Wątróbka drobiowa

14 osób

17 i 18 marca 1987 roku do kijowskiego szpitala zgłosiło się kilkoro uczniów i osób dorosłych, które na co dzień uczyły się lub pracowały w szkole nr 16. Wszyscy mieli podobne objawy - mdłości, wysoką gorączkę i bóle mięśni.

Lekarze uznali, że mają do czynienia z nową odmianą grypy. Podali chorym leki, głównie celem wzmocnienia układu odpornościowego. Jednak mimo natychmiastowej reakcji stan pacjentów się nie polepszał, a wręcz przeciwnie - stopniowo pogarszał.

Czarnobyl

Jako że od katastrofy w czarnobylskiej elektrowni upłynął zaledwie rok, władze Kijowa wysłały do budynku szkoły funkcjonariuszy z licznikami Geigera. Istniało bowiem podejrzenie, że tajemnicza grypa może być w rzeczywistości chorobą popromienną.

Sprawę potraktowano śmiertelnie poważnie. Przeszukano budynek od piwnicy aż po dach, jednak nigdzie nie zanotowano zwiększonego promieniowania. Tymczasem stan hospitalizowanych osób wciąż ulegał pogorszeniu. Niektóre przewieziono na OIOM.

20 marca zmarł Serhij Panibrat, uczeń szkoły nr 16. Kilka tygodni później odszedł Andrij Kuzmienko, kolega Serhija. Wkrótce zmarło również dwóch pracowników placówki nigdy nie odzyskując przytomności.

Zatrucie pokarmowe

U pozostałych chorych pojawiły wymioty i biegunka. Lekarze zmienili więc strategię i zaczęli podawać chorym leki na zatrucie pokarmowe. Do szkoły nr 16 ponownie wysłano funkcjonariuszy, tym razem w poszukiwaniu zepsutego jedzenia. Zakładano, że wszyscy hospitalizowani zjedli tego dnia trefny posiłek w szkolnej stołówce.

Milicjanci przetrząsnęli dokładnie kuchnię i jadalnię, w której stołowali się zarówno uczniowie, jak i nauczyciele. Ustalili, że 17 marca jadłodajnia serwowała wątróbkę drobiową z kaszą gryczaną. Śledczy zajrzeli do wszystkich pojemników, worków i lodówek. Nie znaleźli niczego, co w jakikolwiek sposób wzbudziłoby podejrzenia.

Dopóki nie zażądali rozmowy ze szkolnym dietetykiem. Jak się okazało pełniąca tę funkcję Natalia Kularenko zmarła przed dwoma tygodniami na atak serca. Śmierć kobiety była zagadką sama w sobie - Kucharenko była młoda, ogólnie zdrowa i nigdy nie uskarżała się na problemy z sercem.

Zarządzono ekshumację byłej dietetyczki. Szczątki zbadano w laboratorium kryminalistycznym. Okazało się, że Natalia Kucharenko nie zmarła z powodu problemów z sercem. Została otruta talem.

Tal

Tal jest wyjątkowo silną, aczkolwiek mało popularną, trucizną. Aby zabić dorosłego, zdrowego człowieka, wystarczy zaledwie 1 gram talu. Substancja nie posiada smaku ani zapachu. Pierwsze objawy zatrucia występują już po kilku godzinach.

Substancja została odkryta w 1986 roku i była stosowana m.in. jako lek na gruźlicę. Współcześnie sole talu wykorzystuje się między innymi w przemyśle jubilerskim, do produkcji soczewek optycznych i termometrów mierzących wyjątkowo niskie temperatury.

Tal podawany w małych dawkach nie zabija od razu. Kumuluje się w organizmie, aż w końcu ujawnia swoje śmiertelne działanie. Substancja przechodzi do wnętrza komórek i tą drogą trafia w końcu do wszystkich organów: płuc, nerek, wątroby, mózgu, śledziony, serca.

Na początku objawy zatrucia przypominają zwykłą grypę lub zatrucie pokarmowe. Stopniowo dochodzi do pogorszenia stanu zdrowia chorego. Dochodzą dolegliwości ze strony ośrodkowego układu nerwowego, takie jak senność, drgawki, psychoza. Nierzadko obserwuje się nadciśnienie i zaburzenia pracy serca. Dlatego zatrucie talem można pomylić z zawałem mięśnia sercowego. Jeśli szukasz więcej ciekawych spraw, sprawdź także ten artykuł o historii Petera Madsena.

