Ostatnia droga dyktatora

Rano 23 stycznia 1924 roku elegancko ubrane martwe ciało Lenina, spoczywające w purpurowej trumnie, zabrano koleją z Gorki do Moskwy. Na Dworcu Paweleckim, na przedmieściach stolicy, trumnę wyciągnięto bezpiecznie z pociągu, a następnie zaniesiono ją do Domu Związkowców na Kremlu.

Za ciałem sowieckiego podążała niezliczona rzesza ludzi, których z godzinę na godzinę przybywało. Na całej długości konduktu wzdłuż ulic rozstawiono żołnierzy. Na nogi postawiono też tajne oddziały policji Czeka z obawy przed wystąpieniami antybolszewickimi. Ani tego dnia, ani też w kolejnych nie doszło jednak do żadnych rozruchów, co uspokoiło bacznie śledzącą rozwój wydarzeń władzę. Do zaśnieżonej i potwornie zimnej Moskwy ściągali żałobnicy z różnych stron państwa. Stali w wielogodzinnych, ślamazarnie posuwających się do przodu kolejkach, aby choć na chwilę zobaczyć zmarłego.

Ciała dyktatora, wystawionego na widok publiczny przez cztery dni, pilnowało na zmianę kilkudziesięciu żołnierzy. Wszędzie powiewały czarne wstęgi i czerwone flagi. Wszystkie sklepy, teatry i inne miejsca rozrywki zamknięto. Otwarte były jedynie piekarnie i sklepy oferujące na sprzedaż portrety zmarłego oraz żałobne stroje. Gazety zostały wypełnione nekrologami i wspomnieniami pośmiertnymi o Leninie.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w niedzielę 27 stycznia 1924 roku. Setek tysięcy żałobników nie odstręczył siarczysty mróz – trzydzieści trzy stopnie poniżej zera; w historii dotychczasowych pomiarów nie odnotowano jeszcze tak niskiej temperatury dla tego regionu. Trębacze musieli polewać instrumenty wódką, aby te nie zamarzły. Jak po latach pisał jeden z uczestników pogrzebu, połączone oddechy wszystkich żałobników tworzyły swoistą „mgłę w lodowatym powietrzu”.

Zgromadzony na placu Czerwonym tłum odśpiewał patriotyczne pieśni, w tym Międzynarodówkę. Wygłaszano też niekończące się przemówienia. Dopiero o szesnastej, po sześciu godzinach od momentu wyniesienia trumny z Domu Związkowców, ciało Lenina złożono do krypty pod Murem Kremlowskim. Było już wtedy prawie ciemno. We wszystkich moskiewskich fabrykach rozległ się dźwięk syren. Na chwilę życie w stolicy i innych ośrodkach kraju zamarło.

Niniejszy tekst stanowi fragment najnowszej książki dr Mariusza Sampa „Szach mat. Jak umierali władcy Rosji” (Hi:story 2024). Książka, opowiadająca o ostatnich chwilach poprzedników Putina, znajduje się już w sprzedaży.
Niniejszy tekst stanowi fragment najnowszej książki dr Mariusza Sampa „Szach mat. Jak umierali władcy Rosji” (Hi:story 2024). Książka, opowiadająca o ostatnich chwilach poprzedników Putina, znajduje się już w sprzedaży.

Zakonserwować tyrana!

Jeszcze przed śmiercią Włodzimierz Lenin oznajmił, że chce być pochowany w Piotrogrodzie (Leningradzie), lecz takiego rozwiązania na Kremlu w ogóle nie brano pod uwagę. Nadieżda Krupska, żona zmarłego, próbowała wprawdzie ten problem rozwiązać, wnosząc oficjalny protest przed Politbiurem, ale jej głos całkowicie zbagatelizowano.

Co więcej, kierownictwo partii bolszewickiej podało do wiadomości, że lud w adresowanych do władz listach domagał się zakonserwowania ciała wodza i wystawienia go na widok publiczny. W rzeczywistości było to kłamstwo, a pomysł zrodził się w głowach bolszewików. Największym zwolennikiem tej idei stał się następca Lenina, Józef Stalin, przekonany o konieczności wykorzystania śmierci poprzednika do celów typowo propagandowych. Zwłoki Lenina miały stać się symbolem jednoczącym wszystkich obywateli ZSRR i zwolenników komunizmu na całym globie.

Ciało Lenina wstępnie zabalsamowano tuż po jego śmierci, aby w zadowalającym stanie dotrwało do ceremonii pogrzebowej. Z każdym jednak upływającym dniem ze zwłokami było coraz gorzej. Należało niezwłocznie coś uczynić, aby nie rozłożyły się one całkowicie. W przeciwnym razie misternie uknuty plan Politbiura mógł spalić na panewce.

Tuż po pogrzebie jeden z komunistów zasugerował zamrożenie Lenina i proponował zakupienie z Niemiec specjalnego sprzętu chłodzącego. Projekt ten mimo sprowadzenia do Moskwy lodówki nie zdał egzaminu – na ciele zmarłego w niektórych miejscach pojawiły się ciemne plamy. Słusznie obawiano się, że kiedy nadejdzie wiosna, a potem lato, zwłoki pod wpływem temperatury będą wyglądały jeszcze gorzej i w zasadzie nie będą się nadawały do oglądania.

