50 dni

Balkon

Policjanci próbowali dostać się do mieszkania, które wyglądało na opuszczone. Pukali do drzwi, ale za każdym razem odpowiadała im głucha cisza. Mundurowi odwiedzili zatem sąsiada i weszli razem z nim na balkon. Przekonali się tym samym na własne oczy, do jakiego stopnia lokal obok był zagracony. Wszędzie walały się pudełka po jedzeniu, zużyte chusteczki higieniczne, ręczniki papierowe, foliowe torby.

Na miejsce została wezwana straż pożarna ze specjalnym wysięgnikiem. Za jego pomocą jeden z funkcjonariuszy dostał się do mieszkania przez niedomknięte okno. Jego oczom ukazał się widok jak z najgorszego horroru. Na podłodze spoczywały zmumifikowane ciała dwójki malutkich dzieci. Były nagie i pokryte ekskrementami. Dookoła walały się odpadki i ludzkie odchody. W powietrzu wisiał fetor, potęgowany przez nieznośny gorąc.

Śmierć głodowa

Ciała spoczywały w salonie, do którego drzwi zostały szczelnie zaklejone wieloma warstwami taśmy pakowej. Z uwagi na to zabezpieczenie dzieci, które przebywały w środku, nie mogły wydostać się na zewnątrz, aby skorzystać z łazienki czy kuchni. Maluchy, nie mając innego wyjścia, załatwiały swoje potrzeby fizjologiczne na podłogę. Z powodu upału zdjęły również ubrania.

Ktokolwiek zostawił je w mieszkaniu, nie zatroszczył się o jedzenie. W pokoju stała co prawda niewielka lodówka, ale była całkowicie pusta. Dotkliwy głód zmusił dzieci do szukania resztek w śmieciach, w których znalazły trochę keczupu, majonezu i przypraw, a potem do jedzenia własnych ekskrementów. Lekarze z zakładu medycyny sądowej orzekli, że ofiarami była kilkuletnia dziewczynka i około roczny chłopiec. W ich żołądkach i jelitach nie było absolutnie żadnej treści, co oznaczało, że dzieci głodowały przez co najmniej kilkanaście dni, zanim w końcu skonały w męczarniach.

Sanae

Na miejscu szybko pojawił się mężczyzna, do którego należało upiorne mieszkanie. Wynajmował je 23-letniej kobiecie o imieniu Sanae, która była jednocześnie jego pracownicą. Sanae trudniła się prostytucją w lokalu zarejestrowanym oficjalnie jako salonu masażu, a będącym w rzeczywistości agencją towarzyską. Wychowywała samotnie dwójkę dzieci: trzyletnią Sakurako  i rocznego Kaede.

Funkcjonariusze przesłuchali również mieszkańców bloku. Niektórzy stwierdzili, że od miesięcy, szczególnie w godzinach wieczornych, słyszeli przejmujący płacz maluchów. Dzieci wołały mamę i tatę, czasem wykorzystując do tego celu domofon. 30 marca 2010 r. zniecierpliwieni tym stanem rzeczy sąsiedzi zawiadomili odpowiednie służby, nie bacząc nawet na zwyczajową w Japonii niechęć do mieszania się w cudze sprawy.

Cisza

Dzień później pod drzwiami Sanae pojawili się pracownicy opieki społecznej. Pukali, ale nikt im nie otworzył. Właściciel lokalu nie chciał im udostępnić danych lokatora, zasłaniając się ustawą obligującą go do ochrony danych.  Między 1 kwietnia a 18 maja urzędnicy wracali pod wskazany adres aż 6 razy. Zawsze witała ich głucha cisza. Zza zamkniętych drzwi nie dochodził żaden dźwięk. Jako że nie mogli jednoznacznie potwierdzić, że komukolwiek dzieje się krzywda, odchodzili z kwitkiem.

Dzień po dokonaniu koszmarnego odkrycia, Sanae Shimomura została aresztowana w mieszkaniu mężczyzny, z którym spotykała się od kilku miesięcy. Długowłosa kobieta o drobnej twarzy i niewinnych rysach w niczym nie przypominała okrutnej morderczyni. Podejrzana nie stawiała oporu i współpracowała z funkcjonariuszami. W obszernych zeznaniach wytłumaczyła, jak doszło do tragicznej śmierci jej dzieci.

Dobra dziewczyna

Zastępcza mama

Sanae Shimomura urodziła się w 1987 r. w prefekturze Mie w Japonii. Wychowywała się w mieście Yokkaichi jako najstarsza z trzech sióstr. Jej ojciec był znanym i popularnym trenerem rugby. Jego największym osiągnięciem było doprowadzenie podrzędnej drużyny złożonej z u czniów rolniczego liceum do zwycięstwa w prestiżowym turnieju w Tokai. Mama Sanae była jego byłą uczennicą. Uwielbiała nocne życie, unikała przebywania w domu.

