Pedro Lopez – człowiek, który zmienił się w potwora

Trudne dzieciństwo Pedro Lopeza. Czy przez nie postanowił zostać mordercą?

Pedro Lopez urodził się 1948 roku w Kolumbii. Pedro nie miał łatwego dzieciństwa. Był jednym z kilkunastu dzieci prostytutki, która zdawała się nie przejmować losem licznej rodziny. W wieku 8 lat matka wyrzuciła Pedra na ulicę po tym, jak nakryła go próbującego naśladować pracę mamy ze swoją… młodszą siostrą. Zdarzało się bowiem, że matka uprawiała seks z klientami na oczach wszystkich dzieci. Pedro wylądował na jednej z dzielnic w Bogocie. Błąkał się po ulicach, poznawał brutalne zasady tamtejszego życia i nie miał się gdzie podziać. Pewnego dnia ktoś zaproponował mu nocleg oraz ciepły posiłek. Zamiast zaoferowanej pomocy, Pedro Lopez został wykorzystany seksualnie i porzucony. Chłopiec całkiem stracił zaufanie do ludzi. Kradł, błąkał się po mieście i żebrał. Został po czasie adoptowany przez dwójkę Amerykanów, jednak nie potrafił im zaufać. Znów uciekł i wiódł życie uliczne. Przez kilka lat kradł m.in. samochody, za których dostarczanie płaciły mu miejscowe gangi. Pewnego dnia wpadł jednak z kradzieżą, za co w 1969 roku skazano go na 7 lat więzienia.

Pedro Lopez podczas odbywania kary został brutalnie zgwałcony. Miał już bardzo rozchwianą i zniszczoną psychikę, jednak teraz miarka się przebrała. Pedro postanowił, że już nikt więcej go nie dotknie i nie skrzywdzi. Właśnie wtedy obudził się w nim morderca. Kilka dni po gwałcie udało mu się skonstruować nóż, którym zabił swoich oprawców. Przedłużono mu wyrok jedynie o 2 lata gdyż uznano, że Lopez próbował się jedynie obronić. Pedro opuścił więzienne mury w 1978 roku. Czy już wtedy zaplanował, że stanie się bezwzględnym zabójcą, jak Kampatimar Shankariya albo Luis Garavito? Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie było.

„Potwór z Andów” zaczyna układać przerażający plan

Lopez dobrze pamiętał, jak bardzo trudne miał dzieciństwo. Matka znęcała się nad nim psychicznie, nikt go nie kochał. Mieszkał na ulicy, bo matka wyrzuciła go przecież z rodzinnego domu. Musiał tułać się po niebezpiecznych dzielnicach i okradać ludzi, by przeżyć. Za wszystko obwiniał matkę. Właśnie ona wywołała u Lopeza ogromną nienawiść do kobiet. Nawet nie próbował nawiązywać z nimi bliższej więzi uważając, że każda z nich jest taka sama. Postanowił więc typować swoje ofiary i zemścić się za życie, którego doświadczył. Uznał, że najlepsze będą młode kobiety i niewinne dziewczynki. Były wystarczająco ciche i ufne, by uczynić je celem masowych mordów. Gdyby przyjrzeć się historiom innych zabójców, można zauważyć pewien niepokojący schemat. Wielu z nich doświadczyło krzywdy w dzieciństwie i miało obsesję na punkcie swoich matek. Większość z tych matek nie była wzorowym rodzicem.

Pedro Lopez postanowił na swoje ofiary wybierać dziewczynki, które pochodzą z wielodzietnych i ubogich rodzin. Na takie najłatwiej było zapolować. Lopez uknuł swój plan z pełną świadomością. Sprecyzował, kogo będzie szukać i kogo chce mordować. Nie było mowy o przypadkowym zabijaniu. I właśnie to najbardziej przeraża. Jeśli szukasz więcej podobnych informacji, sprawdź także ten artykuł na temat Kuby Rozpruwacza.

Okrutny potwór, który mordował bez wyrzutów sumienia. Co teraz dzieje się z Pedro Lopezem?

Zabijanie miał we krwi. Pierwsze morderstwa Pedro Lopeza

Swoich pierwszych morderstw Pedro Lopez dokonał w Peru, podróżując po państwie. Działał według jednego schematu – szukał ofiary, zdobywał jej zaufanie, kupował zabawki lub pokazywał coś ciekawego, a następnie zaciągał w ustronne miejsce. Tam gwałcił i zabijał. Zwłoki wrzucał zaś do masowych grobów, które sam wcześniej wykopywał. Pewnego razu plan zabójcy jednak się nie powiódł. Został przyłapany przez grupę lokalnych Indian, gdy szarpał się z 9-latką. Indianie zaczęli więc torturować Pedra, a następnie zakopali go żywcem w ziemi – zgodnie z lokalną tradycją. Gdyby nie pewna misjonarka, która przekonała Indian o ich złym postępowaniu, Lopez już dawno byłby martwy. Został jednak wykopany i zawieziony na policję. Władze deportowały go do granicy z Kolumbią. Gdyby misjonarka wiedziała, kim naprawdę był Pedro Lopez, z całą pewnością zostawiłaby go w ziemi.

