Samotny wędrowiec

Odnaleźć siebie

Szlak Appalachów (Appalachian Trail, czyli po prostu AT) to jeden z najbardziej znanych szlaków turystycznych Stanów Zjednoczonych. Swoją popularność zawdzięcza bestsellerowej książce Billa Brysona pt. “A walk in the woods” oraz filmowi o tym samym tytule. Biegnie wzdłuż wschodniego wybrzeża, liczy 3,5 tys. kilometrów długości i przecina aż 14 stanów.

Jako że szlak nie jest specjalnie trudny technicznie, przyciąga 2-3 miliony spragnionych pięknych widoków piechurów rocznie, z których większość przechodzi tylko niewielki odcinek. Ci, którzy porywają się na całą trasę, należą do 10-tysięcznej mniejszości. Według szacunków tylko około 25 procent śmiałków z tej elitarnej grupy dopina swego. Reszta wykrusza się w trakcie wędrówki, która przeciętnie przygotowanemu piechurowi zajmuje około pół roku.

Dla ciała i ducha

Szlak Appalachów to miejsce, w którym człowiek może sprawdzić nie tylko swoją wytrzymałość, ale również hart ducha. Wielu wędrujących wzdłuż wschodniego wybrzeża turystów przyjeżdża tu po to, by odnaleźć siebie, doświadczyć wewnętrznej przemiany. Niektórzy twierdzą, że dzięki tej wycieczce zyskali zupełnie nową perspektywę na otaczającą rzeczywistość.

Organizacja non-profit zajmująca się ochroną szlaku pisze o nim następująco: “Doświadczysz tu czegoś nietuzinkowego, niezwykłego lub inspirującego. Spotkasz się z nieoczekiwanymi aktami hojności, które przywracają wiarę w ludzkość”. I faktycznie, na Appalachian Trail panuje specyficzny savoir-vivre. Wędrowcy pomagają sobie nawzajem, wymieniają się praktycznymi wskazówkami na temat przetrwania w dziczy albo po prostu ucinają sobie pogawędkę na mniej, lub bardziej błahe tematy.

Żółty namiot

23 lipca 2018 r. dwoje turystów wędrowało po rezerwacie narodowym Big Cypress zlokalizowanym na południu stanu Floryda. Nagle ich uwagę przykuł żółty namiot rozbity wśród zarośli. Z wnętrza wystawała para męskich butów. Wędrowcy z początku mieli zamiar po prostu się oddalić, aby nie przeszkadzać samotnemu wędrowcowi. Zmienili jednak zdanie pod wpływem okropnego zapachu wydobywającego się spod żółtej płachty.

Kiedy nieznajomi podeszli bliżej, źródło zapachu stało się oczywiste. Było nim mierzące 178 cm, przeraźliwie wychudzone ciało mężczyzny, który leżał zwinięty i nie dawał znaku życia. Nie ulegało wątpliwości, że nie żyje. Miał długą, siwą brodę, a jego skóra odznaczała się nienaturalną barwą. Turyści natychmiast zawiadomili służby ratunkowe.

Pytania bez odpowiedzi

Przybyli na miejsce stróże prawa nie wiedzieli co myśleć o znalezisku. Denat wyglądał na wycieńczonego, chociaż w namiocie znajdowały się nietknięte zapasy jedzenia. Nie posiadał portfela, telefonu ani żadnego dokumentu tożsamości, dysponował za to 3500 dolarów w gotówce i całkiem niezły sprzęt podróżniczy. Jednak bodaj najwięcej pytań zrodził notatnik, którego strony zapisano tajemniczymi symbolami, wyglądającymi na tajny kod lub szyfr.

Sekcja zwłok wykazała, że ważył zaledwie 38 kg, jednak lekarze nie byli w stanie określić przyczyny śmierci. Stwierdzili jedynie, że zmarły mógł mieć od 35 do 50 lat i w przeszłości przeszedł zabieg operacyjny, ponieważ na jego brzuchu widniała duża, strata blizna. Śledczy nie rozumieli, dlaczego człowiek, który rozbił namiot tak blisko drogi, nie próbował szukać pomocy u przejeżdżających tamtędy kierowców. Czyżby z własnej woli zagłodził się na śmierć?

W poszukiwaniu odpowiedzi

John Doe

Aby ustalić tożsamość denata, policjanci sprawdzili czy jego odciski palców i DNA znajdują się w ogólnokrajowych rejestrach, jednak niczego nie znaleźli. Jako że turysta w chwili śmierci wciąż posiadał przy sobie sporo gotówki, przyjęto, że jego śmierć nie miała motywu rabunkowego. Nikt go również nie szukał, ponieważ w ostatnim czasie nie zgłoszono żadnego zaginięcia.

Wobec absolutnego braku jakichkolwiek tropów władze hrabstwa Collier, na którego terenie znajduje się rezerwat Big Cypress, opublikowały zdjęcie zmarłego mężczyzny w internecie w nadziei, że ktoś – przyjaciel, członek rodziny, znajomy lub przygodny turysta– rozpozna denata, któremu nadano zwyczajowy pseudonim John Doe (polski odpowiednik to “NN”). Sprawdź także ten artykuł: Lidia Macchi - wiersz, który pomógł odnaleźć mordercę.

