Tracey Parks - dziewczynka, która przeżyła masakrę w Jonestown
Jim Jones założył “Świątynię Ludu” w 1955 r. W trudnych czasach zimnej wojny zachwycał się ideami socjalizmu i komunizmu. Próbował wcielić je w życie na amerykańskiej ziemi i zyskał wielu zwolenników. W 1973 r. wraz ze swoimi wyznawcami przeprowadził się do osady Jonestown w południowoamerykańskiej Gujanie. Wraz z nim zamieszkała tam również rodzina Parksów. Miejsce, które miało być prawdziwym rajem, okazało się piekłem. 918 osób nie wyszło z niego żywych, w tym matka trójki dzieci Patricia Parks, która wraz z córką Tracey i resztą najbliższych podjęła desperacką próbę ucieczki.
Raj czy piekło na ziemi?
Świątynia Ludu
W 1955 r. mężczyzna nazwiskiem James Warren Jones założył w mieście Indianapolis nowy ruch religijny o nazwie “Świątynia Ludu”. Sekta łączyła elementy chrześcijaństwa z ideologią komunistyczną. Podkreślała równość, przede wszystkim rasową, co w tamtych czasach budziło spore kontrowersje. W latach 60. Jones przeniósł się wraz z wyznawcami do Kalifornii. Organizacja licząca około 5 tys. członków zaczęła się wtedy angażować w życie polityczne.
Jones nigdy nie ukrywał, że jego idolami byli Józef Stalin, Włodzimierz Lenin i Mao Zedong. Jesienią 1973 r., po serii krytycznych artykułów pióra dziennikarza Lestera Kinstandinga, mężczyzna zaczął rozważać ucieczkę z kraju. Po przeanalizowaniu różnych opcji wybrał południowoamerykańską Gujanę, anglojęzyczny kraj socjalistyczny rządzony głównie przez czarnoskórych polityków. W październiku 1973 r. zarząd “Świątyni Ludu” podjął uchwałę o utworzeniu w tym kraju tak zwanej misji rolniczej.
Rok później Jones i jego akolici podpisali umowę dzierżawy 1500 hektarów ziemi, położonej w odległości 240 km na zachód od stolicy Gujany- miasta Georgetown. Działka znajdowała się w pobliżu spornej granicy z Wenezuelą. Otoczona przez gęstą dżunglę była dosłownie odizolowane od świata. Aby dostać się do najbliższego zbiornika czystej pitnej wody, trzeba było pokonać jedenaście kilometrów błotnistą drogą.
Jonestown
Wyznawcom Jonesa to jednak nie przeszkadzało. Do Gujany trafiło najpierw 500 najbardziej entuzjastycznie nastawionych członków sekty, przekonanych, że u boku swojego lidera znajdą lepsze miejsce do życia. Wkrótce dzięki sile ich mięśni i determinacji zaczęła powstawać osada, którą nazwano Jonestown. Przywódca Świątyni nazywał ją socjalistycznym rajem.
To wyobrażenie nie wytrzymało jednak konfrontacji z rzeczywistością. Życie w południowoamerykańskiej dżungli stanowiło potężne wyzwanie. Upał i wilgoć odbierały siły, które były potrzebne do codziennej pracy. Uprawianie roślin, hodowla zwierząt, stawianie i naprawianie budynków inne tego typu obowiązki wypełniały wiernym każdy dzień.
Wieczorami i nocami odbywały się propagandowe wiece, w trakcie których wyświetlano sowieckie filmy krótkometrażowe piętnujące politykę Stanów Zjednoczonych. Jones wygłaszał wielogodzinne wykłady na temat rewolucji socjalistycznej, wrogów komunizmu oraz samej “Świątyni Ludu”. Samozwańczy guru przekonywał, że członkowie sekty znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie i muszą zrobić wszystko, aby się przed nim obronić.
