcieradłem.
Stalker
Samotnik
Na pierwszy rzut oka McDaniel wyglądał na niepozornego, nieco zagubionego słabeusza, niezdolnego do skrzywdzenia choćby muchy. Wśród studentów uchodził za dziwaka, osobę o nieprzyjaznym charakterze i obcesowym sposobie bycia. Nikt go nie lubił, nikt nie chciał utrzymywać z nim kontaktów. To była jednak tylko jedna strona medalu.
Mężczyzna posiadał bowiem drugie oblicze. Regularnie zamieszczał w Internecie posty, w których opisywał swoją nienawiści do kobiet i pragnienie zadawania im cierpienia. Na pierwszym roku studiów McDaniel poznał Lauren i od razu wszedł z nią w konflikt. Pewna siebie, wygadana kobieta nie dawała się sprowokować agresywnemu koledze. Tych dwoje regularnie sprzeczało się podczas zajęć. Giddings wielokrotnie skarżyła się na utarczki Davidowi.
Życzliwa obojętność
Co ciekawe, Stephen zdawał się nie rozumieć, jak destrukcyjny wpływ ma na otoczenie. Mimo regularnych kłótni z Lauren, próbował ją poderwać. Kilka razy zaprosił ją na randkę, ale ta odmówiła. Jako że para mieszkała bardzo blisko siebie, kobieta usiłowała zachować zimną krew. Była wobec sąsiada życzliwie obojętna. Starała się nie wchodzić mu w drogę.
Ogólnie rzecz biorąc, McDaniel nie miał szczęścia w miłości. Korzystał co prawda z serwisu kojarzącego pary eHarmony, ale nie zaliczył zbyt wielu randek. W trakcie składania zeznań zadeklarował, że jest prawiczkiem i zachowuje dziewictwo do dnia ślubu. Ale skoro tak, to dlaczego w jego mieszkaniu znaleziono prezerwatywy?
Wkrótce pojawiło się dużo więcej pytań. W trakcie przeszukania policjanci znaleźli w laptopie mężczyzny zapiski świadczące o tym, że śledził Lauren i regularnie notował miejsca jej pobytu. Na domiar złego bez skrępowania podglądał ją przez okno za pomocą kamery przymocowanej taśmą klejącą do długiego patyka. Historia wyszukiwania McDaniela ujawniła, że regularnie odwiedzał profile kobiety w mediach społecznościowych. Czasem oglądał jej zdjęcia, a potem przełączał się na filmy prezentujące brutalną pornografię. Sprawdź także ten artykuł: Nicholas Metson - potwór w ciele męża.
Pedofil i mordercca
W areszcie McDaniels zachowywał się jak robot. W trakcie pierwszych przesłuchań odpowiadał przeważnie trzema słowami: nie oraz nie wiem. Jego twarz i całe ciało nie wykazywały żadnych emocji. Przez wiele godzin podejrzany siedział w jednej pozycji, zaprzeczając monotonnym głosem, jakoby miał cokolwiek wspólnego ze śmiercią Lauren.
Policjanci jednak nie dali mu wiary i w miarę odkrywania coraz to nowych dowodów wzmacniali w sobie przekonanie, że to właśnie on prześladował, a następnie pozbawił życia 27-latkę, na punkcie której miał niezdrową obsesję. 2 sierpnia 2011 roku Stephen McDaniel został oskarżony o morderstwo studentki. Później prokurator dołączył do tego siedem zarzutów wykorzystywania seksualnego dzieci.
Wrobiony w morderstwo
Szczęśliwy traf
Oskarżony początkowo nie przyznał się do winy, ale kiedy prokuratorzy zgodzili się wycofać zarzuty dotyczące wykorzystywania seksualnego dzieci, zmienił zdanie. W kwietniu 2014 r., na tydzień przed rozpoczęciem procesu, mężczyzna przyznał się do zabicia i poćwiartowania Lauren Giddings. Zgodził się również opowiedzieć, w jaki sposób dokonał morderstwa.
Wszedł do jej mieszkania wczesnym rankiem 26 czerwca 2011 r., używając uniwersalnego klucza. Przez chwilę obserwował śpiącą w łóżku kobietę. Kiedy chciał podejść bliżej, Lauren nagle się obudziła. Na widok intruza krzyknęła krótkie: Wynoś się! Na niewiele się to jednak zdało. Napastnik wskoczył okrakiem na ofiarę i chwycił ją za gardło. Walka trwała zaledwie kilka minut. Po wszystkim Stephen zaciągnął ciało do łazienki, a sam wrócił do siebie.
W nocy wrócił do mieszkania Lauren wyposażony w piłkę do metalu. Poćwiartował jej ciało, a kawałki umieścił w różnych koszach na śmieci. Wiedział, że następnego dnia na terenie kampusu pojawi się śmieciarka, która- opróżniając kubły- zatrze ślady zbrodni. I tak się też stało. Z jednym wyjątkiem, dzięki któremu podły plan mężczyzny nie miał szansy się ziścić.
Niewinna ofiara spisku
Mężczyzna został skazany na dożywocie, ale nigdy nie pogodził się z wyrokiem. Wielokrotnie składał apelacje, za każdym razem podnosząc inny zarzut. Raz twierdził, że broniący go adwokat był niekompetentny i nieskuteczny. Innym razem przekonywał, że padł ofiarą policyjnego spisku mającego na celu wrobienie go w morderstwo. Wszystkie jego działania zakończyły się fiaskiem.
I choć McDaniels będzie się mógł ubiegać o zwolnienie warunkowe w 2041 r., eksperci wątpią, by kiedykolwiek to nastąpiło. Zabójca Lauren Giddings najprawdopodobniej zostanie za kratkami do końca swoich dni. Kaitlyn nazwała swoją córkę Lauren, aby upamiętnić ukochaną siostrę. Rodzina zmarłej wciąż świętuje jej urodziny, organizuje również rozmaite eventy, aby jej nazwisko nigdy nie zostało zapomniane.
Źródła:
- Truly Criminal, The Nightmare Next Door: The Case Of Lauren Giddings, https://www.youtube.com/watch?v=DIFtCVs35A8
- https://www.chillingcrimes.com/blogs/news/lauren-giddings
- https://allthatsinteresting.com/stephen-mcdaniel
- https://allthatsinteresting.com/lauren-giddings
- https://wgxa.tv/news/local/the-girl-next-door-lauren-giddings-family-remembers-her-10-years-after-brutal-murder