Hieronim Cybulski – morderca z kiosku, który przeraził mieszkańców Lwowa

Kim był Hieronim Cybulski? Gdzie prowadził swój biznes?

Hieronim Cybulski był 44-letnim inwalidą wojennym (walczył w czasach wojny polsko-bolszewickiej), który za swoje zasługi otrzymał od państwa kiosk z gazetami. Niestety, Cybulski nie wiódł szczęśliwego życia rodzinnego. Przez swoje traumatyczne doświadczenia na froncie awanturował się z żoną, która w końcu opuściła go razem z ich dziewięcioletnim synkiem. Cybulski wpadł więc w alkoholizm i często szukał pocieszenia w rękach prostytutek. Zabierał je zazwyczaj do swojego kiosku, znajdującego się przy Parku Kilińskim – na skrzyżowaniu ulic św. Zofii, Poniatowskiego, Parkowej i Dwernickiego. Właśnie w tym miejscu w nocy z 3 na 4 lutego 1934 roku rozegrał się dramat. Hieronim zamordował Emilię Scheffówną – prostytutkę, która towarzyszyła mu wówczas w kiosku. By zbrodnia nie wyszła na jaw, Cybulski dzień później rozczłonkował ciało kobiety i ukrył je w różnych częściach miasta. Miał nadzieję, że nikt nigdy się o tym nie dowie.

Oczywiście, śledczym z czasem udało się dojść do tego, kim był morderca. Hieronim Cybulski został oskarżony o zabójstwo – zatrucie prostytutki, a następnie pozbawienie jej życia. Okazało się, że zatuszować ślady pomagał mu kolega (Mikołaj Kołodziej), który w zamian za milczenie otrzymał od Hieronima płaszcz oraz papierosy nieżyjącej kobiety. Znajomy Cybulskiego pomógł mordercy ukryć ciało Scheffówny w Parku Kilińskim oraz w wielu innych częściach Lwowa – m.in. niedaleko cegielni Nachta, w parku na Żelaznej Wodzie i na placu Targów Wschodnich. Długo spekulowano co takiego mogło wydarzyć się w życiu Hieronima, iż dopuścił się tak okrutnego czynu. Czy służba wojskowa zmieniła jego psychikę? A może wieczne awantury z żoną i problemy z alkoholizmem? Niektórzy uważają, że do morderstwa przyczyniła się kiła, którą zarażony był Cybulski. Zaraził się nią od jednej z prostytutek, z którymi często urządzał sobie namiętne wieczory w kiosku. Czy to choroba doprowadziła kioskarza do szaleństwa? Spróbujmy przyjrzeć się tej historii z bliska.

Cofnijmy się do dnia, w którym Cybulski dokonał morderstwa

Była zimna lutowa noc. Hieronim Cybulski, jak miewał w zwyczaju, zaprosił do siebie jedną z prostytutek. Tym razem była to Emilia Scheffówna. Mężczyzna tego dnia chciał napić się z nią wódki, co zresztą również należało do rytuałów wojennego weterana. Tym razem jednak Hieronim, zanim podał kobiecie szklankę w wódką, zaprawił jej trunek śmiertelną dawką cyjanku. Emilia zmarła na miejscu. Cybulski, będąc w alkoholowym transie zaczął zastanawiać się, w jaki sposób pozbyć się ciała prostytutki. Po parku ciągle kręcili się ludzie, więc nie było mowy o wyniesieniu go z kiosku. Właśnie wtedy kioskarz wymyślił, że najlepszym sposobem będzie poćwiartowanie ciała Emilii.

