Jonathan Robert i Linda Sohus - małżeństwo dostało tajną misję od amerykańskiego rządu i zniknęło
Pod koniec lutego 1985 r. Kathy, siostra Lindy, odebrała niepokojący telefon. Właścicielka hotelu dla zwierząt poinformowała, że Linda do tej pory nie odebrała z placówki swoich kotów. Zapłaciła z góry za dwutygodniowy pobyt, tymczasem minęło już osiem tygodni, a kobieta nie raczyła nawet zadzwonić, żeby poinformować o zmianie planów. Kathy od razu nabrała pewności, że musiało stać się coś złego. Wiedziała, że Linda traktuje czworonogi jak członków rodziny i nigdy nie zostawiłaby ich na pastwę losu. Natychmiast poinformowała o zaistniałej sytuacji teściową kobiety- Didi Sohus. Didi odparła spokojnie, że wie, co dzieje się z jej synem i synową. Para realizowała właśnie tajną misję dla amerykańskiego rządu, dlatego nie była w stanie skontaktować się z dalszą rodziną.
Tajemnicze zlecenie od rządu
Lochy i smoki
Małżonkowie John i Linda Sohus byli zagorzałymi fanami science fiction. Uwielbiali Dungeons and Dragons, stworzoną w 1974 r. fabularną grę fantasy uważaną dziś za prekursorkę gatunku. Wymagała ona od graczy wcielenia się w role fikcyjnych postaci żyjących w wyimaginowanym świecie. Celem było przeprowadzenie rozgrywki według scenariusza, a tempo całości narzucała osoba pełniąca funkcję tzw. mistrza gry.
Para regularnie spotykała się z innymi entuzjastami Dungeons and Dragons, aby kultywować swoje największe hobby. Linda dodatkowo pracowała w księgarni poświęconej tematyce fantasy “Dangerous Visions”, która mieściła się w Sherman Oaks, jednej z dzielnic Los Angeles. Po godzinach kobieta zajmowała się tworzeniem skomplikowanych ilustracji do publikacji branżowych, podpisując się pseudonimem “Cody”.
Jej znajomi i współpracownicy zgodnie twierdzili, że Linda miała mocny charakter. Nigdy nie bała się wypowiadać głośno własnego zdania, choćby było kontrowersyjne. Z drugiej strony zarówno ona, jak i jej mąż cechowali się dziecinną wręcz naiwnością. Często dawali bezkrytycznie wiarę różnym niestworzonym opowieściom. Łatwo było wyprowadzić ich w pole.
Znienawidzona teściowa
Para pobrała się w święto Halloween w 1983 roku i zamieszkała wraz z matką Johna- Ruth „Didi” Sohus w jej okazałym domu w niewielkim miasteczku San Marino (Kalifornia). Była sąsiadka Didi- Martha Harvey- zapamiętała Jonathana, zwanego przez wszystkich Johnnym, jako niskiego, drobnego introwertycznego chłopca, który nie miał wielu przyjaciół.
Sohus junior, podobnie jak jego przyszła małżonka, wyrósł na fana science fiction. Zaczytywał się w książkach o tej tematyce, które wypożyczał z lokalnej biblioteki. Kiedy ukończył edukację, rozpoczął pracę na pół etatu jako programista. Młodzi małżonkowie dogadywali się bardzo dobrze. John miał wyjątkowo ugodowy charakter i we wszystkim ustępował Lindzie, co eliminowało ryzyko jakiejkolwiek kłótni właściwie do zera. Nieco inaczej wyglądała relacja Sohusów z Didi. Kobieta nieustannie wtrącała się w ich życie, wywołując poczucie osaczenia.
Wymarzona praca
Po dwóch latach wspólnego pożycia zagmatwany układ dawał się młodej parze coraz bardziej we znaki. Oboje skarżyli się swoim przyjaciołom na poczucie uwięzienia. Nie mogli się doczekać, aż wyprowadzą się na swoje. Na początku 1985 r. pojawiła się upragniona iskierka nadziei. Linda zadzwoniła do swojej przyjaciółki Sue, aby poinformować, że John dostał propozycję pracy dla amerykańskiego rządu.
