Tragedia w raju

Manekin

Apartamentowiec Balencea jest jak mini raj na ziemi. Wspaniały, dwudziestotrzypiętrowy budynek wznosi się dumnie nad St Kilda Road w Melbourne (Australia). Zaspokaja potrzeby mieszkańców bez konieczności kontaktu ze światem zewnętrznym. Na terenie posesji znajduje się siłownia, klub koneserów win, basen, spa. Personel obsługi pozostaje do dyspozycji przez 24 godziny na dobę.

2 grudnia 2010 roku concierge (opiekun budynku) został poproszony o sprzątnięcie windy, w której ktoś nabrudził. Kobieta imieniem Beth od razu zajęła się problemem. Zabrała odkurzacz ze schowka i ruszyła do windy. Na miejscu okazało się, że odkurzacz jest zepsuty. Potrzebna była tradycyjna miotła, która znajdowała się w pomieszczeniu z kontenerami na śmieci na samym dole budynku.

Concierge udała się do śmietnika. Próbowała go otworzyć, ale drzwi nie chciały ustąpić. Wydawały się zablokowane czymś od wewnątrz. Beth zebrała wszystkie siły i pchnęła je najmocniej, jak potrafiła. Weszła do pomieszczenia. Pod wpływem ruchu w środku zapaliły się lampy uruchamiane przez fotokomórkę.

Beth rozejrzała się dookoła i zobaczyła coś, co na pierwszy rzut oka przypominało manekina. Gdy concierge przyjrzała się bliżej zrozumiała, że to ludzkie ciało. Leżało w kałuży krwi. Przerażona pracownica Balencea’i wybiegła z pomieszczenia Była w szoku. Na miejsce została wezwana policja.

Upadek

Na podłodze altany śmietnikowej leżało ciało dwudziestoczteroletniej Phoebe Handsjuck. Dziewczyna mogla się tam znaleźć tylko w jeden sposób - poprzez zsyp, służący lokatorom do pozbywania się śmieci. Na samym dole szybu zsypowego zamontowano urządzenie rozdrabniające. Phoebe, spadając, uderzyła w nie. Ostrza niemal odcięły jej prawą stopę.

Kobieta przeżyła upadek. Zdołała jakimś cudem wydostać się z pojemnika na śmieci. W totalnych ciemnościach próbowała dopełznąć do drzwi. Nie zdążyła - umarła z powodu upływu krwi. Trudno sobie nawet wyobrazić jak straszna była to śmierć - w bólu, samotności i przerażeniu.

Kopciuszek i książę

Kim była Phoebe?

Phoebe mieszkała w budynku Balencea wraz ze swoim chłopakiem - Antem. Para poznała się w 2009 roku, ona miała 23, on - 40 lat. Oprócz wieku dzieliło ich dużo więcej: Phoebe pracowała jako recepcjonistka w salonie fryzjerskim, Ant (Antony Hampel) robił karierę w branży eventowej.

Związek Phoebe i Anta był burzliwy. Wynikało to w dużej mierze z problemu alkoholowego dziewczyny oraz jej zaburzeń nastroju. Ant starał się być dla niej wyrozumiały. Nazywał uzależnienie dziewczyny “potworem”. Phoebe nie mogła się zdecydować, czy czuje się w tym związku dobrze, czy jednak źle. Para rozstawała się i schodziła.

Tuż przed tragedią

W dniu tragicznej śmierci Phoebe przebywała w mieszkaniu Anta. On sam był przez większą część dnia w pracy. Można to łatwo udowodnić analizując dane z systemu rejestrującego wejścia i wyjścia mieszkańców wieżowca. Każdy z nich posiadał specjalną kartę magnetyczną.

Gdy Antony Hampel wrócił do domu, Phoebe nie było. W apartamencie panował bałagan. Wszędzie walały się karteczki zapisane złotymi myślami dziewczyny. W sypialni stały zapalone świece, na łóżku leżały zdjęcia pary i jeszcze więcej karteczek.

Ant wiedział, że Phoebe po alkoholu staje się nieobliczalna. Nie czuł specjalnej potrzeby, aby ją szukać.Był pewny, że Phoebe sama w końcu wróci - jak zawsze. O jej śmierci dowiedział się od dostawcy jedzenia, który zapukał do jego drzwi. Wokół budynku Balencea’i stała karetka i wozy policji, więc kurierowi ciężko było się dostać do środka.