Sprzątaczka

Skąd się wzięła trucizna?

Śledczy zaczęli szukać śladów talu w szkolnej stołówce. Podejrzewano, że dostała się do jedzenia przypadkowo, być może w trakcie deratyzacji. Miejscowy sanepid zapewnił jednak, że ostatnia deratyzacja miała miejsce kilka miesięcy temu.

Zaczęto zbierać próbki jedzenia, które znajdowało się w stołówce. Śledczym na każdym kroku towarzyszyła sprzątaczka  - Tamara Iwaniutina. Kobieta nie spuszczała z milicjantów oka, co chwilę wygłaszając zgryźliwe uwagi. Deklarowała, że jest na miejscu po to, by zapobiec ewentualnym kradzieżom.

Odpychała nas od garnków i talerzy, była obcesowa i chamska. Zastanawiałam się nawet, jak taką megierę dopuszczono do pracy z dziećmi – wspominała po latach jedna z milicjantek.

Maszyna do szycia

W końcu przyszedł czas na przesłuchanie potencjalnych świadków. Iwaniutina znajdowała się na szczycie listy. Śledczy poprosili ją o rozmowę w pierwszej kolejności, aby szybko odhaczyć nieprzyjemny obowiązek. O wyznaczonej porze zapukali do drzwi kobiety.

Otworzył im mąż Tamary - mężczyzna prawie łysy, o wyjątkowo mizernym wyglądzie. W trakcie przeszukania jedna z funkcjonariuszek zwróciła uwagę na zamkniętą na klucz szafkę. Spytała Tamarę co jest w środku. Kobieta odparła, że maszyna do szycia, którą dostała w prezencie od teściowej.

Śledczy nakazali Iwaniutinej otwarcie szafki. Niezadowolona kobieta ostatecznie spełniła ich prośbę. W środku faktycznie stała maszyna do szycia, a także pudełko z akcesoriami i butelka z olejem do konserwowania urządzenia.

Buteleczka wydała się milicjantom podejrzanie ciężka. Zabrali ją więc do laboratorium. Analiza wykazała, że w środku zamiast oleju znajdował się roztwór talu, zwany również roztworem Clerici (mieszanka mrówczanu i malonianu talu).

Kartoteka

Tatiana Iwaniutina stała się z miejsca główną podejrzaną. Śledczy sprawdzili jej kartotekę. Kobieta była w przeszłości karana za spekulację. Dostała karę więzienia oraz dożywotni zakaz pracy z dziećmi.

Milicjanci postanowili przyjrzeć się bliżej przeszłości kobiety, aby znaleźć odpowiedź na pytanie z jakiego powodu zdecydowała się otruć kilkanaście obcych sobie osób korzystającej ze szkolnej stołówki.

W trakcie aresztowania kobieta nie stawiała oporu. Była spokojna. Próbowała przekupić milicjantów oferując im “dużo złota”. Żywiła zapewne przekonanie, że i tym razem uda jej się wyjść z opresji obronną ręką. Miała już przecież spore doświadczenie.

Jaka matka, taka córka

Komunałka

Tamara Antonowna Maslenko urodziła się w 1941 roku w Tule (ZSRR). O jej dzieciństwie i wczesnej młodości nie ma zbyt wielu informacji. Wiadomo jednak, że rodzina Tamary mieszkała w tzw. komunałce, czyli mieszkaniu komunalnym.

Typowa radziecka komunałka składała się z bardzo długiego korytarza i niewielkich izb, ulokowanych po obu jego stronach. Każdą izbę zamieszkiwała inna rodzina. Kuchnia i łazienka były wspólne. W sumie w komunałce mogło funkcjonować na raz nawet kilkadziesiąt osób.

Zdarzało się, sąsiedzi z komunałki żyli ze sobą w dobrych stosunkach - wspólnie wychowywali dzieci, solidarnie dzielili się obowiązkami, spędzali razem wolny czas. Bardzo często było jednak zupełnie odwrotnie. Obcy sobie ludzie, pochodzący z różnych warstw społecznych, zmuszeni do dzielenia łazienki i kuchni, nie wytrzymywali ciśnienia i wszczynali awantury.

