Leon Czołgosz - zabójca amerykańskiego prezydenta
Leon Czołgosz, Amerykanin polskiego pochodzenia, jako prosty robotnik doświadczył w życiu niedostatku i upokorzeń. We wczesnej młodości zetknął się z tekstami “papieżycy” amerykańskiego anarchizmu Emmy Goldman, która głosiła, że zabójstwa polityczne mające na celu polepszenie losu zwykłego człowieka, są moralnie uzasadnione. Przesiąkł tymi ideami tak mocno, że aż sam postanowił działać.
Z Polski do USA
Za chlebem
Paweł Czołgosz, ojciec Leona, pochodził z ubogiej rodziny wiejskich parobków mieszkających pod Żninem (ówczesny Zabór Pruski). Nie posiadał ani wykształcenia, ani majątku. W 1867 r. 25-letni wtedy mężczyzna pojął za żonę Mariannę Nowak. Para stanęła na ślubnym kobiercu w kościele parafialnym w Strzelcach.
Młodzi zamieszkali w niewielkim gospodarstwie. Uprawiali malutki spłachetek ziemi i klepali biedę. Brak wykształcenia oznaczał brak lepszych perspektyw na przyszłość. Kiedy na świecie pojawiło się pierwsze dziecko Czołoszów, ich życie stało się jeszcze cięższe.
Pięć lat po ślubie Paweł i Marianna zdecydowali się na emigrację do Stanów Zjednoczonych. Pieniądze na podróż wyłożyli rodzice i teściowie. 1 stycznia 1872 roku małżeństwo z dzieckiem wylądowało w Nowym Jorku. W kolejnych latach rodzina przenosiła się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu lepszych zarobków. Mieszkała m.in. w Michigan, Pensylwanii i Ohio. Dopiero w 1894 r. Czołgoszowie uzyskali upragnione obywatelstwo.
Czwarte dziecko
Leon przyszedł na świat w Alpenie (Michigan) rok po tym, kiedy jego rodzice opuścili ojczyznę. W sumie miał siedmioro rodzeństwa. Chętnie uczył się języka angielskiego, do czego zachęcała go matka. W przeciwieństwie do małżonki Paweł nie asymilował się w nowym środowisku zbyt dobrze. Mówił głównie po polsku, otaczał się przede wszystkim Polonią.
Marianna była kochającą opiekunką i strażniczką domowego ogniska. Skrupulatnie pilnowała domowego budżetu, jednak na dzieciach nigdy nie oszczędzała. Jej życie zakończyło się niespodziewaną śmiercią w trakcie ósmego porodu. W późniejszym czasie Paweł ponownie wyszedł za mąż za kobietę imieniem Wiktoria.
Mężczyzna był przedsiębiorczy i nie bał się ciężkiej pracy. Podejściem do życia zyskał sobie powszechny szacunek. Dzięki uporowi i determinacji systematycznie podnosił stopę życiową rodziny. Nieustannie szukał lepszych okazji do poprawy statusu materialnego. Z Alpeny przeprowadził się do Detroit i nie zamierzał na tym poprzestać.
Trudny los robotnika
Praca ważniejsza niż wykształcenie
Leon wyrósł na dziecko ciche, nieśmiałe i introwertyczne. Jego najbliższym przyjacielem był brat Wacław. Chłopiec ukończył zaledwie 5 klas szkoły podstawowej, gdyż już jako dziesięciolatek zdobył pierwszą pracę. W 1889 roku Czołgoszowie przenieśli się w okolice miasta Pittsburgh (Pensylwania). Leon zatrudnił się jako robotnik fabryce butelek. Otrzymywał typową w tamtym okresie dniówkę wynoszącą 75 centów.
Dwa lata później rodzina przeprowadziła się do Cleveland, gdzie można było liczyć na większe zarobki. Leon wraz z dwoma braćmi zostali przyjęci do stalowni American Steel and Wire Company. Mogli tam liczyć na zawrotne wynagrodzenie w wysokości 4 dolarów dziennie. Ale do czasu. Z uwagi na problemy gospodarcze, które dotknęły cały kraj, właściciele przedsiębiorstwa zdecydowali się na zmniejszenie pensji. Niezadowoleni robotnicy podjęli strajk. W 1893 roku wszyscy stracili pracę.
