Kobieta sukcesu

Święta trójca

Małgorzata Śnieguła urodziła się w 1978 r. we wsi Święte Nowaki (powiat skierniewicki) jako najstarsza z trzech córek Ireny i Kazimierza. Rodzice dziewczynek bardzo ciężko pracowali, nie byli więc w stanie poświęcać im zbyt wiele czasu. Irena była zatrudniona w łódzkim oddziale PKP, ojciec zajmował się naprawą wagonów. Małgosię i jej dwie siostry Joannę i Lucynę w praktyce wychowywała babcia, która mieszkała po sąsiedzku.

Dziewczynki nieustannie trzymały się razem. Nazywał się “świętą trójcą”, której nikt i nic nie pokona. Być może chciały w ten sposób nieco osłodzić sobie nieobecność rodziców. Irena i Kazimierz, nawet jeśli spędzali z nimi czas, nie pozwalali sobie na zbytnie czułości. Byli raczej surowi i wymagający. Oczekiwali od swoich pociech możliwie najlepszych wyników w nauce.

Ciężka praca przyniosła oczekiwane rezultaty, szczególnie w przypadku najstarszej z sióstr. Małgosia ukończyła studia na kierunku Marketing i Zarządzanie. Pamiętam, że zawsze pilnie się uczyła czasem nawet do godziny 3 nad ranem. My jako młodsze siostry również pomagałyśmy jej w „nauce”, składając razem ściągi. Po uzyskaniu tytułu magistra podjęła pracę w PKP Cargo w dziale przewozów i taryf. Awansowała na stanowisko kierownicze, bardzo się cieszyła i była z siebie dumna. Nigdy nie narzekała, że musi zostawać po godzinach- wspominała jej siostra Joanna w wywiadzie dla “Gazety Śledczej”.

Awans społeczny

Małgorzata nie spoczywała jednak na laurach i nieustannie podnosiła kompetencje. Uczyła się języka niemieckiego. Podjęła również pracę na Uniwersytecie Łódzkim jako wykładowca ekonomii. Życiowy sukces podkreślała eleganckim strojem złożonym przeważnie z szytych na miarę żakietu i spodni oraz idealnie wyprasowanej koszuli. Całości dopełniał stonowany, biznesowy makijaż. Już z daleka było widać, że jest kobietą sukcesu. Gosia bardzo wyrosła ponad wiejskie środowisko, z którego się wywodziła- powiedziała jedna ze znajomych dziewczyny w rozmowie z “Rzeczpospolitą”.

W 2005 roku Małgorzata poznała Sylwestra W. Mężczyzna był bratem męża jej koleżanki. Nie miał z kim iść na wesele znajomego, koleżanka postanowiła go więc “zeswatać” z ambitną bizneswoman. Małgosia zgodziła się na wspólne wyjście z nieznajomym, ale nie zapałała do niego szczególną sympatią. Od razu zauważyła, że jej towarzysz ma za krótkie spodnie, co dla niej, zawsze idealnie ubranej, stanowiło spory zgrzyt. Poza tym Sylwester wydał jej się nijaki, przezroczysty i bez wyraźnego charakteru. Mimo wszystko postanowiła spotkać się z nim ponownie.

Jak ogień i woda

Córunia

W miarę upływu czasu relacja między Sylwestrem a Małgorzatą zaczęła się zacieśniać. Mężczyzna od czasu do czasu spędzał noc w kawalerce swojej ukochanej, ale w miejscach publicznych nie manifestował swojego uczucia. Zostawiał swojej wybrance dużo swobody, co dla Małgosi było nawet wygodne. Jako silna i niezależna kobieta nie musiała spędzać z partnerem każdej wolnej chwili. Po 2 latach związku Sylwester się oświadczył.

Rodzice przyszłego pana młodego byli zachwyceni Małgorzatą. Ojciec mężczyzny nie szczędził Gosi komplementów. Nazywał ją “córunią”. Nie mógł wyjść z podziwu, że kobieta z taką klasą zwróciła uwagę na jego syna, człowieka zamkniętego w sobie i bez wykształcenia. Nieco inaczej zachowywała się matka Sylwestra Irena. Gosia również opowiadała mi, że ta kobieta trochę ją przeraża, że bardzo w domu wszystkim rządzi, o wszystko wypytuje syna, a ten zwierza się jej ze wszystkiego. To przeszkadzało Małgosi, ale myślała, że po ślubie Sylwek odetnie sam pępowinę od troskliwej mamusi- wspominała Joanna Śnieguła.

Z drugiej strony rodzice Małgorzaty nie byli zachwyceni wyborem córki. Sądzili, że powinna była znaleźć sobie kogoś ambitniejszego, lepiej wykształconego i obytego. Jednocześnie podkreślali, że przyszły pan młody wywodzi się z bardzo bogatej rodziny (która dorobiła się majątku na sprzedaży ziemi pod budowę autostrady), co stanowi ostry kontrast z ich własnym stanem posiadania. Małgosia jednak nie bardzo się tym wszystkim przejmowała. Była po prostu szczęśliwa. Miała dobrą pracę, własne mieszkanie, oszczędności i mężczyznę, który chciał z nią spędzić resztę życia.

