Niewidzialne dziecko

Tortury

Mihail Tsvetanov Leshtarski przyszedł na świat w 1959 roku we wsi Carewiec położonej 110 km na północny wschód od stolicy Bułgarii- Sofii. Jego ojciec Tsvetan posiadał dobrze prosperujący sklep i jak na ówczesne warunki cieszył się statusem człowieka bogatego. Brakowało mu jednak cierpliwości i wyrozumiałości do dwójki dzieci, a w szczególności do Mihaila.

Chłopiec nie był najgrzeczniejszym dzieckiem pod słońcem, ale nawet skłonność do psot nie usprawiedliwiała tortur, jakie stosował wobec niego ojciec. Tsvetan miał w zwyczaju krępować latorośl łańcuchem i stawiać miski z jedzeniem tak, aby nie mogła ich dosięgnąć. Czasami przywiązywał ją do swojego lśniącego czystością Moskwicza, odpalał silnik i patrzył, jak nieszczęsny chłopiec najpierw biegnie, próbując nadążyć za maszyną, upada, a potem usiłuje jedynie złapać oddech wleczony po ziemi za samochodem. Wyrodny ojciec gasił silnik dopiero wtedy, kiedy dziecko zrobiło się zupełnie sine.

Pani Leshtarska była pokorną gospodynią domową. Nigdy nie śmiała sprzeciwić się mężowi ani tym bardziej stanąć w obronie maltretowanego syna. W ogóle zachowywała się tak, jakby go nie widziała, również w momentach, w których Tsvetan okładał chłopca kablem i głodził. Nie nawiązywała z Mihailem żadnego kontaktu. Ten, pozostawiony sam sobie, kradł, chcąc zdobyć cokolwiek do jedzenia. Od najmłodszych lat uczył się więc, że aby przeżyć, należy wchodzić w konflikt z prawem.

Wypadek

Chłopiec ukończył edukację na ósmej klasie szkoły podstawowej. Jako nastolatek włóczył się godzinami poza domem, aby tylko nie wejść w drogę ojcu. Ostatecznie, kiedy ukończył 15 (lub według innych źródeł 16) lat, został wcielony do wojska. Możliwość ucieczki z przemocowej rodziny była dla niego prawdziwym wybawieniem.

Pewnego dnia Mihail przyjechał do Carewca na przepustkę. Tsvetan przyjął gościa jedzeniem i wódką. Kiedy świeżo upieczony żołnierz zapowiedział, że musi wracać do swojego pułku, ojciec zaproponował mu podwózkę. Mężczyźni wraz z panią Leshtarską wsiedli do Moskwicza i ruszyli w drogę do pobliskiej wsi, skąd odchodził pociąg do miasta Romana, w którym mieściły się koszary.

Wycieczka zakończyła się tragicznie. Tsvetan, który mimo spożycia sporej ilości alkoholu siedział za kółkiem, spowodował wypadek, w którym złamał obie nogi. Jego żona doznała bardzo poważnych obrażeń głowy, w wyniku których zaczęła cierpieć na zaburzenia psychiczne. Pewnego razu próbowała wrzucić kręcącego się po kuchni kota do garnka z zupą. Spaliła również część zagrody, w której rodzina trzymała owce.

Doskonały więzień, zły obywatel

Gwałciciel

Mihail wyszedł z wypadku bez szwanku, niedługo później spotkał go jednak dużo gorszy cios. Słabująca na umyśle matka oskarżyła syna o gwałt. Chłopak kategorycznie zaprzeczył, jakoby skrzywdził swoją rodzicielkę. Utrzymywał, że całą sprawę sfabrykował nieuczciwy policjant, którego Bóg pokarał za manipulację alkoholizmem syna i narkomanią wnuka. Sąd jednak dał wiarę pani Leshtarskiej i skazał Mihaila na 18 lat pozbawienia wolności.

W więzieniu młody mężczyzna przeszedł prawdziwe piekło. Pewnego dnia został zgwałcony przez grupę współwięźniów, którzy chcieli, aby gwałciciel na własnej skórze przekonał się, “jak to jest”. Leshtarski miał jednak nadzieję, że uda mu się wyjść na przedterminowe zwolnienie. Jako że podjął w więzieniu pracę, dostawał za nią wynagrodzenie. Większą część tych pieniędzy przeznaczał na cele dobroczynne w nadziei, że uda mu się dzięki temu szybciej odzyskać wolność.

Na zarobki Mihaila dybali również jego najbliżsi. Brat osadzonego regularnie pojawiał się na widzeniach z prośbą o pieniądze na różne potrzeby codziennego użytku. Niedługo po ogłoszeniu wyroku pani Leshtarska przeszła udar, w wyniku którego przestała mówić. Na jej rzekomym oprawcy nie zrobiło to jednak większego wrażenia. Mihail miał ogromny żal do swojej rodzicielki, że oskarżyła go o czyn, którego nie popełnił i skazała go tym samym na tak ogromne cierpienie. Nie mógł również zrozumieć, dlaczego ojciec i brat nie stanęli w jego obronie, chociaż widzieli, że jest niewinny. Sprawdź także ten artykuł: Richard Ramirez – mroczna historia Nocnego Prześladowcy.

