Latające czołgi wczoraj i dziś

Oleg Antonow, radziecki projektant samolotów nie był jedynym, który wpadł na pomysł dodania czołgom skrzydeł. Dla wojskowych perspektywa była kusząca, bo łączyła ideę ciężkiego sprzętu naziemnego z szybką i trudniejszą zatrzymania flotą powietrzną. Przejechanie czołgów na miejsce nigdy nie było opłacalne. Pancerne pojazdy na gąsienicach zużywają ogromne ilości paliwa i są bardzo powolne. Długotrwała jazda, zwłaszcza po trudnym terenie sprawia, że szybko się psują. Dlatego trzeba je dostarczać w pobliże miejsca bitwy innymi środkami transportu. Związek Radziecki najczęściej wykorzystywał koleje.

Idea Antonowa polegała na tym, że będzie to szybowco-czołg, który można by transportować od razu z załogą w środku.

W historii lotnictwa wojskowego istniało i istnieje kilka innych projektów pod nazwą latający czołg. Jeden to niemiecka maszyna Henschel Hs129. (Dieter H., Heinz R., 2003: s. 25) Używany w latach 1942-45 na froncie wschodnim był de facto samolotem szturmowym, dwusilnikowym. Nazwę czołg zyskał dlatego, że miał służyć do niszczenia pojazdów opancerzonych przeciwnika. Anglicy pracowali w tym samym czasie nad latającym jeepem, zwanym Hafner Rotabuggy. Jednak zaangażowanie szybowców do przenoszenia pojazdów wojskowych okazało się bardziej wydajne. (Scott P., 2003: s. 127-128)

Oleg Antonow i radzieckie lotnictwo

Oleg Antonow był na pewno człowiekiem z pasją, chociaż w jego życiorysie nie ma żadnych niespodziewanych zwrotów akcji. Urodził się w 1906 roku w okręgu moskiewskim, tutaj też chodził do szkoły. Od dzieciństwa fascynował się samolotami i ukończył edukację w tym kierunku. Następnie został projektantem szybowców by w 1940 roku stanąć na czele własnego biura projektanckiego i wkrótce okazał się bardzo potrzebny. Atak III Rzeszy w 1941 roku zmusił Związek Radziecki do intensyfikacji badań nad technologiami wojskowymi.

Lotnictwo radzieckie musiało się zmierzyć z tymi samymi problemami, które trawiły tamtejsze społeczeństwo. Śmiałe pomysły modernizacji i pierwsze sukcesy militarne przeplatane były czystkami politycznymi. To był jeden z powodów, dla którego w czasie hiszpańskiej wojny domowej Rosja wycofała dostawy samolotów. Czystka doprowadziła też do usunięcia doświadczonych pilotów i dowódców w kraju. O skutkach tych decyzji ZSRR boleśnie przekonał się w czasie wojny z Finlandią 1939 r. (Marples D. R., 2006: s. 142-143)

Mimo to Stalin przeprowadził kolejną czystkę w 1941 roku. Jednak sama produkcja samolotów kręciła się na najwyższych obrotach. W momencie ataku Niemiec ZSRR posiadał 20 tysięcy samolotów bojowych, a pod koniec wojny produkowano już ponad 40 tysięcy samolotów rocznie! Ilość niestety nie mogła przejść w jakość. Mimo doświadczeń radzieckich pilotów z Hiszpanii i Finlandii pierwsze naloty niemieckie wprowadziły chaos w lotnictwie ZSRR.

II wojna światowa była pierwszą wojną, w której naprawdę wykorzystano możliwości bojowe lotnictwa. Stąd pomysły na zwiększenie efektywności czołgów przez umocowanie ich na skrzydłach szybowca z pełnym wyposażeniem i załogą. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat car-bomby?

A-40 KT – genialny pomysł skazany na niepowodzenie?

Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku wywołanego atakiem III Rzeszy Związek Radziecki zmobilizował wszystkie siły. Oleg Antonow, który był wówczas znanym i szanowanym projektantem otrzymał zlecenie na latający czołg. Główną cechą oczekiwaną po nowej maszynie była zdolność do podjęcia akcji zaraz po wylądowaniu. W praktyce oznaczało to wyposażenie czołgu w skrzydła, bo lądowanie ze spadochronem stanowiło zbyt duże ryzyko dla sprzętu i załogi.

