Terror w chmurach

Yodo

Był 31 marca 1970 r. Na międzynarodowym lotnisku w Tokio panował spory ruch. Przy jednej z bramek tłoczyli się pasażerowie lotu 351 linii Japan Airlines. Boeing 727-89 o uroczym imieniu Yodo (w Japonii istnieje zwyczaj nadawania imion nie tylko łodziom, ale również samolotom) czekał na pasie startowym. Za mniej więcej dwie godziny miał wylądować w Fukuoce na wyspie Kiusiu.

Wśród wchodzących na pokład podróżnych znajdowało się dziewięciu młodych mężczyzn w wieku od 16 do 27 lat. Mimo, że doskonale się znali, to zajmując miejsca, udawali, że w ogóle się nie widzą. Nie chcieli wzbudzać podejrzeń. W myślach powtarzali poszczególne etapy planu, który za kilkadziesiąt minut zamierzali wcielić w życie

W ich bagażu podręcznym, który cały czas trzymali blisko siebie, nie znajdowały się przedmioty codziennego użytku, a samurajskie miecze, noże oraz kilka domowej roboty ładunków wybuchowych. W latach 70. XX wieku na lotniskach nie istniały wyrafinowane systemy zabezpieczeń, zdolne wychwycić niebezpieczną kontrabandę nawet bez otwierania walizek. Mężczyźni więc nie niepokojeni przez nikogo usiedli na swoich miejscach i czekali na rozpoczęcie kołowania.

Porywamy ten samolot

Yodo bez problemów oderwał się od ziemi. Po kilku minutach osiągnął pułap przelotowy. Pasażerowie mogli rozpiąć pasy bezpieczeństwa i nieco się rozluźnić. Takamaro Tamiya spojrzał na zegarek. Minęło 20 minut odkąd opuścili Tokio. Nadszedł więc czas do działania. Młody mężczyzna wstał ze swojego fotela, wyciągnął z trzymanej pod ręką torby katanę i krzyknął: „Porywamy ten samolot”.

Takamaro dał znać kolegom, aby również podnieśli się z miejsc i dobyli broni. Pasażerowie zamarli z przerażenia. Porywacze oświadczyli, że od tej pory przejmują dowodzenie nad maszyną, a wszystkie 129 osób, które znajdują się na pokładzie (122 podróżnych i siedmiu członków załogi) są ich zakładnikami. Potem zajęli się przywiązywaniem oniemiałych ofiar do ich foteli.

Bandyci poszli następnie do kokpitu i rozkazali pilotowi, aby zamiast w Fukuoce wylądował w kubańskiej Hawanie. Takamaro i jego koledzy chcieli się tam dostać, aby wziąć udział w specjalnym szkoleniu paramilitarnym prowadzonym przez komunistyczne oddziały wojskowe. Wszyscy od lat byli zapalonymi komunistami. Należeli do Japońskiej Czerwonej Armii, lewicowej grupy terrorystycznej mającej na celu obalenie japońskiego rządu oraz monarchii.

Cel-Pjongjang

Pilot Shinji Ishida spokojnie wytłumaczyli młodym ludziom, że jego maszyna nie zdoła dolecieć aż na Kubę, ponieważ jej zbiorniki nie pomieszczą odpowiedniej ilości paliwa. Dowiedziawszy się o tym, porywacze musieli zmienić plan. Po krótkiej naradzie zażądali, aby boeing został przekierowany do stolicy Korei Północnej- Pjongjangu.

Tego rodzaju pomysł był jeszcze bardziej absurdalny niż lot do Hawany. Niebo nad Koreą Północną było zamknięte dla japońskiego ruchu lotniczego. Spontaniczny lot nad jej terytorium mógł się skończyć tragedią. Japońscy piloci nie dysponowali żadną mapą, dzięki której byliby w stanie dolecieć do Pjongjangu, a przedstawiciele Japan Airlines nie mieli możliwości skontaktowania się z Koreańczykami celem poinformowania o zaistniałej sytuacji i poproszenia o pomoc. Sprawdź także ten artykuł: Lot Air New Zealand 901 – w jaki sposób samolot mógł rozbić się o wulkan?