Kobieta nie mogła zdradzić zbyt wielu szczegółów, ponieważ cała sprawa była ściśle tajna. Powiedziała jedynie, że jeśli jej mąż się zgodzi, to ona sama również zostanie zatrudniona w tej samej instytucji. Wszystko miało się wyjaśnić w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, która miała się odbyć w Nowym Jorku. - Nie będzie nas przez mniej więcej dwa tygodnie- zapowiedziała Lida. - A co z twoimi kotami?- zapytała Sue. - Zostaną w hotelu dla zwierząt. Wszystko już przygotowałam. Wyjeżdżamy dokładnie 8 lutego.
Zaginieni w akcji
Tajna misja
Kilka tygodni później siostra Lindy, Kathy, otrzymała niepokojący telefon. Linda nie odebrała swoich sześciu wąsatych podopiecznych z placówki, w której ich zostawiła. Zapłaciła z góry za dwutygodniowy pobyt, tymczasem minęło już osiem tygodni, a kobieta nie raczyła nawet zadzwonić, żeby poinformować o zmianie planów.
Kathy od razu nabrała pewności, że musiało stać się coś złego. Wiedziała, że Linda traktuje koty jak członków rodziny i nigdy nie zostawiłaby ich na pastwę losu. Natychmiast poinformowała o zaistniałej sytuacji matkę Johna, Didi. Kobieta odparła, że wie co dzieje się z jej synem i synową. Para realizowała właśnie tajną misję dla amerykańskiego rządu, dlatego nie była w stanie skontaktować się z dalszą rodziną.
A przynajmniej tak brzmiała jedna z wersji przedstawionych przez panią Sohus. Kathy nie była przekonana i jeszcze kilka razy podjęła próbę poznania szczegółów owej tajnej misji. Didi jednak za każdym razem przedstawiała nieco inny wariant tej historii. Kathy zaczęła podejrzewać, że wynikało to z nadużywania alkoholu przez starszą panią.
Informacje ze źródła
W kwietniu 1985 roku rodzina Lindy zgłosiła zaginięcie małżeństwa na policję. Funkcjonariusze w pierwszej kolejności skontaktowali się z Didi. Ta powtórzyła jedynie, że Linda i John pracowali jako tajni agenci i nie mogli nikomu zdradzić, jakie zadania im powierzono. Skąd o tym wiedziała? - Mam swoje dobrze poinformowane źródło- odparła kobieta. - Ale nie mogę zdradzić jego nazwiska.
Funkcjonariusze dokładnie sprawdzili całą nieruchomość. Nic nie wskazywało na to, że Sohusowie opuścili mieszkanie wbrew swojej woli, albo że pakowali rzeczy w pośpiechu. Wszystko było w idealnym porządku, niejako potwierdzając słowa Didi. Nie mając żadnego dowodu, że doszło do przestępstwa, policjanci odstąpili od dalszych czynności. Sprawdź także ten artykuł: Grzegorz i Katarzyna T. - bardzo nieszczęśliwe małżeństwo, które zakończyło się tragedią.
Pocztówka z Paryża
Trzy miesiące po rzekomym wyjeździe pary Sue otrzymała pocztówkę o następującej treści:„Droga Sue, trochę tęskniłam za Nowym Jorkiem (ups) – ale da się z tym żyć. John i Linda”. Kobieta nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Treść wydała jej się podejrzana, ale jeszcze większy niepokój wzbudziło zdjęcie. Wcale nie przedstawiało panoramy Nowego Jorku, tylko francuskiego Paryża.
Sue nie wierzyła, że kartkę wysłała jej przyjaciółka. Tymczasem równie podejrzaną korespondencję odebrała rodzina Lindy. W nadanym z Francji liście autorka nie wspomniała, dlaczego wraz z małżonkiem zdecydowała się udać właśnie do tego kraju. Nie informowała również, kiedy zamierzają wrócić. Kathy również sądziła, że list nie został napisany ręką Lindy. Przecież gdyby para rzeczywiście planowała wyjazd do Europy, na pewno by o tym komuś powiedziała.