Towarzysz ze szlaku

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wkrótce na policję zaczęły zgłaszać się osoby, które miały do czynienia z nieznajomym z namiotu. Spokały go wędrującego samotnie przez Szlak Appalachów. Na początku mężczyzna przedstawiał się ksywką “Denim”, ponieważ zamiast typowych wśród piechurów spodni do trekkingu miał na sobie dżinsy.

„Myślałem, że tej nocy będę biwakował w samotności” – wspominał jeden z turystów, który wpadł na “Denima” w dziczy-„I nagle zobaczyłem chudego faceta, wychodzącego z lasu. Przyszło mi do głowy, że typ musi być w drodze od dłuższego czasu. Jego plecak był poszarpany, a na twarzy malowało się ogromne zmęczenie”. “Chudy facet” czasami wspomniał, że był związany z branżą IT i swoją wyprawę w Nowym Jorku.

I faktycznie, jak się w końcu okazało tajemnicze kody, które umieścił w notatniku, zostały zaprojektowane na potrzeby internetowej gry dla programistów o nazwie “Screep”. Można było więc założyć, że właściciel żółtego namiotu zawodowo zajmował się programowaniem.

Spotkanie z niedźwiedziem

Od tej reguły był jednak jeden wyjątek. “Denim” wyznał jednej ze swoich towarzyszek podróży, z którą wędrował przez dłuższą chwilę, że marzy o spotkaniu z niedźwiedziem. Przy czym nie wyjaśnił, czy jest po prostu miłośnikiem tych zwierząt, czy ma na myśli rodzaj wyrafinowanej próby samobójczej.

Jak się później okazało, mężczyzna kilka razy musiał jednak podać jakieś nazwisko, na przykład wynajmując miejsce na campingu. W takich przypadkach nie podawał jednak prawdziwych danych, ale posługiwał się fałszywą tożsamością Ben Bilemy. W późniejszym czasie zmienił również turystyczny pseudonim na “Mostly Harmless”, czyli “Przeważnie Nieszkodliwy”. Kobiety, które spotkały go na szlaku, podkreślały, że miał piękne oczy i sprawiał wrażenie dobrego człowieka.

I takie właśnie sprawiał wrażenie- nieszkodliwego, choć z pewnością dziwnego. Sprzęt, z którym wędrował, był skompletowany w sposób chaotyczny. Co jednak dziwniejsze mężczyzna dźwigał na plecach ogromny plecak, balast, którego każdy profesjonalny piechur stara się unikać.

“Przeważnie nieszkodliwy”- ale czy na pewno?

Internetowe łowy

Internetowi detektywi nie ustawali w poszukiwaniach. Z zebranych przez nich informacji powoli wyłaniała się sylwetka człowieka, który zdawał się od czegoś uciekać. Niektórzy spekulowali, że wędrówka po AT była sposobem na poradzenie sobie z ciężką chorobą. Pomysł ten naprowadził samozwańczych tropicieli sensacji na bloga człowieka, który cierpiał na guza mózgu. Mimo iż mężczyzna ten wielokrotnie zaprzeczył, jakoby był “Przeważnie Nieszkodliwym”, to przez dłuższy czas musiał się mierzyć wręcz groźbami ze strony tych, którzy nie chcieli dać mu wiary.

Mimo potknięć pasja domorosłych detektywów przyniosła wreszcie oczekiwane rezultaty. Dzięki internetowej zbiórce pieniędzy udało się zgromadzić środki na nowoczesne badania DNA, dzięki którym w końcu udało się ustalić prawdziwą tożsamość zmarłego turysty. 12 stycznia 2021 r. ogłoszono, że “Mostly Harmless” to Vance Rodriguez, urodzony w 1976 roku w okolicach Baton Rouge (stan Louisiana).

Mężczyzna, który tak wielu wydawał się nieszkodliwy, uroczy, a nawet przyjazny, przez najbliższych nie był wspominany pozytywnie. Rodzina dawno zerwała z nim kontakt. Przez dwa lata, w trakcie których trwało ustalanie tożsamości “Denima” nie miała pojęcia, co się z nim działo. Jednak dzięki zaangażowaniu internautów oraz dziennikarza czasopisma “Wired” prawda na temat nieboszczyka z żółtego namiotu dotarła do szerokiej publiczności. A może zainteresuje cię także ta historia: Egbert i Cornelia - tajemnicze zaginięcie w Dolinie Śmierci.

Człowiek, który nie był aniołem

Vance nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Dowodem na to była próba samobójcza, którą podjął w wieku zaledwie 15 lat. Pewnego dnia wyszedł przed dom, trzymając w ręku strzelbę. Postrzelił się w brzuch, ale kiedy poczuł, że za chwilę straci przytomność, nagle zapragnął znów żyć. Zdołał dojść do najbliższej drogi i zatrzymać przejeżdżający samochód. Kierowca udzielił chłopakowi pomocy, a potem Vance trafił do szpitala. Pamiątką po tym tragicznym wydarzeniu była blizna na brzuchu. W 1994 r. Rodriguez po raz kolejny usiłował odebrać sobie życie. I tym razem bez skutku.

Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczął studia na kierunku informatycznym. Mieszkał w akademiku z chłopakiem imieniem Randall, z którym mocno się zaprzyjaźnił. I to właśnie Randall opowiedział mediom o problemach natury psychicznej, które trapiły jego współlokatora. Vance uzależnił się od gier komputerowych.

W trakcie gorszych dni potrafił spędzić przed monitorem kilkanaście godzin. To odbiło się negatywnie na jego zdrowiu psychicznym. Młody student zachorował na depresję. Były dni, kiedy izolował się od otoczenia. Całymi godzinami leżał w łóżku, nic nie jadł i wcale się nie odzywał. Z uwagi na te problemy ostatecznie nie ukończył studiów. Był jednak na tyle utalentowany, że bez problemu zdobył pracę w zawodzie programisty.

Vance nie chciał się leczyć. Unikał ludzi. Nie sprawdzał się również jako partner. W swoim życiu nawiązał trzy długotrwałe związki z kobietami i każdą z nich traktował źle. Przede wszystkim stosował przemoc psychiczną. W obliczu problemów zamykał się w sobie. Potrafił milczeć godzinami, doprowadzając drugą stronę do rozpaczy. Kiedy pojawiał się kryzys, zupełnie sobie nie radził. Jedną ze swoich dziewczyn wręcz torturował, zamykając ją na klucz w mieszkaniu bez możliwości wyjścia. Gasił światło, mimo iż wiedział, że kobieta boi się ciemności. Z czasem zaczął grozić jej śmiercią. W końcu został zupełnie sam.

Samotna podróż

Mimo ogromnego talentu do programowania Vance miał problemy z utrzymaniem pracy. W pewnym momencie całkowicie zrezygnował z jakichkolwiek życiowych aktywności. Nie chciał dosłownie nic robić, nie interesował się ani podróżowaniem, ani sportem (co może zaskakiwać w kontekście późniejszych wydarzeń). Komunikował się ze światem za pośrednictwem platformy internetowej Slack. Jeden z jego znajomych podejrzewał, że Rodriguez ma myśli samobójcze.

W połowie kwietnia 2018 r. mężczyzna nagle zapragnął udać się w daleką podróż. Opuścił mieszkanie właściwie tak, jak stał. Nie rozwiązał umowy najmu, nikogo nie poinformował o swoich planach. W szafkach i lodówce zostawił zapasy jedzenia. Nie zabrał ze sobą ani telefonu, ani kart kredytowych. Cztery miesiące później już nie żył. Ustalenie tych wszystkich faktów, jakkolwiek satysfakcjonujące, nie przyniosło rozwiązania zagadki “Przeważnie Niegroźnego”. Wciąż nie wiadomo co nim powodowało ani czy jego śmierć była wynikiem świadomego działania, czy może jednak wypadku.

Źródła:

  1. Kryminalne Historie, JAKĄ TAJEMNICĘ SKRYWAŁ "MOSTLY HARMLESS"? | MISSING 411 #10, https://www.youtube.com/watch?v=RjRjKN9FGzg
  2. https://napieraj.pl/appalachian-trail-126-dni-gorskiej-wedrowki/
  3. https://www.onet.pl/turystyka/dalekowswiatpl/jeden-z-najciekawszych-szlakow-swiata-wielu-rezygnuje-w-trakcie/lhk1e7e,30bc1058
  4. https://www.yahoo.com/entertainment/called-him-mostly-harmless-hiker-054250879.html?guccounter=1&guce_referrer=aHR0cHM6Ly93d3cuZ29vZ2xlLmNvbS8&guce_referrer_sig=AQAAAJqK5AJq5SZHld0gSFbnpsTApjG2tNo9DuwpKgMmDTimyv5_9RtrfjzdzF-kgDH0qMaF3OUl3LqsKldEk-H5OmJIbbaFcIxCX42IO1hcVzMDB5IWaYPCdLAOzWA3Dzwaa1R07WhJKM2J99Rsdm7y40cVz4ADMemX-0D2gBqyX11T
  5. https://www.dailymail.co.uk/femail/article-13021059/hiker-dead-no-id-florida-documentary-harmless.html
  6. https://www.independent.co.uk/news/world/americas/mostly-harmless-appalachian-trail-dead-hiker-mystery-hbo-max-b2492238.html
  7. https://www.theguardian.com/tv-and-radio/2024/feb/08/they-called-him-mostly-harmless-max
  8. https://time.com/6692516/mostly-harmless-max-documentary-true-story/
  9. https://www.newser.com/story/301309/mystery-of-hiker-who-died-in-tent-full-of-cash-is-solved.html
  10. https://www.themarysue.com/who-was-vance-rodriguez-the-mostly-harmless-hiker-explained/
ikona podziel się Przekaż dalej