Narodziny anarchisty
Praca w charakterze prostego robotnika sprawiła, że w młodym mężczyźnie zaczęły kiełkować określone przekonania społeczno- polityczne. W trakcie strajków Leon był świadkiem pobicia jednego z protestujących przez właściciela fabryki. Zrozumiał wtedy, że świat dzieli się na wyzyskujących i wyzyskiwanych. Ci, którzy stoją wyżej, zarabiają krocie na klasie robotniczej, nie dając prawie nic w zamian.
Leon przestał sympatyzować z Partią Republikańską i stał się socjal-anarchistą. Jego antykapitalistyczna postawa wzmocniła się w 1895 roku, kiedy to Paweł Czołgosz wszedł w posiadanie niewielkiego sklepu spożywczego w Cleveland. Przybytek stał się schronieniem dla wszelkiego rodzaju antysystemowych radykałów, który prowadzili między sobą zażarte dyskusje na temat niedoli amerykańskich robotników. Podobne polemiki odbywały się w kole oświatowym dla Polaków pod przywództwem tapicera Antona Zwolinskiego, do którego młody Czołgosz również należał.
Jednak największy wpływ na polityczno- społeczną postawę Leona miała Emma Goldman. Ta pochodząca z Litwy aktywistka i pisarka stała się filarem amerykańskiego ruchu anarchistycznego. Głosiła wyjątkowo radykalne przekonania. Uważała, że zabójstwa polityczne w obronie uciśnionej klasy pracującej są jak najbardziej uzasadnione i nie powinny spotykać się z moralnym potępieniem. Czołgosz opowiadał później, że Goldman wznieciła we mnie ogień.
Od członka partii do prezydenta
Jeden z dziewięciu
Kiedy młody robotnik rozwijał swoją świadomość polityczną, jego przyszły oponent William McKinley konsekwentnie piął się po szczeblach kariery. Mężczyzna urodził się 29 stycznia 1843 roku w Niles. Jego ojciec William McKinley pochodził ze Szkocji, wraz z żoną Nancy doczekał się w sumie dziewiątki pociech.
Mały William spędził dzieciństwo w mieście Poland, gdzie ukończył szkołę podstawową]. W 1860 roku rozpoczął naukę w koledżu, ale szybko musiał ją przerwać ze względu na kłopoty zdrowotne i kiepską sytuację materialną rodziny. Potem było jeszcze gorzej- wybuchła wojna secesyjna. W 1861 r. mężczyzna trafił do wojska. Dzięki poświęceniu i odwadze dosłużył się stopnia majora. Później wrócił do książek. W 1867 ukończył studia prawnicze.
Od prawnika do polityka
McKinley działał na rzecz Partii Republikańskiej. W 1876 roku występował w obronie strajkujących robotników, wobec których władze stosowały przemoc. W 1877 roku został członkiem Izby Reprezentantów. Jako polityk uważał, że narodowa waluta- dolar- powinna opierać się na złocie. Opowiadał się również za utrzymaniem wysokich taryf celnych. Sądził, że to sprzyja wyższym płacom. Był autorem ustawy podnoszącej cła na większość produktów codziennej potrzeby.
W 1896 r. McKinley uzyskał nominację prezydencką. Wygrał wybory i tym samym został dwudziestym piątym prezydentem Stanów Zjednoczonych. 24 lipca 1897 podpisał ustawę wprowadzającą najwyższe w historii kraju opłaty celne. Działał również na rzecz zwiększenia narodowych zapasów złota. W okresie przedwyborczym i tuż po elekcji cieszył się bardzo dużą sympatią wśród obywateli.
Być jak Gaetano Bresci
Leon Czołgosz również miał o kandydacie na prezydenta jak najlepsze zdanie, ale do czasu. W miarę przyswajania teorii anarchistycznych Emmy Goldman zaczynał traktować prezydenta jako źródło ucisku pracujących za nędzne grosze robotników. Jeszcze zanim ukończył 25 lat, mężczyzna postanowił działać.