Nadzieja dla rodziny Parks
Uciec przed zagładą
Był rok 1966, apogeum zimnej wojny. W Stanach Zjednoczonych zapanował strach przed wojną nuklearną z komunistami. Gerald i Patricia Parksowie chcieli wychowywać dzieci w innym, lepszym świecie, wypełnionym spokojem i miłością. Z takim nastawieniem wstąpili do “Świątyni Ludu” i wraz z trójką dzieci- synem Dalem i córkami Brendą i Tracey- przeprowadzili się z Ohio do Redwood Valley w Kaliforni, gdzie w tamtym czasie znajdowała się główna siedziba sekty.
W 1973 r. Parksowie dowiedzieli się od swojego guru, że “Świątynia” wkrótce przeniesie się do Gujany. Wszyscy z ekscytacją przyjęli pomysł przeprowadzki do ziemi obiecanej. I tylko siedmioletnia Tracey pozostawała sceptyczna. Nie wiadomo dokładnie, kiedy rodzina wyjechała ze Stanów. Po wstąpieniu do sekty stopniowo ograniczała kontakt z dalszymi krewnymi, aż w końcu zupełnie przestała się do nich odzywać.
Pod opieką Boga
Tracey trafiła do “Świątyni Ludu”, kiedy była malutkim dzieckiem, wychowywała się więc w kulcie Jima Jonesa. Na początku uważała go za wysłannika Boga, podobnie jak reszta jej rodziny. Ale kiedy podrosła na tyle, by nieco lepiej orientować się w otaczającej rzeczywistości, zaczęła zauważać niepokojące sygnały. Jednym z nich były cotygodniowe spotkania, tak zwane katharsis. W ich tracie wywoływano po imieniu tych, którzy naruszyli w jakiś sposób zasady panujące w organizacji. Ludzie ci byli brutalnie bici na oczach śmiejącej się reszty wyznawców.
Tracey nie cierpiała tych spotkań. Za każdym razem modliła się, aby nikt nie zawołał jej imienia. Dziewczynka rozumiała, że brutalne kary fizyczne są czymś złym. Wewnętrznie buntowała się przeciwko takiej niesprawiedliwości, na zewnątrz jednak pozostawała nieporuszona. Kiedy dowiedziała się, że jej rodzice zamierzają opuścić USA i przeprowadzić się do Jonestown, była niepocieszona. Sprawdź także ten artykuł: Masakra w Circeo - młodzi, bogaci, zdeprawowani.
Samolubne więzi
Parksowie dotarli do Gujany na pokładzie niewielkiego samolotu. Tuż po wylądowaniu dziewczynka zachłysnęła się gorącym, wilgotnym powietrzem, którym ciężko było oddychać. Posłusznie jednak wsiadła do przyczepy, aby ruszyć w dalszą drogę. Przy wjeździe do Jonestown zobaczyła uzbrojonych w karabiny strażników. “To piekło na ziemi”- pomyślała. “Właśnie popełniłem największy błąd swojego życia”- powiedział do siebie jej zdjęty strachem ojciec.
Parksowie zostali zaprowadzeni do specjalnego namiotu, gdzie zostawili wszystkie swoje rzeczy osobiste oraz dokumenty, w tym paszporty. Tracey nie mogła zostać z rodzicami. Jones bowiem uważał, że miłość do rodziny do przejaw egoizmu i w związku z tym należy ją niszczyć. Dziewczynka trafiła więc do tak zwanej części dla dzieci, gdzie mieszkała z innymi maluchami.
Następnego dnia Gerald popełnił wielką nieostrożność. Przyznał się jednemu z członków wspólnoty, że nie podobają mu się porządki panujące w Jonestown. Tego wieczora na zgromadzeniu wiernych odczytano głośno jego imię. Jeden z uzbrojonych strażników zaczął wrzeszczeć na mężczyznę. Tracey bała się, że zrobi mu krzywdę. Próbowała pomóc ojcu, jednak inny członek sekty przytrzymał ją na miejscu. “Gdybyś wiedziała, co naprawdę jest dla ciebie dobre, siedziałabyś spokojnie”- wycedził przez zęby.
