Morderca, który nienawidził miłości

Pasquale i Stefania

Włochy lat 70. były krajem obyczajowych kontrastów. Z jednej strony kojarzyły się z miłością, z drugiej - dusił je skrajny konserwatyzm. Młodzi ludzie, chcąc spędzić trochę czasu razem, musieli dobrze się kamuflować nie tylko przed członkami rodziny, ale również karcącymi spojrzeniami przechodniów.

Kamuflować musieli się na przykład dziewiętnastoletni Pasquale i jego rok młodsza dziewczyna - Stefania. Zakochana para postanowiła pewnego dnia wyrwać się z Florencji, w której mieszkali, na małą randkę. Pożyczonym od rodziców Pasquale samochodem 14 września 1974 roku pojechali w ustronne miejsce nad rzeką.

Młodzi kochankowie nie zdążyli skonsumować intymnej chwili. Nagle Pasquale zauważył w pobliżu samochodu cień człowieka. Być może chciał z nim porozmawiać, dowiedzieć się, czy może jakoś pomóc… Nie zdążył jednak. Tajemniczy nieznajomy wyciągnął pistolet strzelił pięć razy. Martwy nastolatek osunął się na ziemię.

Stefania była następna. Otrzymała 3 postrzały, po czym napastnik wywlókł ją z samochodu. Zadał ofierze ponad 100 ciosów nożem. Tak wysoki poziom okrucieństwa świadczył o tym, że morderca w chwili popełniania zbrodni czuł wyjątkową nienawiść. Jego “dzieło” było tak makabryczne, że gdy wiele lat później zdjęcie ciała Stefanii pokazano w sądzie, obecny na sali młody karabinier - zemdlał.

Zwyrodnialca nie udało się namierzyć. Policja nie dysponowała żadnymi informacjami na jego temat. Zdołała jedynie ustalić narzędzie zbrodni. Była to Beretta Long Rifle kalibru 22 mm. Morderca którą ładował nabojami marki Winchester z charakterystyczną literą H na spodzie łuski.

Giovanni i Carmela

6 lat później kolejna para zakochanych mieszkańców Florencji postanowiła wybrać się na randkę za miasto. Zatrzymali swojego Fiata Ritmo w pobliżu miejscowej dyskoteki. Nie zdążyli dobrze się sobą nacieszyć. Ich tête-à-tête zostało brutalnie przerwane.

Ktoś zbliżył się do okna od strony kierowcy i oddał strzały do Giovanniego, a następnie do Carmeli. Kobieta została wywleczona na zewnątrz auta i zmasakrowana nożem. Ostatnia rana, jaką zadał napastnik, była najgorsza. Morderca wyciął genitalia kobiety, zostawiając w jej podbrzuszu ziejącą dziurę i zabrał je ze sobą.

Pierwszy podejrzany

Tym razem policja zabrała się porządnie do pracy. Niejaki Vincenzo Spaletti został pierwszym podejrzanym. Pracował jako kierowca karetki, wolny czas spędzał podglądając zakochane pary obściskujące się w ustronnych miejscach. W ówczesnych czasach owo osobliwe hobby było ponoć popularne nie tylko wokół Florencji, ale i w całej Toskanii.

Spaletti miał się pewnej nocy “wygadać” w barze, że podczas nocnych wędrówek przypadkowo znalazł ciała kochanków w samochodzie. Policja dysponowała również zeznaniami świadka, który widział Spalettiego w miejscu, w którym później znaleziono martwych Giovanniego i Carmelę. Spaletti trafił do aresztu.

Mężczyzna nie posiedział jednak długo. W trakcie jego izolacji doszło do kolejnego morderstwa, tym razem w regionie Travalle, 17 km od Florencji. Ofiarami byli Stefano i Susanna - zakochana para spędzająca miło czas w volkswagenie golfie. Oboje zostali zastrzeleni, a ich ciała porzucono w okolicy auta. Kobieta została po śmierci zmasakrowana nożem i pozbawiona genitaliów, których nigdy nie odnaleziono. Nie ulegało wątpliwości, że Spaletti jest niewinny.

Fałszywe tropy

Paolo i Antonella

Policja odnalazła świadków, którzy zeznali, że w pobliżu miejsca zbrodni widzieli mężczyznę, który odjechał w nieznanym kierunku czerwonym samochodem. Na podstawie tych zeznań stworzono portret pamięciowy podejrzanego. Nikogo jednak nie udało się złapać.