Maslenkowie

Taką właśnie rodziną byli Maslenkowie. Żyli w przekonaniu, że zasługują na dużo więcej, niż gnieżdżenie się w komunałce ze znienawidzonymi sąsiadami. Opisywano ich jako kłótliwych, skłonnych do wynajdywania problemów.

Anton i Maria uczyli swoje dzieci, że najważniejsze w życiu jest bogactwo i należy do niego dążyć wszystkimi możliwymi sposobami. Ewentualne przeszkody w dotarciu do celu trzeba eliminować szybko, skutecznie i bez sentymentów.

Paszteciki

To właśnie od swoich rodziców Tamara nauczyła się trucia ludzi talem. Ich pierwszą ofiarą był sąsiad z komunałki, który za głośno słuchał wieczorem telewizora. Maslenkowowie zwrócili mu kilka razy uwagę, ale bez skutku. Postanowili więc spróbować innej metody.

Maria upiekła paszteciki i zaprawiła je roztworem Clerici. Substancję pozyskała od koleżanki, która pracowała w laboratorium chemicznym. Poczęstowała wypiekiem krnąbrnego sąsiada. Ten wkrótce wylądował w szpitalu, z którego nigdy już nie wyszedł. Wkrótce podobny los spotkał dalekiego krewnego rodziny, który ośmielił się niepochlebnie wypowiadać na jej temat.

Bogactwo

Matka Tamary kładła córce do głowy, że najlepszym sposobem na szybkie wzbogacenie się jest małżeństwo z bogatym mężczyzną. Tamara była urodziwą dziewczyną i wkrótce znalazła odpowiedniego kandydata. Był im kierowca TIRa, właściciel trzypokojowego mieszkania w ładnej dzielnicy Kijowa.

Zawód kierowcy w ZSRR był nie tylko dobrze płatny, dawał również mnóstwo możliwości dorobienia “na boku”. Tamarze to jednak nie wystarczało - chciała mieć cały majątek męża na własność. Zaczęła więc systematycznie podtruwać swojego ślubnego talem.

Przyszło jej to bez większego trudu. Nie żywiła żadnych głębszych uczuć do mężczyzny, któremu przyrzekała miłość i wierność aż po grób. W roztwór Clerici wyposażyła Tamarę znajoma, pracownica Instytutu Geologii. Trucicielka przekonała ją, że potrzebuje talu, aby uporać się z plagą szczurów.

Atak serca

Tamara doprawiała roztworem Clerici posiłki i kanapki, które szykowała mężowi na drogę. Mężczyzna z tygodnia na tydzień marniał w oczach. W trakcie jednej ze swoich podróży poczuł się na tyle źle, że nie mógł prowadzić ciężarówki. Uskarżał się na straszny ból w nogach.

Mężczyzna poprosił zmiennika o zastąpienie go za kółkiem. Mimo upływu czasu jego stan zdrowia się nie poprawiał. W końcu kierowca trafił do szpitala, gdzie wkrótce zmarł. Jako przyczynę śmierci podano atak serca.

Po trupach do celu

Spekulantka

Po uśmierceniu pierwszego męża i przejęciu jego majątku, Tamara zajęła się handlem spekulacyjnym. Nie radziła sobie jednak zbyt dobrze i wkrótce o jej działalności dowiedziała się milicja. W ZSRR spekulacja była surowo karana. Kobieta dostała wyrok roku więzienia i dożywotniego zakazu pracy z dziećmi.

Kilka lat po wyjściu na wolność Tamara poślubiła sporo od siebie młodszego Ołeha Iwaniutina. Jego głównym atutem był dom stojący na całkiem sporej działce. Kobieta wymyśliła, że można byłoby na niej hodować świnie i kury, co w szybkim tempie przyniesie małżeństwu ogromne zyski.

Teściowie

Był tylko jeden problem - dom i działka należały do rodziców Ołeha. Ci ani myśleli oddawać go Tamarze. Kobieta nie zamierzała jednak czekać. Najpierw otruła talem teścia. Mężczyzna gasł przez kilka miesięcy, aż w końcu umarł w męczarniach w szpitalu.

Potem przyszła pora na teściową. Tamara podała jej wodę zaprawioną roztworem Clerici już na pogrzebie męża. Zrozpaczona wdowa wypiła napój. Wkrótce i jej samopoczucie uległo pogorszeniu. Niebawem dołączyła do męża na cmentarzu.