Przebieg zdarzeń

Hipotezy

Śmierć Phoebe Handsjuk budziła powszechne zdziwienie. Policja w Melbourne nigdy czegoś takiego jeszcze nie widziała. Ustalono, że dziewczyna wpadła na pomysł wejścia do do niewielkiego okienka zsypowego na 12 piętrze, aby potem ześlizgnąć się w czarną czeluść.

Czy Phoebe ktoś pomógł? Tego nie udało się z całą pewnością ustalić - z jakiegoś powodu nie zabezpieczono materiału z kamer monitoringu. Odciski palców na wejściu do zsypu były zbyt rozmazane, żeby móc je wykorzystać. Czyżby dziwaczne postępowanie Phoebe było w istocie samobójstwem?

O słuszności tej hipotezy mógłby świadczyć dziwny SMS, który dziewczyna wysłała dzień wcześniej do rodziny i przyjaciół. Brzmiał on następująco: Cześć, rodzino. Właśnie leżę w łóżku i zaraz zasnę. A jak się obudzę, przemienię się w najbardziej niesamowitą istotę ludzką, jaką widzieliście lub nie. Pójdę do szpitala. Tam jest bezpieczniej, a specjalnością dnia jest zupa pomidorowa… Pychota! Pożywna! Kocham was bardzo, ale nie tak bardzo, aby wysłać każdemu osobnego smsa. Przepraszam za to, ale już pora spać, muszę lecieć. Wesolutko. Życie jest tylko snem. Całusy.

Autopsja

Sekcja zwłok wykazała, że Phoebe była pod wpływem alkoholu i środków nasennych, które podebrała swojemu chłopakowi. Lekarz nie był w stanie stwierdzić jak taka kombinacja zadziałała na organizm dziewczyny. Stwierdził jednak kategorycznie, że w jej śmierć nie była zaangażowana żadna osoba trzecia.

Phoebe miała na ciele ślady typowe dla upadku z 12 piętra. Nie stwierdzono obrażeń wewnętrznych charakterystycznych na przykład dla pobicia. Bezpośrednim powodem zgonu było wykrwawienie się. Prawa stopa ofiary została odcięta przez ostrze rozdrabniarki do śmieci. Jej ubranie nie było jednak bardzo brudne, co może dziwić biorąc pod uwagę okoliczności.Nie zgadzał się również wzrost denatki. W dokumentach podano, że miała 166 cm, gdy faktycznie Phoebe mierzyła 175 cm.

Śledztwo

Co robił Antony Hampel?

O 10:35 w dniu śmierci Phoebe do Antonego Hampela zadzwoniła Jeanette - babcia dziewczyny. Zaniepokoił ją dziwaczny sms, który został opisany wyżej. Zapytała, czy Ant również go dostał. Mężczyzna stwierdził, że jeszcze go nie widział, ale kiedy wychodził rano z domu (około 8:00), Phoebe spała spokojnie w łóżku.

Antony wrócił do Balencea’i  o 18:05. Zorientował się, że Phoebe wyszła, ale nie wzięła ze sobą torebki ani kluczy. Było to dziwne, ponieważ nigdzie się bez nich nie ruszała. Niepokój budził również bałagan, karteczki i świece.

O 18:51 w mieszkaniu zadzwonił  telefon - dzwonił Len, ojciec Phoebe. W późniejszych zeznaniach mężczyzna twierdził, że wybrał numer iPhone’a córki. Phoebe nie odebrała. Chwilę później do Lena zadzwonił Ant. Mówił, że martwi się, bo dziewczyny nigdzie nie ma. Pytał Lena, czy może nie pojechała do niego.

Len odpowiedział, że nie wie, gdzie jest Phoebe.Jego niepokój sięgnął zenitu. Zasugerował Antowi, żeby poszedł na policję i zgłosił zaginięcie dziewczyny. Ant odparł, że policja i tak nie zajmie się sprawą przed upłynięciem 48 godzin. “Do tego czasu Phoebe pewnie wróci” - stwierdził beznamiętnie. O 20:00 do drzwi apartamentu w Balencea zadzwonił dostawca jedzenia… A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat tajemnicy uwięzienia Blanche Monnier?

