Historia pewnego Porsche

Szara rzeczywistość

Jugosławia, a dokładniej Socjalistyczna Federacyjna Republika Jugosławii, była konglomeratem złożonym z Serbii, Chorwacji, Macedonii, Bośni i Hercegowiny, Słowenii i Czarnogóry. W 1979 r. żyło się tu raczej trudno. Kraj rządzony twardą ręką przez komunistycznego marszałka Josipa Broz Tito ledwo zipał, tłamszony wysoką inflacją, ujemnym bilansem handlowym i gigantycznym zadłużeniem.

Wszystkie te problemy przekładały się na życie zwykłych ludzi. Większość obywateli Jugosławii, podobnie jak mieszkańców ówczesnej PRL, nie mogło sobie pozwolić na luksusy właściwie w żadnej dziedzinie. Niskie pensje ledwo starczały na związanie końca z końcem. Na domiar złego na rynku brakowało towarów, nawet tych pierwszej potrzeby, a kiedy już się pojawiały, były reglamentowane.

Mieszkania, ubrania, wakacje były przeciętne i mało wyszukane. Podobna sytuacja panowała również w dziedzinie motoryzacji. Jugosłowianie jeździli przeważnie maszynami rodzimej marki Zastava lub Cimos, spółki stworzonej przez francuskiego Citroënena i jugosłowiański Tomos. Oczywiście, jeśli mieli tyle szczęścia i pieniędzy, żeby w ogóle jakiekolwiek auto kupić.

Obiekt pożądania

Pewnego wrześniowego poranka 1979 r. znany serbski tenisista Ivko Plecevic przygotowywał się do podróży z Belgradu do Niemiec Zachodnich, które w tamtym czasie były jego drugim domem. Plecevic był prawdziwą gwiazdą sportu. Brał udział m.in. w Pucharze Davisa, największych na świecie rozgrywkach tenisowych drużyn męskich zarówno jako zawodnik, jak i kapitan. Kilka razy zdobył tytuł mistrza kraju. Występował również w prestiżowych turniejach takich jak Roland Garros czy Wimbledon.

Mężczyzna spakował kilka walizek i ruszył w stronę zaparkowanego pod blokiem białego Porsche 911 Targa. Według niektórych źródeł czterokołowe cacko, o jakim przeciętny mieszkaniec Jugosławii mógł jedynie pomarzyć (większość obywateli w ogóle nie posiadała samochodu), było nagrodą za zajęcie pierwszego miejsca w turnieju tenisowym w Berlinie. Inne źródła podają, że Plecevic kupił nietuzinkowe auto, aby móc wygodnie podróżować między Niemcami a Serbią.

200 na godzinę

Po dotarciu na miejsce okazało się, że maszyna zniknęła. Właściciel nie chcąc tracić czasu natychmiast zgłosił się na milicję. Funkcjonariusze nie posiadali się ze zdziwienia. Kradzieże aut w Jugosławii nie zdarzały się często. „Zostawiłem auto na chodniku przed domem. Widziałem je z okna, ale specjalnie nie pilnowałem. W tamtym czasie, pod koniec lat 70., w Jugosławii nikt nie kradł samochodów. Zdarzało się, że ktoś samochód “pożyczył”, żeby się przejechać i potem zostawić, czasem nawet w miejscu, skąd je wcześniej zabrał” – wspominał Plecevic w 2009 r. „Byłem zaskoczony, ponieważ moje auto było dobrze zabezpieczone przed kradzieżą”- dodał.

Zarejestrowany w Niemczech kabriolet Porsche 911 S Targa było drugą edycją modelu stworzonego 57 lat wcześniej. Maszynę wyposażono w silnik o mocy 188 koni mechanicznych, która pozwalała bez trudu osiągnąć prędkość 200 km na godzinę. Wydawało się, że namierzenie złodzieja będzie zadaniem wyjątkowo trudnym. Jednak już niedługo on sam dał o sobie znać.

Mistrz kierownicy ucieka

Show

Jeszcze tego samego dnia, w którym tenisista zgłosił kradzież, jego auto pojawiło się w centrum Belgradu, czyli na placu Slavija. Porsche z dzikim rykiem kręciło bączki, z piskiem opon zawracało pod kątem 90 stopni, a następnie pruło przed siebie, aby po chwili wykonać całą sekwencję jeszcze raz. Zdezorientowana milicja próbowała zatrzymać pirata drogowego, ale w swoich wysłużonych Zastavach nie mieli z nim żadnych szans. Samochód Plecevica był nie tylko dużo szybszy, ale również o niebo zwrotniejszy od każdego z radiowozów, jakie były wówczas na stanie jugosłowiańskich służb.

Ale na jednym przedstawieniu się nie skończyło. Kolejnego wieczoru, tuż po godzinie 22:00, biała błyskawica znów zaanektowała plac w samym centrum stolicy. Podobnie jak poprzednio wodziła za nos usiłujących ją zatrzymać milicjantów. Cała scena powtórzyła się po raz trzeci, doprowadzając bezradnych stróżów prawa do prawdziwej rozpaczy.