Kury i świnie

Tamara i Ołech zamieszkali w gospodarstwie zmarłych staruszków. Przedsiębiorcza kobieta szybko sprowadziła na działkę wymarzone kury i świnie. Aby interes się kręcił, potrzebowała dobrej karmy dla zwierząt. Nie chciała jednak się na nią wykosztowywać.

Wpadła więc na pomysł, aby zbierać resztki ze stołówek kijowskich szkół i szpitali. Aby mieć bezpośredni dostęp do takiego “surowca”,we wrześniu 1986 roku sfałszowała książeczkę pracy

i zatrudniła się jako pomywaczka w szkole nr 16. Codziennie zbierała niedojedzone posiłki do reklamówki, aby następnie rzucić je świniom.

Konkurencja

W tamtych czasach zbieranie resztek nie było ani zajęciem wstydliwym, ani rzadkim. Wręcz przeciwnie, wielu ludzi - niezależnie od statusu majątkowego- uprawiało taki proceder. W szkole, w której pracowała Tamara, dwoje uczniów zbierało pozostałości z obiadu, aby potem dać je psu.

Niezadowolona kobieta nie chciała się z nikim dzielić, dlatego postanowiła podtruć talem uprzykrzonych nastolatków. Chłopiec i dziewczynka trafili do szpitala, ale na szczęście uszli z tej przygody z życiem. Nikt nie odkrył prawdziwej przyczyny ich nagłej choroby.

To nie rozwiązało jednak jej problemu. Kilka innych osób ze szkoły - w tym Natalia Kucharenko - zwracało Tamarze uwagę na jej niewłaściwe zachowanie: zabieranie wszystkich resztek tylko dla siebie, nieuprzejme zwracanie się do nauczycieli i dzieci. Tamara nie zamierzała pozostawić tych uwag bez odpowiedzi.

Główny wróg

W końcu głównym wrogiem Tamary stał się szef stołówki. Mężczyzna chciał ją zwolnić za niewykonywanie obowiązków, ale powstrzymał go dyrektor szkoły. Wyjaśnił, że stanowisko pomywaczki jest tak nisko wynagradzane, że nie znajdzie nikogo na miejsce Iwaniutinej.

Tamara zaplanowała zemstę na kierowniku. Wiedziała, że jada obiady późno. 17 marca 1987 roku doprawiła talem porcję wątróbki odłożoną specjalnie dla niego. Nie przewidziała, że wraz z mężczyzną przyjdzie na obiad jeszcze kilku innych spóźnialskich.

Morderczy bilans

W toku śledztwa wyszło na jaw, że ofiarą trucicielskiej obsesji rodziny Maslenko padło w sumie

40 osób. 13 z nich zmarło. Tamara osobiście uśmierciła 9 osób, a kolejnych 20 próbowała wysłać na tamten świat. Jej siostra - Nina - zatruła talem świeżo poślubionego męża.

Wszyscy zasiedli na ławie oskarżonych i usłyszeli wyroki skazujące. Maria - 13 lat kolonii karnej. Anton  i Nina odpowiednio 10 i 15 lat więzienia. Tamara w trakcie procesu nie chciała przeprosić rodzin ofiar. Stwierdziła, że “nie tak ją wychowano”. Została skazana na śmierć przez rozstrzelanie. Wyrok wykonano w 1988 r. Była ostatnią straconą kobietą w Europie i trzecią w ZSRR.

Autor: Natalia Grochal

Źródła:

  1. https://www.youtube.com/watch?v=eM6pipuhZ0w&t=2s
  2. https://www.medonet.pl/choroby-od-a-do-z/zatrucia,zatrucia-talem,artykul,1577815.html
  3. https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/wroga-nalezy-ugoscic-do-jedzenia-dodac-trucizne-zemsta-w-szkolnej-stolowce-i-czarna-wolga,151,2658
  4. https://podarilove.ru/pl/otravitelnica-tamara-ivanyutina-posudomoika-kotoraya-stala/
  5. https://pl.legaltechnique.org/articles/obshestvo/otravitelnica-tamara-ivanyutina-posudomojka-kotoraya-stala-serijnoj-ubijcej-bull-novosti-v.html
ikona podziel się Przekaż dalej