Wycofał pieniądze, które ulokował w biznesie ojca i wybrał się w długą podróż. Przygodnie spotkanym ludziom przedstawiał się fałszywym nazwiskiem- Fred Nieman, Fred Nobody, czyli Fred Nikt. Prawdziwym wstrząsem było dla niego zabójstwo ówczesnego króla Włoch- Humberta I, dokonane przez Gaetano Bresciego. Bresci stał się dla Polaka bohaterem. Mężczyzna był nim tak zafascynowany, że wycięty z gazety artykuł o zamachu nosił cały czas przy sobie.
Brescia chciał swoim czynem pomścić ofiary strajku mediolańskiego z 1898 r., do których władca kazał strzelać z armat. Zamachowiec, zabijając członka ścisłej światowej elity, zrównywał go niejako ze zwykłym człowiekiem, którym król tak bardzo pogardzał. Czołgosz czuł powinowactwo z włoskim kolegą. W jego mniemaniu McKinley należał do tej samej opresyjnej kasty bogaczy, żywiącej się krwawicą biedaków. Powinien więc zniknąć.
Rewolwer pod chustką
Wykonać zadanie
Latem 1901 r. mężczyzna był zafiksowany na jednym zadaniu- uwolnić zwykłych ludzi od bezwzględnego wyzyskiwacza. 31 sierpnia Leon przyjechał do miasta Buffalo, gdzie miała się odbyć wystawa Pan American Exposition. Młody Polak wiedział, że będzie miał okazję spotkać się tam oko w oko z McKinleyem.
Czołgosz wynajął w hotelu pokój na nazwisko John Doe. Następnie udał się do sklepu z bronią, gdzie zakupił rewolwer Iver-Johnson kaliber 32. W tym czasie “papieżyca anarchizmu” Emma Goldman krytykowała swoich towarzyszy za bezczynność. Leon wziął sobie jej słowa mocno do serca, czym budził niechęć niegdysiejszych towarzyszy politycznych. 1 września 1901 r. znajomi odcięli się od Leona pisząc w podziemnym periodyku, że młody Polak zachowuje się jak agent tajnej policji. Sprawdź także ten artykuł: Zamach na prezydenta Ronalda Reagana – jak do tego doszło?
Uchwyt McKinleya
5 września 1901 r. zgodnie z przewidywaniami McKinley wygłosił przemówienie na wystawie Pan American Exposition. Czołgosz kilkukrotnie próbował do niego podejść, ale nie dał rady. Tłum kłębiący się dookoła głowy państwa był zbyt gęsty. Dzień później prezydent odbył krótką podróż do Wodospadów Niagara. Następnie wrócił do Buffalo, gdzie miał się spotkać z mieszkańcami w tak zwanej Świątyni Muzyki. McKinley był znany z bliskich kontaktów ze swoimi wyborcami. Prezydent
witał się z każdym podchodzącym do niego człowiekiem, ściskając mu dłoń. Gest przeszedł później do historii jako „uchwyt McKinleya”.
Nie inaczej było również podczas kolejnego dnia wystawy. Głowa państwa pojawiła się w Świątyni Muzyki. Wśród wiwatujących na jej cześć był również Leon Czołgosz. Mężczyzna zaczął przepychać się do przodu. Uwagę prezydenckiej ochrony zwrócił fakt, że jego prawa ręka była zasłonięta chustką. Młody anarchista wytłumaczył, że się skaleczył . W rzeczywistości trzymał w dłoni rewolwer.
Kiedy Czołgosz stanął oko w oko z McKinleyem, wyciągnął w jego kierunku lewicę. Nagle rozległ się huk wystrzału, a zaraz potem następny. W pomieszczeniu zapadła głucha cisza. Przez chwilę nikt nie wiedział, co się właściwie stało.
