Rodzinny człowiek

Pierwszy zawód miłosny

Czesław Musiński przyszedł na świat w latach 30. XX wieku - dokładna data urodzin nie jest znana. Chłopak od dziecka był na bakier z nauką. Ostatecznie zakończył edukację na czterech klasach szkoły podstawowej. Brak wykształcenia umożliwiał pracę jedynie w prostych zawodach, niewymagających szczególnych kwalifikacji. Czesław był m.in. kierowcą oraz woźnym. Nie zarabiał kokosów, żył skromnie.

W 1950 r. 20-letni już wtedy mężczyzna stanął na ślubnym kobiercu. Ze swoją pierwszą wybranką przeżył blisko dekadę i doczekał się dwójki dzieci. Związek ostatecznie nie przetrwał próby czasu. Po rozwodzie Czesław wrócił do rodzinnego Przytoka i zamieszkał z matką.

Zofia

Mimo pierwszego rodzinnego niepowodzenia Musiński ponowił próbę ułożenia sobie życia. W trakcie świąt wielkanocnych 1962 r. znajoma imieniem Wanda przedstawiła mu swoją siostrę Zofię, mieszkankę Żar. Zofia, podobnie jak Czesław, była już mężatką, ze związku pozostała jej córka Elżbieta. Para miała więc wspólne doświadczenia. Być może to ich do siebie zbliżyło.

Szczęśliwe zrządzenie losu sprawiło, że niedługo potem Musiński otrzymał propozycję pracy w Żarach. Kiedy przyjechał do miasta, postanowił odwiedzić nową przyjaciółkę. Luźna relacja zmieniła się w związek, Czesiek i Zofia zamieszkali razem.

Mężczyzna imał się różnych prac, piastował m.in. stanowisko woźnego w Technikum Ceramicznym, potem przeniósł się do zakładów Mera Lumel w Żarach zajmujących się produkcją urządzeń kontrolno- pomiarowych. Jego wybranka pracowała jako pomoc kuchenna w szkole. Po niedługim czasie na świecie pojawił się Andrzej- pierwszy syn Zofii i Czesława.

Kłopoty

Mogłoby się wydawać, że związek kwitnie, prawda wyglądała jednak dużo mniej różowo. Czesław lubił sobie wypić, a po alkoholu stawał się agresywny i skłonny do rękoczynów. Wszczynał awantury, krzyczał, raz rzucił nawet w Zofię podpalonym ubraniem.

Kobieta dzieliła się swoją niedolą z przyjaciółkami i siostrą Wandą. Zwierzała się, że ma serdecznie dość okrutnego partnera, który na domiar złego jest również patologicznie zazdrosny, ale nie ma dokąd się wyprowadzić. Jej 15-letnia córka z poprzedniego małżeństwa również nie chciała mieć z ojczymem do czynienia. Kiedy tylko mogła, uciekała do przyjaciółek.

Musiński był nie tylko domowym tyranem, ale również przestępcą. Regularnie wchodził w konflikt z prawem. Kilkukrotnie stawał przed sądem oskarżony o kradzież, otrzymał kilka krótkich wyroków. W trakcie pobytu za kratkami dowiedział się o śmierci rocznego syna Andrzeja. Bardzo ciężko to przeżył. Winą za tragedię obarczał Zofię. Zarzucał jej, że nie dość dobrze opiekowała się malcem. Sprawdź także ten artykuł: Ted Bundy – historia człowieka, który zabił kilkadziesiąt kobiet.

Seryjny konkubent

Młotek

Mimo kłopotów, nieporozumień i niesnasek Zofia i Czesław doczekali się kolejnego potomka. W 1967 r. urodził się ich drugi syn- Ryszard. Dziecko nie poprawiło relacji między partnerami. Wręcz przeciwnie, ich związek staczał się po równi pochyłej. Mężczyzna, sam niestroniący od kobiet, zarzucał swojej partnerce zdrady. Ponadto nieustannie wyrzucał jej zaniedbania w stosunku do zmarłego Andrzeja oraz faworyzowanie najstarszej córki.

