Przyczyny bitwy, najazdy arabskie

W początkach VIII wieku państwu Franków zagroziły wojska arabskie pod wodzą namiestnika Al-Andalus Abd al-Rahmana, który podobno uważał, że relacje pomiędzy muzułmanami a Frankami mogą być uregulowane tylko przy pomocy miecza. Paradoksalnie poczucie realności zagrożenia ze strony Arabów sprawiło, że sojuszu z Karolem Młotem zaczęli szukać Prowansalczycy i Akwitańczycy, choć jak czas miał to pokazać był to bardzo luźny sojusz.

Abd al-Rahman kierował się na Franków od strony Pirenejów. W Narbonne ulokował swoją bazę wojskową. Zniszczona i złupiona została Gaskonia. W dalszej swojej drodze zniszczył Bordeaux, gdzie zniszczył oddziały księcia Odona. Próbował później zorganizować wojsko złożone po części z uchodźców z najechanych terenów, jednocześnie powiadamiając o wszystkim Karola Młota i prosząc go o pomoc. Nawiasem mówiąc Karol i Odon niezbyt przepadali za sobą. I ta armia Odona została potem rozbita podczas próby odbicia Bordeaux.

W międzyczasie inna część armii arabskiej dotarła aż do Lyonu i Burgundii. W większości złupiona i spalona została Akwitania. Abd al-Rahman stopniowo zbliżał się do Poitiers, gdzie znajdowała się siedziba biskupstwa. Zniszczony został kościół św. Hilarego. Najeźdźcy skierowali się na Tours, gdzie mieścił się kościół św. Marcina. Po drodze oddział arabski po raz pierwszy starł się z nadchodzącymi z odsieczą wojskami frankijskimi i poniósł porażkę. Al-Rahman zdecydował się nie kontynuować marsza na Tours, wycofując się na przedpola Poitiers.

Przed bitwą: wojska obu stron, data ich przybycia na pole bitwy, strategia

18 października Abd al-Rahman zgodnie z arabskim zwyczajem wojennym tuz przed atakiem założył tam obóz warowny otoczony palisadą, zaś dookoła niej za wyjątkiem fragmentu od strony lasu wykopano rów z zamaskowanymi gałęziami wbitymi na sztorc palami. Podobnie postąpił zresztą i Karol Młot, który ściągnął na bitwę liczne posiłki ze wszystkich okręgów swojego państwa oraz sąsiednich i przybywszy na miejsce również 18 października w osadzie rolniczej Vieux-Poitiers założył swój obóz. Ciekawostka: kronikarze określając te wielonarodowe siły po raz pierwszy użyli wobec nich sformułowania Europenses.

Siły frankijskie liczyły około 20 000 żołnierzy, podczas gdy Arabów było ponad dwa razy więcej: około 50 000. Jeszcze przed starciem Frankowie zostali wzmocnieni posiłkami w ilości 5 000 żołnierzy (2 000 kawalerii i 3 000 piechoty). W momencie przygotowania do bitwy obie armie zajęły niemalże całą dostępną wolną przestrzeń.

Bitwa pod Poitiers (Tours) krok po kroku, czyli przebieg, data, przyczyny i skutki konfliktu, strony
Karol Młot w bitwie pod Tours, fragment obrazu Charlesa de Steuben - fot. domena publiczna

Świadomy tego, że Arabowie w trakcie bitwy wykorzystują przede wszystkim jazdę (niezwykle użyteczną na terenach równinnych) Karol Młot przewidział dla swoich żołnierzy specjalną taktykę, stosowaną zresztą przez ludy germańskie. Otóż jego żołnierze mieli ustawić się ciasno obok siebie, tarcza przy tarczy tak, aby stworzyć coś w rodzaju muru. Linia ta była głęboka na 10 szeregów, zaś tworzyła ją ciężkozbrojna piechota frankijska, uzbrojona we włócznie o długości 1,80 m oraz miecze i topory. Oczekiwanie na bitwę miało trwać około 7 dni, w trakcie których obie strony oceniały wzajemnie swoje siły. Kwestią sporną jest dokładna lokalizacja pola bitwy, jednakże w przybliżeniu był to teren pomiędzy rzekami Vienne i Clain, około 20 km na północ od Poitiers. Okolicę stanowiła puszcza z wykarczowaną w jednym miejscu polaną. Jeśli szukasz więcej ciekawostek, sprawdź także ten artykuł z 10 bitwami, w których zwyciężyła strona słabsza.