Zobacz również: Sadystyczny władca Rosji. Napawał się krzykami i wyciem swoich ofiar

Surrealistyczny pomysł staje się faktem

W końcu do stolicy ściągnięto dwóch wybitnych uczonych, profesorów Worobiowa i Zbarskiego, którzy zgodzili się zabalsamować ciało Lenina za pomocą specjalnej mikstury. Problem polegał na tym, że należało ją przygotować niemal od podstaw. Gdyby nie udało się tego zrobić, eksperymentatorów czekała pewna śmierć lub – w najlepszym razie – pobyt w łagrze. Zdając sobie sprawę z ciążącej na nich odpowiedzialności, uczeni wzięli się ostro do pracy. Udostępniono im najlepszą aparaturę i na użytek eksperymentu użyczono zwłok mężczyzn, sprowadzonych z różnych kostnic.

Trud się opłacił. Po kilku miesiącach wytężonych wysiłków wynaleziono mieszaninę powstałą na bazie alkoholu, gliceryny, octanu potasu i chloranu chininy. Przed wtłoczeniem jej do organizmu usunięto wszystkie organy wewnętrzne i wytoczono płyny fizjologiczne. Sporządzono też specjalne gumowe opaski, aby chemikalia nie przedostały się na zewnątrz zabalsamowanego ciała.

Począwszy od 1 sierpnia 1924 roku istniała możliwość oglądania Lenina u stóp Kremla. Umieszczono go w niewielkiej budowli z drewna sosnowego. Jeszcze w 1924 roku powstało drugie, większe mauzoleum, zaprojektowane przez Konstantina Mielnikowa. Wybudowano je ze znacznie trwalszego drzewa dębowego. Całą konstrukcję wzorowano na piramidzie schodkowej faraona Dżesera z Sakkary oraz grobowcu króla perskiego Cyrusa Wielkiego z Pasargady.

Kilka lat później, w 1930 roku, na placu Czerwonym stanął trzeci budynek, w którym ostatecznie spoczęły zmumifikowane zwłoki Lenina. Mauzoleum to wzniesiono z czarnego i czerwonego granitu, kilku rodzajów marmuru, porfiru i labradorytu. W 1973 roku dodano do niego pancerne szyby, które na specjalne zamówienie wykonał jeden z rosyjskich rzeźbiarzy. Mauzoleum w chwili obecnej jest dostępne dla zwiedzających niemal każdego dnia. Na czas konserwacji mumii – co odbywa się średnio co osiemnaście miesięcy – grobowiec jest zamykany.

Czytaj również: Wojsko pierwszych Piastów. Dzięki niemu powstało nasze państwo, a potem stało się potęgą

„Największy bluźnierca Rosji”

Tymczasowe mauzoleum (1924–1930), podobnie jak później stałe, było miejscem pielgrzymek nie tylko komunistów z krwi i kości, ale także zwykłych ciekawskich. Z czasem wizyta na placu Czerwonym i złożenie wieńca przy mauzoleum stały się nieodłącznym elementem wizyt ważnych osób z kraju i zagranicy.

Grobowiec odwiedzali też nieproszeni goście, nawołujący do usunięcia, jak to niekiedy można było usłyszeć, „największego bluźniercy Rosji”. W 1959 roku jeden ze zwiedzających rzucił młotkiem w sarkofag i rozbił szło w drobny mak. Inny zwiedzający w 1973 roku wniósł pod płaszczem materiały wybuchowe i wysadził się w powietrze, lecz zamach na martwego Lenina się nie powiódł.

Znamienne, że rzadko zaglądała do męża Nadieżda Krupska, która do końca życia nie mogła pogodzić się z tym, jak potraktowały ją władze. Po raz ostatni odwiedziła Wołodię w 1938 roku, na krótko przed swoją śmiercią. Podobno po cichu rzekła wówczas: „On ciągle taki sam, a ja taka stara”.

Zobacz również: Niezwykle skuteczna broń. Zdziwisz się, czym walczyli twórcy Polski

Co dalej z Leninem?

Mimo że Mauzoleum Lenina jest jednym z najważniejszych symboli Związku Radzieckiego, nie brakuje kontrowersji wokół istnienia tego miejsca. Po upadku ZSRR pojawiły się nawet głosy domagające się usunięcia ciała Lenina i zamknięcia mauzoleum. Argumentowano, że miejsce to jest reliktem przeszłości i nie powinno znajdować się w przestrzeni publicznej nowoczesnej Rosji.

Jednakże, decyzja o dalszym istnieniu mauzoleum i spoczynku Lenina wciąż budzi emocje, stanowiąc temat rozlicznych dyskusji. Na razie wszystko pozostaje bez zmian. Tym bardziej, iż większość Rosjan uznaje Lenina za bohatera narodowego…

Źródło:

Niniejszy tekst stanowi fragment najnowszej książki dr Mariusza Sampa „Szach mat. Jak umierali władcy Rosji” (Hi:story 2024). Książka, opowiadająca o ostatnich chwilach poprzedników Putina, znajduje się już w sprzedaży.
Niniejszy tekst stanowi fragment najnowszej książki dr Mariusza Sampa „Szach mat. Jak umierali władcy Rosji” (Hi:story 2024). Książka, opowiadająca o ostatnich chwilach poprzedników Putina, znajduje się już w sprzedaży.
ikona podziel się Przekaż dalej