Napięcie rosło i było oczywiste, że w końcu dojdzie do przesilenia. 1 kwietnia 1969 r. Musiński wrócił do domu pijany. Położył się do łóżka, licząc, że spokojnie dotrwa do rana. Jego nadzieje okazały się jednak płonne. Zofia zorientowawszy się w jakim jej partner jest stanie, zaczęła na niego krzyczeć. Wybuchła awantura. Wściekła kobieta usiłowała uderzyć Czesława doniczką. Ten w odwecie chwycił za młotek i cisnął go w kierunku konkubiny. Trafił ją prosto w głowę.

Mała siekierka

Później, dla pewności, uderzył leżącą na ziemi ofiarę jeszcze kilka razy, a następnie w podobny sposób pozbawił życia dwoje śpiących w łóżkach dzieci. Działał metodycznie i wyjątkowo trzeźwo. Kiedy pozbył się wszystkich członków rodziny, zaczął zacierać ślady.

„Ponieważ całych zwłok B. nie mogłem przenieść, więc wziąłem taką małą siekierkę, którą miałem w kuchni – wyznał po latach prokuratorowi. – Poodcinałem B. nogi, ręce i głowę. Do tej pracy przyniosłem taką grubą deskę, którą podkładałem pod ciało, aby lepiej było odcinać. [...] Rozpaliłem ogień pod kuchnią, nagrzałem wody. Jednocześnie zacząłem palić pokrwawione szmaty, to jest koszulę i sukienkę B. i koszule dzieci, i chyba dwie poduszki, które były pokrwawione w całości. Mniej pokrwawioną pościel zaraz tego samego wieczoru prałem sam w pralce. Podłogi zmywałem wodą i po kilkukrotnym zmienieniu wody wymyły się do czysta. Po zmyciu podłogi przystąpiłem do czyszczenia tapczanu. Zmywałem go proszkiem i ciepłą wodą. [...] Gdy przyszedłem na drugi dzień z pracy, to zacząłem kopać dół w komórce, gdzie miałem króliki. Między dwiema klatkami na króliki stoi drabina. Wtedy był tam beton, ale ja go skruszyłem młotkiem. Wykopałem tam dół głębokości około 80 cm i szerokości 60 cm. Części zwłok zaniosłem tam dopiero na trzeci dzień i zasypałem ziemią. Zaraz po zasypaniu tego samego dnia miejsce to zalałem cementem”.

Do szkoły, w której pracowała Zofia, podrzucił kartkę z informacją, że wyjechała na rodzinny pogrzeb. Sąsiadom i znajomym opowiadał, że kobieta go porzuciła. Pewnej nocy po prostu wyjechała bez słowa, zabierając ze sobą dzieci. Od tamtej pory nie dawała znaku życia. W jednej z wersji tej historii uciekła do nowego konkubenta. Nikt nie podejrzewał, że zrozpaczony ojciec i wzgardzony kochanek bezczelnie kłamie.

Stanisława

Zaledwie trzy miesiące później Czesław poznał Stanisławę, pracownicę Państwowego Sanatorium Psychiatrii Dziecięcej w Żarach. Nie tracąc czasu, zaproponował kobiecie wspólne mieszkanie. Uradowana perspektywą nowego związku Stanisława przeprowadziła się do Musińskiego wraz ze swoim synem Markiem.

Przez rok związek rozwijał się normalnie, ale potem wszystko zaczęło się psuć. Do głosu ponownie doszła chorobliwa zazdrość mężczyzny. Czesiek zarzucał Stasi, że ta zdradza go za jego plecami. Na tym tle dochodziło do awantur, ponownie połączonych z rękoczynami. Kobieta skarżyła się przyjaciółkom, że atmosfera w domu staje się nie do zniesienia.