Data bitwy, jej przebieg, straty obu stron, wynik bitwy

Do starcia ostatecznie doszło z samego rana 25 października. Ciężką kawalerią zaatakowali Arabowie, wdzierając się w głąb formacji obronnej wojsk Karola. Tuż za nią poszły oddziały ciężkozbrojnej piechoty. Armia Karola Młota przeszła jednak do kontrataku, zaciekle nacierając na uwięzłą w skoszonych szykach piechoty frankijskiej jazdę arabską. Później doszło już do bezpośredniego starcia piechot obu stron. Muzułmanie na chwilę się wycofali, tylko po to, aby ostrzał przeciwnika mogli rozpocząć łucznicy. Po tym nastąpił ponowny atak piechoty. Schemat ten powtarzał się przez kolejne godziny. Al-Rahman spróbował wykorzystać lekka piechotę berberyjską, aby ta zaszła wroga od flank, przez las. Tam jednak napotkali oddziały piechoty z Saksonii, które ich niemalże zmasakrowały. Kolejne ataki Arabów na polu nie przynosiły rezultatu. Armia Karola Młota wytrzymywała uderzenia, powoli prąc do przodu. Abd al-Rahman zareagował. Rzucił na pole bitwy po raz kolejny jazdę-na flanki oraz środkiem elitarną piechotę. Cały manewr pod gradem strzał, którego nie przerwano nawet w momencie zwarcia. To skruszyło szeregi Franków, realne stawało się przegranie bitwy.

W międzyczasie jednak Karol Młot otrzymał informację o możliwym do pokonania przez konie przesmyku, którym można było dotrzeć do obozu Arabów. Posłał tamtędy kawalerię akwitańską pod wodzą księcia Odona. Wyszli dokładnie na tę część palisady, która nie była chroniona rowem. Obalono palisadę. Zaczęła się walka z broniącą obozu piechotą Abd al-Rahman dowiedziawszy się o tym wysłał do obozu tylną straż-jazdę, jednakże walcząca wciąż piechota wpadła w popłoch sądząc, że obóz pada i ruszyła w jego kierunku, opuszczając pole bitwy. W obozie Arabów spotkały się wszystkie pozostające wciąż przy życiu siły obu stron. Rozgorzała zaciekła walka, w której czynny udział brali obaj przywódcy. W trakcie walki al-Rahman został trafiony włócznią, a następnie wszyscy, którzy pospieszyli mu z pomocą zostali przykryci ich gradem. Namiestnik zginął od trafienia kilkoma z nich. Bitwa nie straciła jednak na impecie i trwała do późnych godzin nocnych, dopiero noc rozdzieliła walczące strony. Straty wyniosły: 10000 Arabów oraz 5000 Franków.

Bitwa została przerwana do następnego dnia, kiedy to armia Karola Młota chciała pójść za ciosem. Na polu bitwy nie znaleźli już jednak nikogo. Podążyli zatem w kierunku obozu arabskiej armii, podejrzewając zasadzkę, gdyż namioty stały tak, jak poprzedniego dnia. Jakież jednak było ich zdziwienie, kiedy również w obozie nie znaleźli dosłownie nikogo. Jak się okazało muzułmanie pod osłoną nocy uciekli, zostawiając za sobą nawet łupy wojenne. Wydaje się, że taktycznie była to dobra decyzja, ponieważ wojacy Karola Młota skupili się wtedy bardziej na ich podziale, tracąc zainteresowanie potencjalnym pościgiem za  uciekającym wrogiem. Niemniej jednak historia najazdów arabskich na Półwysep Iberyjski na pewien czas się wtedy zakończyła.

Autor: Herbert Gnaś

Bibliografia:

  1. R. F. Barkowski, Poitiers 732, Bellona,
  2. G. Faber, Merowingowie i Karolingowie, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994.
  3. R. Michałowski, Historia powszechna. Średniowiecze, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009.
ikona podziel się Przekaż dalej