19 czerwca 1982 roku morderca zaatakował ponownie, 22 km od centrum Florencji. Ofiarami byli Paolo i Antonella. Zbrodnia nie przebiegła jednak bez problemów - chłopak przeżył postrzał. Ranny odpalił silnik auta i wrzucił wsteczny bieg. Samochód ruszył , ale za chwilę wpadł do rowu. Napastnik , mimo początkowych trudności, mógł spokojnie dokończyć dzieła.

Oddał kilka strzałów przez przednią szybę. Paolo był jednak zbyt duży i ciężki, więc zwyrodnialec zrezygnował z wyciągania go z samochodu. Nie okaleczył ciał, szybko oddalił się z miejsca zbrodni.

Do postrzelonej pary szybko przyjechała karetka. Paolo żył jeszcze w drodze do szpitala, jednak ostatecznie nie udało się go uratować. Prokurator prowadząca śledztwo postanowiła nastraszyć mordercę i zmusić go do ujawnienia się. Ogłosiła, że Paolo doskonale pamięta, kto go zaatakował i składa obszerne zeznania. Niestety zabieg ten okazał się nieskuteczny. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat Blair Witch Project w Polsce?

Potwór z Florencji

We Florencji wybuchła panika. Lokalne gazety podchwyciły temat. Nadały seryjnemu zabójcy ksywę Potwór z Florencji, choć mężczyzna nie działał w samym mieście. Miejscowi byli przerażeni. Wszyscy poważnie obawiali się o swoich bliskich. Uprawiany przez zakochanych zwyczaj spędzania czasu w odludnych miejscach nagle stał się śmiertelnie niebezpieczną praktyką.

Lokalni funkcjonariusze analizowali wszystkie popełnione w przeszłości morderstwa, próbując je powiązać z działaniami Potwora. Skupili się na narzędziu zbrodni: Beretcie Long Rifle kaliber 22 mm. Szybko odkryli, że we Florencji miało miejsce jeszcze jedno morderstwo z użyciem takiej właśnie broni. Ofiarami byli Antonio i Barbara. Zostali zastrzeleni w 1968 roku. Do akt ich sprawy załączono łuski Winchester z charakterystyczną literą H na spodzie.

Człowiek, który zabił parę, został złapany, osądzony i skazany na karę więzienia. Był nim mąż Barbary - Stefano Mele. Motywem zbrodni była zazdrość o kochanka, których zresztą Barbara posiadała co najmniej kilku. Do skazania Stefano przyczyniło się zeznanie kilkuletniego Natalino - syna zazdrosnego małżonka i niewiernej żony. W trakcie morderstwa chłopiec spał na tylnym siedzeniu samochodu, w którym Barbara spotykała się z kochankiem.

Stefano Mele nie mógł być jednak Potworem z Florencji. W czasie, w którym odnajdywano kolejne ciała - odbywał wyrok. Policjanci mimo wszystko nie odpuszczali - przesłuchali Stefano, a także członków jego najbliższej rodziny. Bez większych skutków.

Para przyjaciół i kolejni zakochani

9 września 1983 roku dwóch Niemców podróżujących kamperem zostało zastrzelonych w odludnym miejscu w okolicy Florencji. Narzędziem zbrodni była Beretta z charakterystyczną amunicją Winchester. Wilhelm i Jens nie byli kochankami. Jeden z nich miał za to długie jasne włosy. Pewnie dlatego morderca uznał go za kobietę.

Ciała turystów morderca nie pociął nożem, mimo to policjanci nie mieli wątpliwości, że oni również padli ofiarą Potwora z Florencji. Na podstawie dziur po pociskach, które wystrzelono w kampera, ustalono, że morderca musiał mieć co najmniej 180 cm wzrostu.

Rok później seryjny zabójca wraca do swojego okrutnego procederu pozbawiając życia Claudia i Pię. Zwłoki obojga zostały pocięte nożem. Kobiecie wycięto genitalia i fragment lewej piersi. Tym razem znaleźli się świadkowie, którzy widzieli mężczyznę przyglądającego się parze zakochanych w barze. Stworzono kolejny portret pamięciowy domniemanego zabójcy. Wszystko na próżno.

7 września 1985 roku kolejna zakochana para straciła życie. Tym razem byli to Francuzi nocujący w namiocie w okolicy San Casciano. Ciało kobiety okaleczono w taki sam, jak poprzednio, sposób. Tym samym na koncie Potwora z Florencji zanotowano już 16 ofiar.