Świeczka

1 września 1971 r. Stanisława podjęła kolejną próbę naprawienia swojego związku. Położyła Marka spać, a następnie poprosiła Cześka o rozmowę. Mężczyzna jednak nie potrafił prowadzić trudnej konwersacji w cywilizowany sposób. Spokojna wymiana zdań przerodziła się w awanturę. Emocje coraz bardziej się nakręcały, w pewnej chwili wystraszona zachowaniem partnera kobieta chwyciła za nóż i zaczęła się odgrażać.

To była kropla, która przepełniła czarę. Czesław chwycił za młotek i rzucił nim w kierunku konkubiny. Ciężki przedmiot trafił ją w głowę i powalił na ziemię. Potem wszystko potoczyło się tak, jak 3 lata wcześniej. Musiński zabił młotkiem 7-letniego Marka. Uznał, że nie ma innego wyjścia, bo nigdy nie zdoła wytłumaczyć dziecku, co stało się z jego matką. Następnie zajął się usuwaniem śladów.

Wykopał dół w piwnicy, w której trzymał króliki. Rozczłonkował oba ciała. Część szczątek pochował w prowizorycznym grobie, pozostałe fragmenty zakopał w ogródku przylegającym do sąsiedniej kamienicy. “Po usunięciu zwłok przystąpiłem do sprzątania mieszkania. Najpierw usunąłem zakrwawioną pościel, tę bardziej zakrwawioną spaliłem, mniej brudne wyprałem. Następnie wymyłem podłogę z krwi. [...] Dodaję, że zabójstwa te bardzo przeżywałem i było mi żal tych osób. Przeżywałem też to, że ciała tych osób nie są pochowane na cmentarzu. Przez pewien czas w komórce, w której złożyłem zwłoki Zofii B., Elżbiety P. i Ryszarda M., zapalałem świeczkę. Robiłem to dość często, ale tak, żeby nikt tego nie widział. Zapalałem je w szczególności w dzień zmarłych. [...]”- tłumaczył później prokuratorowi.

Łagodny człowiek

Podejrzliwa siostra

W sierpniu 1972 r. Wanda, siostra Zofii, zaniepokoiła się, że najbliższa jej osoba już od trzech lat nie daje żadnego znaku życia. Jej lęk był o tyle uzasadniony, że w przeszłości dostawała od Zofii listy ze skargami na gwałtowne zachowanie Czesława. W końcu Wanda postanowiła na własne oczy sprawdzić, czy w domu przy ul. Konopnickiej wszystko jest w porządku.

W połowie sierpnia przyjechała do Żar. Zdziwiła się, kiedy drzwi do mieszkania otworzył Musiński. Mężczyzna wytłumaczył, że Zofii nie ma. Zabrała dzieci i porzuciła go, nie zostawiając żadnych wiadomości w kwietniu ‘69 roku. Wanda nie dała tej opowieści wiary. Zachowanie opisane przez mężczyznę było do jej siostry zupełnie niepodobne. Kobieta przez kilka dni biła się z myślami. W końcu złożyła zawiadomienie o zniknięciu siostry w zielonogórskiej Prokuraturze Wojewódzkiej. A może zainteresuje cię także: Jiří Straka – Spartakiadowy morderca kobiet w Pradze.

To wszystko ich wina

Niedługo później przy ul. Konopnickiej pojawili się policjanci. Musiński z kamienną twarzą przedstawił tę samą wersję zdarzeń. Przekonywał, że Zofia go zdradzała, aż w końcu uciekła do nowego kochanka. Przy okazji wyszło na jaw, że niedługo po rozpadzie związku Czesław poznał Stanisławę, która również zniknęła w tajemniczych okolicznościach.

Fakt, że podejrzany aż dwukrotnie doświadczył porzucenia, wydał się śledczym wyjątkowo mało wiarygodny. Prokurator wydał decyzję o osadzeniu Musińskiego w areszcie na trzy miesiące. Dopiero podczas przesłuchania na komendzie mężczyzna przyznał się do winy. Zdecydował się wyznać prawdę oraz wskazać miejsce ukrycia zwłok.