Sygnały ostrzegawcze

W miarę zbliżania się daty ślubu sytuacja między młodymi zmieniała się na gorsze. Po pierwsze matka Sylwestra kategorycznie nie zgodziła się dopisać Małgorzaty do księgi wieczystej domu, który jej syn zaczął budować jeszcze zanim poznał swoją wybrankę. Kobieta zainwestowała w nieruchomość sporą część własnych oszczędności, sądząc, że tym samym inwestuje we własną przyszłość. Ale po gwałtownej reakcji Ireny stwierdziła, że od tej pory nie dołoży do budowy ani złotówki.

Na dwa tygodnie przed ślubem państwo W. wezwali Śniegułów na rozmowę. Poskarżyli się na ich zdaniem karygodne zachowanie Małgorzaty, która- ich zdaniem- zadzierała nosa. Wyrazili wątpliwość, czy ślub w ogóle dojdzie do skutku. Mniej więcej w tym samym czasie państwo młodzi dowiedzieli się, że rezerwacja sali, w której miało się odbyć wesele, została w tajemniczych okolicznościach odwołana. Ktoś zadzwonił do obsługi i podając się za Sylwestra, odwołał przyjęcie, godząc się jednocześnie, aby wpłacona wcześniej zaliczka przepadła.

Ostatecznie udało się rozwiązać kryzys i 22 września 2007 r. Sylwester i Małgorzata powiedzieli sobie sakramentalne tak. Pan młody był tak zaaferowany całą sytuacją, że upił się do nieprzytomności. Gosia miała mu to potem za złe, szybko jednak dała się udobruchać. Niedługo później para zamieszkała razem w jej kawalerce. Kobieta starała się, jak mogła, aby dobrze wywiązać się z roli żony. Gotowała mężowi obiady, piekła ciasta. Wszystko wydawało się w porządku. Ale do czasu. Sprawdź także ten artykuł: Zbrodnia w Wernejówce - miłość, zazdrość i śmierć.

Tajemnicza śmierć

Zamknięte drzwi

Był 9 grudnia 2007 r. O godzinie 14:00 Śniegułowie odebrali telefon. Dzwonił Sylwester. Pytał, czy teściowie nie mieli może kontaktu z córką. Stoję pod drzwiami mieszkania, ale jest zamknięte. Próbuję się dodzwonić do Gosi. Słyszę, że jej telefony dzwonią, ale ona nie odbiera. Irena i Kazimierz nie mieli jednak pojęcia, co dzieje się z ich dzieckiem.

Na miejscu wkrótce pojawił się Rafał W., brat Sylwestra. Pod drzwiami okazało się, że oba telefony Małgosi dzwonią w mieszkaniu. To było niepokojące. Pomyśleliśmy, że coś się stało, bo Sylwek mówił, że ona się z nimi nie rozstaje. Nie wezwaliśmy ślusarza, sam nie wiem dlaczego. Nawet nam to nie przyszło do głowy. Nie chcieliśmy też wyważać drzwi. Były solidne, na zamek typu Gerda. Nawet mi przeszło przez głowę, że może ona nie chce go wpuścić do mieszkania, bo [poprzedniego dnia] nie wrócił na noc- mówił w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej”.

Kobieta na podłodze

Śniegułowie zawiadomili policję. Jako że drzwi do kawalerki wciąż nie chciały ustąpić, funkcjonariusze dostali się do środka przez okno dzięki pomocy straży pożarnej. W mieszkaniu panował idealny porządek. Na stole stał ugotowany obiad, w lodówce czekało ciasto. Na ścianie plama wymiocin, jakby starta, choć nie zauważyłem żadnej ścierki. W pokoju ani w kuchni nie stały żadne opakowania po lekach ani płynach. Pamiętam, że szukaliśmy jakichś butelek po alkoholu, ale nie było nic, co zwróciłoby naszą uwagę- opowiedział później dziennikarzom "Dużego Formatu" Artur Nowakowski, technik kryminalistyki.

Ciało Małgorzaty leżało na brzuchu, na rozłożonej na podłodze kołdrze. Oglądający je strażak nie wyczuł oznak życia. Kiedy przewrócił zwłoki na plecy, zobaczył straszny widok. Denatka miała liczne siniaki, naderwane ucho i pękniętą wargę. Wyglądała tak, jakby przed śmiercią stoczyła ciężką walkę. Jej dłonie były kurczowo zaciśnięte, ale nogi wyprostowane.

Samobójstwo?

Sekcja zwłok wykazała, że co najmniej część z wymienionych wyżej obrażeń mogła powstać w wyniku konwulsji po zażyciu silnej trucizny- cyjanku potasu. Czas zgonu oszacowano na 4:30 nad ranem, a bezpośrednią przyczyną śmierci była "niewydolność krążeniowa z przyczyn nieznanych". Uznano, że Małgorzata popełniła samobójstwo połykając truciznę, mimo iż w trakcie przeszukania mieszkania nie znaleziono śladów cyjanku..