Początek negocjacji

Porywacze obstawali jednak przy swoim. Boeing miał zaliczyć krótki postój w Fukuoce celem uzupełnienia paliwa, a potem ruszyć w dalszą podróż. Na miejscu pojawiła się jednak policja, która rozpoczęła negocjacje z zamachowcami. W wyniku rozmów udało się uwolnić 23 zakładników. Były wśród nich głównie małe dzieci wraz z matkami oraz osoby wymagające leczenia.

Wystraszeni piloci otrzymali mapę Półwyspu Koreańskiego z namalowaną długopisem niebieską kropką oznaczającą Pjongjang. Do mapy dołączona była notatka dla pilotów zawierająca konkretne częstotliwości radiowe . Po krótkiej chwili z głośników rozległ się głos kontrolera lotów ze stolicy Korei Północnej. Mężczyzna obiecał, że sprowadzi samolot bezpiecznie na lotnisko.

Nieudane oszustwo

Witajcie w Korei Północnej

Minęło kilka pełnych napięcia godzin, aż w końcu pasażerom feralnego lotu ukazał się pas startowy w Pjongjangu. Kiedy eskortowana przez północnokoreańskie wojskowe odrzutowce cywilna maszyna dotknęła kołami ziemi, z gardeł porywaczy wyrwały się radosne okrzyki. Za oknem zobaczyli flagi Korei Północnej powiewające na masztach, a także grupę małych dziewczynek, które śpiewały hymn swojego ukochanego państwa, trzymając w rękach bukiety kwiatów.

Mogłoby się wydawać, że koszmar pasażerów i załogi wreszcie dobiegł końca. Nic bardziej mylnego. Szybko bowiem wyszło na jaw, że boeing wcale nie doleciał do Korei Północnej, ale do lotniska Gimpo w Korei Południowej, które naprędce spreparowano tak, by przypominało to w Pjongjangu. Ktoś zauważył cywilny samolot amerykańskiej linii Northwest Airlines stojący niedaleko hangaru. Ktoś inny wypatrzył dwóch amerykańskich czarnoskórych żołnierzy kręcących się po pasie startowym.

Ukochany przywódca

Gwoździem do trumny było jednak żądanie porywaczy, aby natychmiast dostarczono im portret rządzącego wtedy Koreą Północną Kim Ir Sena. Gdyby boeing faktycznie wylądował w Pjongjangu spełnienie tej prośby zajęłoby raptem parę minut. Tymczasem mimo upływu czasu portretu ukochanego przywódcy Partii Pracy Korei nie udało się zorganizować. Oszustwo stało się tym samym aż nadto oczywiste.

Cała ta maskarada mocno zdenerwowała porywaczy. Po raz kolejny musieli zmodyfikować swój plan. Tymczasem atmosfera w samolocie coraz bardziej się zagęszczała. Na pokładzie panował nieznośny upał. W trakcie postoju nie działała klimatyzacja. Z wypełnionej niemal po brzegi toalety wydobywał się koszmarny odór. Spoceni i głodni pasażerowie powoli tracili zimną krew. “Zabijcie mnie!”- krzyknął nagle jakiś starszy mężczyzna, wstając z fotela i unosząc ręce w górę. Szybko jednak usiadł, zmrożony lodowatym spojrzeniem porywacza z kataną.

Zażegnać kryzys

Negocjatorzy dwoili się i troili, żeby zażegnać przeciągający się kryzys. W trakcie rozmów terroryści kilka razy ostrzegali, że wysadzą boeinga w powietrze. Pomoc przyszła z najmniej oczekiwanej strony. Wiceminister transportu Japonii, Shinjiro Yamamura, zaoferował, że poleci z porywaczami do Pjongjangu, jeśli ci wypuszczą wszystkich pasażerów. I faktycznie tak się stało.