Z uwagi na upodobania kobiety, państwo Shimomura w końcu wzięli rozwód. Latorośle zostały przy ojcu. Zapracowany mężczyzna nie miał czasu ani głowy się nimi zajmować. Obowiązki matki spadły na Sanae. Dziewczynka robiła wszystko, by wywiązać się jak najlepiej ze swej roli. Gotowała, sprzątała, pilnowała odrabiania lekcji. Słowem- borykała się z obciążeniem, z jakim żadne dziecko w jej wieku nie powinno się mierzyć. Sytuacja miała ulec zmianie wraz z ponownym ożenkiem pana Shimomury. Jego nowa wybranka ani jednak myślała zajmować się domem i pasierbicami.

Jako mała dziewczynka [Sanane] zachowywała się wzorowo. Opiekowała się siostrami, ale przecież była tylko dzieckiem o ograniczonych możliwościach. Gdy uczęszczała do szkoły podstawowej, odwiedziłem jej dom. Wnętrze było bardzo zagracone, wszędzie panował bałagan. Po tym, jak usłyszałem wiadomość o odnalezieniu ciał maluchów w zabałaganionym mieszkaniu, przypomniała mi się tamta wizyta- powiedział jeden z byłych nauczycieli Shimomury.

Równia pochyła

O ile w szkole podstawowej dziewczyna radziła sobie nieźle, o tyle na dalszych etapach edukacji drastycznie się opuściła. Wpadła w złe towarzystwo, zaczęła wchodzić w konflikty z prawem. Zaliczyła kilka ucieczek z domu. Ze wszystkich opresji ratował ją znany ojciec. Kiedy Sanae zdecydowała się odbyć stosunek z kolegą ze szkoły, błyskawicznie zyskała łatkę “łatwej”.

Chłopcy zaczęli się za nią uganiać, dziewczyny wyzywały od “bezwstydnych suk”. Pewnego dnia Shimomura została osaczona przez grupę kolegów, którzy dopuścili się na niej zbiorowego gwałtu. Powiadomiony o sprawie nauczyciel zlekceważył historię poszkodowane,j twierdząc, że poniekąd sama jest sobie winna. Ani policja, ani rodzice ofiary nie zostały powiadomione o incydencie.

Od tamtej pory dziewczyna zaczęła unikać zajęć. Zamiast tego prowadzała się z szemranym towarzystwem, którego jedyną rozrywką było picie alkoholu. Uprawiała seks, aby zdobyć łagodzącą wszelkie smutki używkę. Czasami dla zabawy uwodziła chłopaków swoich koleżanek. Miała fatalną reputację. Mimo wszystko jakimś cudem zdołała ukończyć gimnazjum.

Nowy początek

Ojciec Sanae usiłował jej pomóc. Zapisał córkę do prywatnego liceum w Tokio. Dziewczyna zamieszkała w domu jego znajomych. Nowe środowisko i nowi koledzy dawali szansę na świeży start. Nadzieje te z początku wydawały się płonne. Szesnastolatka poczuła się porzucona przez najbliższego sobie człowieka. Odreagowywała złość na przybranych opiekunach. Z czasem sytuacja uległa poprawie.

Po ukończeniu szkoły Sanae wróciła w rodzinne strony. Podjęła pracę w japońskiej restauracji, gdzie niedługo później poznała miłość swojego życia- studenta imieniem Naoki, który dorabiał w lokalu jako kelner. Para zaczęła się spotykać. Po siedmiu miesiącach od pierwszej randki stanęła na ślubnym kobiercu. W maju 2007 r. powitali na świecie pierwsze dziecko- córeczkę Sakurako. Sprawdź także: Seiichi Kawamura - najdziwniejsze morderstwo w historii Japonii.

Samotna matka

Szczęście

Młode małżeństwo zamieszkało z rodzicami Naokiego. W październiku 2008 r. ich rodzina powiększyła się o syna, który dostał imię Kaede. Sanae wydawała się spokojna i szczęśliwa. Założyła nawet internetową stronę, na której opisywała swoje matczyne doświadczenia. Chwaliła się pociechami, cieszyła z czynionych przez nie postępów. Sąsiedzi często widywali całą trójkę spacerującą po osiedlu. Nikt nie miał do jej zachowania najmniejszych zastrzeżeń.

Wszystko zaczęło się jednak szybko psuć. Z jakiegoś powodu Sanae postanowiła odnowić kilka dawnych znajomości. Znów wciągnęło ją nocne życie. Kobieta coraz częściej uciekała z domu, zostawiając dzieci pod opieką dziadków. Nierzadko wracała w stanie, w którym nie mogła przejąć nad nimi pieczy nawet następnego dnia. Teściowie najpierw zachowywali wyrozumiałość, ale gdy alkoholowe wypady weszły synowej w krew, stracili cierpliwość.

Rozwód

Hulaszcze życie przynosiło coraz gorsze konsekwencje. Sanae zaczęła emocjonalnie oddalać się od rodziny. Piła, zaciągała coraz to nowe długi. Wdawała się w romanse, o których jej mąż w końcu się dowiedział. W 2009 r. para wzięła rozwód. Kobieta pozostała bez środków do życia, ponieważ ani jej ojciec, ani teściowie, ani nawet były mąż nie chcieli mieć z nią nic wspólnego. Przeprowadziła się wraz z dziećmi do miasta Nagoya, gdzie postanowiła rozpocząć nowe życie.