Jednostka groźna dla społeczeństwa

Musiński, zanim jeszcze trafił na ławę oskarżonych, przez długi czas przebywał na obserwacji w Szpitalu Psychiatrii Sądowej w Grodzisku Mazowieckim. Badający go lekarze orzekli, że „oskarżony nie jest chory psychicznie, niedorozwinięty umysłowo, ani też nie stwierdzili objawów psychotycznych o nich świadczących. Stwierdzili zaś u oskarżonego encefalopatię ze zmianami charakterologicznymi i skłonnością do nadużywania alkoholu, co jednak [...] nie powodowało wyłączenia ani ograniczenia poczytalności [...]”. Oznaczało to, że mężczyzna mógł odpowiadać za popełnione czyny.

12 stycznia 1974 roku Sąd Wojewódzki w Zielonej Górze wydał wyrok w sprawie. Czesław Musiński został skazany na karę śmierci przez powieszenie. “ [...] Oskarżony okazał się jednostką, ze strony której grozi społeczeństwu poważne niebezpieczeństwo i jedynie fizyczne wyeliminowanie go ze społeczeństwa będzie środkiem odpowiednim do tego, co oskarżony uczynił, i może uspokoić tych, w gronie których oskarżony żył i dla których najcenniejszego dobra – życia – przedstawiał tak znaczne niebezpieczeństwo. Dane dotyczące osoby oskarżonego, ilości, charakteru, okoliczności i sposobu popełnienia zbrodni, a także zachowanie po czynie do chwili ujawnienia przestępstwa przekonały sąd o celowości i konieczności wymierzenia najwyższej kary - można przeczytać w uzasadnieniu.

Nie wiem, dlaczego zabijałem

Musiński odwołał się od wyroku. W uzasadnieniu przekonywał, że nie potrafi wytłumaczyć motywu morderstw, a samego ich przebiegu w ogóle nie pamięta. Opisywał samego siebie jako człowieka łagodnego z natury, kochającego dzieci, ugodowego. Sugerował, że jego dziwne, agresywne zachowanie mogły spowodować wypadki, których doświadczył w dzieciństwie. Uważał, że nie został sprawiedliwie osądzony.

Sąd Najwyższy nie przychylił się do wniosku skazanego. Ostatni organ, do którego mógł się odwołać, czyli Rada Państwa, nie skorzystała z udzielenia mu łaski. 30 września 1974 roku “Krwawy Czesio” został powieszony we wrocławskim więzieniu. „Egzekucję rozpoczęto o godz. 18.15 i zakończono o godz. 18.35 - odnotowano w aktach.

Źródła:

  • Opowiem ci historię, https://www.youtube.com/watch?v=Ci4p9VN6Iv0
  • https://zary.naszemiasto.pl/krwawy-czesio-morderca-z-zar-nie-mial-litosci-dla-swoich/ar/c15-7664497
  • https://criminalpsychologygirls.wordpress.com/2019/08/12/krwawy-czesio/
  • https://gazetalubuska.pl/potworna-zbrodnia-w-lubuskiem-zabil-z-zimna-krwia-5-osob-nie-oszczedzil-wlasnego-synka-przerazajaca-spowiedz-potwora-w-ludzkiej/ar/c6-17159271
  • https://zary.naszemiasto.pl/okrutne-morderstwo-w-zarach-krwawy-czesio-zamordowal-piec/ar/c15-7668247
  • https://www.fakt.pl/wydarzenia/czeslaw-musinski-skazany-na-smierc-krwawy-czeslaw-z-zar-opowiada-o-zbrodni/2e732xe
  • https://www.fakt.pl/wydarzenia/zary-czeslaw-musinski-seryjny-zabojca-dotarlismy-do-akt-sprawy/gqn83r2
ikona podziel się Przekaż dalej