Nie ulegało wątpliwości, że złodziej doskonale się bawił, a wręcz prowokował bezradnie przyglądających mundurowych. Wieść o jego kaskaderskich wręcz wyczynach rozeszła się po Belgradzie lotem błyskawicy. Co wieczór na placu Slavija zbierały się nieprzebrane tłumy gapiów dopingujące kierowcę Porsche do jeszcze śmielszych wybryków. Wielu z nich przynosiło ze sobą krzesła i gorące napoje. Sprawdź także ten artykuł: 8 największych kradzieży w historii – jak do nich doszło?

W kotka i myszkę

Tajemniczy złodziej tak bardzo rozsmakował się w sławie, że sam dzwonił do lokalnych rozgłośni radiowych z informacją, o której godzinie pojawi się na swojej zwyczajowej trasie. Prosił, by media rozpowszechniły tę wiadomość nie tylko wśród słuchaczy, ale również milicjantów. Białe Porsche przez 10 kolejnych wieczorów przemierzało trasę prowadzącą od Bulwaru Rewolucji (dzisiejszy Bulwar Króla Aleksandra), przez Belgradzką (dawna ulica Borisa Kidriča), aż do placuj Slaviji.

Nikt z 10 tysięcy zgromadzonych gapiów, którzy codziennie dopingowali samozwańczego rajdowca, nie był w stanie zobaczyć jego twarzy, choć żądni sensacji dziennikarze nieustannie próbowali uchwycić ją obiektywami kamer. Milicjanci byli wściekli i czuli coraz większą presję. Lada dzień do Belgradu miał powrócić marszałek Tito, który w tamtym okresie przebywał na Kubie, gdzie odbywał się szczyt Ruchu Państw Niezaangażowanych. Przywódca Jugosławii miał w zwyczaju urządzać uroczystą paradę ulicami miasta po każdym powrocie z zagranicznej podróży. Funkcjonariusze nie mogli więc dopuścić, aby uroczystość zakłócił pospolity złodziejaszek i jego kaskaderskie popisy.

Sprawa polityczna

Mimo nieustannych prób schwytania rabusia milicjanci pozostawali daleko w tyle. Świadkowie twierdzą, że to właśnie mundurowi nadali mu pseudonim Fantom (“Duch”), ponieważ niczym zjawa wyłaniał się z ciemności i po krótkim rajdzie ponownie rozpływał w powietrzu. Wielu obywateli zaczęło w końcu odczytywać popisy “Fantoma” jako rodzaj demonstracji przeciwko panującemu w kraju komunistycznemu reżimowi.

Tego było już za wiele. Kiedy sprawa stała się polityczna, dowiedział się o niej również sam Jospi Broz Tito. Wściekły marszałek zażądał jak najszybszego rozwiązania “sprawy Fantoma”. Zadanie wydawało się jednak niemożliwe, ponieważ tożsamość złodzieja wciąż nie była znana. Istniało co prawda jedno zdjęcie kierowcy Porsche, wykonane przez fotografa amatora Ilję Bogdanowicza, ale niewyraźna i rozmazana podobizna nie była specjalnie przydatna. I właśnie wtedy do akcji wkroczył znany śledczy Dusan Zivković, znany pod pseudonimem Fandjo.

Pułapka na Fantoma

Godny przeciwnik

Dusan Zivković był postacią tajemniczą i w sam raz pasował do roli pogromcy “Belgradzkiego Fantoma”. Nie tylko posługiwał się przydomkiem, który upamiętniał słynnego argentyńskiego kierowcę Formuły 1, Juana Manuela Fanhi (błędnie przerobionego w języku serbskim na Fandjo). Mężczyzna posiadał również potężnego Forda Granadę, prawie pięciometrowego kolosa wyposażonego w 160-konny silnik V6. I co najważniejsze wcale nie prowadził gorzej niż przeciwnik, którego ścigał.

Któregoś wieczoru belgradzka milicja postanowiła złapać złodzieja w pułapkę. Jezdnię na rondzie Slavija polano dużą ilością wody. Śliska nawierzchnia utrudniła “Fantomowi” manewrowanie potężną maszyną. W pewnym momencie wszystkie wyjazdy z ronda zastawiono blokadami utworzonymi z miejskich autobusów marki Ikarus. Kierowca Porsche usiłował jakoś uwolnić się z obławy. Jego auto wpadło jednak w poślizg i zderzyło się czołowo z jednym z autobusów.

Kierowca nie zamierzał poddawać się bez walki. Zdołał wygramolić się z rozbitego samochodu i uciec, wmieszawszy się uprzednio w tłum zgromadzonych na placu fanów. Niedługo jednak cieszył się wolnością, a to za sprawą anonimowego donosu, w którym ktoś zdradził jego tożsamość. Jak się okazało, “Belgradzkim Fantomem” był 29-letni Vladimir „Vlada” Vasiljewicz.