Kołchoz
Niewolnicza praca
Życie w Jonestown przypominało rzeczywistość znaną z radzieckich kołchozów. O szóstej rano wszyscy mieszkańcy osady, łącznie ze starszymi dziećmi, musieli być już na nogach. Pobudkę urządzali uzbrojeni strażnicy. Tracey biegła do sali, gdzie podawano śniadanie, czyli zarobaczony ryż z mlekiem. Przełykała tę okropną miksturę i ruszała do pracy przy uprawie roślin. Mogła zejść ze stanowiska dopiero po zachodzie słońca. Na kolację dostawała ryż z sosem. Po jedzeniu szła na obowiązkowe spotkanie wspólnoty.
W trakcie ciągnących się do późnych godzin nocnych wystąpień Jim Jones robił wszystko, aby zastraszyć swoich wyznawców. Przekonywał, że wszędzie czyhają na nich różne niebezpieczeństwa. Uprzedzał, że sam posiada wystarczająco dużo broni, aby w razie buntu czy innego ataku podjąć walkę. Jeśli ktokolwiek w trakcie wrzaskliwych tyrad guru zmrużył oczy lub zasnął, był bity drewnianym kijem.
Białe noce
Najgorsze były jednak tak zwane białe noce. W ich trakcie Jones przygotowywał specjalny napój, który kazał pić wszystkim członkom sekty. Mężczyzna informował wcześniej, że płyn może zawierać truciznę. Rytuał wspólnego spożywania mikstury miał sprawdzać lojalność członków sekty wobec ich proroka.
Gerald Parks był absolutnie przerażony białymi nocami. Choć zdawał sobie sprawę, że są tylko przedstawieniem, to w głębi serca czuł, że pewnego dnia Jones naprawdę wszystkich zabije. I miał rację. Dzisiaj już wiemy, że w 1976 r. samozwańczy wysłannik Boga zaczął potajemnie kupować cyjanek. W jego głowie dojrzewała myśl o masowym samobójstwie.
Parks nie był jedynym, który zorientował się w sytuacji. Osób, które zwątpiły w nauki Jima Jonesa, przybywało. Nikt jednak nie ośmielił się wprost powiedzieć o swoich obawach, czy podjąć próby ucieczki. “Śmiało, spróbujcie wrócić do domu”- zachęcał Jones prowokacyjnie w trakcie codziennych spotkań z wiernymi. - “Zobaczymy, czy poradzicie sobie w dżungli pełnej dzikich zwierząt. No już, przekonajmy się! Namawiam was do tego!”
Bieg po wolność
Interwencja senatora
17 listopada 1978 r. Jones ogłosił, że do Jonestown przyjedzie amerykański senator Leo Ryan zaniepokojony doniesieniami na temat złych warunków panujących w gujańskiej osadzie. Przywódca “Świątyni” obawiał się, że wizyta osoby z zewnątrz spowoduje bunt. “Niech lepiej nikt się nie wychyla”- zagroził.- “Musicie się dobrze zachowywać. Trzeba zrobić na gościu jak najlepsze wrażenie”.
I tak faktycznie się stało. Na czas wizytacji Jonestown zmieniło się w oazę radości i beztroski. Mieszkańcy osady tańczyli i śpiewali, z ich twarzy nie schodził uśmiech. Wielu rozmówców Ryana przekonywało, że przeprowadzka do Jonestown było najlepszą decyzją, jaką w życiu podjęli. Wśród nich nie było Geralda Parksa i jego rodziny. Mężczyzna wraz z małżonką planowali ucieczkę. Jeśli szukasz podobnych historii, sprawdź także: Marilyn Manson i masakra w Columbine High School.
Chcemy odejść
18 listopada ojciec trójki dzieci zdobył się na niewiarygodną odwagę. Podszedł do senatora i powiedział, że wraz z najbliższymi chce opuścić gujański kołchoz. “Jeszcze dziś was stąd zabiorę”- odpowiedział Ryan. Niedługo później zgłosiło się do niego jeszcze 12 osób z taką samą prośbą. W sumie uzbierało się 33 dysydentów.