Guzik
Pierwsza kula trafiła w metalowy guzik kamizelki i odbiła się od niego, nie wyrządzając ofierze większej krzywdy. Drugi pocisk trafił jednak do celu. Zszokowany prezydent stał jeszcze przez chwilę bez słowa, a następnie zapytał: “Czy zostałem postrzelony”? Następnie zaapelował do wszystkich o zachowanie spokoju. Poprosił, by zawiadomić o incydencie jego małżonkę. Czołgosz krzyknął jedynie: “Zrobiłem, co musiałem”!
Głowa państwa trafiła do szpitala. Tam zajął się nim lekarz ginekolog, ponieważ jako pierwszy stawił się nad łóżkiem pacjenta. W międzyczasie jeden z kelnerów obsługujących przyjęcie obezwładnił zamachowca uderzeniem w głowę. Przed linczem uratowali go policjanci, którzy zakuli Czołgosza w kajdanki i przewieźli do aresztu.
Osiem dni
Lekarz opatrujący McKinleya nie miał doświadczenia w pracy z ofiarami postrzałów. Niemniej wyjątkowo sprawnie zatamował krwotok wewnętrzny i zaszył jamę brzuszną McKinleya. Niestety popełnił kardynalny błąd, nie założył drenów odprowadzających gromadzące się w organizmie płyny. Prezydent otrzymał morfinę i w wyszedł ze szpitala. Po ośmiu dniach jego stan gwałtownie się jednak pogorszył. Rozwinęło się zakażenie. W świecie, w którym antybiotykoterapia nie była jeszcze na porządku dziennym, nic już nie dało się zrobić. Mężczyzna zmarł.
Zamachowiec trafił przed oblicze sądu już 23 września. Przyznał się do winy, a nawet więcej- wyrażał dumę z popełnionego czynu. Przekonywał, że nie miał innego wyjścia. Chciał uwolnić amerykańską biedotę od wielkiego wyzyskiwacza. Nie odczuwał wyrzutów sumienia. Żałował jedynie, że dostał pozwolenia na rozmowę z ojcem. Nie chciał współpracować z adwokatem. Wydawało się, że nie przywiązuje wagi do tego, co się z nim stanie. Według niektórych zdradzał objawy choroby psychicznej.
Zmiany
Nawet ława przysięgłych kwestionowała poczytalność oskarżonego. Ostatecznie jednak prokurator zdołał przekonać wszystkich, że Czołgosz popełnił morderstwo z zimną krwią. Sędziowie przysięgli naradzali się raptem przez godzinę. Zgodnie uznali młodego Polaka za winnego i skazali na karę śmierci na krześle elektrycznym.
Wyrok wykonano 29 października 1901 r. we wczesnych godzinach porannych. Wbrew mitom, które na przestrzeni lat narosły wokół sprawy, egzekucja za pomocą prądu nie była w tamtych czasach nowością, a stosowaną już od 10 lat praktyką. Co jednak ciekawe, trumnę z ciałem skazańca rozpuszczono w kwasie solnym. Amerykańskie władze chciały tym samym zapobiec gromadzeniu się anarchistów na grobie kolegi- męczennika.
Zabójstwo McKinleya wywarło na Amerykanach spore wrażenie. Najwyższy szczyt kraju- Denali- został ochrzczony nazwiskiem McKinleya i nosił je aż do 2015 r. Rozbudowano również struktury Secret Service, którego zadaniem było chronienie najważniejszej osoby w państwie. Następcą zamordowanego prezydenta został Theodore Roosevelt. Mężczyzna uczynił ze Stanów Zjednoczonych gospodarczo- militarną potęgę.
Autor: Natalia Grochal
Źródła:
- https://historia.dorzeczy.pl/81167/2/zamach-na-mckinleya-leon-czolgosz.html
- https://gniezno.naszemiasto.pl/historia-gniezna-leon-niezawodowiec-zabil-prezydenta-usa/ar/c1-8216495
- https://www.pocisk.com/egzekucja-leona-czolgosza-ktory-zabil-prezydenta-usa
- https://www.polskieradio.pl/39/156/artykul/1499008,mckinley-i-czolgosz-prezydent-i-zamachowiec
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Leon_Czolgosz
- https://pl.wikipedia.org/wiki/William_McKinley
- https://www.youtube.com/watch?v=sMUSm9aVdQI