Antonow postanowił wykorzystać istniejący już model czołgu T-60 i zamocować do niego usuwalne skrzydła. (Willkers, 2016) T-60 był lekkim czołgiem, rozwijanym już od 1938 roku. Nie był zbyt dobrze uzbrojony, za to wystarczająco lekki, żeby móc go zamienić w latającą hybrydę. Warto dodać, że radzieccy żołnierze nie byli wielbicielami tej maszyny. Nazywano go „bratnią mogiłą dla dwóch”, bo miał niewielkie możliwości ofensywne i defensywne. Dodatkowo poruszał się niezgrabnie, co ułatwiało nieprzyjacielowi zniszczenie pojazdu. Z jakichś powodów Antonow uznał, że właśnie ten model nada się do uskrzydlenia.

Pierwszy problem, który widać patrząc na sam projekt to powierzchnia zajmowana przez skrzydła. Każdy czołg miał być niesiony przez konstrukcję o łącznej powierzchni 85 m2 i rozpiętości skrzydeł 18 m – olbrzymia powierzchnia jak na jeden czołg. Druga sprawa dotyczyła usunięcia amunicji, uzbrojenia i zmniejszenia ilości paliwa do minimum. W ten sposób maszyna nadawała się do holowania w powietrzu, ale zmniejszała się jej i tak słaba skuteczność bojowa.

Największym problemem okazał się sposób transportu. Żeby ograniczyć ciężar całej konstrukcji, Antonow postanowił zamontować czołgowi skrzydła szybowca. Miał on być holowany przez ciężkie samoloty bojowe dalekiego zasięgu: Pe-8 lub TB-3. W założeniu miały go doprowadzić 30-40 km od miejsca bitwy. Resztę kontroli przejmowali czołgiści, którzy po wylądowaniu mieli odłączyć skrzydła i ruszać do bitwy.

Podczas eksperymentalnego (oczywiście tajnego) lotu 2 września 1942 roku pojawiły się nowe problemy. Całość nie była w stanie unieść się wyżej niż na 40 metrów. W dodatku samoloty holujące ledwie wyrabiały prędkość 130-135 kilometrów na godzinę. Według jednej wersji wydarzeń prototyp wylądował prawidłowo, mimo że zaczęła rosnąć temperatura wody w silnikach. W drugiej wersji wydarzeń pojazd nie pozbył się skrzydeł i wylądował poza planowanym lądowiskiem. Tak czy inaczej, stało się jasne, że przeszkody techniczne przekraczają korzyści płynące z możliwości uskrzydlenia czołgu.

A-40 KT był jedną ze ślepych uliczek technologii wojennej. Ostatecznie poprzestano na przenoszeniu czołgów za pomocą samolotów szybowych, a obecnie dużych samolotów transportowych. Do dziś do transportowania czołgów drogą powietrzną Rosjanie stosują samoloty Antonowa (An-124 Rosłan). Mimo to preferowaną formą przewożenia tanków są koleje lub specjalne transportery. W pewnych przypadkach można też wykorzystać drogę morską. Nadal przewożenie czołgów drogą powietrzną jest drogie i stwarza wiele problemów. Tym bardziej że konstrukcje większości maszyn wojennych są cięższe. Projektanci pojazdów z lat 40-tych mieli rację co do jednego. Wojnę najłatwiej prowadzić z powietrza – od dronów, przez bombowce, po rakiety różnego zasięgu. Nowoczesna wojna toczy się w dużej mierze na niebie.

Autor: Ludwika Wykurz

Bibliografia:

  1. Phil Scott, The wrong stuff? Attempts at Fly Before (and After) the Wright Brothers, New York 2003
  2. Dieter H., Heinz R., Luftwaffe Secret Projects Ground Attack & Special Purpose Aircraft, Midland Pub. 2003
  3. Willkers, Flying Tank’ (1942) – 1 prototype built, 17.04.2016 w: The Online Tank Museum https://tanks-encyclopedia.com/ww2/soviet/antonov_a40.php, dostęp 29.03.2022
  4. David R. Marples, Historia ZSRR. Od rewolucji do rozpadu, Wrocław 2006
ikona podziel się Przekaż dalej