Kiedy Jones dowiedział się o tak straszliwym akcie niesubordynacji, wpadł w złość. Z marsową miną próbował wyperswadować Geraldowi powrót do domu. Tracey przyglądała się całej scenie ze ściśniętym sercem. Płakała, ponieważ bała się, że guru prędzej ich wszystkich zabije, niż pozwoli odejść.
Pod lufami karabinów
Odszczepieńcy spakowali swoje rzeczy do tobołków i ruszyła w drogę na lotnisko, odprowadzani przez krzyki i wyzwiska. W powietrzu wisiało nieznośne napięcie. Kiedy w końcu dotarli do pasa startowego w Port Kaituma, podzielili się na dwie grupy. Nagle między uciekinierami pojawiła się ciężarówka pełna uzbrojonych wyznawców Jima Jonesa. Wybuchła strzelanina. Patricia Parks padła na ziemię martwa obok reportera telewizji NBC, operatora kamery i senatora Ryana.
Tracey siedziała w tym czasie w samolocie obok swojego brata Dale’a. W pewnej chwili jeden z pasażerów wyciągnął broń i strzelił do chłopca. Przerażona dziewczynka zerwała się z fotela i ruszyła na oślep przed siebie. Na zewnątrz zobaczyła martwą matkę. Pomyślała, że kobieta udaje, aby oprawcy zostawili ją w spokoju. “Biegnijcie do dżungli”- usłyszała krzyk ojca, który wołał do niej i jej starszej siostry Brendy.- “Czekajcie tam, znajdę was”.
Samotność w dżungli
Dziewczynki wpadły w gęste zarośla i ukryły między drzewami. Minęło kilka godzin, zapadł zmrok, a ratunek nie nadchodził. Następnego dnia Brenda i Tracey ruszyły przed siebie w nadziei, że znajdą tory kolejowe, które zaprowadzą je do cywilizacji. Młodsza z sióstr czuła się bardzo źle. Była słaba, miała gorączkę. Parła jednak naprzód, aż słońce skryło się za horyzontem.
20 listopada nastolatki usłyszały dźwięk generatora prądu. Idąc za znajomym odgłosem, dotarły do brzegu rzeki. Tam natknęły się na patrol policji. Zostały uratowane. Kiedy Gerald dowiedział się, że jego córki żyją, nie posiadał się z radości. Mimo że stracił żonę, zdołał ocalić swoje pociechy (Dale przeżył postrzał) i wrócić do domu.
Reszta wyznawców Jima Jonesa nie miała takiego szczęścia. 18 listopada, tuż po ucieczce grupki dysydentów, 918 mieszkańców Jonestown wypiło napój zaprawiony arszenikiem. Proces mordowania dorosłych i dzieci trwał blisko godzinę. Ci, którzy nie chcieli przyjąć trucizny dobrowolnie, byli do tego zmuszani przez uzbrojonych strażników. Makabryczne wydarzenie zostało nagrane na taśmę magnetofonową. Krzyki mordowanych ludzi po dziś dzień mrożą krew w żyłach.
Źródła:
- Unseen, 12 YO Escapes Death Cult Minutes Before Massacre | The Case of Tracy Parks, https://www.youtube.com/watch?v=oBzlRIpw8xI&t=1087s
- https://www.pressreader.com/australia/who/20180625/283656825540828
- https://jonestown.sdsu.edu/?page_id=124784
- https://www.intouchweekly.com/posts/tracy-parks-jonestown-161893/
- https://www.foxnews.com/us/jonestown-survivor-recalls-cults-mass-suicide-this-was-murder
- https://www.ukiahdailyjournal.com/2008/11/02/survivor-recalls-the-horror-of-jonestown-ukiahan-travels-back-to-guyana/
- https://people.com/crime/jonestown-cult-victims-daughter-haunted-until-death/
- https://people.com/crime/young-jonestown-survivor-recounts-desperate-escape-jungle-mass-suicide/
- https://www.newidea.com.au/crime/jonestown-survivor-tracy-parks/
- https://en.wikipedia.org/wiki/Peoples_Temple
- https://en.wikipedia.org/wiki/Jonestown