12 lat

Mężczyzna spędził za kratami 12 lat. Sprawował się dobrze, pracownicy więzienia nie mieli do jego zachowania większych zastrzeżeń. “Wzorowy więzień, zły obywatel”- zanotowali w dokumentach. Regularne łożenie na bułgarskie sierocińce oraz pokora w końcu się opłaciły i w 2005 r. Leshtarski wyszedł na upragnione warunkowe zwolnienie. Podobno, gdy matka dowiedziała się o tym radosnym wydarzeniu, odzyskała mowę.

Mimo traumatycznych doświadczeń w kryminale mężczyzna nie mógł się długo utrzymać na ścieżce uczciwości. Już w dzieciństwie przywykł do złodziejskiego fachu, nic zatem dziwnego, że w dorosłości szybko do niego wrócił. Napadał i rabował przygodnie spotkanych ludzi, nie mogąc zrozumieć, dlaczego świat jest skonstruowany w taki sposób, że jedni pławią się w dobrobycie, kiedy inni nie mają zupełnie nic.

Doskonały pracownik

Mimo nawyków z przeszłości Mihaił był w stanie przez pewien czas utrzymać normalną pracę. Zatrudnił się w hotelu, który oferował zakwaterowanie dla personelu. Mężczyzna wyjątkowo sumiennie wywiązywał się ze swoich obowiązków, utrzymywał również dobre kontakty ze współpracownikami. Ale do czasu. W pewnym momencie nastawienie ekswięźnia zmieniło się o 180 stopni. Któregoś wieczoru wpadł w szał i wybił okna we wszystkich samochodach należących do firmy. A potem po prostu uciekł i nikt go więcej w hotelu nie widział.

Niedostosowany do życia w społeczeństwie mężczyzna rozpoczął samotną tułaczkę od wsi do wsi. Poruszał się pieszo. Miał doskonałą kondycję, bo w ciągu doby był w stanie pokonać nawet 30 kilometrów. Przez krótki czas w wędrówce towarzyszyła mu nastoletnia prostytutka pochodzenia romskiego, która zainkasowała od mężczyzny sporą sumę za “wyłączność”. Lestharski udawał, że dziewczyna jest jego partnerką i podobno bardzo długo cierpiał, kiedy ta zdecydowała się w końcu go opuścić.

Nieproszony gość

Pewnego dnia Mihail zawitał do miejscowości Dolna Kremena, gdzie mieszkał jego znajomy spod celi Stoyan Mladenov. Nieproszony gość wprosił się do domu Mladenova i oznajmił, że od dziś zajmie jego strych. Zagroził mężczyźnie, że jeśli spróbuje się sprzeciwić, to zabije zarówno jego, jak i całą jego rodzinę. Wywiercił w podłodze nowego lokum kilka dziur, by móc podglądać i podsłuchiwać gospodarza. Raz wdał się z nim w bójkę, niektóre źródła podają również, że zgwałcił jego żonę.

Mihail opuszczał czasami swoje lokum przez dziurę w dachu i znikał na 4-5 dni. Państwo Mladenov nie ośmielili się zadenuncjować dzikiego lokatora policji. W zamian za to cierpliwie czekali, aż ten w końcu opuści ich na dobre. I tak się też stało. Pewnego dnia Lestharski po prostu odszedł bez słowa.

Czy Bóg cię uratuje?

Wypad za miasto

Był 27 sierpnia 2009 r. W Sofii panował upał. 59-letnia Elena Tomova postanowiła spędzić trochę czasu za miastem. Kobieta posiadała niewielką działkę w oddalonej o 40 minut jazdy autem wiosce Vlado Trichkov. Pożegnała się więc z córką i wnukiem, z którymi mieszkała i ruszyła w drogę. Jako że na działce stał niedawno co odnowiony domek, kobieta planowała wrócić do Sofii dopiero następnego dnia.

Po dotarciu na miejsce Elena zauważyła ślady włamania. Na kuchennym stole leżał kapelusz myśliwski, a wszystkie zapasy, które znajdowały się w szafkach, zostały zjedzone. Wystraszona, że intruz może się kręcić w pobliżu, udała się do mieszkającej nieopodal sąsiadki z pytaniem, czy mogłaby u niej przenocować. Kobieta odmówiła, ponieważ akurat przyjmowała gości i nie miała miejsca dla kolejnej osoby.

Nieznajomy

Tomova chcąc niechcąc, musiała wrócić do siebie. Położyła się do łóżka z Biblią w ręce i zaczęła czytać. Nagle usłyszała skrzypienie drewnianej furtki. Po chwili w drzwiach jej małego domku stanął nieznajomy mężczyzna. Był zaniedbany, miał długie, siwiejące włosy i rozczochraną brodę. Intruz jak gdyby nigdy nic przywitał się ze zszokowaną kobietą, powiedział, że jest głodny i poprosił o coś do jedzenia.