Przesłuchanie

Antony chciał wiedzieć, co takiego stało się na dole, że konieczna była interwencja policji. Zostawił jedzenie i zszedł do foyer, gdzie zagadnął stojącego tam detektywa:

  • Mieszkam tu. Co się stało?
  • Znaleźliśmy ciało kobiety w śmietniku”- odpowiedział funkcjonariusz.
  • O nie! Moja dziewczyna zaginęła. Może to ona! - krzyknął Ant.

W trakcie przesłuchania Antony stwierdził, że w trakcie dnia co kilka godzin dzwonił do Phoebe aby sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Wiedział, że dziewczyna cierpiała na depresję i brała leki. Po powrocie z pracy zadzwonił do kilku osób, by sprawdzić, czy Phoebe u nich nie ma, ale w gruncie rzeczy był przekonany, że dziewczyna w końcu sama się znajdzie. Do tej pory zawsze tak było.

Policja przeszukała mieszkanie. Nie znaleziono niczego specjalnie niepokojącego oprócz niewielkiej ilości potłuczonego szkła i krwi na podłodze. Odrobina krwi była również na podłodze w pomieszczeniu zsypu oraz na rączce pokrywy. Za mało, by móc się do czegokolwiek przyczepić. Ant był załamany całą sytuacją. Nie był w stanie zidentyfikować ciała Phoebe.

Co się stało z Phoebe Handsjuk?

Wynik śledztwa

9 lutego ogłoszono, że Phoebe Handsjuk dobrowolnie, bez niczyjej pomocy, weszła do zsypu. Przyczyną tak dziwacznego zachowania miały być zaburzenia psychiczne połączone z zatruciem alkoholem i środkami nasennymi. Znajomi Phoebe potwierdzali, że dziewczyna miała w przeszłości skłonność do ryzyka i udowadniania światu, że jest w stanie robić rzeczy niemożliwe.

Rodzina Phoebe i część zainteresowanych sprawą osób nie chciała się pogodzić z wynikiem śledztwa. Zaczęto zadawać pytania o rzetelność przeprowadzonych działań. Poddano w wątpliwość postępowanie śledczych oraz wyniki sekcji zwłok Phoebe.

Wątpliwości

Jedna z głównych wątpliwości wiąże się z faktem nieudzielenia dziewczynie pomocy medycznej. O 19:20 feralnego dnia do budynku Balencea wezwano karetkę. Ratownicy medyczni nie zostali jednak dopuszczeni do leżącej w śmietniku Phoebe. Policjanci zastąpili im drogę twierdząc, że jest to miejsce zbrodni. Załoga karetki nie była w stanie stwierdzić, że Phoebe faktycznie  nie żyje, a jeśli nawet, to jak dawno nastąpił zgon.

Nie zabezpieczono nagrań z monitoringu. Policjanci nie byli tym zainteresowani, mimo że osoba z obsługi wieżowca zaproponowała pomoc w tym zakresie. Gdyby zebrano materiał z kamer, dałoby się z całą pewnością ustalić, czy Phoebe weszła do zsypu sama, czy może jednak ktoś jej towarzyszył.

Dziennikarze z australijskiego programu telewizyjnego 60 Seconds przeprowadzili dość upiorny eksperyment. Poprosili koleżankę Phoebe o przeciśnięcie się przez specjalnie do tego celu spreparowane okienko zsypu, o wymiarach 54,5 na 30 centymetrów. Nawet trzeźwej i sprawnej fizycznie osobie zajęło to sporo czasu i wysiłku.

Czy odurzona alkoholem i lekami nasennymi dziewczyna naprawdę mogła tego dokonać w pojedynkę? Policja twierdzi, że tak. Śledztwo od lat pozostaje zamknięte i nic nie wskazuje na to, że kiedykolwiek zostanie ponownie otwarte. Pytania jednak pozostają…

Autor: Natalia Grochal

Bibliografia:

  1. https://crimereads.com/an-australian-death-and-a-suspicious-ruling-of-suicide/
  2. https://www.marieclaire.com.au/what-happened-to-phoebe-handsjuk
  3. https://www.phoebehandsjuk.com/
ikona podziel się Przekaż dalej