Samotna matka zatrudniła się w jednym z miejscowych host-clubów. W Japonii tego rodzaju przybytki są bardzo popularne. Goście, którzy je odwiedzają, spędzają beztrosko czas w towarzystwie młodych, przystojnych hostów i hostess, których zadaniem jest zabawianie rozmową, oferowanie rozrywek typu karaoke oraz namawianie do kupowania drogich drinków. Praca ta, jakkolwiek dość dobrze płatna, jest również wymagająca. Odbywa się przeważnie w nocy, wymaga sporego zaangażowania oraz mocnej głowy.

Balast

Bycie hostessą nie korespondowało z macierzyństwem. W styczniu 2010 r. kobieta podjęła decyzję o przeprowadzce do Osaki, gdyż otrzymała tam propozycję pracy w “salonie masażu”. Zdając sobie sprawę, że nie będzie w stanie zapewnić synowi i córce odpowiedniej opieki, zwróciła się po pomoc najpierw do ojca, a potem do teściów i byłego męża. Wszyscy kategorycznie odmówili.

W akcie desperacji Shimomura odnalazła nawet biologiczną matkę, z którą od wielu lat nie miała kontaktu. Niestety, okazało się, że kobieta od wielu lat cierpi na schizofrenię i przebywa w placówce opiekuńczej. Przejęcia pieczy nad Sakurako i Kaede odmówiła również japońska opieka społeczna, Centrum Poradnictwa Dziecięcego. Tym sposobem cała trójka trafiła jednak do Osaki.

Zaniedbanie

W nowym miejscu pracy Sanae musiała się pojawić co najmniej 20 razy w miesiącu, teoretycznie w godzinach 18-24. Jej “dyżury” niemal za każdym razem się przedłużały. Początkowo kobieta korzystała z usług żłobka zorganizowanego przez pracodawcę. Jednak z uwagi na notoryczne spóźnienia, w końcu personel odmówił przyjmowania Sakurako i Kaede.

Dzieci coraz częściej zostawały w domu same bez żadnej opieki ani nawet jedzenia, mając do dyspozycji jedynie kubek wody z kranu stojący na szafce. Z czasem Sanae porzucała je na długie godziny nawet w trakcie dnia wolnego. Chodziła wtedy do host- clubów, gdzie piła alkohol i bawiła się z przystojnymi hostami, a nawet uprawiała z nimi seks. Nie sprzątała w domu, nie gotowała, nie posiadała nawet garnków. Kupowała jedzenie na wynos. Czasami podawała dzieciom leki nasenne, aby zbytnio nie hałasowały pod jej nieobecność.

Wyszła i nie wróciła

9 czerwca kobieta podjęła ostateczną decyzję. Zostawiła w salonie trochę jedzenia i sok pomarańczowy, po czym wyszła, zostawiając w środku dzieci. Okleiła framugę szeroką taśmą klejącą, aby rodzeństwo nie było w stanie się wydostać. Następnie jak gdyby nigdy nic opuściła mieszkanie z przekonaniem, że nie zamierza wracać. Kiedy jedna z jej koleżanek po jakimś czasie zauważyła, że z lokalu wydobywa się okropny zapach, Sanae odparła, że to z powodu zepsutego mięsa, które zamierza wkrótce uprzątnąć. Innej znajomej przyznała, że chciałaby nie mieć dzieci.

W 2012 r. rozpoczął się proces. Kobieta po kilku miesiącach obserwacji psychiatrycznej została uznana za poczytalną i zdolną do odpowiadania za popełnione czyny. Oskarżona nie przyznała się do morderstwa, a jedynie do porzucenia Sakurako i Kaede. Prokurator podnosił, że Shimomura nie zostawiła jedzenia ani picia i okleiła drzwi taśmą, musiała zatem zdawać sobie sprawę, w jak ogromnym niebezpieczeństwie postawiła tym samym maluchy. Przez około 50 dni przebywały bez opieki. Obrona podkreślała, że jej klientka czuła się bezradna i zagubiona, gdyż nie mogła liczyć na żadną pomoc ani od rodziny, ani od państwa.

16 marca 2016 r. sąd zasądził wobec oskarżonej karę 30 lat pozbawienia wolności. Kobieta uniknęła śmierci tylko dlatego, że sędzia wziął pod uwagę jej traumatyczną przeszłość. W grudniu 2012 r. sąd drugiej instancji podtrzymał werdykt.

Autor: Natalia Grochal

Źródła:

  1. https://www.youtube.com/watch?v=bL-XVsHTBYM
  2. https://s-a-ozbourne.medium.com/sanae-shimomura-left-her-two-toddlers-home-alone-for-50-days-c12365a9fb83
  3. https://inf.news/en/world/b64b91b78ef832e24149ff7ad95c80c5.html
  4. https://phcorner.net/threads/a-mother-who-abandoned-her-children-to-starve-to-death.1390431/
ikona podziel się Przekaż dalej