Cybulski rozczłonkował kobietę w swoim niewielkim kiosku dokładnie tym samym nożem, którym później kroił sobie pajdy chleba. A przynajmniej tak opisywała morderstwo ówczesna prasa (tygodnik „Światowid”). Hieronim w dalszym ciągu nie wiedział jednak, w jaki sposób potajemnie pozbyć się fragmentów ciała Scheffówny. Poprosił więc swojego kolegę, kamieniarza Mikołaja Kołodzieja, by pomógł mu w ukryciu zwłok prostytutki. Co Cybulski powiedział znajomemu, żeby ten nie podejrzewał go o morderstwo? Otóż, że chce pozbyć się z kiosku… koniny, która się zepsuła i odstrasza klientów. Kołodziej uwierzył słowom kolegi i pomógł mu po zmroku pozbyć się ciała Emilii Scheffówny. Za dobrze wykonaną robotę otrzymał od Cybulskiego papierosy i płaszcz martwej kobiety. Mikołaj ucieszył się i postanowił, że sprzeda ubranie. Z pewnością otrzymałby przecież za nie mnóstwo pieniędzy. Płaszcz wyglądał na drogocenny. Jeśli szukasz więcej ciekawostek, sprawdź także ten artykuł na temat rzeźnika z Rostowa.

Makabryczne odkrycie i aresztowanie kioskarza

Jako, iż mężczyźni przed zatuszowaniem zbrodni upoili się alkoholem, nie udało im się starannie ukryć części ciała prostytutki. Bardzo szybko natrafiono na nie w Parku Kilińskim, a także w kilku innych miejscach Lwowa. Natychmiast poinformowano o tym miejscowych mundurowych, którzy w ten sam dzień rozpoczęli śledztwo. Dziennikarze ówczesnej „Gazety Lwowskiej” napisali, że część Parku Kilińskiego została odgrodzona, by nie schodzili się tam ludzie – wieść o makabrycznej zbrodni prędko obiegła bowiem całą okolicę. Śledczy bali się, że mieszkańcy Lwowa niechcący zatrą ślady, które mogłyby doprowadzić ich do mordercy. Z początku ciężko było stwierdzić, do kogo należały części ciała – do mężczyzny czy kobiety. W ciągu kilkudziesięciu godzin udało się znaleźć aż… 35 fragmentów rozczłonkowanego ciała. W końcu stwierdzono, że ofiarą była ok. 30-letnia kobieta.

Na jednej ze znalezionych części ciała zauważono kawałek opakowania po papierosach. Śledczy zaczęli zastanawiać się, kto mógłby mieć dostęp do właśnie takich pudełek. Wszystko wskazywało na sprzedawcę, który handluje wyrobami tytoniowymi. Niedługo potem na policję zgłosili się nabywcy płaszcza, który zdążył sprzedać Kołodziej. Nowi właściciele ubrania zauważyli na płaszczu plamy krwi, co bardzo ich zaniepokoiło. Policja tym sposobem trafiła na Mikołaja Kołodzieja. Od Mikołaja dostała się zaś do lokalnego kioskarza – Hieronima Cybulskiego.

Okrutna zbrodnia krwawego kioskarza. Co stało się z Hieronimem Cybulskim?

Z wizytą w kiosku mordercy

Gdy policja wkroczyła do kiosku Cybulskiego, od razu rzucił im się w oczy ogromny bałagan. Podłoga była zalana krwią. Po kątach leżały zaś rozrzucone ubrania damskie i odcięte palce rąk. Pod ladą znajdowało się wielkie wiadro z wodą, w którym leżały kolejne części ciała. W „Gazecie Lwowskiej” można było przeczytać, iż na stoliku znajdowały się też potencjalne narzędzia zbrodni – siekiera, nóż oraz ręczna piłka. Hieronim Cybulski oczywiście próbował się bronić krzycząc, że nic nie zrobił. Policja wyprowadziła go z kiosku, zakutego w kajdanki. Gdy wyprowadzono mężczyznę, w torbie pod krzesłem udało się zlokalizować truciznę, którą kioskarz otruł ofiarę.

Skąd Cybulski wziął się w posiadaniu trującego cyjanku? Otóż, poprosił o cyjanek swojego starego przyjaciela z pracy, który miał dostęp do substancji – pracował bowiem jako woźny na uniwersytecie, gdzie dokonywał drobnych prac konserwatorskich w salach chemicznych. Niejaki Obacz, bo tak na nazwisko miał kolega Cybulskiego, wykradał dla Hieronima cyjanek. Cybulski zapewniał go bowiem, że potrzebuje trującej substancji na agresywne psy, które straszą go po sąsiedzku.