Morderca postanowił wykorzystać swoje położenie, rozszerzając działania na Ekwador i Kolumbię. Wkrótce zaczęły więc tam ginąć kolejne dziewczynki. Aresztowanie nie było dla zabójcy najgorszą pespektywą. Doskonale wiedział bowiem, że prawo ekwadorskie i kolumbijskie nie było surowe. Najwyższa kara, jaka mogła go czekać za zabójstwo, to 20 lat więzienia. Wobec tego Pedro zabił jeszcze więcej niewinnych dzieci. Przyznał później, że żadna z jego ofiar nigdy nie krzyczała, bo nie spodziewała się niczego złego. Dziewczynki mu ufały, widziały w nim przyjaciela. Pedro Lopez widział w nich zaś odbicie swojej znienawidzonej matki, przez co żadnej ofierze nie darował życia.

Kiedy „Potwór z Andów” został aresztowany?

W ekwadorskim mieście Ambato w 1980 roku doszło do wielkiej powodzi. Właśnie wtedy z rzek wypłynęło kilka ciał, które porzucił Lopez. Policja zaczęła baczniej przyglądać się sprawie, podejrzewając najgorsze. Kilka dni później Pedro próbował porwać 12-latkę, jednak tę próbę udaremniła matka dziewczynki. Błyskawicznie wezwała pomoc i mężczyznę zabrała policja – właśnie tego dnia miało miejsce aresztowanie Lopeza. Podczas przesłuchania Pedro nie mówił zupełnie nic. Dopiero, gdy do celi wpuszczono duchownego, morderca przyznał się do zabicia przynajmniej 300 kobiet w trzech państwach – Peru, Kolumbii i Ekwadorze.

Ostatecznie oskarżono go o popełnienie 110 morderstw, które zdołano udowodnić. Pedro Lopez przez cały czas utrzymywał, że za jego bestialskie zachowanie odpowiedzialna jest matka, a także życie którego musiał doświadczać w młodości. Mówił, że swoją niewinność utracił w wieku ośmiu lat. Właśnie dlatego chciał odbierać ją tak wielu młodym kobietom i dzieciom, ile napatoczy mu się na drogę. Lopez przyznał, że polował na ofiary za dnia, by dokładnie widzieć ich cierpienie. Zabijał młode kobiety, patrząc im prosto w oczy. Sam o sobie mówił, że jest „człowiekiem stulecia, o którym nikt nigdy nie zapomni”. Twierdził też, że każde morderstwo trwało od 5 do maksymalnie 15 minut. Ponoć skrupulatnie odmierzał czas i zawsze upewniał się, że jego ofiary nie żyją.

Czy to prawda, że psychopata z Kolumbii jest na wolności?

Niektóre media, by uspokoić spanikowanych ludzi podawały, że Pedro Lopez został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności. Tak się jednak nie stało. W Ekwadorze odsiedział 14 lat z zaplanowanych 16-stu. Wypuszczono go za dobre sprawowanie. Później deportowano Lopeza do Kolumbii, gdzie został uznany za chorego psychicznie. Znów wsadzono go do więzienia. W 1998 roku wyszedł jednak na wolność za… 50 dolarów kaucji. Rzekomo wyzdrowiał, więc nie było go po co trzymać.

Ostatni raz słyszano o Lopezie w 2002 roku. Nikt nie wie, czy bezwzględny morderca dzieci nadal żyje choć krążą pogłoski, iż widywany jest czasami w ekwadorskich i kolumbijskich górach. Pedro Lopez przepadł, jednak do dziś szuka go Interpol. Czy możliwe jest, że człowiek zarzekający się, iż jego życiową misją jest zabijanie, błąka się gdzieś teraz po górskich szlakach w Kolumbii? Bardzo możliwe. Z całą pewnością w tamtych rejonach już na zawsze będzie tak, jak kiedyś powiedział Pedro Lopez – nikt nigdy o nim nie zapomni.

Autor: Paulina Zambrzycka

Bibliografia:

  1. Anna Poppek: Seryjni mordercy. Prawdziwe historie XX wieku, Wydawnictwo G+J Książki, Warszawa 2013
  2. A. Czerwiński, K. Gradoń: Seryjni mordercy, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2001
  3. Stephen J. Giannangelo, Jarosław Groth (tłum.): Psychopatologia seryjnego morderstwa, Wydawnictwo Jeżeli P to Q, Poznań 2007
ikona podziel się Przekaż dalej