Zagadkowe USO, czyli niezidentyfikowane obiekty pływające
Lądy na Ziemi zajmują mniej niż 30% jej powierzchni – reszta to wody mórz i oceanów. Morskie głębiny są poza tym znacznie słabiej zbadane niż twarda pokrywa naszej planety. O tym, że wody światowego oceanu kryją niewyjaśnione obiekty, ludzie wiedzieli już od niepamiętnych czasów. W starożytnej Grecji, Egipcie, Indiach, a także w Japonii, Skandynawii i Ameryce, w przekazywanych z pokolenia na pokolenie legendach można spotkać wzmianki o różnych potworach z dna morza. Ale legendy legendami, a pierwsze doniesienia o obserwacjach popartych dokumentami, pochodzą sprzed dwóch stuleci. Podobno z faktami się nie dyskutuje, a te zdarzenia zostały wyraźnie zapisane w dziennikach okrętowych. W związku z tymi obserwacjami, obok znanego wszystkim terminu UFO, pojawiło się określenie USO - Unidentified Submerged Object, czyli Niezidentyfikowany Obiekt Podwodny.
Historia spotkań z USO
Śledząc przypadki niezidentyfikowanych obiektów latających określanych mianem UFO, zapomina się często, że rozmaite nierozpoznane obiekty całkiem komfortowo czują się również pod wodą. Ich pochodzenie pozostaje niezrozumiałym dla oficjalnej nauki, nawet po przedstawieniu dowodów naocznych świadków. Oto kilka przypadków opisanych w XIX wieku:
- 1824 r.: „12 sierpnia o godzinie 3:30 rano wachta na pokładzie zauważyła poświatę. Wszystko dookoła zostało oświetlone. Spojrzawszy na wschód, zobaczyliśmy duży, okrągły, świecący obiekt, poruszający się pod kątem około 7 stopni względem powierzchni wody w kierunku obłoków, który potem zniknął z pola widzenia. Ten sam widok powtórzył się jeszcze raz. Korpus obiektu miał kolor rozpalonej do czerwoności kuli armatniej, a wielkość podobną do słońca. Światło było tak silne, że na pokładzie można było choćby szukać igły”.
- 1845 r.: Okręt „Viktoria” płynął 18 czerwca po Oceanie Indyjskim. Nagle cała załoga zobaczyła zagadkowe zjawisko. W ciągu 10 minut w odległości pół mili od okrętu z wody wyleciały trzy połyskujące obiekty i skryły się w chmurach. Marynarze mogli je dokładnie obejrzeć: miały formę dysku i były pięć razy większe od księżyca. USO były połączone ze sobą jakby cienkimi prętami. Wkrótce dyski pojawiły się ponownie i zbliżywszy się do powierzchni oceanu, weszły pod wodę.
- 1879 r.: 15 maja załoga statku „Valture” zaobserwowała w Zatoce Perskiej potężny strumień błękitnego światła wydobywający się z głębin.
- 1880 r.: W maju załoga parostatku „Patna” widziała parę ogromnych, płonących kół. Obiekty znajdowały się w niewielkiej odległości od burty statku. Obawiając się zderzenia, wachtowy zawołał na mostek kapitana, który na własne oczy obserwował to dziwne zjawisko. Świecące koła jakby ślizgały się po falach, towarzysząc statkowi, a następnie zniknęły pod wodą.
- 1887 r.: Na północnym Atlantyku, w pobliżu przylądka Cape Race, członkowie załogi angielskiego statku „Siberian” obserwowali wyłaniający się z wody dysk, emitujący jasną poświatę. Obiekt wzniósł się powoli nad wodę, ale niezbyt wysoko, przez jakiś czas poruszał się pod wiatr, po czym zatrzymał się, szybko nabrał prędkości i zniknął w chmurach. Wydarzenie trwało około 5 minut.
- 1902 r.: Marynarze brytyjskiego statku „Fort Salisbury” płynącego po Zatoce Gwinejskiej zobaczyli ogromne, długie na około 200 m ciemne cygaro o łuskowatej powierzchni i czerwonymi światłami na końcach. Sprawdź także ten artykuł: Bliskie spotkania, czyli gdzie w Polsce widziano UFO?
Niezidentyfikowane Obiekty Podwodne w XX wieku
Wraz z rozwojem współczesnej techniki doniesienia o świetlistych kołach obracających się pod wodą albo o superszybkich łodziach podwodnych, których nikomu nie udało się dogonić, zaczęły być uzupełniane zapisami z podwodnych obserwacji. Co jakiś czas przy pomocy podwodnej aparatury udawało się zarejestrować obraz przemieszczających się nieznanych obiektów oraz dźwięki pochodzące od nich.
Po zakończeniu II wojny światowej niektórzy badacze podejrzewali, że tajemnicze podwodne obiekty są niedobitkami słynnych niemieckich U-Bootów, którym udało się ukryć przed alianckimi wojskami. Tyle tylko, że łodzie podwodne potrzebują paliwa i części zamiennych, a załogi ciągłego uzupełniania zapasów, a to oznacza konieczność posiadania stałych baz w rejonie działania, a takich na pewno nie posiadały już okręty III Rzeszy. Poza tym liczne parametry USO, jak przykładowo prędkość i zwrotność, szybkość i głębokość zanurzenia, były po prostu poza zasięgiem najlepszych w tamtym czasie okrętów podwodnych.