Vlada klucz

Vladimir mieszkał w Belgradzie i kradł samochody. Nie robił tego jednak z pobudek merkantylnych, tylko z zamiłowania do szybkiej jazdy. 29-latek wykorzystywał skradzione maszyny do szaleńczych rajdów po ulicach miasta. Rano zwracał “wypożyczony” pojazd bez najmniejszych śladów użytkowania i na dodatek z pełnym bakiem.

Mężczyzna szczególnie chętnie obierał sobie za cel Ople, znajomi przezywali go więc “Opel Vlada”. Vladimir posiadał jeszcze jedną ksywę- „Vlada Klucz”, ponieważ słynął z tego, że potrafił otworzyć i odpalić dowolny samochód. Po aresztowaniu mężczyzna trafił na badania psychiatryczne celem sprawdzenia poczytalności. Biegły lekarz zauważył, że na widok samochodów wyścigowych puls Vasiljevicia gwałtownie przyspieszał. Nie mogło to jednak stanowić żadnej okoliczności łagodzącej. A może zainteresuje cię także ten artykuł: Napad na bank w Wołowie - najbardziej spektakularna kradzież epoki PRL.

Ostatnia przejażdżka

Sam oskarżony nie potrafił usprawiedliwić swojego niecodziennego zachowania. „Nie wiem, co mnie skłania do kradzieży samochodu. Wiem, że jest to karalne i że poniosę konsekwencje, ale kiedy jestem w samochodzie, po prostu nie chcę z niego wychodzić”- tłumaczył. Sędzia Sądu Okręgowego w Belgradzie skazał Vladimira na dwa lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności za kradzież dwóch samochodów i stwarzanie zagrożenia dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Jedna z licznych legend, którymi z czasem obrosła historia “Belgradzkiego Fantoma” głosi, że niedługo po skazaniu mężczyzna uciekł z więzienia, aby raz jeszcze poczuć adrenalinę związaną z szybką jazdą samochodem. Kiedy potrzeba prędkości została zaspokojona, 29-latek jak gdyby nigdy nic wrócił do zakładu karnego, aby odsiedzieć zasądzony wyrok. „Musiałem pojechać na ostatnią przejażdżkę, żeby policjanci nie myśleli, że zwycięstwo należy do nich”- miał powiedzieć jednemu ze współwięźniów.

To wszystko z miłości

Vasiljewicz odzyskał wolność w 1982 r. Nigdy nie wrócił do swojego hobby. Niedługo później został ciężko ranny w wypadku drogowym pod Požarevacem. W samochód, który prowadził jego znajomy uderzyła ciężarówka. Kierowca zginął na miejscu. Vlada trafił do szpitala, gdzie zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Miał 32 lata. Niektórzy spekulowali, że całe zdarzenie wcale nie było wypadkiem, ale celowym działaniem komunistycznych służb, które w ten sposób chciały raz na zawsze pozbyć się niebezpiecznego buntownika.

Do dziś w stolicy Serbii można usłyszeć pogłoski, że Vlada dedykował swoje karkołomne wyczyny dziewczynie imieniem Vesna. Vesna mieszkała przy trasie, którą tyle razy pokonał białym Porsche tej pamiętnej jesieni, a mężczyzna był w niej szaleńczo zakochany. Choć dziś nikt już nie potrafi powiedzieć, kim była i gdzie dokładnie znajdował się jej dom, ale mieszkańcy Belgradu wierzą, że kręcąc bączki na placu Slavija Vasiljewicz usiłował zdobyć jej serce.

Źródła:

  1. https://francuskie.pl/geri-dak-citroeny-nieznane/
  2. https://pl.wikipedia.org/wiki/Jugos%C5%82awia
  3. https://avto-magazin.metropolitan.si/zanimivosti/ste-ze-slisali-za-fantoma-iz-beograda-ki-je-s-svojim-ulicnim-dirkanjem-postal-lokalna-legenda/
  4. https://www.autoevolution.com/news/the-rise-and-fall-of-the-phantom-of-belgrade-that-won-the-hearts-of-10000-people-197120.html
  5. https://www.alo.rs/razbibriga/zanimljivosti/vlada-je-svake-noci-u-belom-porseu-izludivao-policiju-da-li-je-stradao-nesrecnim-slucajem-ili-je-sklonjen-i-danas-je-misterija/270359/vest
  6. https://autorepublika.com/2023/04/16/zanimljivost-dana-prica-o-beogradskom-fantomu/
  7. https://noticias.coches.com/noticias-motor/fantasma-de-belgrado/470314
  8. https://www.clarin.com/autos/robo-porsche-burlo-dictadura-atrapo-fangio-leyenda-fantasma-belgrado_0_ReLIhDExRs.html
  9. https://random-times.com/2019/03/20/the-belgrade-phantom-the-thief-who-for-10-nights-mocked-the-yugoslav-police/
  10. https://stil.kurir.rs/lifestyle/190973/ko-je-bio-beogradski-fantom
  11. https://www.lo.tarnobrzeg.pl/lesser/artykuly/belgradzki-fantom
  12. JugoZbrodnie- Podcast Kryminalny, https://www.youtube.com/watch?v=SOlWtMYqbMc
ikona podziel się Przekaż dalej