Jak przebiegał proces Hieronima Cybulskiego?

Kioskarz cały czas zmieniał wersję wydarzeń. Raz mówił, że 3 lutego faktycznie spotkał się z prostytutką. Porozmawiał z nią, pospacerował po mieście, a później zaprosił do kiosku. Tam we dwoje pałaszowali zakąski i popijali wódką. Później Emilia ponoć zabiła się na jego oczach, zażywając śmiertelną truciznę. Gdy zmarła Hieronim nie wiedział, co robić. Bojąc się, że może zostać posądzony o popełnienie morderstwa, rozczłonkował ciało prostytutki i schował w różnych częściach miasta. Później zmienił historię. Mówił, że celowo otruł kobietę by sprawdzić, czy cyjanek faktycznie działa. Oczywiście, to nie była ostatnia wersja kioskarza. Cybulski twierdził bowiem później, że udusił Scheffównę w pijackim transie, a później zabrał się za ukrycie jej ciała.

Proces krwawego kioskarza rozpoczął się 27 lutego 1934 roku i trwał zaledwie dwa dni. Sala sądowa podczas procesu Cybulskiego zamieniła się w salę teatralną. Wszyscy byli zaintrygowani makabrycznym wydarzeniem, więc chcieli na własne oczy zobaczyć jak skończy się sprawa kioskarza. Pierwszego dnia procesu na sali brakowało miejsca. Ludziom ciężko było uwierzyć w to, że Hieronim po podaniu Emilii zatrutej wódki życzył jej… „na zdrowie”. Na jaw wyszły wszystkie tajemnice Cybulskiego – służba w wojsku, awantury domowe, alkoholizm, zarażenie się kiłą i uzależnienie od seksu. W drugi dzień na sali sądowej mogli przebywać już wyłącznie przedstawiciele prasy. Przed ostatecznym wyrokiem Cybulski ponoć padł na kolana, płakał i błagał o darowanie mu życia.

Co stało się Hieronimem Cybulskim? Czy możliwe, że kioskarz przeżył?

Hieronim Cybulski nie został skazany na śmierć. Przetransportowano go do więzienia „Brygidki” przy ul. Kaźmierowskiej, gdzie spędzić miał resztę swojego życia. W ten sposób sąd chciał wyeliminować kioskarza ze społeczności. W zakładzie karnym Cybulski spokorniał. Zaczął o siebie dbać, czytać książki i modlić się. Poprosił nawet o wydanie mu pozwolenia na pracę w więziennej piekarni. Co zaś stało się z Mikołajem Kołodziejem? Mężczyzna został uniewinniony – był przekonany, że pomagał Hieronimowi rozrzucać koninę po mieście. Nie spodziewał się, że trzymał w ręku ludzkie mięso. A przynajmniej udawał zaskoczonego.

Co ciekawe, Hieronim Cybulski usłyszał po czasie, że jego kara zostanie złagodzona. Sąd uznał bowiem, że w momencie zamordowania Emilii Scheffówny mężczyzna był niepoczytalny – będąc w stanie upojenia alkoholowego. Prasa niedługo potem zapomniała o mordercy. Czy wiadomo więc, co stało się z krwawym kioskarzem? W 1939 roku, po wrześniowej klęsce Polski, wszystkich więźniów uwolniono z zakładów karnych. Czy wśród nich był Hieronim Cybulski? Pewnie już nigdy się tego nie dowiemy.

Autor: Paulina Zambrzycka

Bibliografia:

  1. Mariusz Gadomski: Jak zabijać, to tylko we Lwowie, Histmag (e-book)
  2. Czerwiński, K. Gradoń: Seryjni mordercy, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2001
ikona podziel się Przekaż dalej