Mijały lata, a niezidentyfikowanych obiektów pływających wcale nie ubywało. W latach 50-70 ubiegłego wieku niejednokrotnie podążały za nimi okręty wojenne USA po obu stronach kontynentu północnoamerykańskiego. W okresie zimnej wojny Amerykanie i Rosjanie podejrzewali się wzajemnie o wysyłanie szpiegowskich łodzi podwodnych. Pojawiały się wciąż nowe doniesienia o USO:
- 1957 r.: W lipcu eskadra amerykańskich samolotów lecąc nad morzem za kręgiem polarnym odkryła coś w rodzaju „stalowej kopuły”, która szybko zniknęła pod wodą. Piloci odnotowali, że podczas przelotów nad kopułą wiele urządzeń pokładowych przestawało działać.
- 1960 r.: W styczniu dwa okręty patrolowe floty argentyńskiej odkryły na swoich wodach terytorialnych, przy pomocy hydrolokatorów, dwa duże i niezwykłe w formie okręty podwodne. Jeden spoczywał na dnie, a drugi nieustannie zataczał wokół niego kręgi. Na miejsce wezwano niezwłocznie ścigacze, które zrzuciły na intruzów bomby głębinowe. Skutek bombardowania był taki, że obie łodzie podwodne wynurzyły się i zaczęły się oddalać z niewiarygodną prędkością. Korpusy tych obiektów podwodnych miały niespotykane kształty. Nie będąc w stanie dogonić uciekinierów, argentyńskie okręty otworzyły ogień artyleryjski. Łodzie zanurzyły się i błyskawicznie zeszły w głębiny. Na ekranach hydrolokatorów marynarze zobaczyli najpierw cztery obiekty, a potem ich liczba wzrosła do sześciu. Eksperci z NATO kategorycznie odrzucili podejrzenia Argentyny pod swoim adresem. Poza tym, ani wtedy, ani obecnie, żaden kraj nie jest w stanie budować okręty podwodne o podobnych osiągach technicznych. Wkrótce, w lutym i w maju, te same albo podobne łodzie podwodne spotkano najpierw na Atlantyku, a potem również na Morzu Śródziemnym.
- 1963 r.: Jeden z zagadkowych obiektów uczestniczył nawet na swój sposób w manewrach grupy okrętów wojennych USA w pobliżu Portoryko, w południowej części słynnego „trójkąta bermudzkiego”. Na głębokości ponad 1500 m odkryły go przypadkowo okręty ćwiczące zwalczanie celów podwodnych z lotniskowcem USS „Wasp” na czele. Tajemniczy obiekt poruszał się z prędkością niewyobrażalną dla okrętów podwodnych. Jakby demonstrując swoją przewagę, rozwijał pod wodą prędkość ponad 150 węzłów (ok. 278 km/h), pionowymi zakosami wynurzał się w ciągu minuty z głębokości 6000 m i znowu schodził na głębinę. Obiekt nawet nie próbował się kryć i towarzyszył amerykańskim okrętom przez cztery dni.
- 1982 r.: Latem podczas ćwiczeń u zachodnich brzegów jeziora Bajkał wojskowi nurkowie kilka razy spotykali na dużej głębokości nieznanych, podwodnych pływaków ogromnego, prawie trzymetrowego wzrostu. Byli ubrani w srebrzyste, przylegające kombinezony, nie posiadali żadnego ekwipunku oprócz kulistych hełmów na głowach i poruszali się z wielką prędkością. Sprawiali wrażenie, jakby obserwowali teren ćwiczeń. Zaniepokojone radzieckie dowództwo wydało rozkaz zatrzymania nieznajomych. Kiedy jednak siedmiu wojskowych nurków usiłowało zarzucić na jednego z pływaków sieć, jakiś silny impuls wyrzucił ich na powierzchnię. Trzech zginęło na miejscu, czterech odniosło poważne obrażenia. Sprawdź także ten artykuł: Missing 411 - dlaczego ludzie giną bez śladu w amerykańskich parkach narodowych?
- 2000 r.: USO nie przestają zapewniać „rozrywki” marynarzom również w ostatnich dekadach. Na przykład 12 lutego 2000 roku spod wody na Morzu Czerwonym wynurzył się nagle przed dziobem statku niezidentyfikowany obiekt. Kapitan zapisał w dzienniku: „O godzinie 13:47 prosto na kursie w odległości 7 kabli (ok. 1200 m) z przeraźliwym hałasem, przechodzącym w świst, spod wody wyrwał się absolutnie niezidentyfikowany obiekt sferycznego kształtu. Wzleciał na wysokość mili (mila morska =1852 m) i nieoczekiwanie, z ogromną prędkością pomknął w przeciwnym kierunku i w ciągu sekundy zniknął z pola widzenia”.