Źródło imieniem Christopher
Nagle nastąpił niespodziewany zwrot akcji. Didi skontaktowała się ze śledczymi, aby również zgłosić zaginięcie syna i synowej. Wytłumaczyła, że do tej pory kontaktowała się z nimi za pośrednictwem swojego „źródła”, ale w ostatnim czasie ten człowiek po prostu zniknął bez słowa. Przyciśnięta do muru wyjawiła, że owym źródłem był niejaki Christopher Chichester.
Mężczyzna od jakiegoś czasu wynajmował od pani Sohus mały domek dla gości, który stał na jej posesji. Nagle jednak zniknął bez pozostawienia nowego adresu do korespondencji. Na domiar złego uciekając, przywłaszczył sobie półciężarówkę, która należała do jej syna. Policjanci zaczęli poszukiwania, ale bez konkretnego dowodu zbrodni nie mogli zdziałać zbyt wiele.
Tymczasem Didi stopniowo osuwała się w marazm. Sprzedała swoją wielką nieruchomość i przeprowadziła się do przyczepy. W lutym 1988 r. odeszła z tego świata, nie poznawszy losu, jaki spotkał jej najbliższych. 9 miesięcy po jej śmierci nastąpił upragniony przełom. Półciężarówka Johna została odnaleziona oddalonym o blisko 5 tys. km Greenwich w stanie Connecticut. Mężczyzna przedstawiający się nazwiskiem Christopher Crowe próbował sprzedać ją synowi miejscowego pastora. Policjanci odkryli, że Christopher Crowe to tak naprawdę Christopher Chichester. Ruszyli w pościg za mężczyzną, aby go przesłuchać, ten jednak po raz kolejny wymknął się im z rąk.
Ogłuszony i zadźgany
Kości w basenie
Mijały lata. Wydawało się, że sprawa Jona i Lindy nigdy nie zostanie rozwiązana. Aż nadszedł rok 1994. Pewien robotnik budowlany otrzymał zadanie wykonania otworu pod basen na jednej z posesji w San Marino. W trakcie pracy natknął się na ludzkie kości schowane w dwóch torbach sportowych. Przerażony zgłosił znalezisko organom ścigania. Szczątki trafiły do analizy.
Patolog sądowy na podstawie badań DNA ustalił, że kości należały do Johna Sohusa. Aby ustalić przyczynę śmierci, dokładnie zbadał jego połamaną czaszkę. Analizując krawędzie poszczególnych fragmentów, był w stanie rozróżnić uszkodzenia, które powstały podczas ekshumacji ciała, od urazów, które miały miejsce za życia ofiary. Według lekarza John Sohus otrzymał trzy silne ciosy w głowę.
Nożownik
Poza tym na koszuli denata znajdowały się rozcięcia wyglądające jak pozostałości po ataku nożem. Wynikało z tego, że Sohus został ogłuszony, a potem zadźgany na śmierć, ale przez kogo? Na szczątkach brakowało odcisków palców lub śladów materiału genetycznego sprawcy. Czyżby zagadka miała więc pozostać nierozwiązana?
W akcie desperacji śledczy zdecydowali się ponownie przeszukać posiadłość należącą kiedyś do Didi Sohus. Spryskali wszystkie pomieszczenia luminolem- substancją chemiczną, która w kontakcie z krwią zaczyna świecić. Tym sposobem odkryto ślady krwi na betonowej podłodze domku dla gości, który kiedyś wynajmował Chichester. Nie dało się jednak ustalić czyja to była krew.