Nie sprawdzono żadnych innych hipotez, na przykład morderstwa. Nie pobrano próbek spod paznokci denatki celem wyizolowania materiału genetycznego potencjalnego sprawcy. Nie zbadano nawet ubrania, które Małgorzata miała na sobie przed śmiercią, chociaż Śniegułowie wyraźnie się tego domagali. Okazało się, że ubrania zostały spalone tuż po zakończeniu sekcji zwłok. Prosiliśmy o wykonanie pewnych czynności, składaliśmy wnioski dowodowe. Wyśmiewano nas – mówił Kazimierz Śnieguła dziennikarzowi “Rzeczpospolitej. – Słyszeliśmy, że naoglądaliśmy się za dużo hollywoodzkich filmów. Nie sprawdzono nawet, czy i w jaki sposób denatka miała wejść w posiadanie cyjanku i czy zażyła go z własnej woli.

Sami przeciwko państwu

Bo nie miała przyjaciół

Osatecznie badająca sprawę prokuratura doszła do następujących wniosków: Małgorzata targnęła się na własne życie, ponieważ cierpiała z powodu wyjątkowo silnego bólu menstruacyjnego, a poza tym czuła się samotna, bo nie miała przyjaciół. Wybrała cyjanek, gdyż substancja ta jest relatywnie łatwo dostępna. Można ją znaleźć na przykład w trutce na szczury. Tyle że nie jest to prawda. Cyjanku już od dawna nie stosuje się w preparatach zwalczających gryzonie. Poza tym, gdyby kobieta faktycznie go zażyła i wpadła w konwulsje, to dlaczego leżała na idealnie wygładzonej kołdrze z wyprostowanymi nogami?

Ale to nie koniec wątpliwości. Jak się okazało, kilka dni przed śmiercią Małgorzata założyła polisę na życie. Według zawartych w niej zapisów osobą, której zostałoby wypłacone odszkodowanie po jej śmierci, był Sylwester W. W przypadku zgonu otrzymałby 100 tys. zł, ale gdyby jego małżonka zginęła tragicznie, to kwota ta uległaby podwojeniu. Kilka dni po rzekomym samobójstwie mężczyzna usiłował podjąć należne mu pieniądze. Sprawdź także ten artykuł: Izabela M. - 16-latka wracała z dyskoteki, została zamordowana tuż pod własnym domem.

Ta trzecia

Wątpliwości prokuratury nie wzbudził nawet fakt, że Sylwester przez cały ten czas utrzymywał kontakt z byłą dziewczyną- Agnieszką S. Kobieta była tak zazdrosna o byłego partnera, że aż postanowiła uniemożliwić mu poślubienie Małgorzaty. To właśnie Agnieszka zorganizowała intrygę, w wyniku której wesele pary zostało odwołane. Jej numer telefonu widniał również w telefonie Małgorzaty, chociaż Agnieszka utrzymywała, że nigdy jej nie poznała.

Z akt sprawy wiem również, że była dziewczyna Sylwka prosiła jednego ze swoich kolegów, by pokazał jej gdzie mieszka moja siostra. Ta kobieta była pod blokiem Małgosi. Być może moja siostra poznała ją, ale nie wiedziała z kim ma do czynienia? Po śmierci Gosi okazało się, że Agnieszka S. jest w ciąży oraz że spotyka się z jakimś młodszym od siebie mężczyzną. Jest z nim w ciąży, jednak owy mężczyzna miał się okazać bezpłodnym. Prosiliśmy sąd i prokuraturę o sprawdzenie tego faktu. Podejrzewaliśmy, że być może Sylwester jest ojcem- powiedziała Joanna Śnieguła.

W marcu 2012 r. sprawa nieumyślnego spowodowania śmierci Małgorzaty Śnieguły została umorzona. Kilka lat później rodzice denatki zwrócił się o pomoc do łódzkiego Archiwum X. Tworzący je emerytowani policjanci doszli do wniosku, że kobieta została zamordowana. Prawdopodobnie ktoś podmienił jej kapsułkę z lekiem przeciwbólowym, które zażywała na trapiący ją ból menstruacyjny, na kapsułkę z cyjankiem.

Źródła:

  1. ŚMIERĆ Z CYJANKIEM W TLE Historia Małgorzaty Śnieguły (Podcast kryminalny) odc. 3, https://www.youtube.com/watch?v=CXhiffkmxYM
  2. https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/243970-morderstwo-doskonale-czy-samobojstwo-sledztwo-w-ktorym-prokuratorom-myla-sie-trucizny-a-ustalone-motywy-budza-wiele-watpliwosci
  3. https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,23028354,strategia-lwa-szuka-mordercy-malgorzaty.html
  4. https://www.rp.pl/plus-minus/art7494561-dziewczyna-i-cyjanek
  5. https://gazetasledcza.pl/2016/01/tajemnicza-smierc-z-cyjankiem-w-tle/
  6. https://buzz.gazeta.pl/buzz/7,185693,30311419,sprawa-smierci-malgorzaty-jest-jak-z-powiesci-prokuratura.html
ikona podziel się Przekaż dalej