Elena była niezwykle religijną osobą o gołębim sercu, która szanowała obyczaj nakazujący gościnność wobec każdego człowieka. Dała więc mężczyźnie dwie kromki chleba. Zjadłszy chleb, Leshtarski zapowiedział, że zamierza spędzić w domku noc, po czym zażądał, aby gospodyni usmażyła mu jajka. Kiedy Tomova stanęła nad patelnią, wyjęła z kieszeni telefon i zadzwoniła do córki Zornitsy. Poinformowała ją, że odwiedził ją obcy mężczyzna oraz że niedługo przyjedzie do niej mąż.

Druga informacja była kłamstwem, Elena już od 10 lat była rozwódką. Kobieta prawdopodobnie przekazać w ten sposób intruzowi, że za chwilę będzie się musiał wynosić z jej posesji. Leshtarski jednak nie potraktował tej groźby serio. Zjadł jajka, a następnie wypił z gospodynią trochę ginu. W pewnym momencie Tomova zaczęła opowiadać mu o tajnikach swojej wiary. Słysząc to, Mihail stwierdził, że gospodyni bardzo przypomina mu jego własną matkę. I w tym przypadku wcale nie był to komplement. Sprawdź także ten artykuł: John Wayne Gacy – amerykański morderca w przebraniu klauna i jego zabójcze sztuczki.

Siekiera

“Tyle mówisz o Bogu. To zobaczymy, czy Bóg cię teraz uratuje”- powiedział mężczyzna, po czym zepchnął kobietę z krzesła, na którym siedziała. Elena usiłowała się bronić. Chwyciła leżącą przy łóżku siekierę, ale napastnik był szybszy. Wyrwał narzędzie z rąk ofiary, pchnął ją na łóżko i próbował zgwałcić. Po chwili jednak zmienił zdanie. Zacisnął dłonie na jej szyi i udusił.

Kiedy Tomova przestała się ruszać, Leshtarski usiadł obok jej zwłok i zaczął płakać. Po 20 minutach doszedł do siebie. Podciągnął bluzkę Eleny, a następnie odciął jej lewą pierś, którą schował pod łóżkiem. Narysował również krzyż na czole ofiary jej własną krwią. Następnie zabrał napoczętą butelkę dżinu oraz kubek i opuścił miejsce zbrodni.

Następnego dnia Zornitsa próbowała kilkakrotnie dodzwonić się do matki, ale bez skutku. 29 sierpnia zaniepokojona nie na żarty kobieta pojawiła się wraz z rodziną we Vlado Trichkov. Zwłoki teściowej znalazł zięć, który natychmiast powiadomił policję. Mimo dość intensywnych poszukiwań mordercy, który w tak okrutny sposób postąpił z 59-latką, śledztwo po kilku miesiącach umorzono.

Morderca z jaskini

Mihail Leshtarski trafił do aresztu 22 lutego 2011 r. w związku z podejrzeniem o napad na dwóch starszych mieszkańców sąsiadujących ze sobą wiosek. W trakcie zatrzymania mężczyzna ukrywał się w jaskini w pobliżu miejscowości Mezdra i dlatego media ochrzciły go później pseudonimem “Morderca z Jaskini”. Po przesłuchaniu podejrzanego policjanci uznali, że pasuje on jak ulał do profilu psychologicznego mordercy, który w sierpniu 2009 r. pozbawił życia Elenę Tomovą.

Leshtarski przyznał się do winy. Opowiedział, jak dzień przed zabójstwem przyjechał pociągiem do Vlado Trichkov. Wędrował od jednego opuszczonego domu do drugiego, w końcu trafił na posesję Eleny. Wybił tylne okno, wszedł do środka i zaczął przetrząsać szafki w poszukiwaniu zapasów. Znalazł puszkę grzybów i ogórków. Po uczcie wyszedł, a kiedy wrócił kilka godzin później, zastał na miejscu niską, pulchną starszą panią o blond włosach.

To wraz ze śladami DNA Mihaila, które znajdowały się pod paznokciami ofiary, wystarczyło sądowi do uznania go winnym morderstwa. Za popełnienie ohydnej zbrodni na Bogu ducha winnej kobiecie oskarżony otrzymał wyrok dożywocia. Będąc już za kratami, Mihail zmienił zdanie. W wywiadach udzielanych prasie przekonywał, że został wrobiony w morderstwo Tomovej. Chętnie przyznawał się do bycia złodziejem, zaprzeczył jednak, by kogokolwiek zabił.

Źródła:

  1. Zbrodnia na poniedziałek- Wojciech Chmielarz, https://www.youtube.com/watch?v=UW3q-s5k8NI
  2. https://en.wikipedia.org/wiki/Mihail_Leshtarski
  3. https://www.facebook.com/Libraryofcrime/posts/the-bulgarian-cave-man-killermihail-leshtarski-he-was-born-in-1959-in-the-villag/2925549681034354/
  4. https://blitz.bg/kriminalni/seriyniyat-ubiets-leshcharski-se-pravi-na-nabozhen_news126803.html
ikona podziel się Przekaż dalej