Człowiek wielu nazwisk
Mąż zaufania
Nagły powrót zainteresowania małżonkami z San Marino sprawił, że śledczy złapali drugi oddech. Skupili wszystkie swoje wysiłki na zlokalizowaniu Christophera Chichestera- jedynego potencjalnego podejrzanego, jaki kiedykolwiek pojawił się na tapecie. W 2008 r. udało się go wreszcie zlokalizować. Mężczyzna, który siedział akurat w areszcie za porwanie własnej córki, naprawdę nazywał Karl Gerhartsreiter. Był Niemcem i przez lata przedstawiał się fałszywymi nazwiskami, takimi Christian Gerhard Streiter, Clark Rockefeller, Christopher Chichester, Christopher Mountbatten Crowe, JP Clark Rockefeller, James Frederick, Michael Brown i Chip Smith.
W połowie lat 80. Gerhartsreiter przedstawiał się jako Christopher Chichester, potomek brytyjskich arystokratów. Mężczyzna przybył do Stanów Zjednoczonych w 1970 r. Nie miał stałej pracy. Czarował ludzi, zdobywając ich zaufanie, a potem wykorzystując ich dobroć. Każdemu przedstawiał inną historię. Nałogowo kłamał. Zmyślone historie zapisywał na samoprzylepnych karteczkach, żeby łatwiej zachować nad wszystkim kontrolę.
Społeczność San Marino przywitała go jednak z otwartymi rękami. Mężczyzna wstąpił do Klubu Rotary, Klubu Miejskiego i Izby Handlowej. Pełnił nawet funkcję gospodarza cotygodniowego programu telewizyjnego “Inside San Marino”, emitowanego przez lokalną stację. Wynajął od Didi domek dla gości, a po kilku miesiącach zniknął bez śladu. Sprawdź także ten artykuł: Charlene i Gerald Gallego - małżeństwo z piekła rodem.
Twarde poszlaki
W trakcie przesłuchania Karl Gerhartsreiter przyznał, że mieszkał w domku na posesji Didi Sohus, a także że miał okazję poznać jej syna i synową. Z całą pewnością jednak ich nie zabił. Mimo to w marcu 2011 roku został oskarżony o morderstwo Johna. Na rozprawie, oprócz dowodów ujawnionych dzięki badaniu luminolem, prokuratorzy przedstawili również zeznania kilku świadków.
Wielu mieszkańców San Marino pamiętało, że w czasie, kiedy nastąpiły morderstwa, zauważyli dziwny dym wydobywający się z komina domku dla gości. Pamiętali również, że Chicester wypytywał, gdzie mógłby wyrzucić stare beczki z chemikaliami. Tuż przed zniknięciem Johna i Lindy pożyczył od sąsiada piłę łańcuchową, a potem próbował sprzedać znajomemu zakrwawiony dywan.
Morderstwo pierwszego stopnia
Jeden ze świadków zwrócił uwagę, że ziemia wokół domku dla gości w lutym została rozkopana. Lokator tłumaczył to problemami z hydrauliką. Wreszcie torby, w których znaleziono kości Johna, pochodziły z uniwersytetów, na których uczył się Gerharstreiter.
W dniu 10 kwietnia 2013 r. mężczyzna został skazany za morderstwo pierwszego stopnia na dożywocie z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 27 latach. I na tym sprawa Sohusów się skończyła. Lindy nigdy nie odnaleziono. Policja twierdzi, że kobieta zginęła wraz z mężem.
Źródła:
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Gra_fabularna
- Szepthanki Podcast, Mama Johna twierdziła, że rząd powierzył im tajną misję. Jednak rozwiązanie po latach szokowało, https://www.youtube.com/watch?v=VVWEuyxSCQI
- https://www.cbsnews.com/news/rockefeller-impostor-murder-case-did-a-con-man-almost-commit-the-perfect-crime/
- https://www.theguardian.com/world/2008/aug/16/usa
- https://www.boston.com/uncategorized/noprimarytagmatch/2013/03/21/mother-sister-tell-of-mysterious-disappearance-of-linda-sohus-during-clark-rockefeller-murder-trial/
- https://www.latimes.com/archives/la-xpm-2008-aug-21-me-sanmarino21-story.html
- https://unsolvedmysteries.fandom.com/wiki/John_and_Linda_Sohus
- https://unsolved.com/gallery/john-and-linda-sohus/