Wymiana cywili na znanego polityka przebiegała w napiętej, ale pełnej zrozumienia atmosferze. Kiedy Yamamura pojawił się na pasie, jeden z porywaczy uprzejmie przejął jego bagaż i zaniósł na pokład samolotu. Niektórzy zakładnicy ze współczuciem żegnali swoich oprawców. Byli wśród nich dwaj Amerykanie- dyrektor firmy Pepsi-Cola Herbert Brill oraz pastor Daniel MacDonald. Obaj z uśmiechem uścisnęli dłonie porywaczom tuż przed opuszczeniem swojego więzienia.

Wielka radość

3 kwietnia Yodo wystartował z lotniska Kimpo, przeleciał nad strefą zdemilitaryzowaną ciągnącą się wzdłuż granicy Korei Północnej i wylądował na lotnisku Mirim na obrzeżach Pjongjangu. Porywacze nie posiadali się z radości. Wybiegli z boeinga, podskakując i śmiejąc się. Kiedy dotknęli stopami pasa startowego, zaczęli przyjmować dziwaczne pozycje karate, żeby jeszcze bardziej podkreślić swoją radość.

Yamamura, mimo że był zakładnikiem, został we wrogim państwie przyjęty z należytym szacunkiem. Porywacze z kolei oddali się do dyspozycji władzom koreańskim. Ta wspaniałomyślnie zaproponowała całej dziewiątce azyl. Dwa dni później japoński wiceminister transportu odzyskał wolność. Wrócił do kraju na pokładzie pechowego boeinga wraz z resztą załogi. Porywacze zostali w państwie rządzonym przez Kim Ir Sena.

Piękne kłamstwa, gorzka prawda

Bohaterowie

8 z 9 zamachowców, którzy 31 marca 1970 uprowadzili japoński samolot, było studentami i miało radykalnie lewicowe przekonania. Część uczyła się na Uniwersytecie Doshisha, reszta uczęszczała na Uniwersytet Kioto. Dziewiąty terrorysta imieniem Moriaki Wakabayashi nie powiadał ugruntowanych przekonań politycznych. Był muzykiem, grał na gitarze basowej w popularnym uniwersyteckim zespole rockowym Les Rallizes Denudes.

Po przybyciu do Korei Północnej młodzi Japończycy byli traktowani jak bohaterowie. Wkrótce jednak okazało się, że gości zamienili się w więźniów. Kiedy oznajmili, że chcą polecieć na Kubę, aby wziąć udział w szkoleniu paramilitarnym, spotkali się z kategoryczną odmową. Spełnienie tego żądania postawiłoby reżim Kim Ir Sena w złym świetle. Korea pod jego żelazną ręką miała uchodzić przecież za “raj dla robotników”. Porywacze musieli więc zostać na miejscu.

Z tylnego siedzenia

Jak na ironię pomysłodawca stojący za uprowadzeniem boeinga Japan Airlines- Takaya Shiomi- w ogóle nie brał w nim udziału i nadal przebywał w kraju. Takaya był zagorzałym komunistą i założycielem Frakcji Czerwonej Armii (Sekigunha), podgrupy bojowej Japońskiej Ligi Komunistycznej. Mężczyzna rozpoczął przygotowania do porwania samolotu na początku 1970 r. Kiedy wszystko było zapięte na ostatni guzik, Shiomi został przypadkowo aresztowany, ponieważ ktoś omyłkowo wziął go za złodzieja. Prace nad porwaniem trwały jednak nadal, kontynuowane przez współpracowników mężczyzny.