Obława na potwora

Poszukiwania

Po kolejnym morderstwie policja włoska pracowała ze zdwojoną siłą. Zaprosiła do współpracy amerykańskie FBI. Analitycy z Quantico stworzyli portret psychologiczny mordercy. Miał nim być wyjątkowo inteligentny mężczyzna, obeznany z bronią, być może zawodowy żołnierz lub funkcjonariusz służb mundurowych. Jest wysoki. Działa w sposób metodyczny i opanowany. Wkrótce policji udaje się się zatrzymać podejrzanego. To Pietro Pacciani.

Pietro Pacciani był znany okolicznej wspólnocie. Posiadał kartotekę. Nazywano go “Ogorzały”, bo szybko się czerwienił. Przypadłość ta była konsekwencją niebezpiecznej zabawy, jaką Pacciani uskutecznił w młodości. W trakcie jednego z jarmarków udawał połykacza ognia. Poparzył sobie wtedy twarz.

Pietro Pacciani

Pietro Pacciani miał 60 lat, żonę i dwie córki. Był rolnikiem. W przeszłości miał się znęcać nad rodziną. W 1951 roku zadźgał nożem kochanka swojej dziewczyny, za co został skazany na karę więzienia. W 1964 roku był już na wolności. Później oskarżono go o molestowanie seksualne własnych dzieci. Podglądał zakochane pary. Kręcił się w miejscach, w których dokonano morderstw.

W domu Paccianiego znaleziono przedmioty, które miały należeć do niektórych ofiar Potwora z Florencji. Koronnym dowodem były jednak naboje marki Winchester, które namierzono w ogródku mężczyzny. W 1994 roku Pacciani został uznany za winnego 7 z 8 morderstw zakochanych par.

Mężczyznę skazano na dożywocie, jednak jego adwokaci wnieśli odwołanie. Sąd II instancji opowiedział się po stronie oskarżonego. Pietro Pacciani został uniewinniony tylko po to, by w 1996 roku dowiedzieć się, że sąd kasacyjny odwołał ten wyrok. Proces Paccianiego miał się rozpocząć na nowo, ale mężczyzna go nie doczekał. Zmarł na atak serca.

Towarzysze Potwora

Policja prowadziła jednak dalsze śledztwo w oparciu o zeznania rzekomych świadków zbrodni. Znajomi Pietro Paccianiego - Giancarlo Lotti i Fernando Pucci - utrzymywali, że widzieli, jak Pacciani wraz z kolegą Mario Vannim dokonują ostatniego morderstwa. Lotti wygadał się w prywatnej rozmowie rozmowie telefonicznej, że był również obecny przy innych morderstwach, a raz nawet pociągnął za spust. Stał się więc kolejnym podejrzanym.

W wyniku procesu Mario Vanni dostał karę dożywocia za współudział w dwóch zbrodniach, a Giancarlo Lotti karę 30 lat więzienia. Wyroki budziły kontrowersje - linia oskarżenia opierała się na wzajemnych oskarżeniach podsądnych, brakowało twardych dowodów. Obserwatorzy rozprawy twierdzili, że oskarżeni nie mieli wystarczających możliwości intelektualnych, aby wziąć udział w zbrodni.

To nie były jedyne wątpliwości. Główną był motyw. Dlaczego trójka rolników miałaby z zimną krwią zamordować zakochane pary? Żaden z nich nie potrafił profesjonalnie posługiwać się bronią, nie należał również do przestępczego półświatka. I jeszcze to wycinanie genitaliów - co Vanni, Pacciani i Lotti z nimi robili? I dlaczego mieliby w ogóle je wycinać? Wisienką na torcie niech będzie fakt, że narzędzia zbrodni, Beretty kaliber 22 mm, nigdy nie odnaleziono.

Sprawa jednak była zamknięta, a winni - doprowadzeni przed oblicze sprawiedliwości. Przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja wydarzeń. Dociekliwi wciąż zadają pytania i mnożą wątpliwości na temat faktycznej tożsamości Potwora z Florencji.

Autor: Natalia Grochal

Źródła:

  1. https://www.youtube.com/watch?v=4QrKRasblVI
  2. https://zyciorysy.pl/biografia/potwor-z-florencji/
ikona podziel się Przekaż dalej