Po powrocie boeinga linii Japan Airlines do kraju Takaya Shiomi został wytropiony, aresztowany, a potem skazany na 20 lat więzienia. Wyszedł na wolność w 1989 roku, zarabiał na życie jako parkingowy. W późniejszym czasie dołączył do ruchu antyamerykańskiego działającego na Okinawie i napisał kilka książek o Frakcji Czerwonej Armii. Zmarł w 2017 r. z powodu niewydolności serca. Sprawdź także ten artykuł: 10 największych katastrof lotniczych w historii – daty, przyczyny, ofiary.

Złota klatka

Jego koledzy trafili do specjalnie dla nich wybudowanego luksusowego osiedla zwanego Japońską Wioską. Mieli tam do dyspozycji wszelkie możliwe luksusy, o których zwykli obywatele Korei mogli jedynie pomarzyć- szoferów, kucharki, sprzątaczki, pracującego całą dobę konserwatora oraz opiekunki do dzieci. I tylko na jedno nie mogli sobie pozwolić- opuszczanie kompleksu bez specjalnego pozwolenia koreańskich władz.

Reżim Kim ir Sena dobrze o nich dbał. Aby nie oszaleli z nudów i samotności, w 1992 r. sprowadził do wioski kilka japońskich kobiet, aby studenci mogli wziąć ślub i założyć rodziny. Warto podkreślić, że Japonki- gorące zwolenniczki komunistycznej ideologii- wyjechały do Korei Północnej dobrowolnie, wierząc, że jest to najszczęśliwszy kraj pod słońcem.

W służbie reżimu

Japońscy “goście” północnokoreańskiego reżimu świadczyli na rzecz swoich gospodarzy rozmaite usługi. Byli na przykład zaangażowani w proces tworzenia bojówek, których zadaniem miało być wywołanie komunistycznej rewolucji w Japonii. Dwóch porywaczy wyjechało w tym celu za granicę, ale zostało aresztowanych.

Yasuhiro Shibata, terrorysta, który w dniu porwania miał zaledwie 16 lat, w 1985 roku pojechał do rodzinnej Japonii, aby pomóc w zbieraniu funduszy dla Frakcji Czerwonej Armii. Mężczyzna wykonywał swoje zadanie aż przez trzy lata, zanim został namierzony przez japońskie służby. W 1988 roku został aresztowany, a następnie skazany na 5 lat pozbawienia wolności.

Fałszerz waluty

Inny student Yoshimi Tanaka został zatrzymany podczas próby ucieczki z Tajlandii do Kambodży. Mężczyzna uciekał przed agentami amerykańskiej Secret Service, którzy od dawna prowadzili przeciwko niemu śledztwo w związku z produkcją i przemytem fałszywych dolarów. Tanaka został deportowany do Tajlandii. Sąd uniewinnił go od zarzutu fałszerstwa, a potem przekazał władzom Japońskim. W ojczystym kraju mężczyzna musiał skonfrontować się z zarzutem udziału w porwaniu samolotu JAL 351. Otrzymał za to karę 12 lat pozbawienia wolności. W 2007 r. zmarł na raka wątroby. Miał 58 lat.

Tym samym liczba porywaczy wciąż żyjących w Korei Północnej spadła do pięciu. Przez lata mężczyźni wielokrotnie prosili o pozwolenie na powrót do ojczyzny, jednak za każdym razem spotykali się z odmową. W latach 2001 i 2004 do kraju powróciło za to kilka mieszkających w Japońskiej Wiosce kobiet wraz z dziećmi.

Źródła:

  1. https://www.rokdrop.net/2018/07/11/dmz-flashbacks-the-1970-jal-351-yodogo-hijacking/
  2. https://en.wikipedia.org/wiki/Japan_Air_Lines_Flight_351
  3. https://www.theguardian.com/world/2002/sep/09/japan.jonathanwatts1
  4. Rotten Mango, 9 University Students Hijack A Japanese Plane to North Korea,
  5. https://www.youtube.com/watch?v=5Cqq0-FTs_U
ikona podziel się Przekaż dalej